Obiecuję sobie wiele od dnia. Rano, jak jestem już w pracy i się rozbudzę – dopiero w pracy mi się to zdarza – to planuję resztę dnia. I wtedy mam też najwięcej sił mentalnych i fizycznych. No… ostatnio z fizycznymi nie jest najlepiej. Ale ogarniam dzień, co musze wyprać, czy pobiegam, czy trening, rozciąganie, joga, że poczytam książkę w domu i ja ze sobą musze zabrać z pracy…. a potem wracam do domu i nic. Jest 18 jak skończymy jeść, usiądę na chwilę, bo mam te zaparcia, bo nie przysiądę porządnie i nie dam w spokoju organizmowi trawić i ruszyć jelita. Bieganie od rana w domu i pracy blokuje mi psychiczny aspekt wypróżniania – lekarka to potwierdziła – ssaki kupkają gdy czują się bezpieczne. A u mnie od rana gonitwa. Więc wieczorem po posiłku, jak opadają ze mnie emocje i zmęczenie bierze górę, staram się usiąść i w spokoju strawić trochę. Może wstawię wtedy pranie, ale staram się siedzieć. Z resztą na nic innego nie mam sił, bo cały dzień na nogach sprawia, że też nie mam ochoty chodzić czy biegać. I tak posiedzę z godzinkę lub dwie i jak czuję, że brzuch jest mniej ciężki, że jedzenie mi się nie cofa to myślę o tym, by pobiegać czy poćwiczyć. I najczęściej jest już 20-ta i czas do łóżka. Bo o 5 z wozu.
Co za tym idzie – na co dzień robię niewiele. Ale to też wynika z tego, ze obecnie mąż ma długie godziny pracy i ja, czekając na niego sobie poczytam te pół godzinki do trzech kwadransów. Raz poszłam biegać, ale to było więcej przebierania niż te 3.5 km było warte. Na dłuższą trasę nie mogłam sobie pozwolić, bo aż tak długo mąż nie pracuje. Inna sprawa, że po całym dniu stania i chodzenia w te i we w tę w robocie, ostatnie o czym marzę to bieganie.
A co bym chciała robić codziennie? Chciałabym wrócić do oglądania jednego filmu dziennie. Lub odcinka serialu. Lubiłam takie życie. Chciałabym, aby dzień miał 30 godzin i aby starczyło czasu na wszystko. Fajnie byłoby krócej pracować. Niby mam teraz zmniejszony kontrakt do 35 godzin, ale poza okazjonalnym dniem wolnym, pracuję normalnie – do 16-tej. Wkrótce pewnie wrócę na 38 godzinny kontrakt, choć nie spieszy mi się. Godziny odrobiłam, ale chyba pocieszę się mniejszą presją godzin póki mogę, bo kto wie, kiedy będę zmuszona pracować po 38 godzin.
Nie wiem, czy powinnam pisać znów o próbie zmiany pracy. Bo trochę to głupie. Składam papiery, piszę tu o tym, a potem tej pracy nie dostaję. Do tej pory składałam do firmy nasiennej, która mam 20 km od domu. Rowerem dojadę, może czasem będę musiała wziąć samochód i wysłać męża, by z kolegą dojeżdżał. Jeśli ten kolega, by go wziął, bo też nie ma nas po drodze. Teraz jednak za namową psychologa, złożyłam papiery do innej formy. Niemal godzinę drogi od domu. W zupełnie innym kierunku niż moja praca obecnie i będzie to wymagało kupna samochodu. Pieniądze są, aby wziąć pół na pół auto, ale to nie są pieniądze przeznaczone na zakup samochodu w pierwszej kolejności. Trzeba by było ruszyć pieniądze na remonty i wakacje. Więc bierzemy pod uwagę, że jeśli zmienię pracę, nie pojedziemy nigdzie razem na wakacje. No i 10k euro pójdzie ot tak. Więc duży minus.
Kay nagabywał mnie tydzień temu, że mam użyć innej pracy jako dźwigni, aby pójść do tej pracy, którą chcę mieć i stwierdziłam, ze spróbuję. Choćby po to, aby i oni kopnęli mnie w dupę i mogłabym mu powiedzieć, że sorry, ale próbowałam i zejdź wreszcie ze mnie człowieku. Z resztą zapytałam go na ostatnim spotkaniu „ile razy ktoś ma ci powiedzieć, że nie jesteś dość dobry, abyś zrozumiał, że nie jesteś?”. Tak się obecnie czuję. Że rzucam się z motyką na słońce.
Zaaplikowałam na 4 czy 5 stanowisk w firmie nasiennej nad Ijsselmeer. Dostałam telefon po kilku dniach, że nie mogę pracować w laboratorium, ponieważ nie mam LBO holenderskiego. W zasadzie miło, ze pani zadzwoniła, aby powiedzieć „nie chcemy cię tu, głupku”, ale zaoferowała też inne stanowisko nie wymagające tego opleidingu. Więc mi się włączyło gadanie i urobiłam ją, w zasadzie mówiąc to co stało w papierach – że moje studia to były same niemal laborki [choć g z nich pamiętam], że pracowałam w sterylizacji i znam procedury obróbki materiału sterylnego [gdyby wiedziała, jak było w praktyce to wiedziałaby, ze to co innego niż oni szukają, ale czasem trzeba trzymać blef i nie mówić za wiele] i że pracowałam w inspekcji nasiennej i zdrowia roślin [piorin]. Pani wszystko wklepała w system i powiedziała, ze pogada z kierownikami działów i zapyta, co o tym myślą. W piątek wieczorem zadzwoniła ponownie – trzy działy chcą się ze mną spotkać. Mam przyjechać, obejrzeć laboratoria i pomyśleć, gdzie chciałabym pracować. Przy okazji kierownictwo chce się też ze mną spotkać i porozmawiać o prospektach. Mowa o dziale markerów molekularnych [bezpośrednio związane z moją magisterką], dziale zdrowia nasion [moja magisterka, piorin i obecna praca] oraz dziale mikrobiologii [moje studia ogólnie, magisterka, sterylizacja]. połechtało mnie to w duszy, nie powiem. Czytałam jeszcze raz opisy stanowisk. Jeśli kogoś zainteresuje, podam je poniżej.
Analityk markerów molekularnych
Dokładna analiza DNA
Czym będziesz się zajmować?
Dział Markerów Molekularnych każdego roku analizuje DNA wielu tysięcy roślin i nasion. Używamy markerów DNA, aby uzyskać informacje o właściwościach rośliny. Na przykład, czy roślina jest podatna na choroby. Jako asystent laboratoryjny będziesz wykonywać rutynowe analizy markerów DNA z wykorzystaniem technologii PCR. Dowiesz się jak ona działa, a następnie będziesz samodzielnie wykonywać analizy. Twoje zadania będą obejmowały cały proces, od izolacji DNA do wysłania wyników.Rejestrujesz wyniki badań w systemie LIMS i przekazujesz je odpowiednim kandydatom. Podlegasz jednemu z opiekunów zespołu.
W laboratorium ściśle współpracujecie w zgranym zespole i umiecie sobie ślepo ufać.
Twoje mocne strony
Jesteście entuzjastyczni i sami podejmujecie pracę. Pracujesz dokładnie, aby klient wewnętrzny mógł liczyć na prawidłowe i terminowe wykonanie analiz markerów. Jesteś dobry w koordynowaniu swojej pracy z kolegami i opracowywaniu wyników w formie pisemnej zarówno w języku holenderskim jak i angielskim. Doświadczenie w pracy z technikami biologii molekularnej jest dodatkowym atutem.W skrócie, ty:
Przetłumaczono z http://www.DeepL.com/Translator (wersja darmowa)
posiadasz co najmniej dyplom MLO (poziom 4);
jesteś dokładnym pracownikiem;
potrafisz dobrze pracować samodzielnie.
Technik laboratorium mikrobiologicznego
Wykrywanie patogenów w nasionach warzyw
Co będziesz robić?
Pomidory, ogórki, papryka i sałata: zanim nasiona warzyw trafią do sprzedaży, muszą zostać przebadane. I tu właśnie pojawiasz się Ty. Jako laborant mikrobiologii (32-38 godzin) w dziale Seed Health firmy Enza Zaden, testujesz nasiona warzyw z całego świata. Aby z tych nasion można było wyhodować zdrowe rośliny. I żeby było wystarczająco dużo warzyw dostępnych dla konsumentów.Aby określić jakość nasion warzyw, dział Seed Health testuje nasiona na obecność patogenów. W tych testach stosujecie różne techniki analizy. Przy tym przestrzega się różnych protokołów i procesów. W dziale Seed Health będziesz pracował w jednym z naszych 3 zespołów. Twój zespół zajmuje się głównie bakteriami i grzybami.
Twój dzień pracy? Zaczyna się wcześnie. Najpóźniej o 8 rano zakładasz fartuch laboratoryjny i wchodzisz do laboratorium. Na korytarzu wywieszony jest grafik pokazujący, czego oczekuje się od Ciebie danego dnia. Będziesz pracował głównie w laboratorium. Będziesz również pracował w szklarni. Czasami będziesz pracował sam, aby przygotować się do testu, a innym razem będziesz pracował w parach nad rutynowymi testami. W każdym teście będziesz brał udział:
samodzielnym przygotowaniu buforów i pożywek.
przygotowaniem i posiewem testów grzybowych i bakteryjnych.
ocena obecności lub braku grzybów lub bakterii w nasionach lub na nich.
opracowywaniem wyników testów w systemie LIMS.Ponadto, wspierasz Process Supervisora w monitorowaniu jakości i ulepszaniu procesów i/lub protokołów. Czy w Twoim zespole jest cicho? W takim razie będziesz wspierać również inne procesy w ramach działu Seed Health. Jesteś ambitny, chcesz się rozwijać i masz odpowiednie predyspozycje? W takim razie z pewnością możesz się u nas rozwijać.
Przetłumaczono z http://www.DeepL.com/Translator (wersja darmowa)
Technik laboratoryjny RDT
Gracz zespołowy z pasją do roślin (32-38 godzin)
Czym będziesz się zajmować?
Odporność na choroby i szkodniki, czyli odporność na choroby, jest ważnym elementem w hodowli udanych odmian. Dział Routine Disease Testing (RDT) bada, czy rośliny są odporne na choroby i szkodniki poprzez celowe zakażanie tych roślin.Twój dzień pracy? Zaczyna się wcześnie. O 7 rano ty i zespół zaczynacie emaskować w szklarni, usuwając pręciki w kwiatach roślin, aby zapobiec samozapyleniu. Później w ciągu dnia będziesz wysiewać i pobierać próbki roślin lub ich części. Korzystając z ustalonych protokołów, będziesz infekować, oceniać różne testy chorobowe i cyfrowo zapisywać znalezione wyniki. Będziesz zatem pracować na przemian w szklarni i w laboratorium. Praca wykonywana przez asystenta laboratoryjnego jest rutynowa i wymaga elastycznego podejścia do pracy. Pracujesz w zespole 20 kolegów laborantów i podlegasz kierownikowi procesu.
Twoje mocne strony
Aby uzyskać wiarygodny wynik testu na chorobę, ważne jest, abyś pracował dokładnie. Szybko przyswajasz sobie zadania i nie masz problemu z lekką pracą fizyczną w gorących warunkach panujących w szklarni. W tej pracy pracujesz z roślinami, które są śledzone za pomocą kodów numerycznych i wiesz, jak zachować dobry przegląd. Pracujesz zgodnie z ustalonymi procedurami i potrafisz pracować pod presją czasu. Koordynujesz swoją pracę z kolegami i zadajesz pytania, gdy coś jest niejasne. W ten sposób współpracownicy mogą być pewni, że test został przeprowadzony prawidłowo.W skrócie
Przetłumaczono z http://www.DeepL.com/Translator (wersja darmowa)
masz ukończoną edukację na poziomie MBO;
masz doświadczenie w uprawie, pielęgnacji i ocenie roślin;
jesteś graczem zespołowym;
potrafisz pracować precyzyjnie;
jesteś poręczny w obsłudze urządzeń cyfrowych;
posiadasz dobre umiejętności komunikacyjne w języku holenderskim.
Myślę, że bramka numer 3 mi najbardziej odpowiada. Nie byłabym taka przywiązana do krzesła i byłoby to też bardzo interesujące pod względem różnorodności pracy i wyników. Za to markery molekularne wydają się czymś super ambitnym i czemu się ograniczać? Ano może temu, że jak wybiorę markery to też jest większa szansa, że mnie tam akurat nie przyjmą… Ciężki orzech. Wolałabym, aby mnie po prostu nie chcieli. Oszczędność kasy i stresu.
W piątek trzymałam post. Spróbowałam kilka kopytek, które mąż robił na sobotni obiad. Wychodziły mu kluchowane i mało zbite, więc zapytał, czy spróbuję. I trochę mnie poniosło przy tych nieudanych – smakowały jak te, co ja sobie robiłam w liceum i były naprawdę pyszne. Więc można powiedzieć, że 100 kcal wpadło. gdy robię ten wpis, jest sobota rano – nie jem od 37 godzin i nie czuję się głodna. Piję herbatę i zastanawiam się czy przerwać już post, czy jeszcze nie. Myślę, że pierwszym posiłkiem będzie mleko. Zawsze jak przerywam ten długi post, to żałuję. Bo zaczyna boleć mnie brzuch i czuję się źle. Fakt, że od wczoraj boli mnie głowa, nie pomaga. W zasadzie to od środy głowa mi ciąży i mam mgłę myślową. Czuje się przebodźcowana i w ogóle.
W poniedziałek miałam mieć wolne, bo przyjadą stolarze z oknami. Tym razem Holendrzy. Czekaliśmy miesiąc na dobrą pogodę i jest szansa, że w poniedziałek taka właśnie będzie. ma się w niedzielę wypogodzić i wtedy będzie można pracować. Jak się nie uda to święta mają być słoneczne. Tak czy inaczej udało się jednak mojemu mężowi wziąć wolne, więc ja pójdę jednak do pracy. Zbieram godzinki – wtedy jeśli zmienię pracę, to będą musieli mi je dać albo jako wolne, albo zapłacić więcej pieniędzy. Znając ich to dadzą mi wolne.
Obecnie moje okna prezentują się jak powyżej. Jedno gnije, drugie i trzecie jest okej, ale nosi znamiona kończącego się życia. Okno w łazience ma sparciałą uszczelkę, która wypadła już w niemal 100 proc, a okno w pralni ma lekkie spękania w drewnie i może się tam rozwinąć grzyb w kolejnych latach. Poza tym velux ma wietrzenie w klamce, które można używac nawet podczas ulewnych deszczy, a tego w pralni brakuje. Jeśli zostawię okno na micro i wiatr zawiewa deszcz od boku, to woda dostaje się do pomieszczenia. velux powinien to zniwelować.
W piątek weszłam w tryb safe battery, czyli położyłam się na kanapie z książką. Oczywiście nie mogłam nie użyć niebieskiego kocyka, bo pewna istota bardzo na mnie pokrzykiwała. Pod presją więc zaprosiłam tą cholerę na kocyk i przydusiła mnie tak, że postu nie złamałam. Po jej nosie widać, że lubi się bić i nie bierze jeńców.
Amarylis z przeceny kwitnie. Na razie dość skromnie, ale ma też drugi kwiatuszek. Ciekawe czy nie był taki krótki i od razu zakwitł, bo nie dostaje wody i jedzenia? I co dalej? Czy mogę go potem wyłuskać i wsadzić do ziemi na kolejny rok, czy nie da rady, skoro jest obecnie niedożywiony i później to go i tak nie uratuje? Chętnie przyjmę rady.