witam Was w ten upalny dzien w Londynie dzis goraco, w cieniu 27 stopni. siedze i sie poce, bleee.
tak sobie teraz siedze i mysle ze za niecale 3 miesiace sa moje urodziny (5 listopad) i bardzo bym chciala do tego czasu schudnac 10 kg, wiem ze to realny cel ale czy mi sie uda? tego sama nie wiem. musze spiac posladki i dac z siebie jak najwiecej. zawsze tak pisze, a pozniej i tak nic z tego nie ma kurcze nie wiem jak mam siebie zmotywowac, zeby mi sie w koncu udalo. ale chciec to moc!!! wiec do roboty!!!
i poszlam do szklarni podlac pomidory, przy okazji w ogrodku uzbieralam troche jezyn i kilka sliwek moze zrobie ciasto z jezynami, chociaz bylo kilka dni temu, albo zasypie jezyny cukrem i wloze do sloiczkow i na zime beda jak znalazl
zaraz ide ogarnac chate, bo moj dyzur jest, pozniej obiad i tak zleci dzien.
pokaze Wam jak wygladam w okularach zdjecie robione dzis a i swiezy kolorek mam na glowie, wczoraj maz mi zrobil, a dzis chyba zrobi mi pasemka
dzis zaczynam diete od nowa, nie wiem ktory to juz raz, moze tym razem mi sie uda
na sniadanie zjadlam 2 kromki z serkiem philadelphia, pomidorem i ogorkiem + kawa z mlekiem. na obiad bedzie piers z kurczaka grillowana, ziemniak, ogorek konserwowy. a na kolacje to jeszcze nie wiem. sie zobaczy. jeszcze musze zaczac cwiczyc, a z tym to juz gorzej. zobaczymy co z tego wszystkiego wyjdzie.
jak Wam mija dzionek? u mnie leci pomalu, ogladnelam siatkowke nasi oczywiscie wygrali posprzatalam juz chatke, zrobilam 1 pranie. teraz siedze i pije kawke. zastanawiam sie co dalej robic, bo zanim maz wroci z pracy to sie zanudze.
musze zaczac myslec o diecie, bo jakos nie bardzo mi sie do niej spieszy. ale jak juz zaczne to bedzie ok tylko najpierw trzeba zaczac, a to jest najtrudniejsze wrrr. juz tyle razy sie odchudzalam i marne skutki tego byly, chcialabym schudnac raz na zawsze. i miec swiety spokoj. ale pomarzyc se moge
jak Wam dzionek minal? ja zrobilam 3 prania, troche posprzatalam, upieklam ciasto z jezynami, ktore zebralam w ogrodku duzo jeszcze ich jest, wiec czekam az dojrzeja i zrobie do sloiczkow na zime
przed chwila sie zwazylam i na szczesci przytylam tylko 1 kg, a na wakacjach diety w ogole nie bylo. byly zapiekanki, kebaby, lody, gofry itp. takze nie jest zle. waga z dzis 90 kg. trzeba od nowa brac sie za siebie, choc bardzo mi sie nie chce. ja chyba cale zycie bede sie odchudzac czemu nie potrafie raz a porzadnie wrrr
wczoraj wieczorem wrocilam z Polski. ale strasznie mi sie nie chcialo . wszystko co dobre szybko sie konczy
opiewem Wam w skrocie jak bylo od 12 do 18 lipca bylismy nad morzem, jak tam przyjechalismy oczywiscie musialo padac. zameldowalismy sie w naszym osrodku, sympatyczny wlasciciel i osrodek ladny. pokoj z lazienka, czysciutki i ogolnie fajnie, tylko 1 minus trzeba przejsc spory kawalek do centrum, ale nie bylo tak zle. pierwszego dnia poszlismy na male zakupy spozywcze i pozniej na plaze ogolnie pogoda byla w kratke, raz slonce, raz deszcz. opalac i kapac sie nie dalo, bo nie bylo upalow. ale za to sobie pozwiedzalismy, bylismy we Wladyslawowie, na Helu, w Sopocie, w Gdyni i Gdansku. takze wakacje spedzilismy aktywnie, w pokoju tylko spalismy calymi dniami nas nie bylo. ogolnie wakacje zaliczamy do udanych, pomimo tego ze pogoda nie byla rewelacyjna. w ostatni dzien musielismy sie wymeldowac o 10 rano i jeszcze mialismy caly dzien, bo autobus mieslismy dopiero o 21. wiec na caly dzien pojechalismy do Wladyslawowa, posiedzielismy na plazy, pochodzilismy troche po miescie i dzionek zlecial i trzebabylo sie zbierac na autobus. autobusem jechalismy do Krakowa, do meza i tam bylismy do 24 i pozniej pojechalismy do mnie. u meza oczywiscie codziennie grillowanie, ognisko, jakies piwko w sobote maz mial imieniny to troszke dluzej posiedzielismy (do 4 rano ) a pozniej trzebabylo odespac u meza jest fajnie bo mieszkaja w domu i zawsze mozna sobie wyjsc i posiedziec na swiezym powietrzu, bo u mnie w bloku niestety nie. troszke nam sie nie chcialo jechac od meza no ale swoja rodzine tez musialam odwiedzic, mielismy rozplanowane urlop pol na pol. to 24 pojechalismy do mnie. przy okazji spotkalismy sie z moja przyjaciolka, bylismy tez u kuzynki mojej, a w sobote u niej na ogrodku i tak jakos zlecialy te wakacje. przy okazje jak bylismy w Pl poszlismy do okulisty i mam okulary ale jakos sie tym nie zdziwilam ze musze nosic, bo od najmlodszych lat nosilam. jeszcze bylam u dermatologa, bo caly czas na twarzy mam jakies pryszcze i przepisal mi tabletki (antybiotyk) i mascie do smarowania na dzien i na noc. i ta kuracja trwa 36 dni, mam nadzieje ze mi pomoze i bede miala ladniejsza twarz
w koncu doczekalam sie wyjazdu do PL jutro o 6.10 mamy samolot do Gdanska wiec za okolo 4 godzinki wychodzimy z domu, zeby dojechac na lotnisko. dzis juz sie nie klade, bo na 2h sie nie oplaca, pozniej bede rozespana. ale sie ciesze, ze jutro juz bede nad morzem tylko szkoda, ze pogoda jest tam kiepska no ale trudno i tak sie ciesze
odezwe sie do Was jak najszybciej, bo laptopa bierzem ze soba, zeby miec jakis kontakt ze swiatem
ide sie jeszcze do konca spakowac i fruuuu do Polandu
ja powoli szykuje sie do wyjazdu do PL bo to juz we czwartek juz sie doczekac nie moge piore wszystkie rzeczy, ktore bedziemy brac, zeby sie odswiezyly. szykuje kosmetyki itp. a bedzie tego wszystkiego troche, bo na 2 i pol tygodnia jedziemy. jeszcze musze pazurki zrobic, depilacje, henne. musze jakos wygladac nad baltykiem kurcze ale sie ciesze oby pogoda dopisala, nie musi byc upalow, tylko zeby nie padalo.