MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych
jednak zobaczy dziadków. Ale moje dziecko zaczyna mnie wkurzać. Miała się skonsultować z męzem i odpowiedzieć co z naszym przyjazdem w niedzielę. Cisza....to się wczoraj grzecznie zapytowuję " co ustaliliście" - informacja zwrotna " możecie przyjechać ale rano" - oczywiście że rano bo 15 15 mam Rafaela w kinie. Kolejne pytanie " czy katering ma coś dowieźć?" Odpowiedź " może jakąś zupkę". Sugestia " barszczyk czerwony i pierogi" - reakcja " oj TAAAAK!" " i jakieś ciasto drożdżowe". I ciastem wstrzeliła się w moje plany , bo myślałam o takim najprostszym z kruszonką orzechową. No nie zabić? Żeby tak ciągnąć za jęzor. Dzisiaj ma być spokojniej ( w moim planach natenczas) tylko na pocztę podjedziemy bo znowu ten listonosz coś poleconego miał , jak małż nie przeniesie tej skrzynki na drugą furtkę to po prostu zastrzelę, Skorupiaka nie listonosza. Wczoraj było mi dobrze, ba...nawet bardzo dobrze, ubrałam się lekko ( czyli jak zawsze) ale temperatura była niższa i całe moje spacerowanie ...a było go sporo nie sprawiło, że byłam mokra od stóp do głów. Od Dawida pognałam do księgowej, potem miałam załatwić sprawy Rozgłośnikowe, ale szefowa oszczędza gaz i wybrała się na spacer do parku ( gdzie tam Leśniczówce , do mojego Starego Ogrodu) i tam się spotkałyśmy. Zamiast czytania dokumentów, był przekaz paszczowy i wygrzewanie się w słonku , potem wróciłam pieszko do domu ...nawet przez chwilę myślałam, żeby wpaść na sushi albo kaczuszkę w sosie śliwkowym. Ale moja chytrość ( kuźwa zrzutka nie idzie tak jak to sobie wyimaginowałam) albo i rozsądek wzięły górę i przydreptałam do domu. Na maila przyszły te dokumenty, które dzisiaj muszę przetłumaczyć z urzędniczego na ludzki. A i napisać wreszcie regulamin redakcji Rozgłośnika. Bo nie wiem czy się wam pochwaliłam iż zostałam namaszczona na " redaktorkę naczelną redakcji Rozgłośnika społecznego" , AmeNT.
wczoraj zaczęło się od lekkiej " nerwacji". Długoręka miała po mnie przyjechać, odwieźć dla mamy, zabrać " złoto dla zuchwałych" i odwieźć do laboratorium. Czekam i czekam i się z lekka irytuję, bo spóźnianie nie leży w naszej naturze, a tu już 7 45, woźnicy nie ma , pielęgniarka na badanie obiecała być jak najwcześniej ...już miałam ją paszczowo zrugać, ale wyglądam przez okno ...jest próbuje zaparkować u wrót. Udałoś, za chwilę już jechałyśmy do mamy ..he he he ...podjęłyśmy próbę wyjechania spod posesji a kooooooooooooooooorki na " mojej" ulicy, w pewnych godzinach, są straszne. Co zresztą obcholerowałyśmy a ja nawet nagrałam filmik, żeby w razie czego móc przygwoździć nim geniuszy z MZDiK, którzy nie widzą problemu z wpuszczeniem dodatkowych aut z " Enklawy" na ulicę - skoro 500 mieszkań zaplanowali to i tyle samochodów śmiem widzieć oczami wyobraźni włączających się do ruchu. A propos nazwy " enklawa" wczoraj doczytałam się Mrocznym Erosie - Rusinka( polecam ksiażkę , choć dotyczy oratorskich popisów naszych polityków, to miejscami rżałam niczym młody koń po mokrej koniczynie, przeczytawszy ten czy ów felietonik), że słowo to ma negatywny wydźwięk, ha a teraz spojrzałam do SJP i jakoś są innego zdania niż Rusinek, bądź co bądź, filolog polski. No nic. Wracajmy do mamy...Długoręka latała po chałupie jak kot z pęcherzem ..już już musiała wyjeżdżać, kiedy pojawiła się przemiła pani " ssawka", siestra się dopytała czy właściwie oznaczyła " materiał badawczy" i tyleśmy ją widziały. Pani aligancko babcię wyssała i też pojechała a ja poszłam szykować śniadanie. Mama zażyczyła sobie jajkownicę. A do tego przywiozłam jej mój chlebek, bardzo jej wszystko smakowało, aż cmokała z zadowolenia " jakie smaczne". Wiecie ...to takie rozdarcie, z jednej strony miło, kiedy się jest chwalonym za posiłek, z drugiej przykro, kiedy człowiek sobie uświadomi że najprostsza jajecznica i chleb z masłem wywołują takie zadowolenie. Poza tym mama stwierdziła po pomiarze cukru " zobacz, nie ma tej małpy to i cukier jest 170 a nie 230" już dawno żeśmy polączyły jej wysokie cukry z reakcją nerwową na to " rodzinne" ogniwo ewolucyjne. Jak już mamę obsłużyłam, to śmignęłam po zakupy ..jedyna szansa była wczoraj. Oczywiście jak napisałam, byłam skazana na taksówki. Pan się pomylił i zawiózł mnie nie do tego sklepu, ale nie miałam nawet ochoty się z nim kłócić, " komu bije licznik"- no mnie...dobra, każdy może mieć gorszy dzień, przy okazji się zgadaliśmy, że pan i 9 innych taksówkarzy z trzech korporacji jadą dzisiaj na Ukrainę po kobiety i dzieci. Wyraziłam uznanie. Jak wpadłam do sklepu, do dopadł mnie telefon ...z sądu, żebym przyszła, bo z apelacji zwrócono akta sprawy, bo....źle podpisany wyrok. Mój twardy dysk zaczął natychmiast analizować jak tu jechać ...czy z zakupami, taksówką do sądu a potem do domu, czy najpierw do domu, zostawić zakupy i a ) poprosić wozidupkę niech czeka czy b) odprawić go ...i zadzwonić po drugiego a może c) zadzwoniłam do Szczeżui o której wróci ze stolycy.Okazało się że powinien być 10 45 no i pasi ...bo powiedziam pani Reni , że pokażę się koło 11. Fakticzno ..przybył , pożarł serdelka, którego dla niego grzałam ( a przed którym się opierał...niby!!!) i pojechaliśmy , potem zaliczyłam paczkomat ( odebrałam prezentowe zakładki do książek, które rękodzieli moja Magdencja), polazłam po gazetkę i wreszcie dotarłam do domu ...bezsilna i mokra ..i już myślałam że to będzie koniec...ale nie , rozkolportowałam trochę ulotek, wsadziłam w garść chopu, resztę rozdam dzisiaj. Udałam się do łożnicy by się zdrzemnąć i na tym się skończyło ..na udaniu, rozdzwoniły się telefony. Obłęd. Wieczorem już się kokosiłam do snu ...messenger rechoce ...och w myślach uruchomiłam izbę tortur, ale sięgnęłam po smarkfona , żeby sprawdzić, kto śmie mi zakłócać odpoczynek ( jeszcze nie wieczny) okazało się że Paszczur Młodszy komunikuję że ojciec jej dziecka prosi o orzechową korę na urodziny ( urodziny 7 kwietnia, ale oni będą 2) oczywiście odpisałam że upiekę , a ona by chciała jakiś mały słodki serniczek, albo ciasteczka owsiane z bakaliami, jak są to ona chętnie pożre... oczywiście, że nic nie ma , ale wszystko będzie :D . W piątek mają USG , zobaczymy jak tam brzuszek Malutkiej, swoją drogą to terrorystka , kopnęła ojca w twarz. Agresywne to od maleńkości, ciekawe po kim.
No dobra koniec zanudzania ...pora wstawania, jeszcze chleb zrobię przed wyruszeniem do dzisiejszych obowiązków. Potem ...siostra małża , na szczęście na chwilę, potem Nożycoręki, księgowa i spotkanie w stowarzyszeniu i zapoznawanie się z " tajnym przez poufne" , matko słodka ...zapowiada mi się jutro leniwy dzień ( no chyba że Paszczurzyca pierwsza po naradzie z meżem, przedstawi listę zażyczonych dobroci do dostarczenia przez catering, ale jest opcja, niepojechania do Kazika, bo są umówieni ze znajomymi )
No to miłego dzionka ....lecę otwierać linię produkcyjną do chleba. Ahoj!!!!!!
ogarnia jednych, wskutek olewactwa innych. Wczoraj polazłam uczynić facjatę mą , piękniejszą ( a przynajmniej czystszą) , leżę pod maską ...kojąco, rozjaśniająco , zastygającą - telefon. Pani Ewunia pyta czy chcę odebrać ...nie chcę, oddzwonię ( albo i nie , zależy kto dzyńdza), za moment telefon do pani Ewy i słyszę " kończymy za 10 min, dać ją?" ohooooooooooo...to już wiem kto dzwonił Długoręka, bo ona wiedziała gdzie będę o tej porze , a poza tym od czasu do czasu łazi do pani Ewci tyż. No dostaję phona i okazuje się że: w pierwszych słowach siostra rozładowuje emocje, czyli używa słów uważnych powszechnie za wulgarne, do tego używa słów zawierających literę " r" bo te najlepiej działają. Potem się dowiaduje, że dostała telefon od pi pi pi brzydszego Kapciuszka , która swoim zwyczajem zarządziła " masz zadzwonić" bo nikt nie przyjechał do tej pory pobrać badań, mama nie wzięła leków, a ona w ogóle musi iść do pracy. Więc szwagierek z buta, pognał do babci, czekać na pielęgniarki, ale czy ja mogłabym go zmienić ...a mogłabym , tylko mi wszystko na pysku wyschnie i zadzwonię po Skorupiaka, bo pomyślałam sobie, że skoro i tak miałam być po mamę o 13 30 i jechać z nią do dentysty, to podjadę do sklepu, kupię coś na obiad i posiedzę już z nią. Zadzwoniłam po " Jana", który był niemożebnie zdziwiony moją prośbą o przyjazd, a jak już przyjechał to bluźnił na całego, że czegoś takiego to on jeszcze nie widział ...żeby trzy osoby były zaangażowane w to, żeby być z mamą ...szwagier, ja i on ( z czego dwie...odrywane od pracy), no nic..pojechałam, jeszcze spytałam małża, czy podwiezie szwagierka do pracy, a i owszem wyraził aprobatę. W międzyczasie szwagier zadzwonił do przychodni, co się dzieje, że nikt nie dotarł na badania a jest prawie 11 a diabetyczka bez jedzenia i leków...odsyłany od Annasza do Kajfasza , dowiedział się , że " karta się zawieruszyła" i badania będą jutro a ponieważ pacjentka na insulinie, to pani postara się być już o 8. Gupie...Długoręka weszła na IKP i sprawdziła, że nikt nie wyciągnął karty ( a wizyta była umówiona tydzień wcześniej) i nie było żadnego zlecenia na badania. No i dzisiaj ja będę siedziała u mamy i czekała na wizytę , mało tego, przyjedzie po mnie Długoręka i mnie zawiezie, bo małż dzisiaj obrabia klientów w Warszawie, mam już rozwalony mój początkowo tygodniowy plan działań. Bo wczoraj oczywiście siedziałam u mamy, potem Szczeżuja zawiozła nas do dentystki, potem odwieźliśmy mamę do domu. Potem to byłam tam zmęczona , że ledwie żyłam a jeszcze oczywiście się okazało, że są jakieś dokumenty z miasta ( z naszych działań społecznych) które powinnam przejrzeć naocznie więc dobrze byłoby się spotkać i przeczytać. Na szczęście to nie wczoraj, miałam iść dzisiaj, ale " prosząca" nie zadzwoniła i nie ustaliła terminu, więc dzisiaj , to ja zabieram torby i od mamy , jak już będzie po badaniach i zrobię jej papu, pojadę po moje cotygodniowe zakupy ( czeka mnie jazda taksówkami ...no bo inaczej się nie da), potem pewnie rozniosę ulotki dotyczące akcji " Stary Ogród" i zrzutki , bo kumpel już je wydrukował i przyniósł wczoraj część, a jak mi się spodobają to będą drukować większą ilość i rozprowadzać , a jeszcze rozlazła siostra małża ( która idzie do mnie od dwóch tygodni i nie może dojść) chciała mi się wbić rano ...no niestety, będzie musiała czekać na audiencję o dogodnej dla mnie porze. Jutro fryzjer, księgowa i najprawdopodobniej jutro dotrę przejrzeć te papiery i powiem wam że mam wszystkiego po dziurki w nosie....jestem już zmęczona 😥 w sobotę trzeba coś zrobić bo w niedzielę do Kaziczka, ale rano, żebym na popołudnie wróciła do domu ..bo w sztuce na ekranie jest Rafael i chcę to obejrzeć. Kazimierz opanowuje plucie , na odległość, widać że mu się ta sprawność bardzo podoba ( szczególnie kiedy wypluwa kawałki owoców) i gada jak najęty ....szyfrem...ale tak moduluje głosem...że płaczę ze śmiechu ...no po prostu co najmniej dwóch Kaziczków rozprawia. No dobra szanowne państwo, pora zbierać kuper z pościeli i śmigać na dół ...kawa, papu i do babci.
Dzisiaj mi się zrobiło " wyciszające" wprowadzenie w dzień ...storczykowo , wieczorowo. Ale niech was to nie zwiedzie. Mimo wszystko , gromkim AHOJ !! was żegnam.
lubię ruch w życiu, bo świadczy o zmianach i o tym że życie się toczy. Wczoraj toczyło się bardzo szybko i zadawalająco. Zbiórka ruszyła, cudowni ludzie, wspomagają, dzisiaj od rana ślę wiadomości do znajomych, którzy mają dużo znajomych i może pomogą . Udało mi się też wynegocjować niższą stawkę za godzinę pracy prawników. Dzisiaj dzień " mieszany" idzie wiosna, dawno nie dbałam o moje pyszczydło, dzisiaj czeka mnie czyszczenie mordki. A potem od pani Ewy z jęzorem na brodzie do mamy z mamą do dentysty. Potem wpaść oddać kolejną ratę za okulary. Zostanie mi już ostatnia. Potem odwieziemy mamę do domu i Szczeżuja zawiezie mnie na pocztę , gdzie zostanę porzucona. Jakieś przesyłki mam do odbioru. Wczoraj umówiłam się z panią Emilką na sprzątanie chałupy już aż do świąt. Trzeba wreszcie umyć okna bo masakra jakie są brudne ...przyczyniają się do tego spaliny ..bo przecież za oknem rankami i popołudniami mamy " cudne" korki , samochodów przebijających się do i z centrum. No pora wstawać życie i świat na mnie czeka.
zostałam już zweryfikowana. Pierwsze wpłaty są i jest niespodzianka : inwestor pod koniec stycznia wszczął kolejne postępowanie o warunki zabudowy dla kolejnych 6 apartamentowców w tym tych ...które staną w granicy parku. Właśnie dostałam odpowiedź z UM, dokumenty już poszły do fundacji. No to będą mieć niespodziankę. Swoją drogą, fundacja przysłała mi projekt umowy ...cholerka dali mi najwyższą stawkę, ale już rozpoczęłam negocjacje o jej obniżenie :D , może się uda. Lubię takie dni jak dzisiejszy. W zasadzie od rana same dobre wieści. No to teraz troszkę leśnych pejzaży.
No to miłego popołudnia, takiego jakie jest moje od kilkunastu minut. Ahoj! Ahoj! Ahoj, ahoj, ahoj!!!!!!!!!!!
bardzo dziękuję, tym, którzy wspierają moja " skromną" osobę w plebiscycie. Jesteście cuuuuuuuudowni, głosowanie kończy się za miesiąc ( jakby ktoś miał jeszcze ochotę oddać głosik). Na dzisiaj, dzięki wam wlazłam na podium. A tak poza tym...jak mówiłam miałam wstać 4 45 i do lasu ...yhy...to moje durne ciele ( przysięgam że chyba je wychłoszczę) obudziło się po 2 i trata rata ......nie ma spania. O matko ..10 po 5 zaczęłam budzić Szczeżuję ..no i 5 25 wyjechaliśmy ...niebo mnie dzisiaj lekko rozczarowało, miejscami delikatny róż, chmury , jakie chmury? skąd wylazły? w prognozie od 5 dni widziałam SŁOŃCE. Równiutko o wschodzie czyli 5 54 małż mnie wywalił na parkingu i ruszyłam ...kurcze, utykam mocniej, ta noga, która była sparaliżowana jest słabsza ..niezbyt wiele ale ja odczuwam i zauważam różnicę ..no trudno, trzeba będzie chodzić coraz więcej , na razie jeszcze nie wracam na pływalnię ...bo cały czas pokasłuję a krtań skrzypi jak najstarsze na świecie zawiasy. No ale, wracajmy do lasu - ptaszęta cudnie zawodziły już od 6 - żywego ducha , poza mną upiorem , nie było. Zachmurzenie wkurzało mnie niemożebnie. Las...jeszcze zimowy, uśpiony. Zresztą wrzucę zdjątka. Kiedy dowlokłam się do źródła - o bogowie, słonko wypełzło, i to zupełnie zmieniło wszystko, cudne światło w trawach, wodach, na mchach , opadłych liściach, no po prostu - miód na moje oczy ( i obiektyw). Spotkałam pana z którym wdałam się w gadkę i okazało się, że jesienią rozmawiałam z jego kumplem, pan polecał mi wtedy wyjazd na Polesie, na rykowisko - dzisiaj kolega polecił mi " żurawi zakręt", łąki pełne żurawi, łosi, przebiśniegów i czosnku niedźwiedziego. Trzeba będzie tam śmignąć. Zadzwoniłam po Szczeżuję ..słuchajcie co za chłop, przyjechał, czekał na mnie kilkanaście minut i nawet dupska nie wywlókł z samochodu, żeby oddychać cudownym leśnym powietrzem. Wróciłam do domu i po prostu padłam ....zmęczenie powaliło mnie na 2,5 godziny drzemki. Teraz przeglądam kolejne zdjęcia i chłepcę herbatkę.
Kazik zaczyna mówić...niesamowite, obserwować jak próbuje wyartykułować słowa...coraz więcej rozumie i reaguje. Kiedy " messengerował" ze mną wczoraj i spytałam czy był już na spacerze, Paszczur odpowiedział, że zaraz idzie z tatą, na co Kazik wskoczył na oparcie od kanapy i rączką pokazywał na okno, za którym jest podwórze i coś tam komunikował, jeszcze w języku Kazikomarsjańskim.
No dobrze, koniec gadania czas pokazywania.
I tymi świetlistymi akcentami żegnam się dzisiaj z wami. Miłego, relaksującego, niedzielnego wieczoru. Ahoj...przygodo ić stont dzisiaj ...pora na sen. Ahoj!!!!!!!!
jazdę, bez trzymanki. Wczoraj dzwoniła Fundacja, mogę być stroną w postępowaniu no to zaczynamy " działania obronne" ale tak sobie pomyślałam, że od września do dzisiaj to w zasadzie tylko ja zrobiłam całą robotę pokazującą " okoliczności" tej wstrętnej , kasorobnej inwestycji. Dlaczego u boga ojca ja mam wszystko " siama". Dla mnie to byłyby spore pieniądze, których nie mam ...więc założyłam zbiórkę na opłacenie prawników z Fundacji. Mam nadzieję, że znajdzie się 600 osób, które podzielą się 10 zł dla ratowania klimatu , przyrody, miejsc odpoczynku i zabawy. Przy okazji się dowiedziałam, że ten plac zabaw dla dzieci, który zrobiono podczas rewitalizacji parku nazywa się " Ptasie mleczko" :D . No dobra, zbiórka czeka na weryfikację, ale pierwsza wpłata już jest ...mam nadzieję że że do czasu weryfikacji zbierze się parę groszy, a potem puścimy wici w przestrzeń. Długoręka ma sporo społeczników w innych miastach w kontaktach. Jestem jak zawsze optymistką ( i do tego niepoprawną).
Młodszy Paszczur przysłał wczoraj zdjęcie " karocy" Ali. Poszli po całości , jak już mają swoje dziecko ( żebyśmy jej nie mogli przejąć po urodzeniu, jak orzekł dzieć, na co odpowiedziałam, że nigdy w życiu, niech daje w kość matce i ojcu) to pojechali wykorzystać promocję i kupić wózek. Fajny, taki zgrabniutki, jasnoszary, miły dla oka, ale co tam miły dla oka...niech będzie wygodny i dla Maleńkiej i dla nich.
Zaraz ma przyjechać Długoręka i jedziemy na festiwal roślin, ja myślałam że to lokalna impreza, a wczoraj się doczytałam, że hodowcy kwiatów będą z całej Polski. Bo poszła wczoraj plota , że hala MOSiR , gdzie ma być ten dwudniowy festiwal, będzie przeznaczona dla uchodźców z Ukrainy, no i ktoś sobie dogadał i puścił w świat że dzisiejsza impreza odwołana. Na szczęście po południu w prasie pokazała się informacja że nic nie jest odwołane. A dla pierwszych uchodźców będzie miejsce w innym budynku a jeśli nawet na MOSiR to mają inne pomieszczenia, które mogą udostępnić.
wszystkim, którzy zechcieli na mnie zagłosować, jakby ktoś jeszcze miał ochotę to proszę ...konkurs trwa do 13 kwietnia :D
Dzisiaj dzień zaczęłam od sądu...byłam świadkiem w sprawie o dyskryminację. Potem wróciłam do domu pieszo i miałam niezły spacerek. Pogoda piękna, słoneczko, chłodek co dla mnie dobre i niedobre. Wciąż jestem słaba i ..choć chodzę już lepiej ( choć mam wrażenie że utykam mocniej) to pot leje się ze mnie ciurkiem..tu mi gorąco i mokro, tu się boję porozpinać żeby nie zamarznąć ...ale i tak kudły mokre. Obłęd , jak tu zdrową być.
Ala oficjalnie ma od dzisiaj ojca ...a on ma córeczkę. Byli w urzędzie , załatwili uznanie dziecka, ale troszkę się zmartwiłam bo mała ma mały brzuszek ...główka, klatka, rączki, nóżki jak należy a brzuszek minimum normy i teraz lekarka szuka przyczyny.
Wczoraj dostałam cynk " przyjdź, przeceniamy storczyki" poleciałam i wróciłam z dwoma pięknotami przecenionymi z 70 na 40 zł ..ale tylko te dwa wzięłam, bo jutro jedziemy z Długoręką na festiwal roślin - ma być dużo różnych różności między innymi storczyki więc mam zamiar poszaleć..moja kolekcja liczy już 23 okazy i oprócz phalenopsisów dołączyły cambrie, miltonia, dendrobia a wczoraj cymbidium.
Wczoraj po południu polazłam na spacer dobrze zrobiłam, kręgosłup mnie pobolewa, trzeba trenować przed wydeptywaniem krakowskich chodników, w niedzielę, skoro świt wybieram się do puszczy, małż ma pojechać podobno później po samochód , bo jak mówi " nareszcie bedzie jeździła gdzie będzie chciała i o której będzie chciała a ja będę mógł spać" , faktycznie, jakby nie mógł spać, kiedy mnie zawiedzie i wywali w lesie :D :D
No to wystarczy tego gadania, zapraszam do oglądania i spacerowania.
No to cudownego piąteczku wszystkim. Ahoj, przygodo! Ahoj!!!!!!!!!