Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Normalna dziewczyna

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 4401
Komentarzy: 51
Założony: 21 lutego 2018
Ostatni wpis: 27 stycznia 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
chaotycznie

kobieta, 30 lat, Wrocław

160 cm, 57.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

27 stycznia 2019 , Komentarze (4)

No wlasnie gdy? Wstaje o 4, w ciagu pol godziny zjem sniadanie i wypije kawe.

O 5 wychodze z domu (praca od 6).

W pracy jem o 11 lub 12. 

W innych godzinach nie mam mozliwosci, jedynie woda. 

O 16 koncze prace (16.40 autobus).

O 17.15 jestem w domu no i? 

Kolacje zjem do ok 18 (salatke, kanapki, zupe). 

O 20 jestem juz w lozku. 

Takim trybem nic nie chudne, waga waha sie RANO 57,6-56,6kg, a po pracy czasem stane i jest 55,4kg. Staram sie jesc zdrowiej, duzo surowek ale to nic nie daje i to nie trwa kilka dni a od grudnia? Lykam witaminy, pije duzo wody i nic z tego, pracuje nad przyspieszeniem metabolizmu bo z tym mam troche problemu ale nie wiem czy to jest moj winowajca...

9 grudnia 2018 , Komentarze (8)

No a może niekoniecznie ;) 

Zauważam ze moje wpisy są bardzo depresyjne, ale zazwyczaj jak łapie dola to chce to z siebie wyrzucić i to tutaj pisze.

-mam prace (nie zarabiam kokosów ale więcej niż najniższa)

-zdrowie mi nie szwankuje (rzadko przeziębienie, czasem boli mnie głowa)

-nie mam problemów z zębami (proste)

-uroda/figura (atut wąska talia, klepsydra)

-mam oszczędności

-zdałam prawo jazdy i kupiłam samochód

-jestem odważna (nie boje się nowych wyzwań, poradzę sobie z załatwieniem każdej sprawy)


Ostatnio zaczęłam szukać pozytywów w swoim życiu i doszłam do wniosku ze nie jest tak beznadziejnie jak sama uważam. Gdzieś ostatnio przeczytałam ze osoby ambitne, czyli chcące od życia więcej i więcej, podnoszące sobie poprzeczkę coraz wyżej nigdy nie będą szczęśliwe. I chyba coś w tym jest, nie cieszą mnie male sukcesy, patrze na siebie bardzo krytycznie, dążę do czegoś a jeśli już to osiągnę to nadal nie jestem z siebie zadowolona. Czas nad tym popracować.

-pojechać w góry i nad morze

-wybielić zęby

-schudnąć ostatnie kg (a raczej wizualnie czuć się dobrze)

-zrobić tatuaż

-wygrać walkę z trądzikiem

-skomponować od zera swoja szafę (ubrania,buty,dodatki)

-wychodzić częściej z domu (znaleźć przyjaciół,druga polówkę)


PS II dzień detoks imbir,cytryna,woda + II dzień a6w

2 grudnia 2018 , Komentarze (5)

Cos ostatnio duzo pisze...

Moje znajomosci jakis czas temu sie posypaly, wole zyc na codzien w samotnosci ale czasem jest taki czas rozmyslan chyba to przez ten czas przedswiateczny ze przydalaby sie jakas druga  osoba kolezanka. W pracy jak to w pracy wiekszosc starszych osob (dzieci, wnuki), mlodzi bardziej w zamknietych grupkach ze swoich miejscowosci wiec ciezko sie z kims zakumplowac...Prze internet tez juz probowalam z marnym skutkiem, wiekszosc zajete swoimi chlopakami, by im wystarczylo spotkanie max raz w miesiacu i to z duzym wyprzedzeniem i na dodatek z telefonem w reku....Albo druga grupe interesuja ciagle imprezy, alkohol i inne takie. Rozumiem ze czasem mozna ale nie co drugi dzien...

Chcialabym kogos poznac, z kims stworzyc wspaniala relacje. Moze wspolnie chodzic na jakies zajecia, rozwijac sie...

Ah te marzenia...

1 grudnia 2018 , Komentarze (1)

W MOJEJ GLOWIE ZNOWU CHAOS

Znamy a chyba moge juz mowic ze znalismy sie ok 8lat. Na poczatku probowalismy byc ze soba.Po kilku latach odnowilismy kontakt, on mial dziewczyne a ja chlopaka, nie przeszkadzalo jednak to w spotkaniu sie raz na rok czy sporadycznym pisaniu. Dwa lata temu oboje bylismy juz wolni chociaz zawsze mowilismy ze tylko sie ze soba kumplujemy a dokladniej przyjaznimy. Nie chce chyba wiecej pisac wiec przejde do sedna, nasza znajomosc trwala 8lat w tym raz na rok max dwa sie spotykalismy i ciut wiecej razy  pisalismy. Ostatnio majac wiecej czasu zaczelam sie zastanawiac jak mozna nazwac taka znajomosc przyjaznia, dzis padlo z mojej strony troche slow na ten temat i mysle ze oficjalnie zakonczylismy ta znajomosc, nie wiem moze oboje zjebalismy to przez te wszystkie niedomowienia a sporo ich bylo, chyba oboje gdzies sie pogubilismy, miedzy nami iskrzylo oboje to wiedzielismy ale nie bylo tego ostatecznego kroku z rzadnej strony.


Nie wiem po co to pisze ale z jednej strony czuje ulge ze po co taka znajomosc bo w przeciwienstwie do niego nie moge nazwac przyjaznia, a z drugiej strony czuje ogromny bol i smutek ze juz wiecej sie nie spotkamy, nie pogadamy bo co jak co ale z nikim nie dogadywalam sie jak z nim...


Musze zyc dla siebie, ktos nie moze byc sensem mojego zycia, musze w koncu tak jak ktos mi ostatnio naisal otworzyc sie i poznac nowych ludzi bo zwariuje...


A BEZSENNOSC TO JUZ INNA SPRAWA...CZUJE ZE KOLEJNA NOC NIEPRZESPANA MIMO BRANIA TABLETEK...Z JEDNEJ STRONY DOBRZE ZE POJUTRZE PONIEDZIALEK I DO PRACY BO CHOCIAZ ZAJME SIE PRACA I MOZE UDA MI SIE ZASNAC ZE ZMECZENIA...

30 listopada 2018 , Komentarze (2)

TAK SOBIE CHCIAŁAM PONARZEKAĆ PRZY PIĄTKU

Zarabiam "obłędne" 2700 brutto, stale wydatki są na poziomie 800zl. Z tego zostaje ok 1200zl. Utrzymuje się sama.

Staram się oszczędzać, ale nie ma na czym. Nie będę ukrywać, nie kupuje rzeczy z wyższej polki, najczęściej większość z niższej i na dodatek na promocji. Tym razem chodzi mi o produkty spożywcze/kosmetyki/chemia bo są to wydatki "częste". Jak można odżywiać się zdrowo/kupować naturalne kosmetyki z taka wyplata...

A gdzie reszta wydatków paliwo, niespodziewana naprawa, lekarz, dentysta, ubrania, buty nie wspominając o jakichś kursach, kinie, rozrywce...


Rozumiem ze niektórzy pracują za najniższą i jakoś żyją. No tak tez można powiedzieć ze było się uczyć czy jakieś kursy robić...

Czasami tez się zastanawiam czy "łatwiej" żyć na lepszym poziomie we dwoje niż jako singiel...?

25 listopada 2018 , Komentarze (29)

TO W WIELKIM SKROCIE; Powoli pekam..A minelo juz kilka lat. Oddalam dziecko do adopcji, zrzeklam sie praw. Nigdy nie zapomne slow jakie uslyszalam od mamy <oddaj je bo zmarnujesz sobie zycie> Ojciec nic nie wie o tym. Jedynie wsparcie mialam od siostry i jej meza bo mnie do siebie przygarneli i utrzymywali. Nie zaluje decyzji bo gdybym nie oddala to bym w najlepszym wypadku wyladowala w domu samotnej matki z 0 na koncie. Wybaczylam mamie i mamy jako taki kontakt. Gdy siostra urodzila i widze jak mama uwielbia mala to serce mi sie kraja Od tego momentu nie przyjezdzam na swieta i wtedy kiedy siostra ma przyjechac do domu rodzinnego...Nie chodzi mi ze jestem zazdrosna bo sama uwielbiam siostrzenice i chetnie ich odwiedzam. Jedynie mam zal do mamy...


NIE CHCE SLOW WSPOLCZUCIA CZY CZEGOS W TYM STYLU; CHCIALAM W KONCU CZESC TEGO Z SIEBIE WYRZUCIC MOZE BEDZIE LATWIEJ MI ZYC

22 listopada 2018 , Komentarze (2)

Cześć. Mam na imię Natalia, mam 24 lata, mieszkam tutaj od polowy kwietnia, na codzien pracuje w magazynie. Singielka. Raczej typ samotnika. To tyle słowem wstępu o mnie. 



Wstyd przyznawać który to już raz zaczynam, tym razem zrobię to z głową małymi krokami. Ograniczam słodycze, fast foody i rożne niezdrowe rzeczy co nie znaczy ze całkowicie z nich rezygnuje. Moim wrogiem jest wieczorne objadanie się ale walczę. Moja słabością są tez jogurty i wiem ze tez muszę to w końcu ograniczyć bo to mnie nie syci tylko aby na chwile daje poczucie zaspokojenia ochoty na słodycze oraz mam świadomość ze są to puste kalorie. Nie ćwiczę bo pracuje fizycznie wiec mam darmowa siłownię w pracy.



Moze nikt tego nie przeczyta ale takie codzienne pisanie może pomoże mi w moim postanowieniu wytrwać.