Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Wysportowana - ale kiedyś, szczupła - ale na zdjęciach. Chcę wrócić do poprzedniej figury, którą mi kiedyś ludzie przypominają. Wtedy tego się nie doceniało, a dziś to tudno sobie wyobrazić, że tak kiedyś było. Podstawa to aktywność fizyczna!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 8137
Komentarzy: 13
Założony: 12 kwietnia 2010
Ostatni wpis: 20 września 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
atlanta84

kobieta, 40 lat, Gdańsk

174 cm, 68.50 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: zacząć intensywnie ćwiczyć i zadbać o swoje ciało

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 września 2018 , Komentarze (1)

Witajcie,

Będę szczera - nie chce mi się już pisać więcej o moich dietach, ale zamieszczę coś, co może się komuś przyda, bo ja czerpałam wiele z Waszych pamiętników i należy Wam się teraz coś z mojej strony.

Znalazłam coś, co może się każdej z Was przydać, bo dotyczy zaparć, które często są skutkiem ubocznym podczas diety, a opracowane zostało przez profesjonalistkę, więc pozwolę sobie na częściowy cytat i dorzucę swoje praktyczne uwagi ;-)

Rodzaje leków przeczyszczających - na zaparcie

Leki przeczyszczające dzielimy na kilka podstawowych grup w zależności od ich mechanizmu działania. Wyróżniamy tutaj substancje drażniące jelito grube i pobudzające je w ten sposób do działania - senes, kruszyna, aloes, xenna, bisacodyl  ; ściągające wodę do jelita z okolicznych tkanek - siarczan magnezu, fosforany w formie wlewek doodbytniczych, laktuloza ; zwiększające objętość mas kałowych - błonnik, makrogole ; a także zapewniające poślizg dla mas pokarmowych  - parafina ciekła, czopki glicerynowe. Wybór preparatów jest całkiem szeroki i z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie w zależności od potrzeb i upodobań ;-)

Skoro już jesteśmy przy bezpieczeństwie stosowania leków na zaparcie przedstawiam  mały “ranking”. Uszeregowałam leki przeczyszczające w swoistą listę – od najbardziej szkodliwych po te bezpieczniejsze i mniej uzależniające. Niestety często skuteczność tego rodzaju leków, wiąże się z większą ilością skutków ubocznych.

(11) preparaty zawierające w swoim składzie senes (wyciągi z senesu, zioła z senesem) - dosyć szybko powodujace przyzwyczajenie i w konsekwencji atonię jelit; powszechnie stosowane jednak, gdyż są niezwykle skuteczne w zwalczaniu przygodnych, okazjonalnych zaparć i wygodne w stosowaniu (Xenna, Senefol, Figura1). No i co najważniejsze dla niektórych są jednak naturalne ;-) Skutecznie prowokują wypróżnienie i efekt ten przy odpowiednim doborze dawki jest raczej bez bóli brzucha. Skutek już po 6 godzinach, ale pełny efekt po 12 (u mnie przynajmniej). Biorę 3 tabletki minimum jednorazowo. Wypróżnienia są luźne, kilka razy po sobie występujące.

(10) preparaty zawierające wyciągi z kruszyny, rzewienia, aloesu - podobnie jak preparaty senesu „rozleniwiają” jelito poprzez ciągłe jego drażnienie; może niekoniecznie mniej skuteczne, ale na pewno mniej popularne niż preparaty z senesem (Alax, Rzewex, Normosan).

(9) bisakodyl (dulcobis) - związek chemiczny pobudzający nasze jelito do działania poprzez drażnienie zakończeń nerwowych jelita grubego; na pewno świetny przed badaniami i w przypadku ostrych, krótkotrwałych zaparć. Jeden z najbardziej popularnych na świecie środków na zaparcia.  Potencjał uzależniający - niestety, całkiem spory, choć trzeba przyznać, że bardzo skutecznie oczyszcza jelita. W tej grupie jest też Pikopil w formie kropli, które podobnie działają i są równie skuteczne, a jednocześnie umożliwiają dobranie najbardziej skutecznej dawki (co do kropli). Po tych środkach czuję się pusta faktycznie, ale niestety potrafią gonić przez pół dnia kilka razy do toalety. Stosuję 3-4 tabletki. Pierwsze efekty czuję po 4 godzinach ale przeczyszczenie następuje zwykle po ok. 10 godzinach i czasami trwa jeszcze kilka godzin. Wypróżnienie wodniste, śluzowate.

(8) olej rycynowy - choć część osób zna go jako preparat przeczyszczający, wiele kobiet kojarzy go przede wszystkim z jego pielęgnacyjnych właściwości; niezależnie od tego jest to lek, który bardzo szybko potrafi „pognać do toalety”. Oczyszcza równocześnie jelito cienkie i grube. Niestety, powoduje jednak równie często skurcze brzucha i nie można go brać w ciąży (chyba, że chcemy przyśpieszyć poród). Na mnie działa jednak słabo skutecznie ale po 4 godzinach jest pierwszy skurcz jelit. Bardziej mi jego działanie przypomina biegunkę z bólem brzucha niż przeczyszczenie jelit. Wypróżnienie papkowate.

(7) siarczan magnezu - środek przeczyszczający stosowany bardzo często w „rytuałach przygotowujących” przed rozpoczęciem diety lub jako element oczyszczenia organizmu z toksyn. Z farmaceutycznego punktu widzenia spore zagrożenie dla osób z osłabioną funkcją nerek i chorobami serca, a także prosty sposób na rozleniwienie naszych jelit. Nie lubię tego efektu, ale to pewnie preferencje indywidualne.

(6) dokuzan sodowy - farmaceutyczny „płyn do mycia naczyń”, który świetnie ściąga wodę w kierunku mas kałowych powodując ich rozluźnienie i łatwiejsze usuwanie. Stosunkowo bezpieczny,  o czym może świadczyć rejestracja już od 6 roku życia. Występuje w formie doustnej i jako czopki Laxol. Jeśli masz twarde stolce, to te środki są właśnie dla Ciebie. Powoduje pieczenie :-(

(5) parafina ciekła - roztwór zapewniający poślizg dla mas pokarmowych. Dużym plusem jest możliwość jego dłuższego stosowania, gdyż rzadko powoduje atonię jelit. Straszna w smaku ;-) – najczęściej podawana z polepszaczami smakowymi takimi jak olejek miętowy. Wady to obniżenie przyswajania cennych składników pokarmowych. Trzeba uważać aby się nie zachłysnąć, bo to może być poważny problem.

(4) laktuloza - jeden z najpopularniejszych środków przeczyszczających występujący w formie syropu. Bezpieczny dla małych dzieci, kobiet w ciąży, karmiących, a także osób starszych. Wady? Występujące po nim znaczne wzdęcia. Działa dopiero po pewnym czasie i powoduje dyskomfort w jamie brzusznej.

(3) lewatywa - fosforany w formie wlewek doodbytniczych, lewatywa z mydła, mikrowlewki z gliceryny - jedna z najstarszych i najbardziej sprawdzonych metod pozbywania się zaparcia. Znalazła wielu zwolenników jako cudowna metoda oczyszczania organizmu. Nie jest wbrew pozorom niebezpieczna, czy trudna w stosowaniu. Zaletą jest zwykle 100% skuteczność, a przede wszystkim szybkość działania. W aptekach są gotowe zestawy lub jednorazowe aplikatory. Moja faworytka jak "chcę teraz", a nie czekać niewiadomo ile czasu (przed wyjściem z domu przykładowo). Działa do kwadransa i szybciej w sposób bezproblemowy. Przede wszystkim pomaga przy zatkaniu dolnego odcinka jelit, czego nie rozwiąże lek podany drogą doustną. Wlewki z gliceryny są najskuteczniejsze.

(2) czopki glicerynowe (kiedyś z mydła!) - sprawdzona metoda wokół której narosło jednak wiele stereotypów, ale na pewno jest skuteczna, szybka  i bezpieczna. Oprócz występujących niekiedy drobnych podrażnień błony śluzowej praktycznie bez wad i skutków ubocznych. Czopki stosować można dla dzieci, a także dla dorosłych (również w ciąży). Z racji swojej formy i zasady działania nie da się ich przedawkować, a mimo to ich efekt  działania jest jednym z najszybszych z wymienionych środków. Preparaty doodbytnicze mają jeszcze jedną ważną zaletę - nie wpływają na inne leki podawane doustnie jak np. środki antykoncepcyjne, co dla wielu osób powinno być rekomendacją do ich wyboru. Nie boli brzuch! :-) Mi ten ich efekt najbardziej pasuje. Biorę zwykle jednorazowo 3 czopki (można nawet więcej). Najlepszy skutek jest jak uda się wytrzymać po ok. 40 minutach. Wypróżnienie silne, ale zbliżone do naturalnego i nawet przy twardym stolcu bezbolesne.

(1) makrogole - syntetyczny odpowiednik błonnika odpowiedzialny za „spęcznienie” mas pokarmowych, dzięki czemu pobudzana jest perystaltyka jelit. Bezpieczny zarówno dla osób dorosłych, jak i dzieci. Mogą stosować go zarówno kobiety w ciąży, jak i te karmiące. Działa dopiero po jakimś czasie i niekiedy uczula. Najbardziej rekomendowana grupa środków, ale jednak to nie typowy lek przeczyszczający, tylko ułatwiający wypróżnianie podobnie jak parafina. Działanie czasami po jednej dobie lub nawet dłużej. Wypróżnienie w zależności od dawki podobne do naturalnego.

Są jeszcze preparaty błonnikowe - bezpieczne, ale wymagają jednak odrobiny cierpliwości podczas stosowania, nie polecane przy krótkotrwałych, jednorazowych zaparciach, gdyż potrzeba dłuższego czasu aby zadziałały. Polecane raczej jako "regulatory wypróżnień" i element zbilansowanej diety.   


Teraz wybór należy do Was :-) Niczego nie polecam, bo zastosowanie konkretnego środka, zależy od tego jaka jest przyczyna zaparcia i jaki efekt chcemy osiągnąć np. szybkość, czy skuteczność. Jak stosuję od czasu do czasu senes (tabletki, zioła), czasami nawet syntetyczne środki (bo działa trochę inaczej i nie przyzwyczajam organizmu do jednego sposobu), a najczęściej jednak sięgam po czopki czy wlewki, bo wypróżniam się dokładnie wtedy kiedy tego chcę, a nie kiedy lek przejdzie przez cały organizm, aby zadziałać - ble. 

Lepiej zastosować jakikolwiek lek na zaparcia niż zatruwać dalej swój organizm

To szkodliwy mit, że leki przeczyszczające to samo zło i tylko błonniki powinno się stosować w takich przypadkach. Tak nie jest jeśli środki przeczyszczające stosuje się zgodnie z przeznaczeniem. Uzależnienie to zresztą złe określenie, bo raczej chodzi tu o osłabienie ich działania, a to przecież w większości innych leków również może mieć miejsce. Nie jest to jednak łatwe i wymaga stosowania naprawdę dużych dawek powtarzanych regularnie przez pewien okres czasu. 

Leczenie zaparć preparatami błonnikowymi, powinno nastąpić dopiero po oczyszczeniu organizmu jedną z wymienionych metod.

No to teraz życzę szybkich i bezbolesnych posiedzeń ;-)

24 lipca 2014 , Skomentuj

Niestety bak ruchu i dieta fast food w ostatnim czasie nie tylko mnie pogrążyły wagowo, ale też moje wyniki badań powodują, że teraz muszę zabrać się za siebie i nawet nie po to, aby być "śliczna i ponętna", ale dla zdrowia - dla siebie. 

Nie ma cudów - trzeba ścisnąć pośladki i do roboty jeśli nie jest jeszcze za późno!

29 marca 2011 , Skomentuj

A więc jedziemy z moim do Londka ;-) Ja jeszcze nie byłam, a on dosyć dobrze zna. Przewaletujemy u znajomych więc z torbami nie pójdziemy, ale jak widzę ceny biletów na metro i do muzeów, to nie jestem pewna...

Wybieramy się na trzy dni - to mało, ale na więcej nie mamy czasu i pewnie forsy. W każdym razie mam nadzieję zobaczyć trochę tego miasta o którym się tyle słyszało.

Kochnia angielska nie słynie ze smaku, ale są inne więc zagrozenie nie minęło ;-) Pozytywne jest to, że będziemy się dużo ruszać, więc na pewno nie będzie to typowy wypoczynek - cokolwiek to znaczy.

Podróże to chyba jakiś sens życia, coś co dodaje jemu celu i smaku. Nie musi to być od razu Lądek, mimo, że cenowo dojazd tam już nie jest drogi, ale wybranie się nawet za miasto to już zmiana, która pozytywnie przynajmniej mnie nastraja. A może to tylko wiosna?

1 marca 2011 , Skomentuj

Niby jeszcze zima, ale jakby trochę łaskawsza. Wiecej słońca, dłuższy dzień - zaczyna się myśleć o wiośnie :-) Od razu w człowieku krew zaczyna szybciej płynąć. Wyobrażam sobie mój rower, bieganie i ogólnie ruch na powietrzu.

Dietkowo przed nami tłusty czwartek więc nie wiem jak to będzie ;-) ale przecie potem post o chlebie i wodzie! No nie - to nie jest deklaracja z mojej strony, ale na pewno chwila na refleksję - również na temat tego co pochłaniam paszczą.

W planach jeszcze ostatki - czyli atmosfera ostatniego weekendu karnawału - może to nie Rio ale jednak zawsze dobra zabawa. Mysze wyciagnąć mojego na jakieś pląsy z domu :-)

18 lutego 2011 , Skomentuj

Waga mi się zmienia, a ja nie robię pomiarów regularnie i nie wiem z czego to wynika. Chyba będzie to musiał być mój nowy zwyczaj. Zaczynam ostro brać się za siebie. Basen, siłownia (rowerek), bieganie. Jak się poprawi pogoda to rower, bo wolę ćwiczycna powietrzu. Mam nadzieję, że osiągnę sukces. Dieta bardziej świadoma (stara już jestem no i mam ząb mądrości). To nie tylko waga, ale również jędrna, zdrowa, opalona skóra. Nie można zapomnieć o kosmetykach, fryzjerce no i ubiorze ;-) Wiem, że to dyrdmały, ale po to się tu też pisze, aby sobie pewne sprawy raz jeszcze przypomnieć, a nawet jak są oczywiste.

Zima przyszła znowu. Jeszcze mnie, to nie wkurza, a nawet fajnie, że przykryły się wszystkie brudy białym puchem. Mam jednak nadzieję, że nie będzie tak nas trzymać do maja, bo wtedy moja cierpliwość się skończy.

 

4 lutego 2011 , Skomentuj

No chyba nie jestem hipochondryczką ale zauważam, że piszę głównie na temat "zdrowotności"... Hmm może jednak coś w tym jest? W każdym razie boli mnie okrutnie gardło i nie wiem czy nie powinnam się zdecydować na lekarza, który rutynowo zapisze mi antybiotyk. Tak to jest, że rano czuję się lepiej i mam nadzieję, że mi przejdzie, a potem się pogarsza i mam cały dzień zrypany. A przecież zbliża się kolejny weekend karnawału i grzech siedzieć w domu! Ale w tym stanie nie nadaję się na wyjście do ludzi jednak.<?xml:namespace prefix = o ns = "urn:schemas-microsoft-com:office:office" />

Dietkowo całkiem dobrze. A z fanaberii to spożywałam ostatnio tatara czyli surową polędwicę i jestem ciekawa jak to ma się do dietowania, bo niby białko, surowe mięso, ale też różne przyprawy, sól, jajko. Nie jestem na Dukanie, ale lubię dania białkowe. Niestety łączę je często z węglami i to przyczyna moich problemów.

 

28 stycznia 2011 , Komentarze (1)

Na nartach było fantastic, choć przez pierwsze dwa dni miałąm jakiegoś wirusa i mnie trochę sponiewierał. Pogoda była jednak dobra no i trochę ruchu na powietrzu dało od razu więcej sił.

Taki jeszcze temat dietetyczny chyba. Zastanawiam się ile ma kalorii. Pewnie zależy od tego jak jest zrobiony, ale przecież kapusta jest zdrowa i jeśli nie ma ta za dużo tłuszczu, to powinno być zdrowe. Witamina C też jest korzystnym składnikiem. No i kapusta kiszona dobrze działa na perystaltykę ;-p Wczoraj bylismy u Rodziców i wchłonęłam sporą porcję, a dziś po porannej toalet, czuję się doskonale! W zimie coś takiego chyba mój organizm potrzebuje, bo znowu przyszły mrozy i trzeba mieć energię do działania.

Wybieramy się w weeeknd do kina lub teatru. Tak dawno nic kulturalnego nie robiliśmy, że nie mogę się doczekać. Albo będzie to "Turysta", albo "Jak zostać królem" czy coś takiego. Chyba dobry wybór?

 

13 stycznia 2011 , Skomentuj

Coś się zaczyna a coś kończy. Zobaczymy jaki będzie ten rok. Mam pewne plany, ale co z tego wyniknie, tego nigdy nie wiem. najważniejsze to pomyśleć trochę więcej o sobie i zadbać o siebie. To się samo nie zrobi. Ludzie z zewnątrz nie pomogą, ale chętnie ocenią więc trzeba być czyujnym...

Jedziemy teraz z moim Chłopem na narty. Uwielbiam ten sport. Można się naprawdę tak zmęczyć, że wieczorem to tylko masaż ;-) Cały czas na powietrzu, piękne widoki i ta atmosfera. To coś szczególnego. Zobaczymy ile stracę, choć tego nie jestem pewna, biorąc pod uwagę kuszące kiełbaski i piwko na stoku :-)

 

30 grudnia 2010 , Skomentuj

Zbliża się "magiczny" koniec roku. To w sumie kolejny dzień w kalendarzu, ale magia tego dnia jest tak wielka, że chyba tylko wesele jest tu porównywalne. Wszyscy naokoło coś sobie obiecują po tym dniu, przygotowują się do niego długi czas, a potem impreza w najlepszym przypadku jest co najmniej taka jak wiele innych, a jeszcze częściej to porażka. Wiele osób które tylko raz do roku się pojawiają na imprezach, różna przypadkowa zbieranina towarzyska niespecjalnie pomagają osiagnąć sukces takich imprez. Do tego jakaś muza wyciągnięta z muzeum i grana co roku ta sama. Nie wiem czy tylko ja mam takie traumatyczne przeżycia?

No ale co tradycja to tradycja - nie będziemy przecież siedzieli w domu! Wynbieramy się z moim chłopem na taką imprezę ze spaniem, bo to okazja aby się trochę wyrwać z domu i razem  niezależnie od nikogo pomieszkać. Mam nadzieję, że dotrzemy, bo drogi są jak wiadomo obecnie dużym wyzwaniem. Menu tam będzie obfite, ale obiecuję sobie (i Wam), że wybiorę bardziej parkiet niż stół ;-)

Wszystkim moim sympatycznym Koleżankom z Vitalii dużo marzeń i aby się one Wam spełniły w Nowym Roku! Nie tylko tych kilkogramowych, ale też dekagramowych, bo w życiu trzeba się cieszyć każdy dniem i mieć marzenia, nawet te najmniejsze!

27 grudnia 2010 , Komentarze (1)

No no minęły najpięknięsze w roku Święta. Były niby krótkie, ale jednak jest w nich coś magicznego, bo wydawało się, że ten czas to nie był "zywkły" weekend. Najpierw Wigilia u mnie w domu u Rodziców, a drugiego dnia do narzeczonego do domu na "poprawiny" :-) Drugi dzień Świąt spędziliśmy sobie romantycznie oglądając filmy i popijając winko przy świecach leżąc pod kocykiem :-)

Wagowo nie najgorzej. Jadło się jednak wszystko, bo przecież raz do roku, to podobno jest dyspensa ;-) W Wigilię nie udało się tylko zjeść rybek w galarecie, bo tyle było innych smakołyków, że już się nie zmiesciło... No i odkryłam na nowo kompot z suszonych owoców. Zapodawałam sobie na wieczór szklankę kompotu pełnego śliwek, moreli i jabłek, a rano biegiem do toalety :-) Obyło się bez wspomagaczy, co często podczas Świąt się mi przytrafia. Zaparcia są okrutne bo nie dość że więcej jedzenia to jeszcze mniej ruchu. Kompocik działa jednak zdrowiej i chyba nawet skuteczniej niż różne przeczyszczacze sądząc po efektach ;-)