Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Interesuje mnie strasznie dużo rzeczy. Uwielbiam czytać, oglądać filmy (najlepiej w kinie), bardzo lubię podróżować, zwiedzać ciekawe miejsca(moim marzeniem jest podróż do Włoch), lubię robić zdjęcia. Ostatnio moją pasją jest projektowanie wnętrz, odnawianie starych mebli itp.(jest to jednak tylko moje hobby, a szkoda). Bardzo ważne miejsce w moim życiu zajmuje muzyka. Nie mam ulubionego gatunku, a i lista wykonawców byłaby bardzo długa. Jestem bardzo tolerancyjna i szanuję ludzi, którzy mają inne poglądy. Ten wpis jest stary, a u mnie niewiele się zmieniło. Może poza jednym, mam nowe hobby - uwielbiam szydełkowanie. ??

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 285655
Komentarzy: 3667
Założony: 11 sierpnia 2006
Ostatni wpis: 27 maja 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
tibitha

kobieta, 48 lat, Warszawa

170 cm, 104.90 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Cel I : 101,2 kg (lekka otyłość) Cel II : 86,8 kg (nadwaga) Cel III : 72,2 kg (waga prawidłowa) do końca 2019 roku :D

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 listopada 2016 , Komentarze (22)

Nie miałam kiedy zrobić wpisu, więc robię to dzisiaj. Jak pisałam wcześniej w środę miałam pierwszy raz biegać. Wstałam jak zwykle o 5.30 i co widzę za oknem pada. Stwierdziłam trudno, nie zrezygnuję tak łatwo i szybko wskoczyłam w strój do biegania. Na początek zrobiłam 25 minutową rozgrzewkę i ruszyłam w trasę. Właściwy trening zrobiłam w systemie 10 minut szybkiego marszu, 10 minut biegu i znowu 10 minut szybkiego marszu. Do tego doszło jeszcze 5 kilometrów spaceru. Po powrocie obowiązkowo rozciąganie, bo jak uprzedzał mnie brat lepiej, żeby je zrobić porządnie niż później cierpieć. Było naprawdę fajnie do momentu, kiedy jakiś idiota ochlapał mnie wodą od stóp do głów. Całe szczęście, że to było w drodze powrotnej, bo bieganie w mokrych dresach nie byłoby przyjemne. Ogólnie zrobiłam 6,8 km - 5 km spaceru i 1,8 biegu. Dodatkowo po południu zrobiłam 15 km na rowerze załatwiając różne sprawy na mieście. Wieczorem wpadli znajomi i musiałam szybko zrobić coś do jedzenia i wyprodukowałam najprostsze danie jakie przyszło mi do głowy, czyli spaghetti. 

Wczoraj jak zwykle rano jazda na rowerze - 20 km  stałym szlakiem 

czyli ścieżką przy Trasie Toruńskiej,  a popołudniu 7,5 km. 

Od środy podjęłam wyzwanie z deską. Poprzednia próba nie zakończyła się sukcesem, ale mam nadzieję, że tym razem będzie inaczej. Dzisiaj nie planuję żadnej konkretnej aktywności, a jutro kolejna przygoda z bieganiem. Tym razem wybieram się do lasu. Będę miała komfort psychiczny, że nikt nie będzie musiał oglądać tych moich wyczynów.. Może uda mi się rozśmieszyć jakieś leśne zwierzęta. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego i aktywnego wypoczynku w ten weekend. 

13 listopada 2016 , Komentarze (16)

Jak mija Wam niedziela, bo u mnie standardowo rower tylko 10 km i 8 km spacer. Po wczorajszym bieganiu-dreptaniu nogi mnie nie bolą, żadnych problemów z kolanami. Następny trening biegowy planuję w środę. Dokładnie przyswoiłam wiedzę teoretyczną na temat biegów dla początkujących i biorę się do działania. Kilka osób odradza mi bieganie przy takiej dużej masie kierując się własnym doświadczeniem chcąc ustrzec mnie przed ewentualnymi kontuzjami. Trochę się boję, ale lubię sama sprawdzać wszystko na własnej skórze ( mam taki defekt od dzieciństwa :D) bez względu na konsekwencje. Zaczynam się powoli wkręcać. Coś nowego, coś niemożliwego wcześniej do wykonania, więc pokusa jest coraz bardziej większa, żeby nie rezygnować. Porozmawiam jeszcze z bratem, bo on biega, na pewno mi doradzi co robić, ale decyzja i tak będzie należeć do mnie. 

12 listopada 2016 , Komentarze (27)

Dzisiaj chociaż mroźnie, ale pięknie było na dworze. Nie odważyłam się wsiąść na rower z obawy, że wywalę się na oblodzonej nawierzchni i na pewno coś sobie złamię, ale zrobiłam sobie konkretny 10 km spacer. Po południu godzina zumby i 20 minut biegania, a właściwie dreptania. Właśnie się zastanawiam czy nie zacząć biegać. Zawsze mi się wydawało, że ważę jeszcze za dużo i bieganie nie jest dla mnie. Trochę poczytałam i doszłam do wniosku, że spróbuję. Zobaczę jak zniesie to moje wielorybie cielsko i stawy. Na razie zacznę od kilkunastu minut 2 razy w tygodniu. Chociaż drugim Usainem Boltem to ja nie zostanę, ale dzisiaj jak na pierwszy raz było całkiem nieźle i nawet mi się podobało. Przekonamy się jutro czy będę mogła wstać z łóżka. Zaczynam się uzależniać od wysiłku fizycznego i od endorfin. Chcę mi się ciągle więcej. Z jednej strony to super, ale z drugiej boję się, żeby nie przedobrzyć. Ja i bieganie kto by pomyślał :D

11 listopada 2016 , Komentarze (30)

a właściwie dwoje jeden biegnący (nie znam gościa), a drugi na rowerze to ja. Stwierdzam, że naprawdę trzeba być niezłym wariatem, żeby jeździć w takim śniegu, a do tego w świątecznym dniu od samego rana.  No cóż widocznie muszę nim być skoro dobrowolnie wyszłam z domu w taką pogodę.

Zrobiłam 20 kilometrów w 72 minuty. Jak wyjeżdżałam padał drobny śnieżek,  niestety jak wracałam rozpadało się na dobre. Wróciłam do domu oblepiona jak bałwan, brakowało mi tylko guzików z węgla i nosa z marchewki, a i jeszcze miotły w ręku. 

Na dowód jak mocno pada ślady moich opon. Niższy (mniej widoczny) z początku jazdy, a wyższy z końca. A poza tym super się jechało, wszędzie pusto, mały ruch na drodze, więc nie musiałam bardzo zwalniać na przejazdach.  Śnieg wali, a ja się śmieję połykając pojedyncze gwiazdki. Co prawda trochę zmarzły mi stopy, bo wybrałam się w obuwiu, które nie sprawdza się przy takiej pogodzie, ale właśnie rozgrzewam się gorącą herbatą, a na nogach mam super ciepłe kapcie ( czasami dobrze jest kupić coś pod wpływem impulsu :D).

Poziom endorfin wzrósł ogromnie, kalorie spalone,  więc teraz mogę z czystym sumieniem  oddać się lenistwu. Może jeszcze popołudniu poćwiczę, ale na razie kładę się pod kocem z książką w ręku. Miłego odpoczynku wszystkim odwiedzającym mój pamiętnik :D

9 listopada 2016 , Komentarze (16)

Pada, pada śnieg, 

a ja na rowerze (15 km), ale z grubymi oponami nawet taka pogoda mi nie straszna.

Jeśli zwierzakom śnieg i zimno nie przeszkadza to mnie też nie. 

Chyba w końcu się ogarnęłam i odnalazłam w sobie siłę, żeby dalej walczyć. Było trudno, ale mam nadzieję, że teraz będzie lepiej. Czas na kolejne zmiany. Trzeba znowu wziąć się ostro do pracy. Miłego dnia :D

6 listopada 2016 , Komentarze (6)

Pogoda była dziś niezbyt piękna, ale doszłam do wniosku, że trzeba przynajmniej wykorzystać to, że popołudniu nie padało i wsiąść na rower. Miała być tylko przejażdżka - maximum 10 km, a w końcu zrobiłam ponad 33 km. Co prawda buty na obcasach nie są najlepsze na dłuższą trasę rowerową, ale jakoś dałam radę. Znowu poczułam wiatr w żagle. Tego było mi właśnie potrzeba. Było naprawdę fajnie.

 

Stare Miasto w barwach jesieni.

Most Gdański zaprasza:D.

Widok na Wisłę

Wisłostrada 

5 listopada 2016 , Komentarze (7)

Październik nie należał do najbardziej udanych miesięcy. Waga trochę wzrosła, aktywność mniejsza,  zapał też się gdzieś zapodział. Nie jest może jeszcze tragicznie, ale mogłoby być lepiej. Wiem, że jak się nie ogarnę to znowu polegnę, a tego nie chciałabym za żadne skarby świata. Próbuję przełamywać swoje lenistwo i obżarstwo, niestety z niezbyt dużym skutkiem. Okres jesienno-zimowy nie będzie łatwy. Muszę znowu zacząć od nowa i trzymać się obranego kursu, a na pewno dotrę tam gdzie chcę. Dyscyplina po raz pierwszy, dyscyplina po raz drugi i dyscyplina po raz trzeci jest kluczem do sukcesu. 

Między 30 października a 2 listopada zrobiłam 53 km na rowerze. A to kilka zdjęć z poniedziałkowego spaceru z Kalą. 

25 października 2016 , Komentarze (8)

Nie piszę ostatnio zbyt często, bo nie ma specjalnie o czym. W niedzielę zaliczyłam 22 km jazdę na rowerze. Było super. Wczoraj niestety nie udało mi się pojeździć, bo rano zaspałam, a popołudniu zaczęło padać. Wciąż walczę z pokusami i lenistwem. Raz jest lepiej raz gorzej, ale nie poddam się, bo za dużo wysiłku włożyłam w to, żeby schudnąć. Nie chcę też zawieść siebie,  Was i moich bliskich. Dzięki za Wasze wsparcie. Mam nadzieję, że nikogo nie zawiodę.

Dziś mam wolne, więc zaraz wskoczę na bieżnię (wolałbym rower, ale znowu pada), później trochę porządków w domu, a popołudniu fryzjer (może uda się pojechać rowerem -  10 km), a wieczorem relaks z książką. Miłego choć deszczowego dnia.  

21 października 2016 , Komentarze (27)

mnie dopadła, szczególnie jeśli chodzi o odchudzanie. Zrobiłam 2 kroki w tył, ale już się ogarniam i wzięłam się do pracy nad sobą. Choroba i niesprzyjająca październikowa pogoda wpłynęły na moje złe samopoczucie psychiczne i fizyczne. Był to powód, dla którego się nie odzywałam. Za łatwo mi szło to odchudzanie, rozsadzała mnie euforia, więc straciłam czujność i zaliczyłam upadek. Przez to wszystko dieta i aktywność poszła w odstawkę. Przerwałam też robienie deski, ale jeszcze do niej wrócę. Nie chcę wracać do tego co było wcześniej. Wcale nie jestem taka silna jak niektórym się wydaje. 

12 października 2016 , Komentarze (17)

Choróbsko na szczęście odpuszcza, więc jest nadzieja, że w weekend uda mi się nadrobić zaległości w treningach. Ze względu, że mam małe osłabienie to robię tylko ćwiczenia izometryczne. Plank dzisiaj zrobiony. Nawet nie było tak źle, zobaczymy czy jutro pójdzie mi tak dobrze, gdy zwiększę czas ćwiczenia. Mięśnie brzucha mam przez cały czas napięte, więc chyba coś tam działa.