Bo ja padłam, dziewczyny. Moja wina, nie umiem odmawiać. Dziś nie pracowałam tak, jak zawsze, tylko 11:00-20:00, bo potrzebny był ktoś, kto od 11 zajmie się dostawą. Do sklepu wpadła koleżanka, która zaprosiła mnie na wieczór. I, jak od rana wszystko było ładnie-pięknie (owsianka, dwie mandarynki, pistacje, dwa tosty z metką wołową i cała papryka do tego), tak wieczorem dałam się namówić na drinka, a właściwie to nawet na dwa, zjadłam batonika od córki koleżanki, a potem hot-doga, bo moja kolacja została w pracy. W dodatku, tak mnie wydęło od tego, że nie mogę się dopiąć w o 2 rozmiary za dużych spodniach. Super. Jaki będzie efekt, okaże się w piątek, jak się zmierzę i wejdę na wagę. Ale w ten sposób, to o 5 z przodu będę mogła pomarzyć, jak się nie opamiętam. Jestem przed @, wtedy tak mam z tym jedzeniem, ale to mnie nie tłumaczy, przecież mam swój rozum. Głupia ja.
aska1277
28 stycznia 2020, 21:11Najważniejsze że wiesz co źle zrobiłaś :) Nie martw się wagą i cm ;) Tylko idź do przodu
PustynnaRoza
28 stycznia 2020, 23:28Dziękuję :-) Od dziś walczę dalej, oby do przodu. Pozdrawiam.
alhe11
28 stycznia 2020, 15:19Czemu zaraz głupia, wpadłaś, opamiętasz się i pojedziesz dalej 😊
PustynnaRoza
28 stycznia 2020, 23:30Dziękuję za dobre słowa, masz rację. Pozdrawiam.
justi_cb
28 stycznia 2020, 05:50Błędy zdarzają się każdemu, ważne żeby teraz działać już zgodnie z planem ;)
PustynnaRoza
28 stycznia 2020, 23:29Dziękuję, dziś wszystko wg. planu, jutro też będzie! Pozdrawiam.