Rowerek: 15 km, czas: 40:22.
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (28)
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 46030 |
Komentarzy: | 622 |
Założony: | 7 grudnia 2019 |
Ostatni wpis: | 14 stycznia 2023 |
kobieta, 33 lat, Drezdenko
164 cm, 80.30 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Masa ciała
Prawie popełniłam błąd. W niedzielę dostałam okres. We wtorek dzień ważenia i prawie dostałam zawału, bo 1 kg w górę!!! Najpierw sobie powiedziałam, że to przez okres, że to NIEMOŻLIWE. Ale już po obiedzie doszłam do wniosku, że wszystko robię źle, że nigdy nie schudne, itd. No i trochę podjadlam, wczoraj też, kolację zjadłam o 23. Zły humor mi się włączył, czarne myśli. Ale dzisiaj po obudzeniu spojrzałam na wagę i sprawdziłam. Nie ma żadnego kilograma w górę, jest tak jak było! Ufff... Teraz do wtorku pilnuje się i już odgoniłam złe myśli. We wtorek MUSI być spadek!!🙂🙂🙂
Wysłałam męża po chryzanteme, a on mi przywiozl gwiazdę betlejemską... Nie wiem czy śmiać się czy płakać
Od kilku dni odrzuca mnie smak mięsa, kiełbasy i w ogóle zapach tego. Nie jestem w stanie przełknąć ani kawałka. Jem sery, warzywa, jajka, mleko. A przyczyną jest taka, że ostatnio rozmawialiśmy z mężem o świniobiciu i mąż mi powiedział, że jego wuja jadł surowe mięso. Po prostu odkroil sobie kawałek surowego i jadł. Jak jego ciotka robiła kotlety albo inne mięso to podchodził i kawałek odkroil. Wyobraziłam sobie to i od tego czasu mdli mnie na widok mięsa. A jak w poniedziałek zrobiłam sobie kanapkę z szynką taka swoją to normalnie prawie zwymiotowałam. Może to i na zdrowie mi wyjdzie? A we wtorek mini spadek 0.1 kg. Tyle co nic, ale chce cieszyć się z każdego minusika, bo znowu wpadnę w zadreczanie i załamie się.
Środa:
Śniadanie: jajecznica z 3 jajek od młodych kur, bułka z ziarnami, kawa i dwa ciastka. Drugie śniadanie: bułka z ziarnami z polędwica drobiowa i ogórkiem. Obiad: zupa ogórkowa. Podwieczorek: kawa i dwa ciastka. Do tego kilka chipsów, butelka wody, dwie herbaty i mały kieliszek nalewki aroniowej.
Czwartek:
Śniadanie: dwa jajka w chlebie, kawa i dwa ciastka. Drugie śniadanie: bułka z pasztetem i pomidorem. Obiad: zupa pomidorowa. Podwieczorek: kawa i dwa ciastka. Kolacja: kawałek chleba z paprykarzem i kawałek chleba z pasztetem i pomidorem. Do tego butelka wody, herbata i popcorn z córką na pół zjadłam (nie jestem z tego dumna, ale kotek mi zdechł i miałam doła). Chociaż chyba lepszy popcorn niż tak jak kiedyś kiedy smutek był słodkie i to co w ręce wpadło.
Wiem, że by mogło nie być tych ciastek, ale to mój nawyk i boję się zacząć to zmieniać, żeby potem nie rzucić się i nie zaprzepaścić wszystkiego. Ale mam w planie karę dla siebie. Za brak spadku tydzień bez słodyczy po południu.
A ten mój kotek biedny taki fajny, chodził za nami i nagle zdechł. Nie mam pojęcia czemu. Mąż mówi, że wyglądało jakby jakaś truciznę zjadł. Tylko nie wiem co. U nas wszystkie chemikalia są zabezpieczone, nie ma trutki na myszy ani nic. Może poszedł gdzieś i coś zjadł. Nie wiem. Szkoda mi go było, taki fajny był i mój wymarzony. Zawsze chciałam mieć takiego rudego kotka pięknego. Dzieci płakały, smutno tak było. Oj😥
Wezmę się w garść! Nie poddam się i w końcu porządnie zrzucę te kilogramy!
Śniadanie: dwie bułki z kiełbasą, papryką. Kawa, knopers i wafelek. Drugie śniadanie: płatki z mlekiem, których córka nie zjadła (mała miseczka). Obiad: talerz zupy ogórkowej. Kawa i dwa ciastka. Kolacja: serek wiejski z cebulką i chleb z masłem. Do tego butelka wody. Na rowerku przejechane 10 km.
Za mną stresujący czas, który niestety zajadłam🙁 Boję się wejść na wagę jutro. Ale jest mała nadzieja, bo mąż kupił mi nowy rowerek z licznikiem🤗🤣 W środę ma być u mnie. Pomału planuje treningi🙂
Umówiłam się do fryzjera na podcięcie i boję się iść. Myślę czy odwołać wizytę. Mam wrażenie, że takiej grubasce jak ja nic nie pomoże i że i tak to nie poprawi mojego wyglądu. Nie mam humoru, motywacja spadła do zera, wydaje mi się, że nie osiągnęłam nic i zawsze będę tyle ważyć 😥