Ostatnio dodane zdjęcia
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 42440 |
Komentarzy: | 537 |
Założony: | 20 września 2007 |
Ostatni wpis: | 21 grudnia 2024 |
Postępy w odchudzaniu
Waga 72,6. czuje się jakby ktoś mi walnął obuchem w głowę. dyisiaj rano czułam stawy w ręce. Faktycznie ta dieta ma dobroczynny wpływ na cerę, takie malutki kropeczki które mam od 20 lat i cała litania leków łacznie z silnymi antybiotykami i autoszczepionkami nie pomogła, nagle zaczynają mi znikać.
Dzisiaj rano wypiłam już sok buraczany, jeszcze rano świeży sok z marchwi, robię jabłka z cynamonem na obiad według przepisu koleżanki również dietkującej. Zjadłam leczo jarskie a na kolację pomidora ze szczypiorkiem i kawałek kalafiora. wypiłam około 2 litrów płynu. Zostało 40 dni, dam radę.
w dalszym ciagu czuję piszczel w prawej nodze, po południu kuło mnie oko i co najbardziej zastanawiające boli mnie przeleczony kanałowo, tak myślałam że moze on powodować dolegliwości z którymi się borykam od jakiegoś czasu.
Pierwszy dzień zniosłam w miarę dobrze, w nocy pobolewał mnie prawy bok pod żebrami.
Przez dzień zjadłam:
kalarepkę, 3 małe ogórki kiszone, 1/3 buraka gotowanego, dwa jabłka, małą miseczkę bigosu jarskiego. wypiłam około 1,5 litra herbaty rumiankowej.
Dziś na wadze 73,3 kg. Trwa 41 dzień diety, dam radę.
godz. 21.00
mam pierwszy kryzys ozdrowieńczy, kiedy sie przebudziłam poczułam lewą nerkę (wiem że to głupio brzmi ale czułam ją juz niejednokrotnie) wczesniej od popołudnia w taki dziwny sposób bolą nie bolą - jakby miała sie rozwinąć choroba - mnie migdały. Od pobudki mam wrazenie wypieków na twarzy od srodka no i mrowią mnie kości w łydkach poczułam przez chwilę tez piersi. No juz głębiej zajrzeć w środek samej siebie nie dam rady. Piszę bo może uda mi sie spotkać z dr Dabrowską a w książce jest napisane że po pierwszych objawach w trakcie kryzysów ozdrowieńczych mozna poznać choroby jakie trapia osobę.
dzisiaj zjadłam:
2 plastry gotowanych buraków z ogórkami i pomidorami zeszczypiorkiem, 3 małe sztuki jabłek, porcje bigosu jarskiego z zwykłej i kiszonej kapusty z pomidorami z puszki i cebulą, 3 ogórki kiszone
Do końca diety zostało mi 42 dni, dam radę. Dzisiaj kupiłam sobie fajny płaszczyk z simple i dwie pary butów z ecco. Starzeje sie ale najwazniejsza dla mnie staje sie wygoda.
Byłam u teściów, oczywiście się nasłuchałam jak to sie rozchoruję i nabawie poważnej choroby przy tym poście, kiedy dałam tesciowej do poczytania książkę dr Dabrowskiej skwitowała nikt jeszcze sie dietę nie wyleczył i po raz kolejny sie przekonałam jak uznaniowo podchodzą do wszystkiego. Po raz kolejny sie łudziłam że to będzie miły wyjazd niby sie starają ale jej histeria i odnoszenie sie tylko do prezydenta Kaczynskiego zapominanie o pozostałych ponad 90 osobach i utyskiwanie na inne opcje polityczne w tym momencie było conajmniej niesmaczne, kiedy mąż zwrócił uwagę żeby zachowywała sie godnie w takim momencie obraziła sie na n iego i przy okazji na mnie. Nie mam ochoty już do nich jeździć i widzę że popełniam błąd nalegając by utrzymywał kontakty z rodzicami. Tak na ogół jestesmy zgodnym małżeństwem ale każdy wyjazd wystawia nasz związek na próbę, dlatego jakby mi biebawem przyszła chęć na kolejny wyjazd, mam nadzieję że się opamiętam. Oczywiście musiałam przerwać diete bo zrobiła tort wnuczkowi i sie przy okazji nagadała jak to trzeba urodziny obchodzić a potem nawet nie powiedziała sto lat kiedy wszyscy cicho zaintonowaliśmy, bo jest wrozpaczy i jej przez gardło nie przejdzie. no choć trochę sie wyżaliłam
Dzisiaj wyjeżdżamy do teściów wracamy w poniedziałek, mam nadzieję że wytrwam w tych ekstremalnych warunkach
Dzisiaj oprócz lekkiego rozbicia spałam około 5 h nie czuję się źle. Rano zrobiłam kwas buraczany. Wczoraj kupiłam w sklepie ekologicznym i bardzo mi smakował, może odzywają sie we mnie wschodnie korzenie ze strony taty
Koleżance która tez boryka się z takim samym wyzwaniem życzę wytrwałości
Od dzisiaj zaczynam diete wg dr Dąbrowskiej, zamierzam wytrwać 6 tygodni mam nadzieję że dam radę, tyle dobrego sie o niej naczytałam że musi byc dobrze.
dzisiaj skonsumowałam
sok z marchwi
4 ogórki kiszone
kwas z buraków czerwonych
jabłko
3 marchewki
no i na razie około 1,5 litra ekologicznej herbatki rumiankowej.
Nie wiem co się ze mną dzieje, od rana chodze przygnębiona, chociaz tak naprawdę nie mam powodów. Wczoraj czułam sie super, bo rozpoczęłam urlop pierwszy raz od kilku lat kiedy nie musze sie uczyć, pracować etc.
Przedwczoraj można zaryzykować stwierdzenie że rzuciłam robotę, gdyż poszłam na urlop wychowawczy i myślę że moja "niesubordynacja" nie zostanie zapomniana. Wylądowałam na dywaniku u prezesa z pytaniem czy moja decyzja jest ostateczna. I wiem że, niczego ostatnio nie byłam tak pewna jak tego postanowienia. Mąż i cała rodzina namawiała mnie do tego, twierdząc że dzieci bardzo cierpią moim permamentnym życiem zawodowym.
Żałuję tylko że tyle zdrowia tam zostawiłam, pracowałam ponad siły śniły mi jakies koszmary, dzisiaj że uciekam z dziećmi przed tygrysem, teraz mam zamiar zając sie rodziną. Na pocieszenie kupiłam kredens wiedeński na wiosnę zmienię sobie kuchnię na taką w starym stylu z pieknymi XiX wiecznymi kredensami a co tam, moze jak będę delektować sie widokiem a nie potrawami to schudnę jeszcze trochę
Dzisiaj mam przysiegę i o dziwo zmiesciłam się w marynarkę rozmiar 36 albo ta marka Laura Guidi ma jakąś pomniejszoną rozmiarówkę
Nie wiem jak to będzie ale powoli przekonuje się do tego zawodu, Survine to aplikacja radcowska wyzwalała u mnie skrajne emocje i to prawda potrafiła doprowadzic mnie do łez ale teraz cieszę się że sobie odpuściłam (pomimo ze ciagle jestem aplikantką radcowską to juz tam najprawdopodobniej nie wrócę) przy obecnym pospolitym ruszeniu i tych ilosciach na aplikacji bo jak powtarza mój mąż dwóch mecenasów pod jednym dachem to zdecydowanie za dużo. Rodzice mnie dzisiaj w nocy przekonali, zebym odpuściła sobie obecną pracę zdenerwowali się że siedzę od drugiej w nocy czytam i pisze jakieś bzdury typu kasacje do NSA zamiast spać. Wczoraj na wadze było 73,1.