Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 8571
Komentarzy: 121
Założony: 12 maja 2022
Ostatni wpis: 6 listopada 2022

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
R@swell

kobieta, 36 lat,

173 cm, 85.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

13 maja 2022 , Skomentuj

Dzisiejszy dzień był dziwny. Z jednej strony piątek 13-go, więc musiał być dziwny. Z drugiej, przez wiekszość dnia w ogóle nie zwracałam na to uwagi. Wstałam wcześnie, miałam dobry humor. W spokoju wypiłam kawę, posłuchałam muzyki, posiedziałam ze zwierzakami, w końcu wzięłam się za sprzątanie. Pogoda była taka sobie, niby tylko 20 stopni, ale bylam kompletnie mokra. W międzyczasie zrobiłam korekcję tłumaczenia, pobawiłam się trochę w home office (orzez te pół godziny zdążyli mi podnieść ciśnienie), dosprzątałam, wzięłam prysznic, ugotowałam obiad. Zaczynam być głodna, ale jest już po 20:00, więc tylko zrobię sobie herbatę z szałwii. Gardło nadal mnie drapie.

Śniadanie: kanapka z ogórkiem i pomidorem, kanapka z serem i wege chorizo, pomidorki koktajlowe

Przekąska: z braku innego pomysłu serek wiejski z erytrytolem

Kolejna przekąska: proteinowa kasza manna

Obiad: młode ziemniaki, jakieś mrożone warzywa z dorobionym sosem pomidorowo-śmietankowym, wege crispy sticks

Szczerze mówiąc tak sobie jestem zadowolona z tego menu, ale i tak jest lepsze niż wszystkie dotychczasowe. Ruchu miałam całe mnóstwo, a i wody wpadło jakieś 2,5 - 3 l. Nie jest źle.

Oby tak dalej, czego Wam i sobie życzę.

12 maja 2022 , Komentarze (4)

No to tak naprawdę nie pierwszy dzień. Tych dni były setki, jeśli nie tysiące. Udało mi się zresztą zrzucić część wagi –jak by nie patrzeć, zaczynałam od jakichś 108 kg, chociaż to i tak nie mój rekord. 

Kilka lat temu waga trzycyfrowa po raz pierwszy w życiu sprawiła, że się rozpłakałam i postanowiłam coś z tym zrobić. W 3 miesiące schudłam 25 kg, ale wszystko oczywiście wróciło. Jadłam wtedy malutko, dużo ćwiczyłam i... w pewnym momencie przestałam. 

A teraz? Staram się jeść normalnie, ale mniej. Czasem chodzić, bo póki co inna aktywność fizyczna mnie zabija. Chwilowo zresztą nie pozostaje mi nic poza spacerami – jestem przeziębiona i nie chcę nadwyrężać organizmu. I tak ciągle kręci mi się w głowie. 

Jedzenia było dziś wyjątkowo mało, ale wcale nie dlatego, że tak chciałam. Śniadanie zjadłam późno, potem mnie wkurzyli w pracy, więc i apetyt odszedł. A później już czekałam z obiadem na chłopaka, więc nie było sensu nic jeść. Jakoś ten pierwszy dzień minął. Wypiłam mnóstwo herbaty z szałwii (nie cierpię), tymianku (uwielbiam) i jakieś 2l wody z imbirem i cytryną. Póki co gardło nadal drapie. 

Śniadanie: kanapki z serem, ogórkiem i wege wędliną

Obiad: kasza jaglana, wege cordon bleu i marchewka z groszkiem 

„Kolacja”: pączek 😜

Jutro powinno być już bardziej regularnie i bez pączków. 🌞