Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Od kilku lat mieszkam w Azji. Nie raz słyszałam, że "wielu zabiłoby za takie możliwośći" :) coż, ja nikogo nie zabilłam, jeszcze haha Mieszkam, pracuję i zmagam się z tysiącami problemów i trudności. NIestety, mieszkanie tutaj nie jest krainą mlekiem i miodem płynące. Całkowicie inna kultura, trudny jeżyk, bardz wysokie oczekiwania wszytskich wokól... ale ja jestem typem wojownika. Nie poddaje sie. Walcze. Walczę na tyle, na ile starczy mi sił - niestety ostation tych sił jest coraz mniej... ale pozytywnego nastawienia nie brakuje! :) Znowu przekroczyłam "magiczną" wagę i na prawde muszę... chcę wreszcie się z tym uporać. Jedni w stresie chudną, ja niestety tyję... do tego tarczyca i "rodzinne historie", ok, ale nie ma co narzekać. Takie jest moje życie i wiem to od dawna. Najwazniejsze, ze chcę to zmienić! :) I mam nadzieję, zę tym razem się uda!!

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1786
Komentarzy: 33
Założony: 11 października 2015
Ostatni wpis: 31 października 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aszczesn

kobieta, 42 lat,

175 cm, 100.30 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

31 października 2015 , Komentarze (1)

Haloween, dreszczyk i dzień pomiarów, ależ to do siebie pasuje hahah

OK przyznam się Wam szczerze, że jakoś obawiałam się tego pomiaru. Starałam się nawet odsunąć w czasie ten, momen, ale cóż... co się odlecze, to nie uciecze... Ufff udało się. -1kg. Czyili pozostał mi jeszcze jeden tydzień i 1kg do osiągnięcia PIERWSZEGO celu :)

Tak się cieszyłam z tego zgubionego kilograma, ale w pośpiechu w pomiarach na Vitali wpisałam 1kg na + zamiast na -. 

Dzisiaj ide pierwszy raz na kickboxing. Zabierałam się za to już chyba z ponad pół roku i chyba nareszcie udało mi się zmotywować. Opowiem Wam o po terningu jak było :)

27 października 2015 , Komentarze (2)

OK, nie było mnie tutaj przez tydzień... podróż służbowa. I niestety tydzień w plecy jeżeli chodzi o dietę... starałam się pilnować, ale nie zawsze się udawało. Może nastęnych razem będzie lepiej, choć boli mnie ten stracony tydzień i stracona MOŻLIWOŚĆ utraty 1kg...

No ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Trzeba zacisnąć pośladki i działać dalej.

Kilka dni temu obejrzałam nowy teledysk Adele - Hello... wooooooow jak ona schudła i jka teraz ślicznie wygląda!!! Dodała mi dodatkowego kopa w zadek!! Jestem pod mega wrażeniem!! I skoro ona może, to ja też! Ha! I tylk patrzcie!! :))

NO dobra, ide poćwiczyć! Mam nadziej, że trzymacie sie dobrze dziewczyny! :)

17 października 2015 , Komentarze (6)

Aaaaa troche sie balam tego dnia... dnia pomiarow. Bo gdyby nic sie nie ruszylo, lub tylko minimalnie, to pewnie moja motywacja bardzo by na tym ucierpiala. A tu miłe zaskoczenie! -2kg - no troche to za duzo, ale powiedziałabym, że w pełni obiektywne ważenie będzie dopiero od drugiego tygodnia.

Dostałam dzisiaj w prezencie tabliczkę ręcznie robionej czekolady z suszonymi jabłkami i cynamonem. Radość i smutek... ahhhh jak ja bym chciała ją zjeść, ale już wiem z doświadczenia, że jeden najmniejszy grzeszek, to pochyła droga do porażki. WIęc tak sobie pomyślałam i... będzie to moja nagroda za pierwsze 10 kg :) Czekolada ma ważnośći do lipca 2016 roku, wieć... może na mnie poczekać :)))

Dziś przyszłedł też mój step, wiec zaczynam skakanie :)))

16 października 2015 , Komentarze (6)

Nie udalo mi sie wczoraj zrobic wpisu, ale szybko nadrabiam. 

Postep w diecie - b. dobry

Cwiczenia - srednio (codziennie chodze od 5-10km, ale jakos nie moge sie zabrac za plan cwiczen zaproponowany mi przez Vitalie..)

Jutro przyjdzie moj step i juz sie nie moge doczekac!! Mam nadzieje, ze bedzie to typowy dla mnie slomiany zapal hihihi

I mam tez swoj maly sukces. Postanowilam ogranicyc pice alkoholu do 3x w tygodniu (generlanie codziennie pilam lamke wina lub whiski wieczorem). I jak kolwiek to nie zabrzmi, ale alkohol jest czyms, z czego zrezygnowac nie chce. No ale wiemy, ze cel uswieca srodki, wiec poki co jestem 4 dzien bez wina hahah (rany to na prawde brzmi jakbym byla jakas alkoholiczka hahahahahahah).

OK, dzisiaj zaczyna si eweekend i jezeli chdozi o diee, to to bedzie najtrudniejszy okres.

14 października 2015 , Komentarze (4)

I kolejny dzień mogę uznać za zakończony.

Poziom zadowolenia... 8/10

Dieta.... hmmm zasłużyłam na 2 minusy... jeden za RedBulla, którego musiałam wypić :(( kurcze, on na prawdę dodaje skrzydeł! A w Japonii mamy teraz nowa Niebieską edycje (latem była żółta edycja), no a drugi, że na lunch zjadłam sushi i chyba było w nim trochę za dużo ryżu jak na warunki dietowe. No i nie ćwiczyłam zgodnie z otrzymanym planem, ale na prawdę nie miałam siły... Jednak jeżeli to się bedzie liczyć, to zrobiłam dzisiaj 10 tyś kroków szybkim marszem, czyli jakieś...8km

No i kupiłam sobie step :)) więc będę "stepować" hahah obawiam się, że z tymi różnymi ćwiczeniami na ławeczce, przysiadami i wymachami rąk to się raczej nie zaprzyjażnię, a prawie to samo mogę połączyć w stepie do fajnej muzyki. Mam tylko nadzieję, że nie będzie mój kolejny "słomiany zapał" hahah Nie wiem, czy jest wiele rzeczy na świecie, których jeszcze nie próbowałam haha

Dzisiaj policzyłam, ile w sumie dni jest do świąt - 72! co oznacza, że do świąt pozostało  ok 10 tygodni, a 10 tygodni powinno oznaczać 10kg... ojjjj jak ja bym chciała!...

Wam moje drogie miłego popołudnia, a mnie przespanej nocki! ;)

13 października 2015 , Komentarze (4)

Właśnie końca dobiega drugi dzień diety. 

Ogólna ocena: zadowalająca

Dieta utrzymana

Alkoholu Zero

4km na spacerze zaliczone.

I nawet poziom motywacji wzrósł :) zaczyanm sie wrzyć, że tym razem może się udać! :)

Dzisiaj dostałam plan diety i musiałam go troche zmodernizować. NIestety sporej ilość składników nie mogę dostać w Japonii. Więc jutro będę jeszcze szła częściowo wg. mojej diety, a jak mi zaktualizują, to spróbuję ich.

Jutro mam zreszta służbowy lunch, wiec niestety będę musiała trochę odstąpić od diety, ale myślę, że najlepsze będzie sushi...

Mam nadzieję, że rezultaty będą wkrótce widoczne :)

12 października 2015 , Komentarze (4)

No i pierwszy dzien diety i nowego zycia mam za soba. Stety, niestety pokrylo sie to z dnim wolnym, a to night dobrze nie wrozy... bo jak w pracy moge sie super kontrolowac, tak juz w domu jest znacznie ciezej...

Tak sie zastanawiam, czy 2 kostki gozkiej czekolady zaliczaja sie za slodycze czy nie... w Montignacu, pod warunkiem, ze bylo to ponad 75% czekolady, mozna bylo sobie pozwolic. Hmm zobaczymy, co powie Pani dietetyk.

Specjalnie dumna z pierwszego dnia nie jestem, ale umowmy sie, nie od razu Rzym zbudowano. Cwicze swiadomosc i moja slaba silna wole. 

Dzisiaj sprawdzilam swoj blender i doslownie zakochalam sie w koktailach!!! Szczerze, na prawde nie rozumiem, co mnie wczesniej powstrzymywalo przech ich robieniem??!!! Dzisiaj zrobilam sobie koktail z pietruszki, szpinaku, gruszki i banana. Wypilam tylko 1/3, reszte zostawiajac sobie na jutro do pracy - a to sie juz chwali. Prawda? Trzeba sie nagradzac za male postepy.

Jedzenie bylo dzisiaj "prawie" zdrowe. Prawie, poniewaz troche za duze porcje, i chyba za duzo platkow owsianych. Hmm to tez bede musiala skonsultowac.

No i oczywiscie aktywnosci... Bylo troche rowerku i spacer na 5000 krokow. Wieczorem zrobie jeszcze jakas 6-cio minutowke. Rany jest we mnie jakis beznadziejny strach przed cwiczeniami! No jest on norlanie gorszy niz smok! 

Ogolnei dzisiaj byl slaby dzien, ale jestem dumna, ze udalo mi sie go przetrwac. Jutro bedzie lepiej. Jutro ide do pracy. Boze, jak to brzmi!!!!!! Nad tym, tez bede musiala popracowac, ale to kiedys, nie teraz. Co za duzo to niezdrowo.

11 października 2015 , Komentarze (6)

Ready Steady Go! 

Nie wiem, które to juz moje podejście do diety i odchudzania. Jedne się udawały - na jakiś czas, inne - nie. Chyba każdy z nas ma jakiś MAGICZNY prób, po które przekroczeniu ruszymy niebo i ziemię, żeby go zwalczyć. Mój magiczny próg został przekroczony 4kg temu.

I muszę szczerze przyznać, że nie sądziłam, ze to aż 4kg.. Czułam po ubraniach i bałam się, na prawdę bałam się wejść na wagę. Ale dzisiaj się przemogłam... Weszłam na Vitalię, podałam wymiaary i przybliżoną wagę... rezultat: Otyłość :( hmm n w końcu sama sobie na to zapracowałam, nikt tego za mnie nie zrobił.I jednak weszłam na tą cholerną wagę. Sądziłam, że jest o te 4 kg mniej, ale nie było. 

A może powodem mojej motywacji tak naprawde nie były te 4 kg, ale spotkanie wczoraj mojego byłego? Nie widziałam s*urwiela od lutego, jak to się dowiedziałam, że sypia z moja kolezanką. Jak mu powiedziałam, że to już koniec, "wspaniałomyślnie" obraził się na mnie. On się obraził na mnie!!! HA! i wykasował mnie ze swoich kontaktów i pousuwał z portali. Jakże dorosłe podejście! :) Jednak wiedziałam, że wczoeśniej czy później gdzieś go spotkam - takie jest moje szczęście, i nie ważne, że w Tokio mieszka 12mln ludzi... ja zawsze na nich wpadnę. Wczoraj było czuć napięcie miedzy nami, a on mi dał do zrozumienia, że chciałby zacząć wszystko od nowa. Niektórzy mają na prawde dziwne poczucie humoru!

Sądzę jednak, że to mnie dodatkowo zmotywowało. Uda mi się schudnąć i wyglądać po prostu ZAJEBIŚCIE! i wtedy dopiero pożałuje, a ja... a ja cóż, będę się cieszyć moja wspaniałą nowa figurą i urokami życia!

Tak więc;

CEL Główny: 23kg

Cel I: 10kg

Czas: Grudzień 24

Cel II: 13kg

Czas: Marzec 30

Proszę was, pomóżcie mi! Nie zostawiajcie mnie tutaj samej. Podajcie mi rękę, gdy będę spadać. Niestety należę do osób z tzw. słomianym zapałem... Zbyt wszyko się poddaję...

A tym razem musi się udać! Po prostu musi!!!!! MUSI, MUSI, MUSI, MUSI, MUSI!!!!