Waga w górę. Nie wiem co jest. Myślałam, że ostatni tydzień mi dobrze szło. Myślałam, że nie jem za dużo, było dużo ruchu, dlaczego co wejdę na wagę to pokazuje więcej? I wodę pilnowalam... Jedyne co mi przychodzi do głowy to to, ze jednak nie jadłam ani mało, ani odpowiednio. Tylko za dużo. Co z tego, że zdrowego jedzenia? Co z tego, że dużo warzyw, jak do tych warzyw była cala duza pszenna bułka na śniadanie i dwa dania na obiad... 😔 ach... Za dwa tygodnie idziemy na 40 urodziny szwagra. Takie urodziny z pompą. Msza w kościele, potem obiad w restauracji i kawa w domu. Z jednej strony nie chce mi się iść. To brat męża. Domyślam się jak to będzie wyglądać... Ale może się mylę? Może mnie zaskoczy? Z drugiej strony, chciałabym fajnie wyglądać. Ale jak to zrobić, jak waga ciągle w górę? W dwa tygodnie też cudu nie zrobię. No nie ma się co czarować. Ale jakby mi się udało chociaż trochę w dół zejść, to moja pewność siebie chociaż może odrobinkę by wróciła? Chcialabym założyć jakaś fajna sukienkę i chciałabym się sama ze sobą dobrze czuć.
No to muszę bardziej pilnować to co jem. I ile jem! Chyba z ilością właśnie mam problem. A na jutro się umówiłam do fryzjerki. Ale moje plany już są zagrożone. Miała teściowa zostać z dziećmi w tym czasie, ale właśnie się dowiedziałam, że mlody mojej szwagierki się rozchorowal i ma pilnować jego, gdy oni będą w pracy 😒 cały czas pod górkę. Może moja siostra będzie mogła ich zabrać na te 3 godziny...
A jeszcze się pochwalę, że w sobotę zrobilam domowy makaron do zupy😁😁😁