Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

'Nie warto rezygnować ze swoich celów tylko dlatego, że osiągnięcie ich wymaga czasu. On i tak upłynie.'

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 120070
Komentarzy: 413
Założony: 4 listopada 2006
Ostatni wpis: 5 kwietnia 2022

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ola1979

kobieta, 45 lat, Warszawa

160 cm, 61.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

12 listopada 2006 , Skomentuj

byłam- zagłosowałam

11 listopada 2006 , Skomentuj

Zapadła decyzja w przyszłym tygodniu jadę do warszawy najprawdopodobnie w środę. Oficjalnie jadę do bogusia a tak naprawdę to jeszcze sama niewiem do końca znaczy wiem ale ....

10 listopada 2006 , Skomentuj

jak sama się nie wykończę to pomoże mi w tym mój kom. cały czas na sił próbuję go udoskonalać a przecierz ja tak na prawdę się na nim nie znam. przed chwilą coś instalowałam i kom misię wyłączył ale też sam się włączył a mi już serce staneło.

10 listopada 2006 , Skomentuj

już nie liczę dni bo to nie ma sensu, wga zamiast spadać to rośnie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! bajera!!!!!!!!!!!!!!
Byłam u naszych jakże super księgowych jedna nie potrafiła mi wytłumaczyć tego co jest na pasku - musiałam się tam pofatygować jeszcze rza ale i tak miałam szczęście bo tylko ja je dostałam inni odeszli z kwitkiem -za miesiąc - i wystarczyło jest afera, bo jak można się pomylić i nie wypłacić dodatku szkodliwego jak w moim przypadku to w końcu tylko 260 jak powiedziała górecka niewielkie pieniądze !
Dziewczyny się obroniły ale co dziwne nie poszły toego wspólnie oblewać. pierwsza przysłała mi smska madzia a potem becia dzwoniła. to była miła wiadomość a teraz trochę mniej  już czułam się trochę lepiej mniej miałam swoich koszmarnych wizji ale po rozmowie z moniką myślałam,że .... dobrze, że na dyżurze była iwona to trochę sobie z nią pogadałam i trochę mi przeszło.
cholerna wiolka - czy ja kiedyś zrozumiem że to kręciara i żmija wszyscy to mówią ja to widzę i czuję na swojej skórze i jeszcze nie dociera do mnie. sama niewiem czemu tak jest. wczoraj to już mni wyprowadziła z równowagi kiedy się dowiedziałam,że anka wzieła zaśw. dla moniki a ta głupia choć mogła tak samo zrobić to nie odezwała się słowem i dwa ni spędzone na kursie dały w łep.

ps.
zośka,anka,marta i marta startują do wyborów do rady powiatu. durne chcę się tylko ośmieszyć chyba, bo kto na nie zagłosuje oprócz rodziny napewno nie ja.

news dnia:
dzwoniła dziś znowu becia odkąd wypaliła się przyjaźń z madzią dzwoni prawie co drugi dzień gadamy godzinami a do tego jeszcze przecież na gg. pogodziły się i madzia już była u beaty a najważniejsze madzia jest w ciąży 6 tydzień narazie jeszcze nikomu nie mówi no i w końcu zaczęła jeść normalnie

8 listopada 2006 , Skomentuj

"Samobójstwo nie jest kwestią wyboru, następuje, gdy cierpienie przekracza siły do walki z nim"


Droga   Kasiu

Domyślam się, że ten list jest dla Ciebie ogromnym zaskoczeniem. W końcu widujemy się albo rozmawiamy przez telefon, spędzamy razem wolne chwile w miarę jak nam na to pozwala nasz wolny czas…                                     
Ale jest coś o czym nie mogę porozmawiać z Tobą w cztery oczy. Zrozum, to co Ci napiszę wymaga dużego obiektywizmu oceny sytuacji, nie ma tu miejsca na żadne emocje. Jestem pewna, że podczas rozmowy nie byłabyś w stanie  wysłuchać mnie do końca....                                                       
Pamiętasz początek naszej przyjaźni? Ja pamiętam bardzo dokładnie...było to jesienią a tak naprawdę zaczęło się zimą tuż przed moimi urodzinami, kiedy wszystko ci nie wiem czemu opowiedziałam. Tak zaczęła się nasza Przyjaźń.
Od tamtego wydarzenia minęło półtora roku, wiele się zmieniło, my również, nasza przyjaźń też - stała się głębsza i dojrzalsza....Znasz moje problemy, znasz mnie lepiej niż ja sama i dlatego powinnaś  mnie zrozumieć.... Pamiętasz naszą rozmowy o życiu? Zapytałam się wtedy co byś zrobiła, jakbym zdecydowała się na śmierć. Długo nie odpowiadałaś ja zresztą też, milczałyśmy ale ja już wtedy żałowałam.
Raz mi nie wyszło. Śpiączka, szpital, psychiatra... już wiedziałam
że mi się nie udało i myślałam jak to naprawić to żeby wyszło myślę, że nadszedł już czas.... moja śmierć będzie śmiercią honorową. Przeanalizowałam swoją sytuację, niestety nie widzę innego wyjścia. Zrozum mnie, ja już przegrałam, nie umiem i nie mam sił na dalszą walkę...z wiatrakami nie można walczyć, a ja nie chcę czuć się jak bohaterka jakiegoś 'płytkiego' dramatu....                                                 
Chciałam Ci zacytować fragment piosenki, myślę, że ją znasz : " pamiętaj naprawdę nie dzieje się nic i nie stanie się nic do końca"....chyba rozumiesz
Każde z nas żyje własnym życiem, Ty masz swoje problemy, ja mam swoje....tylko w Twoim przypadku jest nadzieja na zmiany, u mnie jej nie ma....nie mogę dłużej żyć w ciągłym strachu, kulić się przed kolejnym uderzeniem i udawać szczęśliwą osobę przed ludźmi...zauważasz jak łatwo stworzyć pozory...nikt nawet się nie domyśli prawdy... ja już dłużej nie mogę udawać, że wszystko jest w porządku, ale wiem, ż nawet jeśli powiem prawdę nikt mi nie uwierzy....po prostu jestem skazana na klęskę.
Nasze życie obiektywnie nie ma sensu, wszyscy skończymy w ten sam sposób...prędzej czy później. Wiem, że możesz mój wybór potraktować jako ucieczkę, ale wiesz jak bardzo boję się bólu....chcę to przerwać, nie czuć niczego.
Zawsze byłaś dla mnie kimś wielkim, jestem dumna, że mogłam....mogę mieć takiego Przyjaciela. " Prawdziwy przyjaciel to ten, który wie o Tobie wszystko i zawsze się zrozumie"...chcę aby tak zostało między nami do końca.... Mam do Ciebie prośbę, a raczej chcę abyś coś mi obiecała: masz cieszyć się życiem jak ja kiedyś dawno dawno temu, i nie przejmuj się tym co ja robię jutro już tego nie będziesz pamiętała wiem, że to w tej chwili może zabrzmieć bardzo infantylnie i egoistycznie, ale to jest moje ostatnie życzenie...uszanuj je, bez względu na to, co się stanie, chcę abyś wiedziała, że bardzo szanowałam  twoje zdanie i nie zawsze tak myślałam jak pisałam. Pamiętaj, nigdy Cię nie opuszczę....zawsze będę przy Tobie, dlatego się nie żegnam...

Przyjaciółka

To już koniec. Koniec dla mnie. Ty będziesz żyć dalej. I, mam nadzieję szybko wymażesz  z pamięci ten mało istotny fakt jakim była znajomość ze mną

Przepraszam Cię. Przepraszam za to, co zrobiłam bądź nie zrobiłam. Przepraszam za to, co zaraz zrobię. Nie, to nie przez Ciebie. Ty zawsze byłaś jakimś światełkiem, iskierką w całym tym syfie. Wiem, że zawsze mogłam liczyć na Twoją pomoc. Jeżeli jej nie otrzymywałam, to tylko dlatego, że nie potrafiłam o nią poprosić. Jestem Tobie bardzo, bardzo wdzięczna, bo próbowałaś zapobiec nieuniknionemu. A ono zawsze nadchodzi.

Nie potrafię już napisać ani powiedzieć niczego, co nie brzmiałoby tak śmiesznie, tak dziecinnie. Może tak właśnie ma być? Naprawdę starałam się zrozumieć. I czasem wydawało mi się, że jestem tuż tuż. Ale za każdym razem okazywało się, że to jeszcze nie to. Nie mogę, może nie chcę, a na pewno boję się dalej szukać.                                                                        
Życie zatacza koło. Mój świat powoli odchodzi w zapomnienie. A ja wraz z  nim. Z jedyną rzeczą, która była tylko moja. Z banału powstałeś i w banał się obrócisz.


8 listopada 2006 , Skomentuj

dziś trochę przycholowalam z jedzeniem ale na krótko bo jak zobaczyłam stan konta i  ostatni przelew to mi się słabo zrobiło,  panie pomyliły się tylko o ok. 300 zł. Dobrze że rafał mi powiedział żebym sprawdziła bo jemu się już nie zgadzało. Jutro pójdę do nich zobaczymy co mi powiedzą. Dzisiaj sobie trochę nawet pobiegałam - z ulotkami dla Wiesia i jego paczki. Wczoraj znowuzłapałam doła takiego że napisałam list pożegnalny do: domowników czyli babci i matki, kasi ale jak kilka poprzednich nigdy do nikogo nie trafią tak jak i wtedy bo i po co skoro już i tak nic nie będzie można zmienić. Teraz mam ułatwiony dostęp do różnych specyfików- prochów, najłatwiej jest gdy mam dyżór sobotnio- niedzielny i trzeba rozdawać leki a nie zawsze wszyscy są albo gdzieś wyjdą a potem się zapomni i już gotowe. Lepiej nie potrzba. teraz tylko trzeba odczekać trochę i ....
zjadłam:
nie chce mi się pisać było gdzieś ok.843 kcal 

7 listopada 2006 , Skomentuj

 Wczoraj było nawet wszystko ok bo byłam w pracy ale dziś już ledwo siedzę brzucho mnie boli tka się obrzarłam, no i nie kupiłam wagi ale to muszę szybko nadrobić.
dzień III
mini pizza - 196
surówka -   139
chleb 1k   -   96
wędlina 1p-  23
RAZEM       -
454

dzień IV

bułka słodka - 212
frytki             - 252
surówka       - 139
kurczak pierś   155
orzeszki        -  178
sok                -    65
RAZEM         
- 1001  


A to dopiero 14 a do wieczora to jeszcze drugie tyle zjem. fajna dieta!!!!!!!!!!!!!!

5 listopada 2006 , Skomentuj

jak mam się odchudzić jak już drugiego dnia się złamałam. Wracałam z pracy i weszłam do sklepu i się zaczeło, miałam ochotę na orzeszki ale w miarę jedzenia apetyt rośnie więc dołożyłam jeszcze soczek i wafelki. ale tka ogólnie to można zaliczyć dzień do udanego gdyby nie te ORZESZKI!!!!!!!!!!
jabłko 1 szt. -   48
kopytka        - 169
sos + mięso  - 270
orzeszki        - 200
wafelki 2 szt.- 110
RAZEM            797 

4 listopada 2006 , Skomentuj

 Tak naprawdę to miałam zacząć się odchudzać od pierwszego ale zawsze jest coś!!!! wczoraj była mała przymiarka jadłam mniej!!!! a dziś już zaczełam na maksa ale chyba tylko dlatego że w końcu udało mi się założyć internet i to pochłania mój cały czas więc nie bardzo mam czas aby myśleć o jedzeniu. tak naprawdą to musieli mnie dziś ganiać żebym co kolwiek zjadła. w poniedziałek muszę sobie kupić wagę to mnie jeszcze bardziej zmotywuje. nawet dziś telewizor poszedł w odstawkę i humor mi się teochę poprawił w końcu mogę sobie pogadać z kimś to znaczy z beatą.wczoraj miałam kompletnego doła nawet chciałam niewiem czemu zrobić krzywdę swojej najlepszej bo i jedynej przyjaciółce, zresztą tak naprawdę to niewiem czy my jeszcze się przyjeżnimy bo ostatnio się jakoś tak dziwnie porobiło.
menu dnia:
bułka słodka -326
ryż               - 135
kurczak        -  99
serk homo   - 159
chleb           - 124
RAZEM           843