Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Coz moge o sobie powiedziec. Kocham sport, kiedys trenowalam siatkowke, plywalam, wspinalam sie i generalnie bylam aktywna. Niestety w pewnym momencie zaczely mnie bolec kolana, okazalo sie ze mam elastopatie i przez pewien czas wogole nie bede mogla cwiczyc...minely 4 lata...przytylam 12 kilo i chce sie tego pozbyc.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 113082
Komentarzy: 456
Założony: 26 czerwca 2007
Ostatni wpis: 8 lutego 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Katia87

kobieta, 37 lat, Londyn

172 cm, 70.90 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Wymiary 86 - 61 - 91

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 września 2010 , Komentarze (3)

No to wrocilam. W powiekszonej wersji jak wspomnialam w tytule tego wpisu. Nie jestem z tego dumna, ale tak jest, wyszlo jak wyszlo i musze z tym zyc. Pisalam od jakiegos czasu ten wielki wpis na temat tego co sie u mnie dzialo, zeby Was wprowadzic w temat, ale stwierdzilam, ze przeszlosc powinna zostac w przeszlosci i musze zyc dzisiaj. Powiem tylko, ze moj pobyt w Hiszpani zaczal sie robic dosc uciazliwy. Nic sie nie uklada jak mialo. Z C. sie coraz czesciej klocimy, bo jestesmy w dupnej sytuacji - nie mozemy sie od tescia wyprowadzic, bo ja nadal nie dostaje zasilku a z jedej pensji sami sie nie utrzymamy. C. pracuje caly tydzien, prawie wogole sie przez to nie widujemy, a jak sie widzimy to wiekszosc czasu spedzamy na klotniach. Wszystko to wpedzilo mnie w depresje i wogole nie wychodzilam w lozka...no chyba, ze do lodowki po kolejna porcje czegos na ukojenie nerwow, zazwyczaj bardzo kalorycznego z duza zawartoscia cukru. W ostatnia sobote, po kolejnej mega klotni stwierdzilam, ze dosc uzalania sie nad soba, czas ruszyc dupsko. Wlasciwie pierwszego kopa dostalam od rodzicow...tzn ciezko to nazwac kopem, ale ich propozycja, zebym na jakis czas wrocila do domu, postawila mnie na nogi...Nagle sie budzilam i z wielkimi oczami powiedzialam: 'Ooooo nie, co to to nie, nie ma opcji, zebym wrocila do domu.' No wiec jestem. Jak widac na pasku ponad 74kg....ale jakos sie z nimi rozprawie.

30 lipca 2010 , Komentarze (5)

Czyli jest 23.00 i nie mam co robic. Tesc wyjechal na weekend, mloda jest u tesciowej. A C....C poszedl grac w pilke. Mamy cala chate dla siebie przez tylko 2 nocki, a on poszedl grac w noge. Nie no nie jestem zla, w sumie sie zapytal czy nie mialabym nic przeciwko i czy moze nie chcialabym isc z nim. Niech sobie idzie...to ostatni mecz na jakis czas, wiec niech sobie ma. Ja pojde wlaczyc sobie jakis film czy cos i bede sie modlic, zeby nie zasnac zanim C. wroci do domu, a po meczu zazwyczaj wraca ok 1.00 wiec mam jeszcze 2h do zmarnowania. Nie chce mi sie juz uczyc. Dam odetchnac mojemu intelektowi...moze jakas bezmozga komedia...zobaczymy. Zapowiada sie romantyczny wieczor w pojedynke...mam nadzieje, ze chociaz moj kot ze mna posiedzi ;-)

30 lipca 2010 , Komentarze (5)

Dzisiaj nie mam za duzo do pisania, poza faktem moze, ze bardzo sie ciesze, ze popsula (lub jak dla mnie poprawila) sie pogoda. Od wczoraj pada, wiec mamy tu bardzo przyjemne i lekkie powietrze. Musze przyznac, ze ten Hiszpanski skwar jest idealny dla turystow ktorzy przyjezdzaja tu na wakacje na 2 tygodnie, ale zyc w 30paro stopniowych upalach dzien w dzien przez 2-3 miesiace to katusze. Dlatego ciesze sie deszczowa pogoda i zachmurzonym niebem...akurat mam czas na prace zaliczeniowa, bo gdzie ja w taka pogode mam z domu wyjsc? ;-) Hahahaha

29 lipca 2010 , Komentarze (2)

To zdecydowanie byla huge pomylka, zeby zaczac ten serial dzisiaj ogladac...zmarnowalam pol dnia, bo jak zobaczylam pierwszy odcinek, musialam obejzec wszystkie...dzieki cocainegirl ;-)

29 lipca 2010 , Komentarze (1)

Dzisiaj czuje sie w sumie calkiem light. Wczoraj sie za bardzo nie objadlam. Staralam sie ograniczac porcje i mysle, ze dla mnie to bedzie klucz do sukcesu. Kiedy wszyscy biora wielki talerz obiadowy ja bede jadla na sniadaniowym. Przez to bede jadla mniej. Tak mysle. Postaram sie unikac weglowodanow i jesc wiecej warzyw. Ogolnie zawiesze sobie piramide zdrowego zywienia w kuchni i bede sie starac isc za nia. A teraz znow wracam do projektu, a potem obejrze sobie odcinek 'Huge' polecony przez cocainegirl

28 lipca 2010 , Komentarze (3)

Poszla ogolnie rzecz ujmujac...tragicznie. Zjechali mnie po calosci. Poejrzewam, ze czeka mnie poprawka :-/ No ale wyniki beda za tydzien i wtedy bede wiedziala na pewno. Poki co postaram sie nie siwiec. Okazalo sie, ze mam jeszcze jedna prace zaliczeniowa do oddania i wlasnie sie zaraz za nia zabieram. Musze ja przygotowac na srode a wlasciwie na poniedzialek, bo musze ja wyslac i na srode ona musi tam dotrzec. Eh...
Wrocilam juz do Hiszpani, pogoda tu nienajgorsza, albo tez juz sie przyzwyczailam ;-) Chcialabym juz miec prace i mowic po Hiszpansku, ale to wszystko trwa...Hiszpanski jest zdecydowanie trudniejszy od angielskiego chodzby przez fakt, ze tu wszystko odmienia sie prze z osoby i czasy, a w angielskim w sumie tylko przez czasy. No coz, skoncze prace zaliczeniowa i wtedy zajme sie edukacja jezykowa ;-)

Przestalam sie juz opychac czekolada i RedBull prawie wylecial przez okno ;-)  Zastanawiam sie nad rozpoczeciem diety South Beach, musze sobie na jej temat poczytac troche, moze dzis wieczorem i zobaczyc na jakiej zasadzie to dziala. Dukan mnie juz troche znudzil, chcialabym sprobowac czegos nowego. A tymczasem zabieram sie za prace. Do przeczytania wkrotce.

23 lipca 2010 , Komentarze (1)

No wiec przyjechalam tutaj na ta moja prezentacje, ktora tez musze oddac jutro 0 8.30 rano. Obecnie jest godzina 23.20 w Dublinie...dla mnie to jus 24.20 bo od miesiaca zyje w innej strefie czasowej. Jestem zmeczona na maksa, w ciagu ostatnich 3 dni spalam 3 godziny i wszystkie 3 dzisiaj. Mialam sie spotkac w Dublinie z kolezanka, ktora zaproponowala nocleg, ale kolezanka jest na imprezie, nie wiem kiedy tu zladuje, wiec siedze w kafejce internetowej marnujac czas, pieniadze i ostatki energii...

22 lipca 2010 , Komentarze (3)

Jutro rano musze oddac prace do drukowania, wiec zostalo mi dokladnie 23 h 30 min na skonczenie projektu. Tak wiec bardzo sie nie bede rozpisywac. Czuje sie juz troche lepiej. Czekolada jest nadal moim daniem glownym, ale jestem tak nakrecona, ze juz nawet RedBulla nie potrzebuje, ale zostaly mi jeszcze 4 wiec pewnie z 2 lykne, zeby mi obroty nie spadly...aloe to pozniej. Narazie czas sie skupic. Odezwe sie pewnie w przyszlym tygodniu jak juz wroce z Dublina po mojej prezentacji. Albo moze jeszcze jutro cos napisze. Sie zobaczy.

21 lipca 2010 , Komentarze (3)

Gdzie by tu zaczac...zaczne od tego, ze wczoraj znow dostalam zapalenia pecherza...to juz drugie w tym miesiacu. Wiem, ze tym razem to najprawdopodobniej stres, ale tak czy siak...niefajnie. Do tego powinnam dostac jutro @ co pogarsza cala sytacje 100 krotnie. Boli mnie glowa. Jest 30 stopni dzisiaj na dworze a ja musze siedziec zawinieta w koc, zeby wygrzac ten cholerny pecherz. Mam 24h na skonczenie projektu. Do tej pory zmarnowalam prawie 12h, najpierw nie moglam w nocy spac z bolu, wiec chcialam popracowac, jak zaczelam pracowac to nie moglam sie skupic z bolu...wiec wrocilam do lozka, mysle sobie - chociaz sie sprobuje wyspac. Po wielkim wysilku udalo mi sie zasnac po godzinie i spalam do 11 dzisiaj z przerwa na sniadanie, ktore mi C. zaserwowal do lozka. Kochanie moje...Teraz musze wracac do pracy, ale tak mi sie nie chce.......szcsegolnie, ze musze przerywac co 15 min, zeby isc do toalety....B E A U tiful

20 lipca 2010 , Komentarze (1)

Dla wszystkich ktorych obruszyl moj komentarz na temat Koranu:

Jak bym nie wiedziala o czym pisze to bym nie pisala. A sprawa wyglada tak, ze jeden z moich naprawde swietnych przyjaciol jest muzulmaninem i to bardzo tradycyjnym. Sam mi wytlumaczyl, ze problem w wiekszosci krajow muzelmanskich polega na tym, ze w wiekszosci jest to spoleczenstwo o niskim poziomie edukacji i interpretacji koranu ´tak jak im sie podoba´a trudno nie zinterpretowac zle np takiego fregmentu: 'Żony powinny być posłuszne, zachowywać tajemnice mężów swoich, gdyż pod ich straż niebo je oddało; mężowie doznający ich nieposłuszeństwa, mogą je karać, zostawić w osobnych lożach, a nawet bić je; uległość niewiast powinna dla nich być ochroną od złego z niemi obchodzenia się. (4:34). ' lub tez  'Wasze żony, są to wasze pola, uprawiajcie je, ilekroć wam podobać się będzie. (2:223) ' Moj kolega pochodzi z bardzo dobrze sytuowanej rodziny gdzie wiekszosc czlonkow rodziny ma przynajmniej wyksztalcenie wyzsze niepelne. Jego zona natomiast jest magistrem i biegle porozumiewa sie w 3 jezykach,bo nikt jej edukacji nie odmowil.

 

Niestety prawda na temat krajow muzulmanskich, tamtejszej kultury i wychowania jest straszna. Ja nie mowie, ze nie ma tam dobrych ludzi. Sama znam kilka osob z Pakistanu glownie, ktore sa naprawde swietnymi znajomymi. Sami tez zauwazaja, ze poziom kultury w stosunku do kobiet ze strony ich ziomkow jest czasami tragiczny. To ze np. studenci z Pakistanu czy Indii nie powiedza do kobiety: 'prosze, dziekuje, przepraszam' jest norma. I wiem o tym z pierwszej reki, bo spedzilam pracujac z tymi ludzmi 4 lata.