Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

O mnie

Ciągle walcząca, zawsze bez pełnej wygranej, zagubiona i szukająca siebie po całym świecie

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 5725
Komentarzy: 195
Założony: 5 lutego 2017
Ostatni wpis: 11 marca 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
KasiaKubiak2017

kobieta, 30 lat, Świnice Warckie

172 cm, 117.90 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 lutego 2017 , Komentarze (28)

Cześć Kochani!

Dzisiaj mój poziom szczęścia jest tak duży, że mogłabym się z nim Wami podzielić (może ktoś wreszcie wymyśli transfer szczęścia?) :D Ćwiczenia dały mi tyle endorfin, że głowa mała, dietka idzie super, kilogramy powoli lecą. A do tego przyszedł mój nowy dziennik. Powiem szczerze, że nie wyobrażam sobie mieć jednego albo drugiego. Obydwa się uzupełniają - jeden Codziennik to praca nad wnętrzem, a The book of You to praca głównie nad ciałem i relacjami z ludźmi. Razem tworzą zgraną parę :D

Zdjęcia małego cudeńka:

I jeszcze w środku:

To by było tyle na dzisiaj :D Instant notka :D

Trzymajcie się Kochane i buziaki :*

9 lutego 2017 , Komentarze (19)

Macie jakieś własne sposoby na takie totalne porządki w domu? Mam duży problem zwłaszcza z wszelkiego rodzaju książkami i papierami, po które nie sięgam, ale ciągle tkwią w moich szafkach, zabierając miejsce innym rzeczom. Może popakować je w jakieś pudła i wynieść? (mysli)

9 lutego 2017 , Skomentuj

Cześć Kochane! <3

Wczorajszy dzień był... aż trudno mi go określić :D A piszę tak wcześnie, bo muszę, bo jak nie napiszę, to mi żyłka pęknie :D Dwie kobietki wczoraj pod moim postem dodały komentarze, które stanęły w poprzek mojego życia i zrobiły małą rewolucję. Zresztą już same moje wczorajsze przemyślenia też zrobiły swoje - i nie była to samokrytyka, tylko stwierdzenie paru faktów (kto ma ZOK i problemy, które się ciągną za nim od dzieciństwa, a mają ogromny wpływ na jego samoocenę, pewność siebie i relacje z innymi, ten zrozumie, a innym nie będę tłumaczyć, bo wiem, że to się tylko mija z celem). Dziękuję więc dziewczynom i sobie w sumie też (a co, doceniam też siebie, żeby nie było), bo wreszcie chcę powiedzieć twarde i zdecydowane nie mojej przeszłości, która ciągle wchodzi z buciorami w moje życie i je niszczy. Koniec! Nie wiem, jak mi to wyjdzie, bo walczę z tym od roku, ale teraz wstąpiła we mnie siła, która na pewno mi pomoże. Od teraz dążę nie tylko do pięknej sylwetki, ale wytaczam dodatkowe działa do walki z moją cholerną chorobą i przeszłością. Od dzisiaj muszę być wreszcie szczęśliwa! (tecza)

To teraz dietka :D Dzisiaj odpakowałam chlebek ze zbożami i się w nim wręcz zakochałam (chleb) :D Takie malusie kromeczki i takie pyszne! Na obiad dzisiaj będzie rozgrzewająca zupka z papryką, bo aura za oknem tego wymaga :D Chociaż w tym roku pokochałam zimę <3 I jak widzę to ze wzajemnością, bo nawet jak na innych ulicach śnieg i mróz odpuszczają, to u mnie wiernie trwają :D

Dzisiaj ćwiczę! Koniec wymówek! :D

Podsumowując, dzisiaj chcę rozpocząć już taki porządny nowy rozdział w moim życiu. I jestem pewna, że też lepszy i szczęśliwszy (gwiazdy)

Buziaki dla Wszystkich, w szczególności dla tych, którzy dają tyle motywacji! Pa pa! (zakochany)

8 lutego 2017 , Komentarze (13)

Cześć Kochane!

Uprzedzając Wasze myśli krążące wokół tematu tego postu i kierujące się w stronę moich kilogramów, od razu mówię, że nie o to mi chodziło. Usłyszałam dzisiaj dwa świetne zdania. Pierwsze to słowa japońskiego pisarza: "Nie jesteś dziwna, tylko się jeszcze nie zdefiniowałaś". Coś w tym jest. Fakt, że nie potrafię sobie odpowiedzieć na najważniejsze pytania w moim życiu, nie napawał mnie optymizmem. Jednak to zdanie lekko mnie uspokoiło - jeszcze chyba nie jestem dziwakiem :D. A drugie zdanie to doskonały motywacyjny kopniak i rozwałka dla ciągłych leniwco-usprawiedliwiaczy. Trochę je sparafrazuję pewnie, bo nie pamiętam tak słowo w słowo, ale brzmiało mniej więcej tak: Pan Bóg już zrobił wszystko, by ten dzień był fantastyczny. Teraz kolej na Ciebie. Nie wiem jak Wy, ale ja często łapię się na tym, że marudzę jak stara przekupka na rynku, ale nic z tym nie robię i czekam na jakiś cud. Tak to sobie mogę czekać do końca życia. Albo najlepiej już teraz położyć się w trumnie.

Teraz mały przerywnik na dietowe nowinki. Już wyzdrowiałam, dieta coraz bardziej mi pasuje, gorzej z ćwiczeniami - przegrały dzisiaj walkę z moim fizycznym lenistwem i pracą, która skutecznie odbiera mi wszelkie siły.

Jeszcze pora na wnioski z Co-dziennika. Dziewczyny... Dopiero jak zaczęłam odpowiadać na te pytania w nim zawarte (dopiero trzy), zobaczyłam, w jakim ja jestem stanie. Najchętniej to bym obrzuciła się kamieniami i błotem, a dodatkowo przejechała walcem. Interesujące było dla mnie też to, że gdy musiałam wypisać 10 swoich celów życiowych (jak na całe życie to mało) i miałam z tym problem! Tak to zawsze sypię planami jak z rękawa, a jak przyjdzie co do czego to głowa pusta. Najgorzej jednak było przy punkcie, w którym miałam napisać 24 określenia dla tego, kim jestem... Jakbym komuś to pokazała to by się przeraził. Strasznie źle o sobie myślę (zaznaczam, że wcale nie mam ku temu racjonalnych powodów, a jednak...).

Tak więc drugą połowę tygodnia zaczynam pod hasłem ZMIANY, ZMIANY, ZMIANY. I muszę coś zrobić, by wreszcie pokochać też samą siebie (nie kilogramy, ich nie cierpię i z nimi biorę rozwód z orzeczeniem winy) :).

Buźki dla Wszystkich, a dla mnie zasłużone kopniaczki w cztery litery, by wziąć się jakoś w garść :*

7 lutego 2017 , Komentarze (21)

Witajcie!

Drugi dzień pod względem jadłospisu zasadniczo różni się od pierwszego tym, że jem jeszcze mniej. Żołądek nie posłuchał moich dosadnych gróźb i uparł się, że będzie mi dokuczać przez parę kolejnych dni. Trudno, nie pozostaje mi nic innego, jak tylko zgodzić się na to pokornie, łykając co jakiś czas tabletki. Jak mniej jadłam, to teoretycznie miałam więcej czasu na przemyślenia. Wreszcie dotarło do mnie, że naprawdę muszę wziąć się za siebie i to już bez żadnego "ale". Pół mnie musi zniknąć. MUSI. Koniecznie muszę sobie zrobić listę motywacyjną, co da mi moje schudnięcie i po co ja to wszystko robię.

Muszę się Wam przyznać, że miałam robić zadania z takiego codziennika (bardzo fajne, wszystkim polecam - takie na odnalezienie prawdziwego "ja"), ale wczoraj oczywiście zlamiłam i nie zrobiłam :/ Dzisiaj jednak nie odpuszczę. Za karę zrobię dwa, żeby nie opóźniać znowu wszystkiego, jak to ja mam w zwyczaju. Koniec z tym. Od dziś mogę sobie jęczeć i błagać samą siebie o zlitowanie, ale nie będzie już taryfy ulgowej. Swoją drogą mam nadzieję, że wprowadzę to w czyn, a nie odłożę na półkę z napisem "na jutro" :).

Trzymajcie się Kochani! :*

6 lutego 2017 , Komentarze (2)

Cześć Kochane!

Pierwszy dzień na diecie mija dość spokojnie, chociaż ból brzucha nie daje mi spokoju - niestety to wszystko od stresu (mam silną nerwicę - opowiem Wam kiedyś o tej troszkę gorszej stronie mojego życia). Jem mniej nawet niż trzeba, no ale co się dziwić skoro żołądek się na mnie uwziął. Chyba przestanę go lubić :) A tak poza tym postanowiłam, że zacznę walczyć o siebie na wielu frontach. Dieta, od jutro ćwiczenia, dołożę jeszcze jakieś dodatkowe, a do tego troska o to, bym wreszcie znalazła drogę naprawdę dla siebie. Ostatnio motam się strasznie, mam wiele wątpliwości i brak mi kogoś bliskiego, z kim mogłabym po prostu tak szczerze do bólu pogadać... Rozmowy z samą sobą już mnie męczą, bo zawsze kończą się wewnętrzną kłótnią :) No nic, wracam do pracy. Mam nadzieję, że uderzając w problemy od wewnątrz w sercu i na zewnątrz osiągnę jakiś cel. Ciekawe tylko jaki :)

Buziaki i pozdrawiam wszystkich cieplutko :* Dobrze, że jesteście <3

5 lutego 2017 , Komentarze (10)

Cześć!

Jutro zaczynam dietę, motywacja jest, siły chyba też. Zobaczymy jak będzie z wykonaniem. Wiem, że będzie trudno, ale to, że kiedyś tak dużo schudłam z Vitalią, daje mi wielkiego kopa! Mam nadzieję, że będzie dobrze :)

Trzymajcie się wszyscy walczący o siebie! Buziaki :*