Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Alladynaa

kobieta, 40 lat, Katowice

165 cm, 63.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

23 maja 2019 , Komentarze (3)

Dziś juz przeszłam samą siebie - bigos mamusi, dużo bigosu. Umieram teraz.  Wszystko to przez mojego lenia. Kiedyś potrafiłam rano przed pracą przygotować pudełka z jedzeniem a teraz wpadam do domu po pracy i jestem tak głodna ze nawet garnek bym zjadła. Wiem daleko tak nie zajadę. Dlatego obiecałam sobie że od czerwca ogarniam tylek na 100 %

Wczoraj miałam wizytę u endokrynologa wyczytałam, że problemy z trądzikiem w okolicach żuchwy i na szyi mogą być spowodowane  zaburzeniami hormonalnymi. Lekarz zapewnia że wszystko jest ok wyniki są dobre. Chyba muszę tego przeciwnika ( trądzik) pokochać bo go nie pokonam.

20 maja 2019 , Skomentuj

Powinnam zacząć od standardowego stwierdzenia - dawno mnie tutaj nie było.  To niestety nie jest prawdą, przez cały czas czytałam Wasze pamiętniki i podziwiam Was jakie jesteście wytrwałe.  Ja rękawice rzuciłam. Nie potrafię wejść na właściwe tory choć waga wskazuje 62 kg. Od pół roku żyje w ciągłym strachu o zdrowie mojego taty - na tą chwilę wyniki są dobre.  W pracy same problemy - brak jedności wśród pracownikow, wieczne donosy i nieczyste zagrywki. Jak żyć ? 

12 lutego 2019 , Komentarze (3)

Waga się trzyma w normie to jest jedyny pozytyw w moim życiu. Podobno trzeba cieszyć się z małych rzeczy – no to się cieszę.

Dziś w menu kuchnia serwuje:

śniadanie: jajecznica, pomidor, papryka, ogórek, pieczywo

II śniadanie: pomarańcza

obiad: kasza gryczana, kurczak, buraczki

podwieczorek: sok z buraka ewentualnie kisiel

kolacja: twarożek, pomidor, sałata, ogórek, pieczywo

Dziś dzień wolny od pracy ale wykorzystany na przygotowanie się do zajęć z dzieciakami. Czyli wycinanie, kserowanie, malowanie itp. A teraz siedzę i szukam laminarki i jestem trochę zła na siebie, bo na zestaw startowy do robienia paznokci hybrydowych SZKODA pieniędzy a na laminarkę NIE.

9 lutego 2019 , Komentarze (2)

Zmarznięta ale szczęśliwa, przejechałam rowerkiem właśnie 17 km miałam w planach troszkę więcej ale musiałam odpuścić.

W menu dziś:

śniadanie: śledzik naraz, pieczywo i ogórek kiszony

II śniadanie: ananas

obiad: tortilla z kurczakiem

podwieczorek: maślanka truskawkowa

kolacja: mix sałat, pomidor, ogórek, oliwki i mozzarella

Tydzień zakończyłam z wagą 60 kg. Jestem zadowolona.

Weekend i to w dodatku wolny, szczerze mówiąc wolałabym iść do pracy. Samotność jest straszna.

Aby „zabić” czas jak to w sobotę posprzątałam, zrobiłam pranie teraz zaplanowałam prasowanie i może przygotuje się do następnych zajęć z dzieciakami.

Miłego wieczoru Wam życzę 

6 lutego 2019 , Komentarze (3)

NIE NIE NIE tak być nie może znowu poległam a to wszystko przez małego chłopczyka, którego miałam dziś na zajęciach. Na początku luźna rozmowa co tam w przedszkolu? Co jadłeś dobrego na obiadek ? No i maluch wypalił KLUSKI PAROWE z dżemem. Nie myślałam już o niczym innymi, w głowie już gotowy plan – wychodzę i biegusiem do sklepu po kluchy. Zjadłam 3.

Przychodzi następny chłopczyk pytam co będzie robił w ferie? A on, że będzie piekł z mamą faworki. Zmówili się czy co?   

Jeszcze troszkę i zablokują mój pamiętnik, ja zamiast o fit jedzeniu ciągle o moich  grzeszkach.

5 lutego 2019 , Komentarze (2)

Ranek zaczął się nawet sympatycznie, kawa wypita w łóżku do tego książka. Wstałam nawet w dobrym nastroju choć budziłam się w nocy kilka razy. Musiałam odstawić moje leki na lepsze spanie bo muszę/ chcę zrobić ogólne badania z krwi. O 10 rozpoczęłam pracę i zaczęło się najpierw wyjazd z podopieczna na konsultację z lekarzem a potem telefon od siostry że młody właśnie został karetką zabrany do szpitala. No co jeszcze się pytam? W rezultacie młody został kompleksowo przebadany i na szczęście nic mu nie jest.

Uzależniam się coraz bardziej od vitalii, pamiętniki działają na mnie trochę terapeutycznie. Z racji mojego dzisiejszego porannego lenistwa nie przygotowałam obiadu do pracy, zjadłam to co dziś przygotowała nasza stołówka i było grubo bo spaghetti ale tak pyyyszne, że nie żałuję ani trochę.

4 lutego 2019 , Komentarze (2)

Dziś było bardzo poprawnie jedzeniowo.

śniadanie: jajko, pomidor i pieczywo

II śniadanie: kefir

obiad: spaghetti z makaronu razowego plus kurczak

podwieczorek: grejpfrut

kolacja w planach: pomidor, mozzarella, mix sałat z rukolą

Woda: tylko 0,5 litra

A zapomniałam była i aktywność – trzeba było rano wyjechać z garażu do pracy a białego paskudztwa napadało a napadało.

Poczytałam Wasze pamiętniki i tak bardzo przykro mi się zrobiło, kiedy jedna z dziewczyn podzieliła się smutną wiadomością że  właśnie straciła dzieciątko. Dlaczego tak jest ? Ktoś powiedział kiedyś, że jak nas Pan Bóg kocha to nam krzyże daje a ktoś inny odpowiedział - może mnie tak mocno Panie Boże nie kochaj.  

3 lutego 2019 , Komentarze (4)

Dzień trzeci bez słodyczy, daję radę nawet mi jakoś ich specjalnie nie brakuje. Na wadze spadek 3 kg ale to przez stres i nerwy. Niedługo jak się wszystko unormuje wrócę do swoich 64 kg już mi nawet apetyt wraca. Doprowadziła się do takiego stanu, że jak wstawałam z łóżka to kręciło mi się w głowie. Nie bierzcie ze mnie przykładu, stara i głupia.

Cały czas „szarpiemy” się się z moim byłym, na przemian jednego dnia rozmawiamy spokojnie, drugiego dnia kończymy rozmowy skłóceni. Żeby o tym dziadzie zapomnieć umawiam się z znajomymi, niby pomaga ale jak wracam do domu beczę z tęsknoty za nim. Nie umiem się od tego oderwać a wiem, że z nim czy bez niego będę nieszczęśliwa. Stara i głupia po raz drugi.   

1 lutego 2019 , Skomentuj

Od dziś nie zbliżam się do słodyczy, zapowiedziałam to już moim dziewczyną w pracy mają mnie nie kusić. Pozbyłam się wszystkich domowych zapasów. Jestem gotowa !

Ostatnio nie jadłam słodyczy przez 1, 5 miesiąca i po kilku dniach stwierdziłam, że da się bez tego żyć. Ale początki były trudne nawet do tego stopnia,że jak widziałam w telewizji te pyszne ciasta i cukiery to się do telewizora śliniłam.

Słoneczko zachęciło mnie do tego żeby wyciągnąć rower i choć trochę popedałować. Z wielką radością przejechałam 10 km, obawiam się tylko czy nie przypłacę przeziębieniem tej wycieczki. 

Z dobrych rzeczy to dziś zadzwoniła znajoma z propozycją pracy 3 – 4 godziny trzy razy w tygodniu. Cieszę się i boje jednocześnie czy sobie poradzę. 

30 stycznia 2019 , Komentarze (1)

Nie mogę doczekać się wiosny a konkretnie tego, kiedy wreszcie będzie można z samochodu przesiąść się na rower. Do pracy mam niedaleko więc rowerkiem to sama przyjemność. Teraz jakoś z tą moją aktywnością jest na bakier. Kiedyś systematycznie wieczorami chodziłam z kijkami, teraz nie mam motywacji. Nie lubię zbytnio ćwiczeń proponowanych np. przez Chodakowską. Podziwiam te dziewczyny, które systematycznie ćwiczą same w domu. Myślałam o zakupie karnetu na siłownię lub na zajęcia zumby, ale muszę jeszcze znaleźć jakąś ofiarę, która będzie mi towarzyszyć bo z kimś to zawsze raźniej.