Coz moge o sobie powiedziec. Kocham sport, kiedys trenowalam siatkowke, plywalam, wspinalam sie i generalnie bylam aktywna. Niestety w pewnym momencie zaczely mnie bolec kolana, okazalo sie ze mam elastopatie i przez pewien czas wogole nie bede mogla cwiczyc...minely 4 lata...przytylam 12 kilo i chce sie tego pozbyc.
Wiem, ze dawno nie pisalam, ale mialam tyle innych rzeczy na glowie. Na silownie caly czas chodze, niestety czasami robie sobie przerwy. chcialam byc w klubie przynajmniej 5 dni w tyg. ale wiadomo jak sobie czlowiek cos zaplanuje to zycie musi pokazac swoje. Tak czy siak czuje sie lepiej. Staram sie nie wazyc w domu, nastepne wazenie w klubie bede miala w przyszly wtorek. Oczywiscie wyniki zapisze. Caly czas mam problem z dieta. Smieszne ale nie moge sie oprzec jedzeniu. Najpierw postanowilam sobie ze nie bede jesc po 18, ale o 18 to ja jestem dopiero w domu, w czasie mojej przerwy na lunch jem zazwyczaj tylko kanapki wiec wieczorem brakuje mi cieplego posilku. Sama nie wiem co mam z tym zrobic. Naprawde zalezy mi na tym zeby schudnac, ale nie moge sie oprzec jedzeniu...strasznie lubie jesc...caly czas jednak mam nadzieje ze przelamie swoje lakowstwo.
Jak mnie wszytsko dzisiaj boli. Nie moge ruszac konczynami, sama nie wiem jak dowleklam sie do pracy. A dlaczego tak sie stalo? Coz wczoraj po pracy poszlam na zajeciam ktore nazywaja sie Fit Ball...pomyslalam sobie..lekko milo i przyjemnie, niestety instruktor okazal sie jakims wariatem. Po drugim zaproponowanym przez niego cwiczeniu mialam ochote wstac, rzucic w niego ta wielka gumowa pilka i powiedziec ze jest nienormalny, ale stwierdzilam ze twarda bede...A dzisiaj czuje sie jak by mnie ktos skopal. Postanowilam zrobic sobie dzis przerwe w treningu...nadrobie w sobote, bo naprawde dzis marze tylko o tym zeby przestalo mnie bolec moje cialo. mam nadzieje ze przyniesie to efekty.
Myslalam o tym od jakiegos czasu...jendnak caly czas brak mi bylo zapalu. Niby patrze w to cholerne lustro i widze to mlode niewysportowane cialo i widze ze jest zle, ale zakladam potem spodnie od dresu i rozciagnieta koszulke, zaslaniam zeby mnie w oczy nie gryzlo...ide po kolejnego batona. To straszne kazdy dzien taki sam...praca, dom, obiad, kapiel, ewentualnie jakis film, spac..dzien za dniem mija a ja widze coraz\ wiecej wstretnego cielska...zakrywam i kolo sie kreci. MAM DOSC. Nie chce juz wiecej czuc sie jak klocek-pomyslalam wstajac w czwartek rano.-Czas cos z tym zrobic. Wiec jak pomyslalam tak uczynilam. Po pracy zamiast do domu poszlam do klubu fitness, wykupilam abonament i umowilam sie z trenerem na prywatna sesje (na 7.15 rano...tragedia przeciez bede musiala wstac o 5.30 zeby dojechac...e tam...pozniej bede sie tym martwic. W piatek i w ciagu weekendu poczynilam niezbedne przygotowania. Kupila kostium kapielowy i stroj do fitnessu...po czym poszlam z koleaznka na drinka...hm...fajnie bylo i nadszedl poniedzialek. Matko Boska jak mi sie nie chcialo wstawac w srodku nocy zeby jakis nabuzowany energia facet przeciagnal mnie po wszystkich maszynach treningowych, ale wstalam i jestem szczesliwa. Tak, wczoraj rano trening, po pracy poszlam jeszcze na basen tak dla relaksu. Moj trener ulozyl mi program na najblizszy tydzien, mam nadzieje ze dam rade, ze nie bede sie wykrecac. Dzis po pracy kolejny treningi szczerze nie moge sie doczekac...widze moje piekne cialo.