Ostatnio dodane zdjęcia
Ulubione
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 285653 |
Komentarzy: | 3667 |
Założony: | 11 sierpnia 2006 |
Ostatni wpis: | 27 maja 2019 |
kobieta, 48 lat, Warszawa
170 cm, 104.90 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Moja aktywność - spaliłam 3311 kcal
Moja aktywność - spaliłam 3311 kcal
Co prawda na zewnątrz dopiero nieśmiało się pokazuje, ale mam nadzieję, że będzie coraz lepiej. Za to u mnie w kuchni robi się coraz bardziej zielono.
Koktajl z jarmużu, ananasa, jabłka i marchewki.
Pogoda coraz fajniejsza, a ja jestem uziemiona. Tydzień temu przebiłam oponę w rowerze, jeszcze jej nie naprawiłam, bo mój serwis jeszcze nie funkcjonuje codziennie. Mam nadzieję, że szybko rozwiążę ten problem i znowu będę śmigać jak dawniej.
W sobotę zrobiłam 15 km, a w niedzielę machnęłam 27 km. Była piękna pogoda, więc szkoda byłoby jej nie wykorzystać. Wczoraj niestety lało, więc sobie odpuściłam jazdę. Dziś od rana tylko 2 km, ale może po południu uda się jeszcze trochę popedałować.
Strasznie ciągnie mnie do słodyczy. Postanowiłam sobie, że od 1 marca do świąt nie będę ich jadła. Przyznaję ciężko oprzeć się pokusie. Dobrze, że nie mam ich w domu, bo pewnie uległabym i coś zjadła.
Powoli biorę się za wiosenne porządki, chociaż teoretycznie jest jeszcze zima :),ale nie mogę patrzeć już na te brudne okna. Wczoraj umyłam część, a dzisiaj może resztę, chociaż jest pochmurno. Powinnam też zrobić porządek w garderobie i naprawić dwie szuflady w komodzie, bo trudno z nich coś wyjąć. Marzy mi się przemeblowanie, bo już trochę znudził mi się obecny układ. Jeśli będę chciała wprowadzić swój pomysł w życie czeka mnie sporo roboty. Nie da się przesunąć mebli z całą zawartością. Jestem silna, ale nie aż tak :D
no to jestem. Przepraszam, że nie pisałam. Byłam obecna, chociaż czasami tylko duchem. Minął rok od mojej walki z otyłością. Były sukcesy i porażki. Ostatnie 3 miesiące nie były najlepsze i jest mi przykro, że sama wpuściłam się w przysłowiowe maliny. Częste infekcje, zaburzenia snu, brak systematyczności w odżywianiu, a przede wszystkim zmniejszenie aktywności fizycznej wpłynęły na moją porażkę. Efektem tego jest wzrost wagi (wagi na pasku na razie nie zmieniam, daje sobie czas do końca miesiąca, będę miała dodatkową motywację). Powoli doprowadzam się do stanu poprzedniego. Nie chcę ponieść tym razem klęski. Jest ciężko, nawet chyba ciężej niż rok temu kiedy zaczynałam. Muszę przestać wizualizować siebie jako osobę szczuplejszą, którą tak naprawdę nigdy nie byłam, bo to tylko wygląd zewnętrzny, a w środku nadal jestem tą samą Angelą.
Sezon rowerowy uroczyście otwarty. 3 miesięczna przerwa w intensywnych i regularnych przejażdżkach spowodowała, że nie mogłam od razu rzucić się na głęboką wodę, więc wczoraj zaczęłam skromnie od 11 km. Dzisiaj niestety musiałam zrezygnować z jazdy, bo w pracy miałam szkolenie, więc musiałam się dobrze wyspać. Mam nadzieję, że jutro pogoda dopisze i uda mi się trochę popedałować.
Miło znowu wrócić i mieć świadomość, że nie jestem sama ze swoim problemem :D
Jak to mówią, oby nie był gorszy niż poprzedni. Wszystkim życzę wszystkiego naj, naj, naj i jeszcze więcej. Angela
P.S. Jakieś postanowienia noworoczne? :D
Zdrowych, spokojnych i aktywnych świąt życzę Wszystkim dbającym o linię buziaki Angela :*)
Wczoraj spadło 10 cm śniegu.
Widok z okna na zaśnieżony ogród.
Lubię zimę, ale taką ze śniegiem, a nie z błotem i deszczem. Kombinacja śnieg, lekki mróz i słońce to najlepsza opcja. Ostatni tydzień nie był najlepszy, bo dopadło mnie dziwne przeziębienie, więc biegi i rower poszły chwilowo w odstawkę. Dieta ok, wszelkie słodycze odstawione od 27 listopada do świąt. Jutro wybieram się na Mikołajki do bratanic i bratanka, bo we wtorek nie uda mi się do nich wpaść, a zresztą dzieciaki mają dodatkowe zajęcia, więc trudno byłoby nam się zobaczyć. W tym roku dość wcześnie udało mi się załatwić sprawę prezentów, nawet już tych gwiazdkowych. Nie zostawiłam wszystkiego na ostatnią chwilę jak zdarzało mi się w ostatnich latach. Internet ułatwił mi zakupy. A dziś kupiłam dla mamy rękawiczki w Lidlu, a sobie portfel, chociaż jego akurat nie myślałam kupić, ale doszłam do wniosku, że dlaczego nie mogę zrobić sobie sama prezentu Mikołajkowego, szczególnie, że jest w moim ostatnio ulubionym kolorze.
Granat to mój nowy czarny :D
Mikołaj musi się zabrać za pakowanie prezentów :D Miłego popołudnia, może jeszcze wyskoczę na mały spacer, tak ładnie dzisiaj na dworze.
Nie piszę zbyt często, ale to nie znaczy, że zniknęłam. 2 ostatnie miesiące to szereg wzlotów i jeszcze więcej porażek. Wiem, że stać mnie na więcej, ale jestem też mistrzynią wynajdywania przeróżnych wymówek.
Weekend spędziłam z bratem i jego rodzinką. Jak zwykle było miło i wesoło. Czas upłynął mi m.in. na robieniu lalki na aukcję z której dochód zostanie przeznaczony na UNICEF. A to dzieło moje i czteroletniego stylisty. Niestety od dwóch dni próbuję wstawić zdjęcie i nic. Obiecuję, że gdy serwis zostanie naprawiony to wstawię zdjęcie mojego arcydzieła.