Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

'Nie warto rezygnować ze swoich celów tylko dlatego, że osiągnięcie ich wymaga czasu. On i tak upłynie.'

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 120093
Komentarzy: 413
Założony: 4 listopada 2006
Ostatni wpis: 5 kwietnia 2022

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ola1979

kobieta, 45 lat, Warszawa

160 cm, 61.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

27 listopada 2006 , Skomentuj


Nie mów mi nigdy
Tych słów nie pojmiesz sam
I nie wiesz jak bardzo ich żal
Nie widzisz nigdy
Już nie chcesz widzieć, jak
Jedno z nas rani
Nie ja

Jeśli możesz mi pomóc
Nie odmawiaj, nie mów nie
Tak mi Ciebie brak
Jeśli możesz mi pomóc
Nie odmawiaj, nie mów nie
Tylko powiedz tak
To wszystko czego chcę

Mam tyle przed sobą
Mój Bóg odnalazł mnie
Lecz nie wiem naprawdę
Kim jest

Jeśli możesz mi pomóc
Nie odmawiaj, nie mów nie
Tak mi Ciebie brak
Jeśli możesz mi pomóc
Nie odmawiaj, nie mów nie
Tylko powiedz tak
Jeśli możesz mi pomóc
Nie odmawiaj, nie mów nie
Tak mi Ciebie brak



27 listopada 2006 , Skomentuj

przyszła nachlana, napuchnięta ledwo trzymała się na nogach wzieła resztę forsy i poszła dalej.takie mam super życie, poszła się pokazać. a ja znowu nie będę spać będę słyszała każdy krok na chodniku po każdym pisknięciu będę odliczać kroki -15- do drzwi bo może przyjdzie,może będą jej szukać jej kolesie, no  i żby się nie wpiepszyła znowu w jakieś bagno żeby nie było policji.

I znwu nie wiem o co chodzi. Nie rozumiem siebie. Albo nie rozumiem tak, jak powinnam rozumieć. Taka błędna analiza. Jak tekstu na maturze. Ot co. I biała czekolada już mi nie smakuje. Już nie cieszy.

Teraz chyba nic nie cieszy.

 

Popełniłam błąd. Niejeden. Popełniłam błąd. Nie tylko ja. A wypominać innym łatwiej niż sobie...
Za często się zmienia rzeczywistość

 

kurwa. czy ludzie nie mogą trzymać tych swoim ust na kłódkę?
po chuj mi wiedzieć o kolejnej ciąży, o kolejnym dziecku?

i jeszcze kwitować to: takie jest życie.
nikomu kurwa nie życzę takiego życia jakim jest moje od prawie miesiąca.

 

 


wydrukowałam juz listę badan, listę złych leków .
na liście  jest mój ukochany …, no ale cóż - juz go nie mam.

 

zawiodłam samą siebie .... bo po raz kolejny porażka

nie ufam juz niczemu nawet sobie...
znowu sama ... już ..nikt ..juz nikogo nie ma

27 listopada 2006 , Skomentuj

W pracy nie jest źle. Skłamałabym gdybym powiedziała, że jest. Ale nie jestem szczęsliwa. Bo jak nie szkodliwy mi ucieli to teraz januszek się pomylił bo przecierz zapomniał,że pracuję od lutego i do stałam pół talonu. co to za fatum. i znowu to ja będę to najgorszą a może tym razem to na wiolkę padnie bo ona dostała jeszcze mniej niż ja - takniech to ona zrobi pierwszy ruch. jutro rada - długaaaaaaaaaaaaaaaa bo ze szkoleniem może coś się wyjaśni. poczekamy.

Straciłam coś. Może za wcześnie o tym mówię, ale tak właśnie się czuję. Straciłam swój optymizm. Straciłam wiarę... Straciłam przyjaciół. Z własnej woli, poniekąd. Okazało się bowiem, że z chwilą gdy mnie się przestało chcieć podtrzymywać znajomości inni mnie nie szukali. No i dobrze. I mogę tak żyć. Przyzwyczajona jestem, że zawsze to ja muszę wyciągać pierwsza rękę. Ale mam dość. Już mi się nie chce. Zależy mi i to bardzo, ale nic na siłę. Żadnego kłamstwa. Nie chcę kłamstwa jako substytutu prawdy. Lubisz mnie taką jaka jestem a nie dlatego, że czegoś ode mnie potrzebujesz lub też na mnie zarobisz. Nie kupię niczyjej przyjaźni, bo nie przyjaźń dostanę za pieniądze tylko kłamstwo.KŁAMSTWO!

kasia - cisza.


A zeby było wesoło to skoro ze mną jest już wporządku tz. skoro jestem w domu a babcia w stała z łużka to matka zabrała się i poszła i już znowu jestem sama i wysłuchuje. poczekała tylko aż ja wyjdę do pracy bo przymnie się boi wyjść to wykorzystuje moment ze nocuje w pracy i wychodzi.mogłam się przeciesz domyśleć że jest coś nie tak bo sama zaoferowała mi że zrobi mi pranie i zrobiła. a pszeciesz to jej stara metoda.  

26 listopada 2006 , Skomentuj

a ja jak głupia wpatrywałam się wczoraj przez cały dzień w tel a może się odezwie a tu nic - cisza. więc już wszystko jest jasne.jedno się kończy a coś innego się zaczyna wczoraj odezwała się od mnie aśka s. i to jest chyba prawdziwa koleżanka bo choć mogłabybyć przyjaciółką bo jest to znajomość od podstawówki ale już w przyjaźń nie wierzę bo zadużo osób już mnie zraniło zostanie koleżanką  bo chociaż ja nie zawsze mam ochotę na to by się do kogoś odzywać to ona zawsze mimo wszystko odzywa się i potrafi o wszystkim rozmawiać bez ogródek, może dlatego że kiedyś przeżyłyśmy podobne historie, obydwie leżałyśmy w parku tylko w róznym czasie i miejsce, może to to...


25 listopada 2006 , Skomentuj

wczoraj już nie wytrzymałam i napisałam do kasi sms'a może to i dobrze cza pokaże jednego jestem pewna choć chciałam się z nią spotkać to tego bym jej nie powiedziała a tak to poszło i jak do tej pory cisza, wygląda na to że i tym razem miałam rację. no i dobrze wolę gorszą prawdę niż żyć w przekłamaniu - szkoda bo myślałam że tym razem będzie inaczej że wszyscy się mylą mówiąc że przyjaźń to tylko złudzenie a jednak oni mieli rację. może i było w tym trochę mojej winy ale cóż tak jest gdy spotykają się dwie uparte osoby.
PS. znalazłam nowy sposób aby zakończyć swoje katowanie jak twierdzą niektórzy. będzie trwał ciót dłuzej ale efekt mórowany. tylko muszę się zmobilizować i zacząć się odchudzać a potem już sama nie zauważę kiedy przyjdzie ten jeden dzień. przecierz już to kiedyś przerabiała tylko w innej wersji wtedy celem było odchudzenie się ale się trochę zagalopowałam i wpadłam a anoreksję a potem to już wszystko było jak i teraz ten sam szpital prawie ci sami lekarze krótko wszystko się zaczeło od tamtego przypadku coś się wtedy zmieniło ale jszcze tego nie zauwazałam jak twierdzi boguś choć już niektórzy mi to wypominali, potem ten wypadek sprawił że wszystko powróciło znaczy chęć aby z sobą skończyć dotego doszły kłoppty w domu które ciągną się w przeciwieństwie do wszystkiego z czym już w miarę sobie poradziłam 

22 listopada 2006 , Skomentuj

WIELKIE ODJAZDY

1. 19.05.2002r. (niedziela),

2. 11.03.2005r.(piatek),

3. 13.11.2006r.(poniedziałek).

4. ........

tak było za pierwszy razem

     Gdy  pierwszy raz (maj 2002) postanowiłam skończyć ze sobą i wszystkim. Miałam wtedy ciężko  depresję. Chodziłam do psychiatry i psychologa. A właściwie - byłam do tego zmuszana, zaciągali mnie na siłę i kazali rozmawiać. Gdy się sprzeciwiałam, dostawałam niezły opieprz, więc wolałam iść. Lekarze przepisywali mi dużo leków (psychotropów), tak na zapas. Ufali  mi, więc brałam sama i całe zapasy miałam u siebie. Było tego naprawdę dużo, a przy mojej depresji dostawałam naprawdę silne prochy.
Dokładnie 19 maja, spotkałam się z kilkoma znajomymi, ogólnie miałam zakaz ruszania się z domu, obserwowali każdy mój krok. Wszyscy szaleli po imprezach, chodzili do kina, mogli zostawać na dworze do której chcieli. A ja? Ja siedziałam w domu i wysłuchiwałam codziennych awantur. W moim domu zawsze brakowało? wszystkiego. Nie miałam żadnych perspektyw. Gdy chciałam coś osiągnąć, podcinali mi skrzydła. Tego dnia nie wytrzymałam.
      Gdy wróciłam do domu, zrobili mi straszną awanturę. Chyba tylko Bóg wie o co im chodziło. Byłam kompletnie załamana. Cały świat zwalił mi się na głowę. Długo nie myśląc wzięłam plecak i wróciłam do stolicy gdzie miało się wszystko zmienić a tu się skończyło. Wzięłam wtedy 72 tabletki. Brałam kolejną garść i płakałam. Myślałam wtedy tylko o tym, żeby ten koszmar się skończył. Do dzisiaj pamiętam, jak kręciło mi się w głowie po każdej następnej dawce. Wreszcie zasnęłam. Po kilku godzinach moja znajoma przypomniała sobie,  że ma do mnie sprawę, ale już nie mogła mnie dobudzić. Uderzyła mnie wtedy w twarz tak, że miałam ślad przez ok. 2 tygodnie. Zawieźli mnie do szpitala. Umierałam im w rękach. Chciałabym zobaczyć wtedy ich miny. Po przywiezieniu do szpitala lekarze nie dawali mi dużych szans. Zrobili mi płukanie żołądka, podłączyli respirator i czekali. Całe 8 dni. Po obudzeniu się ze śpiączki zobaczyłam twarz, przez którą chciałam skończyć ze sobą. Widziałam  sztuczne łzy. Rzygać mi się chciało na ich widok! Po 2 tygodniach spędzonych na OIOM-ie trafiłam na odział otwarty, gdzie przeleżałam jeszcze miesiąc. To były dni trudnych rozmów, bólu i cierpień. Po wyjściu ze szpitala wszystko zaczęło się od nowa. Niczego się nie nauczyli. Po niecałym miesiącu "wolności" zamknęli mnie na oddziale zamkniętym . Przeszłam tam prawdziwą szkołę życia. Po trzech miesiącach moja psychika wysiadła i uciekłam. Wróciłam do tego cholernego domu. Z każdym dniem było gorzej. Wszystko się psuło, mówili mi takie słowa, że czasem wątpiłam w to, że są moją rodziną.
Żałowałam, że żyje i chciałam uciec od swoich problemów. Znalazłam towarzystwo - wtedy odpowiednie. Byłam z nimi codziennie. Zaczęłam  brać wszystko co było pod ręką  doszłam do amfy. Ten bunt skończył się 12 czerwca 2003r. Kłótnie tak mnie męczyły, że nie dawałam rady. Tego dnia wzięłam 96 tabletek mojej babci(na serce). Były to silne leki, bo moja babcia jest  chora. Pamiętam, jak brałam kolejną garść, jak płakałam, jak powstrzymywałam się, żeby nie zwymiotować. Miałam pustkę w głowie, ale jeden cel - UMRZEĆ! Tamtym razem napisałam list. Powiedziałam im wszystko. Następne  tygodnie spędziłam w szpitalu. Wtedy postanowiłam, że teraz już nie będę niszczyć siebie. Teraz zniszczę ich.
      Może tak musi być, a może to ja jestem inna. Wszystko co było, zaczęło się od nowa. Ja już nie chcę tak żyć! Ci ludzie, którzy nazywają siebie moimi znajomymi, przyjaciółmi, moją rodziną zniszczyli mi całe życie. Zniszczyli mi  cały najlepszy okres w życiu.

A potem już było łatwiej zawsze znalazł się jakiś drobny pretekst. I dopóki  wszyscy nie zrozumią co mi robią, dopóty ja będę to robić. Bo łatwo jest obiecywać ala ja w obietnicę już nie wierzę. Ot i cała filozofia


22 listopada 2006 , Skomentuj

a ja siedze wpatruję się w tel mineła 22, może zadzwoni??? przeciez Przemka  nie  ma już 

5 lat 2 miesiące i 1 dzień



22.09.2001r.



(sobota)



22 listopada 2006 , Skomentuj

Rózne były powroty ale ten miał być inny nie miało go być!!!!!!!!!!!! długo się do tego przygotowywałam robiłam to stopniowo. zaczełam w niedzielę wyborczą potm było w pracy a żeby było cudnie to z kierownikiem oblewaliśmy jego wygraną a mi było na rękę jak nigdy bo alkohol + moje tik taki i dziękuję więc nie dziękwałam tylko piłam a potem zamiast jechać do domu wszyscy nocowaliśmy za namową kierownika rzecz jasna. rano już było mi wesoło  a potem się zaczeło bali się mnie wypuścić do domu ale że mam dobrych kolegów to mnie przywiźli w domu była tylko babcia chora rzecz jasna leżała w łóżku wię też niewiele widziała więc było już bajecznie tylko ta piepszona dorotka musiała się zabłąkać z samego rana. wywieźlimie do pułtuska a że w karcie mam zapis wyjazd do wawy to zaraz jak tylko mnie przepłukali - nigdy nie zapomnę tej rury w gardle zo już po raz 3,a mówili do 3 razy, potam te zastrzyki dożylne po 2 naraz ale i tak było laitowo bo za pierwszy razem leżałam 4 dni nieprzytomna. wywieźli do bogusia, nie chcieli słuchać mnie, to się trochę pomęczyli. u bogusia było jeszcze ciekawiej przez dwa dni wogóle się do nikogo nie odzywałam a potem udawałam że słucham ale tylko po to rzeby mnie szybciej wypuścił ale i tak trzymał mnie do wczoraj. znowu robił swoje wywody ciągał po różnych dupkach ale on  tylko traci czas na mnie bo ja nie cheć zyć i gdyby za pierwszym razem olka nie weszła do mieszkania michała to wszyscy o wszystkim by już dawno zapomniej i było by wszystkim lżej a tak to muszą jeszcze się trochę ze mna pomęczyć. a ja z dnia nadzień mam coraz dłuższą listę którą trzeba zamknąć ze wszystkim raz na zawsze. żebym miała choć jedną osobę po swojej stronie z którą moglabym swobodnie pogadać zawsze o każdej porze al zawsze mi wmawiano że nie ma przyjaźni ani koleżeństwa bo znajomi są ale tylko wtedy gdy czegoś potrzebują a tak to nie ma ich i ja napoczątku się z tym nie zgadzałam ale teraz w to wierzę. w domu też mam przejebane mamtka dziś jest ale co będzie jutro nie wiadomo bo już dziś się kłuciła z babcią zerszta tak jest co dzień to norma. teraz jest babcia ale to nie bedzie wiecznie a wtedy ona wszystko z domu wyniesie a jak nie to ozkradną jej kolesie.kiedyś myślałam że kasia jest moją przyjaciólka ale po rozmowie z beata zaczełam się temu przyglądać z drugiej strony i wyszło że jeśli ja się nie odezwe to ona się do tgo nie garnie no chyba ze ma jakąś sprawę do mnie i coś chec to wtedy pamięta mój numer. wczoraj się do niej odezwałam ale ona też ma mnie już dość z jednej strony to wcałe się jej nie dziwię bo co ją to obchodzi ma przecierz swoje zycie i swoje problemy ale kiedyś było inaczej całkiem inaczej teraz żałuję tego że wogle jej o tym napisałam że byłam w szpitału bo i po co....., może chciałam pogadać? ale ona spasowała.a wracając do mojej wycieczki do stolicy to jestem ciekawa jak zareagują na to wszystko w pracy bo jeszcze ją traz mogę stracić byłoby wtedy już całkiem całkiem.

13 listopada 2006 , Skomentuj

Matka zabrała się i poszła dobry był pretekst - wybory, zagłosowałyśmy i poszła a mogłam z nią iść ale myślałam że skoro ma iść do pracy następnego dnia to wróci a tu proszę zaczyna si od naowa i jak ona może mieć jaką kolwiek pracę jak takiej nie potrafi uszanować a ona jeszcze chce i robi ciągle mi awantury nie nie chcę porozmawiać z kierownikiem bo nie chcę jeszcze mi jej tam brakowało, nie dość że wstyd mi przynosi we winnicy i okolicy to jeszcze tam, jej nie doczekanie albo ja albo ona jeśli by się tam dostała jakimś cudem  to ja następnego dnia się zwalniam.
Matka poszła, babcia leży w łóżku i płacze stęka i marudzi a ja muszę tego wszystkiego słuchać po raz tysięczny. Mam już tego serdecznie dość!!!
PS. wybory w gminie do dupy nikt nie przeszedł a pozatym do przodu teraz czekamy na starostę.

Nareszcie są
W końcu do mnie dzisiaj przyszedł
Aniołów krąg, światła blask
Pośród nich ktoś
Kto rozgrzeszy moje winy
Od mych łez czuję że gubię sens
Dawno tonie mój świat



12 listopada 2006 , Skomentuj

beata z madzią sobie wyjaśniły co miały do siebie i chyba tak samo powinnam ja pogadać z kasią bo już od dłuższego czasu coś między nami się popsóło, prawie wcale ze sobą nie rozmawiamy a jak się spotkałyśmy po dwóch miesiącach niewidzenia się ze sobą to większość czasu przesiedziałyśmy w czytelni odzywając sie sporadycznie do siebie. zresztą i poza tym kasia odzywa się tylko wtedy gdy jej się nudzi albo jak wszyscy gdy czegoś chce. a do tego ten wczorajszy dziwny sms - a czy mogę się odezwać? - czy ja coś zrobiłam, powiedziałam? zresztą to już przestaje być ważne jeszcze kilka dni i już wszystkie problemy się rozwiążą i nic nie bbędzie ważne. jeszcze tylko3 dni