Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Kolejna próba odchudzania... ważę więcej, niż kiedykolwiek i czas coś z tym zrobić. Poza tym, pasjonuję się fotografią krajobrazową, uwielbiam hokej, książki i snooker, a przede wszystkim kocham swoją Rodzinkę :-)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 22409
Komentarzy: 194
Założony: 15 grudnia 2019
Ostatni wpis: 9 września 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
PustynnaRoza

kobieta, 32 lat, Piaseczno

164 cm, 50.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

27 stycznia 2020 , Komentarze (6)

Bo ja padłam, dziewczyny. Moja wina, nie umiem odmawiać. Dziś nie pracowałam tak, jak zawsze, tylko 11:00-20:00, bo potrzebny był ktoś, kto od 11 zajmie się dostawą. Do sklepu wpadła koleżanka, która zaprosiła mnie na wieczór. I, jak od rana wszystko było ładnie-pięknie (owsianka, dwie mandarynki, pistacje, dwa tosty z metką wołową i cała papryka do tego), tak wieczorem dałam się namówić na drinka, a właściwie to nawet na dwa, zjadłam batonika od córki koleżanki, a potem hot-doga, bo moja kolacja została w pracy. W dodatku, tak mnie wydęło od tego, że nie mogę się dopiąć w o 2 rozmiary za dużych spodniach. Super. Jaki będzie efekt, okaże się w piątek, jak się zmierzę i wejdę na wagę. Ale w ten sposób, to o 5 z przodu będę mogła pomarzyć, jak się nie opamiętam. Jestem przed @, wtedy tak mam z tym jedzeniem, ale to mnie nie tłumaczy, przecież mam swój rozum. Głupia ja.

25 stycznia 2020 , Komentarze (9)

I dziś jest właśnie taki dzień. Nie chce mi się kombinować, co bym zjadła, planować, układać, kupować wszystkiego i przygotowywać tylko dla siebie. Ano, tylko, bo córka ma obiady w szkole, na drugie śniadanie dostaje jakiś owoc, a w domu mamy stały zestaw produktów i nic poza tym. Są to: ser żółty, ser biały, tanie parówki, marmolada, mleko, płatki owsiane, ciemny chleb, margaryna, miód i tyle. Obiadów w domu nie gotujemy, poza zupami, które mrożę, przygotowuję je sobie w pracy. Wcześniej jedliśmy tylko wymienione przeze mnie rzeczy, dosłownie nie kupując nic poza tym, nawet pomidora. Mąż nadal tak je i nie zamierza tego zmieniać, a ja czasem myślę, że to było takie łatwe i wygodne... 

Menu z ostatnich dni:

22.01

Śniadanie: wędzone udko kurczaka, pomidor (483 kcal), Przekąska: koktajl, ten co zwykle (168 kcal), Obiad: 2 jaja, 20 ml oliwy z oliwek, 360g pieczarek (444 kcal), Kacja: tosty pełnoziarniste 70g, pasta z makreli 100g (535 kcal). A potem zachciało mi się czegoś słodkiego, więc kupiłam toto 

I to x2, bo była promocja... blefujpaskudztwo. Potwierdziło to moją teorię, że wszystkie te zdrowe batony są do niczego (żeby nie było, próbowałam be raw i tych od Lewandowskiej). A niektóre wyglądem przypominają... hm, bez mała, końcowy produkt przemiany materii. Ale cóż, kupiłam, nie wyrzucę, drugie świństwo na jutro.

Razem: 1765 kcal B: 104g, T: 110g, W: 99g

23. 01.

Śniadanie: ser feta 135g, oliwki czarne 70g, mix sałat 200g, cebula 50g, ogórek 100g, pomidor 160g, oliwa z oliwek 30g (766 kcal), Obiad: Świderki pełne ziarno 100g, twaróg tłusty 100g, śmietana 18% 50g, starte jabłko z cynamonem 150g (662 kcal), Przekąska: baton dobra kaloria chrupiący orzech (132 kcal), Kolacja: pasztet z kurczaka, zrobiony przez mojego szefa, 100g (244 kcal)

Razem: 1804 kcal B: 68g T: 104g W: 143g

A co do dnia wczorajszego, napiszę tylko, co zjadłam, bo byłam na obiedzie rodzinnym u teściowej, a przecież nie poproszę o wagę kuchenną, żeby sprawdzać, ile czego sobie nakładam :-P Więc tak: Śniadanie: 60g płatków owsianych, 600 mleka 2%, kawa rozpuszczalna (521 kcal) Obiad: zupa warzywna z mlekiem kokosowym, bitki wołowe, ryż z kurkumą, surówka z marchwi, brukselka z granatem i sosem czosnkowym Deser: domowy gofr z bitą śmietaną, kokosem i czekoladą, winogrona. Rozpusta. Ale to tylko raz ;-P

21 stycznia 2020 , Komentarze (16)

A wszystko przez męża. Mój Kochany kupił, w ramach niespodzianki, moje ulubione frankfurterki 100% kurczaka. Czasem można je dostać w osiedlowym sklepie Mlekovity, ale baaardzo rzadko, więc z przyjemnością je sobie zjem, ale wymaga to modyfikacji zaplanowanego menu:

Śniadanie: 60g płatków owsianych, 500ml mleka 2% 20g masła orzechowego (393 kcal)

Przekąska: kabanoski Gryzzale 60 g (159 kcal)

...to już zjedzone. A teraz dalszy, zmieniony, plan na dziś

Obiad: frankfurterki drobiowe 300g, chleb żytni 60g, masło roślinne 5g, ogórek kiszony (625 kcal)/ poprzednia wersja: krem z dyni 400g, jajko, udko kurczaka wędzone

Przekąska: koktajl- papryka, burak, jarmuż, awokado, marchew (168 kcal)

Kolacja: krem z dyni z udkiem kurczaka,  który miał być na obiad, bez jajka (497 kcal)/ poprzednia wersja: 2 tosty pełnoziarniste 100g pasty z makreli.

Razem: 1842 kcal B: 97g T: 98g W: 121g

Ha, w końcu całkiem sporo białka :-). I mało węgli, więc makra jak najbardziej OK, bilans kaloryczny też. Wiem, że nie jakoś super zdrowo, ale czasem trzeba sobie pozwolić, świat się od tego nie zawali... :-)

20 stycznia 2020 , Komentarze (2)

Ot, tak po prostu zleciało, dziś tak sobie uświadomiłam, ileż to czasu minęło. A także miesiąc i 4 dni diety, nie bez wpadek, ale postęp jest. Co do %, to nie powiem, że nie jestem uzależniona, bo jestem, to fakt, aleee... był to też dla mnie środek do osiągnięcia hm, "celu". Bo ze mną tak było, odkąd pamiętam. Kiedyś nie miałam nic (w dzieciństwie brak prądu w domu, gazu, pieniędzy na ubrania, chleb...). A potem, jak już coś miałam, to uważałam, że nie zasługuję i, świadomie, bądź nie, robiłam wszystko, żeby to zniszczyć. I tak było, z moim wykształceniem, firmą, którą miałam, efektami pierwszej diety... Alkohol miał zniszczyć wszystko. Miałam stracić pracę, a co za tym idzie, wynajmowane mieszkanie, rodzinę i wylądować na ulicy. I kiedy prawie mi się udało, dotarło do mnie, że tym razem wcale nie chcę, żeby to tak wyszło. Przede wszystkim, dla rodziny i dla... siebie. Nie dam się.

Aha, jeszcze dzisiejsze jedzonko:

Śniadanie: sałatka- mix sałat 200g, oliwki czarne 70g, dymka 50g, pomidor 150g, ser feta 135g, oliwa z oliwek 30 ml, zioła prowansalskie (753 kcal)

Obiad: krem z dyni 400g, mięso z kurczaka 200g (336 kcal)

Przekąska: twarożek domowy grani Piątnica 150g (135 kcal)

Kolacja: dwa tosty pełnoziarniste 70g z domową pastą z makreli 100g (535 kcal)

Razem: 1759 kcal B: 80g T:126g W: 80g

Mało węgli, to dobrze, ale białka też, a to już gorzej, wrrr...

20 stycznia 2020 , Skomentuj

Ale jednak zdążyłam. Kupić składniki, kupić farbę, ufarbować włosy, zrobić sałatkę grecką, pastę z makreli i się zmierzyć. Jakiś postęp jest:

Masa ciała ,  kg63,1 kg65 kg-1,9 kg( -3 % )
Pozostałe wymiary
Szyja cm34 cm34 cm0 cm( 0 % )
Biceps cm27 cm28 cm-1 cm( -3,7 % )
Piersi cm103 cm103 cm0 cm( 0 % )
Talia cm76 cm77 cm-1 cm( -1,3 % )
Brzuch cm90 cm91 cm-1 cm( -1,1 % )
Biodra cm94 cm95 cm-1 cm( -1,1 % )
Udo cm57 cm58 cm-1 cm( -1,8 % )
Łydka cm34 cm35 cm-1 cm( -2,9 % )
Spalonych kalorii kcal
0 kcal0 kcal0 kcal( nan % )
Zawartość
tłuszczu
 %
Oblicz
27 %28 %-3.7037037037037 %

A teraz lecę biegiem do pracy. później wstawię jadłospis. Pozdrawiam wszystkich :-)

19 stycznia 2020 , Komentarze (3)

Tak, jak wczoraj pisałam, w wolnej chwili wrzucam menu z ostatnich kilku dni.

13.01

 Śniadanie: płatki owsiane 60 g, mleko 2% 0,5 l, szczypta soli (466 kcal), Obiad: pierożki gyoza z kurczakiem 190 g, pomidorki cherry 150g (300 kcal), Kolacja: ćwiartka kurczaka z rożna 250g, krem z pomidorów 350g, ser kozi 60g (1013 kcal). Razem: 1779 kcal, B: 118g T: 91g W: 121g

14.01

Śniadanie: płatki owsiane 60g, mleko 3,2% 500 ml, szczypta soli (516 kcal), Przekąska: koktajl- jarmuż, burak, marchew, papryka, awokado (168 kcal), Obiad: krem z pomidorów 350g, ser kozi 65g, kulki z mięsa wołowego z czosnkiem i papryką 150g (767 kcal), Kolacja: śledź po żydowsku 100g (321 kcal). Razem: 1772 kcal B: 80g T: 116g W: 97g

15.01

Śniadanie: chleb żytni 80g, masło roślinne 10g, masło orzechowe 40g, banan 200g (673 kcal) Obiad: kotlety mielone z indyka 325 g, warzywa na patelnię chińskie 450 g, oliwa z oliwek 30 ml (923 kcal) Kolacja: serek wiejski wysokobiałkowy 200g, ogórek 200g, czosnek (216 kcal). Razem: 1812 kcal B: 114g T: 99g W: 107g

16.01

Śniadanie: chleb żytni 80g, masło roślinne 10g, masło orzechowe 40g (507 kcal) Przekąska: koktajl- jarmuż, burak, marchew, papryka, awokado (168 kcal) Obiad: krem z pieczonych ziemniaków 400g, kulki z mielonego indyka 250g, ser gouda 70g (904 kcal) Kolacja: serek wiejski wysokobiałkowy 200g (186 kcal). Razem: 1765 kcal B: 121g T: 100g W: 91g

17.01

Śniadanie: galaretka z kurczaka z jajkiem 180g, papryka czerwona 250g (140 kcal) Przekąska: banan 200g (166 kcal) Obiad: krewetki koktajlowe Ewyg, 3 ząbki czosnku, masło roślinne 30g, oliwki czarne 70g, koperek, makaron pełne ziarno 100g (936 kcal) Kolacja: hummus z falafelem 220 g (579 kcal). Razem: 1821 kcal B: 96g T: 90g W: 143g

18.01

Śniadanie: płatki owsiane 60g, mleko 600 ml, kawa rozpuszczalna (521 kcal) Obiad: hummus z falafelem 220g, oliwa z oliwek 15 ml, sok z cytryny 10 ml, przyprawy- czosnek, sól, pieprz (715 kcal) Przekąska: pistacje 30g, banan 150g (310 kcal) Kolacja: tatar wołowy 150g, jajko surowe, papryka 170g (293 kcal). Razem: 1839 kcal B: 87g T: 104g W:132g

Plan na dziś jest taki:

Śniadanie: chleb żytni 120g, szynka z indyka 50g, rama 30g (564 kcal) Przekąska: banan 150g (125 kcal) Obiad: ogórkowa 350 ml, kiełbaska drobiowa 63g, ser gouda 50g, oliwa z oliwek 10 ml (504 kcal) Podwieczorek: serek wiejski wysokobiałkowy 200g, pomidor 150 g (225 kcal) Kolacja: śledź po żydowsku 120g (385 kcal). Razem: 1803 kcal B: 73g, T: 114g W: 110g

Taa, i wychodzi na to, że z zejściem poniżej 150g węgli nie mam problemu, tylko białka czasem za mało... 

18 stycznia 2020 , Skomentuj

Ha, nie jest źle. Waga pokazała 0,5 kg mniej, czyli aktualnie jest 63,1 (faaajnie by było już mieć znowu 5 z przodu...). Wczoraj (a właściwie już prawie przedwczoraj) zrobiłam ten sam zestaw ćwiczeń dla początkujących z codziennie fit, potem wybrałam się na godzinny spacer i jest lepiej, niż poprzednio. Wtedy ból mięśni dokuczał mi przez 3 dni, a teraz już jest prawie OK :-). 

Jutro postaram się znaleźć chwilę, na wpisanie do pamiętnika menu z ostatnich kilku dni (a przez przypadek wyszła mi bardzo dobra zupa-krem).

Pozdrawiam wszystkich :-)

14 stycznia 2020 , Komentarze (3)

Hej.

No właśnie, przedwczoraj zrobiłam pierwszy trening, takie niby nic, 20 minut dla początkujących z Martą Henning. Na co dzień też nie leżę i nie pachnę, tylko pracuję fizycznie, nie jest tak, że zupełnie się nie ruszam.

I po tych 20 minutach jeszcze dziś bolą mnie stawy i mięśnie, przede wszystkim ud i pośladków. Teraz już trochę mniej, ale nadal ciężko mi jest wejść po schodach, chodzenie po równym podłożu też nie należy do przyjemności. Nie wiem, czy robić ten podstawowy trening co kilka dni i czekać, aż będzie lepiej, a potem coś dorzucać, czy poszukać czegoś innego (tylko czego?)...

Nie chce się poddawać.

12 stycznia 2020 , Skomentuj

Hej.

Po dłuższym oczekiwaniu, dostałam przesyłkę z wagą. Jest lepiej, niż myślałam, bo ważę 63, 6 kg ( co i tak mnie przeraża, bo po raz pierwszy w życiu przekroczyłam 60 kg). Natomiast, po założeniu tematu, na ile kg, większość z Was oceniła mnie na duuużo więcej, niż jest, I co? Poddać się? Nie, nie i nie.  Dlatego dziś wykonałam swój pierwszy w życiu trening

https://www.youtube.com/user/MartaHennig

i jestem dumna, że z wymiarami coś tam ruszyło

Szyja cm34 cm34 cm0 cm( 0 % )
Biceps cm28 cm28 cm0 cm( 0 % )
Piersi cm103 cm103 cm0 cm( 0 % )
Talia cm76 cm77 cm-1 cm( -1,3 % )
Brzuch cm87 cm91 cm-4 cm( -4,6 % )
Biodra cm93 cm95 cm-2 cm( -2,2 % )
Udo cm57 cm58 cm-1 cm( -1,8 % )
Łydka cm35 cm35 cm0 cm( 0 % )
Spalonych kalorii kcal0 kcal0 kcal0 kcal( nan % )
Zawartość
tłuszczu
 %
Oblicz
26 %28 %

Ja Wam pokażę! :-D  A, przede wszystkim, to chyba pokażę SOBIE, że można, i że nie jestem taka całkiem do niczego.

Pozdrawiam Wszystkich.

8 stycznia 2020 , Skomentuj

Bo wszyscy piszą, minimum 0,5 kg dziennie, a najlepiej jeszcze więcej. Zgadzam się z tym, jak najbardziej. Przecież są zdrowe, smaczne pełne witamin... wszystko super. Ale nie tak dawno pisałam o problemach z trawieniem i wręcz nie dających spać wzdęciach, które nie wiadomo skąd się wzięły. Teraz juz wiem, a doszłam do tego całkowicie przypadkiem. Pomogły mi w tym problemy finansowe. Serio. Jak? Otórz, kiedy zaczęłam dietę, od razu starałam się jeść dużo warzyw. I zaczęły się problemy. Zastanawiałam się nawet, czy to nie jakaś nietolerancja, tyle się teraz o tym słyszy... i pełnoziarniste pieczywo, przecież ciężkostrawne. No tak, tylko że takie pieczywo jem od pół roku, nabiał też codziennie i nic mi nie było. A przez ten tydzień, kiedy nie miałam pieniędzy, wyjadaliśmy zapasy z szafek i lodówki, ale warzyw nie kupowałam, bo niby za co? I wszystko wróciło do normy. Czułam się dobrze. Potem, wracając do diety, znowu dowaliłam 0,5 kg warzyw dziennie i znów mam te same problemy... no bo jakim cudem organizm przyzwyczajony do tego, że przez kilka ładnych lat te 0,5 kg jadł bodajże w roku, albo i to nie, ma się natychmiast przestawić na taką ilość każdego dnia? No chyba nijak. Dlatego nowy plan jest taki: jutro wolne, czyli cheat day z rodziną, a pojutrze zaczynam wprowadzać warzywa STOPNIOWO. I zobaczymy, co będzie. Aha, jeszcze ostatnie menu:

06.01. 

- owsianka z łyżką masła orzechowego (657 kcal)

- banan, podwójne espresso w puszce (kurde, szef mnie namowił na to espresso- 306 kcal)

- grillowane wędzone tofu, sałatka : kapusta pekińska, oliwki, oliwa z oliwek, papryka, przyprawy (514 kcal)

- grzanki pełnoziarniste z bryndzą, ogórek (380 kcal)

1857 kcal B: 81g  T: 98g  W: 156g 

07.01

- jajecznica z 4 jaj na maśle, 2 kromki chleba żytniego (731 kcal)

- serek wiejski wysokobiałkowy (186 kcal)

- mix sałat, ser lazur błękitny, oliwki, ogórek, oliwa z oliwek, przyprawy (487 kcal)

- śledź po żydowsku (385 kcal)

1789 kcal B: 86g T: 140g W: 43g Wow, po raz pierwszy mniej, niż 50 g!