Pamiętnik odchudzania użytkownika:
doraw

kobieta, 48 lat,

160 cm, 81.50 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: w końcu osiągnąć upragniony cel :-)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 marca 2015 , Komentarze (4)

Jak w tytule.... 2 tyg. minęło więc wlazłam na wagę. Sukces jest i pocieszam się że lepiej wolniej niż za szybko i z efektem jo-jo. Dzisiaj po południu 3 seria zabiegów na ciało a potem siłownia :-)

Kolejne ważenie za 2 tyg. Mam nadzieję że wreszcie zobaczę 6.......

13 marca 2015 , Komentarze (2)

Od mojej kosmetyczki mam zakaz wchodzenia na wagę przez 2 tyg. Mierzę się cm i te spadają ale wagę omijam z daleka bo mnie stresuje. No bo ile można ? 3 tyg. i ani kg mniej. Zobaczymy za jakiś czas. Wykupiłam u wspomnianej kosmetyczki pakiet 6 zabiegów na uda i brzuch - laser i drenaż. jestem po jednym zabiegu i jak na razie super. Drenaż jest podobny do bańki chińskiej  na którą chodziłam rok temu i byłam bardzo zadowolona - nogi były o wiele gładsze , cellulit się zmniejszył i efekty utrzymywały się na prawdę długo (dopóki  nie przytyło mi się 8 kg. w 2 miechy po rzuceni palenia). Drenaż mam wykonywany zaraz po laserze i na pierwszym zabiegu bolało ale ma być za każdym razem lepiej. Potem nie mogę jeść przez 2 godziny, mam wypić 1,5 l. wody i najlepiej pójść na godzinny spacer lub rower (ja zaraz po idę na siłownię). Ogólnie wszyscy już mówią że schudłam (bo widać), sylwetka zrobiła się ładniejsza i z tego należy się cieszyć. A w końcu i kg zaczną lecieć (może już lecą ????)

Życzę wszystkim miłego popołudnia i całego weekendu.!!!!!!!!!!!!!!!

24 lutego 2015 , Komentarze (1)


Dietkuję i idzie mi całkiem nieźle. Na wagę nie staję ale czuję jakby mi spadało. W sobotę pomierzyłam się z wszystkich stron i zobaczymy jak będzie za jakiś czas - czy cm ubywają czy nie (pomimo małego spadku wagi).

W Szczecinie czuć wiosnę w powietrzu a u Was?

20 lutego 2015 , Skomentuj

Się zważymy, zobaczymy.... czuję że "jest mnie mniej" (po ciuchach i wizualnie) ale moja przyjaciółka waga zacięła się na amen. Tak to bywa z przyjaciółkami - zawsze prawdę ci powiedzą. A może właśnie nie zawsze ???

17 lutego 2015 , Komentarze (9)

Waga, która tak ładnie spadła podczas pobytu w szpitalu niestety urosła i to z nawiązką. W sobotę miałam ważenie i było o 2 kg więcej niż na pasku. Nie zmieniłam jednak paska tylko wzięłam się porządniej za siebie i powoli spada. Niestety dopiero dobijam do paska więc prawie 2 tyg. mam stracone - żadnego postępu. Jednak rzucenie papierosów ( nie palę już prawie 4 miechy) swoje zrobiło - metabolizm jest do d.....y i to co kiedyś przychodziło tak łatwo, teraz kiedy zbliżam się do 40 jest mega trudne. Wczoraj przez 1,5 godziny szalałam na siłowni a cukier którym słodzę kawę (herbatkę zieloną mogę wypić gorzką ale kawę już nie) zastąpiłam znowu słodzikiem (6 pastylek dziennie to nie zbrodnia ale 6 łyżeczek cukru swoje już robi).

Dietę vitalii trzymam ale coś widzę że ta "smacznie dopasowana" jakoś u mnie ciężko idzie. Tzn. dieta sama w sobie jest pyszna - potrawy super i bardzo dobre ale o fajny spadek wagi (tak jak było to 6 lat temu przy diecie "niskotłuszczowej" jakoś ciężko.

Chyba się starzeję ...

Zna ktoś jakieś cudowne środki na kopa dla mojego metabolizmu??? Od razu zaznaczam że z toaletką u mnie problemu nie ma. :-)


6 lutego 2015 , Komentarze (7)

Nie wiedząc skąd te bóle poszłam w środę po południu do rodzinnej a ta od razu skierowała mnie do szpitala z podejrzeniem zapalenia wyrostka. W szpitalu stwierdzili to samo (chociaż na USG lekarka wyrostka nie zlokalizowała) na podstawie badania krwi (wykazało stan zapalny) i ręcznego "uciskania". Mieli mnie w nocy zoperować ale przyznałam się do wypicia na izbie przyjęć trochę mineralki. No i anestezjolog powiedział że mnie nie znieczuli. Położyli mnie na oddział i obserwowali. Rano podczas obchodu ordynator mnie badał i nic - nie bolało. No to stwierdzili że nie tną i czekamy dobę - na obserwacji. Wieczorem badał mnie inny lekarz - ból okropny. No to rano raczej pod nóż. Rano przyszedł ten sam doktor. Boli. Po 2 godzinach bada na obchodzie ordynator - nie boli. Toż szału można dostać. Ani mój wyrostek ani lekarze nie wiedzieli co dalej. W końcu ordynator podjął decyzję że wypuszcza mnie do domu ale jak bóle wrócą to mam od razu wracać do nich - łóżko będzie czekać. Po powrocie do domu właśnie wyprawiłam mojej córci 2,5 godzinne party dla koleżanek ( z okazji jej 8 urodzin) a jutro zamierzam iść na bal karnawałowy :-) ....

.....a w poniedziałek pewnie z powrotem do szpitala.

Dieta szpitalna ? przez 40 godzin byłam na wodzie i gorzkiej herbacie :-)

4 lutego 2015 , Komentarze (5)

Jak w tytule. Dieta zachowana ale od wczoraj od 16.00 mam taki ciągły ból podbrzusza że zaraz zwariuję. Rano pobiegłam do ginekolożki, która po zbadaniu mnie wykluczyła sprawy ginekologiczne typu torbiele ale powiedziała że mam powiększone podbrzusze i bolesność jelit - kazała iść do rodzinnej po skierowanie na usg całego brzucha. do rodzinnej nie ma już wolnych numerków i albo po południu wejdę na "wydrę" albo pojadę na dyżur do szpitala. pierwszy raz mam coś takiego. Nie wiem czy to wpływ diety (mówiłam  o tym ginekolożce ale powiedziała że jeżeli racjonalnie się odchudzam to raczej nie) czy może fakt że od miesiąca piję raz dziennie Colon C. Po co to chyba nie muszę pisać. W internecie nie znalazłam jednak negatywnych opinii podczas dłuższego stosowania Colonu. Piłam go zresztą nieregularnie i raz dziennie a nie dwa jak jest zalecane. Nie wiem. Zobaczymy co powie lekarka ale z siłowni chyba dzisiaj zrezygnuję. Ledwo co siedzę.

3 lutego 2015 , Komentarze (4)

Nie było mnie równo 4 lata. Zmiany ogromne - nowa szata graficzna Vitalii, nowe funkcje, diety. Trochę muszę się w tym wszystkim odnaleźć. Zmobilizowała mnie do powrotu oczywiście moja waga. 3 tyg. temu było już 78 kg. Podjęłam kolejną walkę i obecnie jest 74 kg. Od soboty wykupiłam smacznie dopasowaną (kiedyś byłam na diecie niskotłuszczowej i w moim przypadku zadziałała rewelacyjnie ale niestety już jej nie ma) Trza wypróbować coś innego. Do tego mam karnet open na siłownię gdzie na bieżni i rowerku wypacam kalorie oraz kształtuję sylwetkę :-) Na razie waga spada. 

Muszę powiększyć moje grono znajomych bo.......w kupie raźniej :-)

Ze "starych" vitalijek (sprzed 4 lat) zostały aktywne tylko 4 osoby więc czas zawrzeć nowe wirtualne znajomości.

Dziewczyny!!!! Pomożecie???

7 lutego 2011 , Komentarze (3)

No i udało się! Jak widać na pasku dotarłam do półmetka odchudzania się. Zajęło mi to troszkę ponad miesiąc. Niestety wiem że teraz to bedzie ostro pod górkę. Motywacja mniejsza, silna wola jeszcze bardziej. W weekend popełniłam parę grzeszków ale nikt nie jest doskonały :-). Ze względów zdrowotnych musiałam trochę zmodyfikować Dukana. Przyjęłam że częste infekcje-cały czas odkąd zaczęłam dietę oraz lecąca krew z nosa to właśnie jej efekt. Do dukana wprowadziłam więc 1-2 owoce dziennie (jabłko, pomarańcz) i 1 raz dziennie kasze bądź razowy makaron. No i warzywa cały czas. Do tego liczę kalorie (dziennie poniżej 1100). I co z tego wyszło? dieta podobna do tej niskotłuszczowej z Vitalii tylko bez pieczywa i ziemniaków. Jak na razie jest ok. W końcu mogę zacząć ćwiczyć bo mam wystarczająco siły. Wcześniej różnie z tym bywało. W piątek ( jak i w sobotę tydzień temu) wybrałam się z koleżankami do dyskoteki. Tak w ramach ćwiczeń :-)))) Było super, super, super. Żadne ćwiczenia nie są w stanie zastapić tańca i dobrego towarzystwa. Trzymajcie się dziewczyny! Ja już czuję wiosnę :-) 

28 stycznia 2011 , Skomentuj

Już za 2 godzinki . Jestem juz tak zmęczona tym tygodniem że czekam z utęsknieniem na weekend. We wtorek nie wytrzymałam i wykupiłam antybiotyk który lekarka przepisała mi w zeszły piątek. Myślałam że uda mi się go uniknąć i próbowałam przez 4 dni inhalacji, syropów i innych specyfików ale się nie udało. Za to po 2 dawkach antybiotyku kaszel, katar, ból gardła i ból w klatce piersiowej jak ręką odjął i czuję się super. No ale do końca trzeba wybrać żeby to cholerstwo znowu nie wróciło.

Z dietką ok. Jak zwykle po 4 dniach warzywnych od środy przeszłam na białka i idzie dobrze. Choć nie tak dobrze jak bym chciała. Wczoraj coś mnie opętało i zjadłam 8 kostek gorzkiej czekolady wedla. Mleko się wylało, płakać nie ma co, w domu pokusy już nie ma (czekolada zjedzona) więc mam nadzieję, że dzisiaj będę grzeczna. Lodówka pełna produktów białkowych więc jutro też pozostanę na białkach (to będzie 4 dzień co po 4 dniach warzyw brzmi rozsądnie). A od niedzieli warzywka. Jestem ciekawa czy wszyscy na dukanie ulegają pokusom czy to tylko ja. Ja strasznie tęsknię za jabłkami. Uwielbiam odmianę Ligol - takie do końca niedojrzałe, twarde, kwaskowate. Jak obieram je dzieciakom to przeważnie zjadam skórkę i ćwiartkę jabłka. To taka moja słabość pomimo bycia na diecie.

Waga jak na pasku ale licze na spadek po jutrzejszym dniu na białkach. Znajomi widzą że ciuchy luxniejsze a to motywuje. Miłego weekendu dziewczyny! Mój zapowiada się aktywnie!