Pamiętnik odchudzania użytkownika:
doraw

kobieta, 48 lat,

160 cm, 81.50 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: w końcu osiągnąć upragniony cel :-)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 stycznia 2011 , Komentarze (2)

Przepraszam wszystkich co jeszcze czytają moje wypociny że tak rzadko piszę ale staram się być na bieżąco z Waszymi pamiętnikami. Po prostu kompletnie nie mam czasu żeby robić wpisy i dawać komentarze. Może kiedyś to się zmieni :-)
Jak widzicie po pasku dietkuję ciągle, nieprzerwanie i skutecznie. Kłopoty żołądkowe się skończyły ale jakoś tak się dziwnie w zeszłym tygodniu czułam że w piątek poszłam do lekarza po skierowanie na podstawowe badania. Ostatnio takie robiłam 4 lata temu gdy byłam w ciąży z córcią czyli trochę dawno temu. Skierowanie dostałam ale jednocześnie też receptę na antybiotyk bo mam zapalenie oskrzeli. Antybiotyku nie wykupiłam ale dalej męczę się z kaszlem. Nie chciałam go brać bo przecież niedawno skończyłam jeden na zęba. Jednakże z robieniem badań muszę się wstrzymać ok. 2-3 tyg. żeby odczekać ten okres kiedy brałam antybiotyk i leki przeciwbólowe.
Z dietką ok. Dzisiaj jestem 3 dzień na warzywach i jutro powinnam przejść na białka jednak  jakoś spodobał mi się system 4/3 czyli cztery dni warzyw i 3 białka. Wtedy jakoś nie mieszają mi się dni i zawsze wypada w ten sam dzień tygodnia początek warzyw ( u mnie jest to sobota). Najważniejsze że przy tym układzie waga ciągle spada czyli jest ok. Mam nadzieję że nie "burzę" przez to całej diety Pana Dukana :-))))

17 stycznia 2011 , Komentarze (2)

Do wczoraj po południu dieta Dukana przebiegała w 120 % pięknie. Te 20 % to dlatego że i tak nie mogłam dużo jeść przez zęba więc zachować dietę było łatwo. Wczoraj wieczorem pojechaliśmy całą Rodzinką do mojej Babci na urodziny która własnie skończyła 96 lat !!!!. Do momentu wyjazdu starałam się zjeśc tak aby zamkąć bilans kaloryczny dnia na 1000 kcal bo wiedziałam  że u Babci zjem kawałek torcika i ciasta. I tak na śniadanko zjadłam omlet z dwóch jajek z pieczarkami i szynką drobiową smażoną bez tłuszczu, potem zupę "przecierankę" warzywną a potem bigosik dukana który sama robiłam. Duzo tego nie było i wszystko mało kaloryczne. U Babci też było spoko. Zjadłam  tawałek sernika, tortu i 3 ciasteczka z wiśniami. Przyjechaliśmy do domu i gdybym nic już nie zjadła to było by pieknie. Ale wtedy coś jakby we mnie wstapiło. Zjadłam 2 piętki (ogromne piętachy) chleba z serkiem topionym i szynką, 3 ciasteczka z wisienkami i pół paczki słonych precelków. A wszystko to w ciągu pół godziny. Efekt był taki że już wieczorem strasznie mnie pogoniło do toalety, dostałam jakiś skurczów żołądka i było mi niedobrze. Rano spóźniłam się pół godziny do pracy bo nie mogłam wyść z domu z toalety a w pracy był ciąg dalszy. teraz już się uspokoiło i o 10.00 mogłam zjeśc śniadanie. Mam już nauczkę na przyszłość. Dzisiaj ostatni dzień na warzywach a od jutra 3 dni białe. Na razie waga stoi. Zobaczymy jutro rano (dzisiaj wolałam na nią nie stawać).

11 stycznia 2011 , Komentarze (2)

Oczywiście ciągle też na diecie. Jak widać a pasku po 8 dniach ubyło mi 2 kg. Tak pokazuje waga. Czuję jednak że sa to takie bardzo dobre 2 kg bo spodnie i ciuchy zrobiły się dużo luźniejsze. Do soboty (czyli aż 6 dni) wytrzymałam na  I fazie dukana. Dzisiaj kończę trzeci dzień na warzywach a od jutra białe dni. Trochę się ich  boję bo dość szybko mi się przejadły serki , jajka i jogurty naturalne. Na warzywach było fajnie bo i możliwości kombinacji dużo. Na necie znalazłam pełno przepisów. Jeden fajniejszy od drugiego. Już mi się marzą gołąbki , leczo czy dukanowski bigosik. Niestety to dopiero za trzy dni. UUUUUUU. Jak ja to wytrzymam ????  Dzisiaj jestem drugi dzień na zwolnieniu (do jutra) bo w piątek miałam zabieg chirurgiczny usuwania dolnej ósemki. Pozwolicie że oszczędzę Wam szczegułów. Zresztą sama wolałabym o tym dniu szybko zapomnieć. Ciąglę jestem na antybiotyku, Ketanolu a moja twarz wygląda dość dziwnie (jeszcze została opuchlizna). No i ludzie się na mnie dziwnie patrzą na ulicy. Najgorzej było w sobotę , dzień po zabiegu - aż jedno oko miałam takie malutkie tak mi napuchła lewa strona twarzy. No i jak tu cieszyć się dniami warzywnymi skoro prawie nic nie mogłam jeść? Tylko jakieś papki i rozgotowane warzywa - byle było miękkie i nie wymagało zbytniego rozchylania ust. No ale w piątek idę na ściągnięcie szwów i akurat będą dni warzywne. Poszaleję sobie :-0. Miłego wieczoru. Pozaglądam trochę do was.

5 stycznia 2011 , Komentarze (6)

Czy ktoś mnie tu jeszcze pamięta? Wracam ze spuszczoną głową. Pełna skruchy i pokory. Wierzę w to że uda mi się po raz kolejny pokonać własne słabości. W moim życiu dużo zmian. Dla wielu mało istotnych. A dla mnie... no cóż zależy jak na to spojrzeć. Przede wszystkim po ponad 20 latach pozbyłam się okularów. Na dobre. Teraz słyszę, że okulary dodawały mi uroku i mi było w nich "do twarzy". Hm. Być może coś w tym jest. Ale co z aspektami zdrowotnymi i przede wszystkim komfortem?. Czy wiecie że ja po raz pierwszy w życiu kupię sobie normalne, prawdziwe okulary przeciwsłoneczne? Że w końcu pójdę na basen i nie bedę pływała w zachlapanych okularach (bez nich raczej nie było możliwe), że jak wsiadam w zimie do autobusu to nie mam problemu z zaparowanym szkłami. To i jeszcze wiele innych aspektów życia codziennego wart jest wydania wielu pieniędzy i zniesienia bólu. 

Trochę się rozpisałam nie o tym co chciałam......

Mam nadzieje ze trochę mnie powspieracie dziewczyny. Przynajmniej na początku.

Na pasku waga 68,4 ale tak było właściwie w niedzielę. Teraz już jest 67,4. Zaczynam znowu Dukana. Tym razem bogatsza o swoje poprzednie porażki i o doświadczenia koleżanek które schudły na tej diecie po 20-30 kg.

1 lipca 2010 , Komentarze (6)

Dokładnie w weekend. Zjadłam pare niedozwolonych w diecie Dunkana rzeczy (truskawki, torcik, pieczywo) i ... po weekendzie miałam o 2 kg. więcej. Bez sensu jak dla mnie zupełnie. Łączna ilość kalorii na pewno nie przekroczyła 1500 kcal/dzień  więc skąd ta zwyżka? Frustrujące to i zniechęcające strasznie. Przecież żeby przytyć 2 kg w ciągu 2 dni to ile trzeba zjeść kalorii!!! W dodatku tak mnie wydęło ( a zaznaczę że problemów z toaletą nie miałam w ogóle a wręcz chodziłam częściej niż zwykle) że dotąd jeszcze czuję się jak napompowany balon. Od poniedziałku zrzuciłam już 1 kg z tych co mi przybyło w weekend ale wszystko to jakoś mi się nie widzi - te nagłe skoki wagi i "puchnięcia" Na diecie Vitalii wszystko było spokojniejsze i jakieś takie zrównoważone. Dlatego trochę wprowadziłam zmian w moim sposobie żywienia. Jak na razie z efektami pozytywnymi.

Miłego słonecznego popołudnia!!!

22 czerwca 2010 , Komentarze (5)

To ja z koleżanką w naszym domku letniskowym nad jeziorem. Urządziliśmy z mężem imprezę - taką dla naszych znajomych , z noclegiem i co najważniejsze bez dzieciaczków.

Mówię Wam jaka była super imprezka! Jest nas 4 koleżanki jeszcze ze studiów. Każda z nas ma po dwoje dzieci. Ale wtedy nie byłyśmy mamusiami tylko przypomniałyśmy sobie czasy kiedy wspólnie imprezowałyśmy i było naprawdę super!!!!

A to zdjęcie podoba mi się szczególnie. Mąż jednej z koleżanek ładnie nas "uchwycił" .

 

 

21 czerwca 2010 , Komentarze (1)



To na pożegnaniu klasy "0" w przedszkolu



a to już po "oficjalnych występach". jak widać mój synek nie przepada za galowym strojem i woli styl sportowy.

Jak patrzę na te zdjęcia to widzę jaka daleka jeszcze droga przede mną w tym moim odchudzaniu. Ech...... 

21 czerwca 2010 , Komentarze (1)

Witam wszystkich!

Po weekendzie waga bez zmian czyli klasyczny "zastój". No ale jakoś na razie się tym nie martwię. W sobotę wyjechaliśmy na wieś. Było bardzo aktywnie i sportowo - zarówno w sobotę jak i w niedzielę przejechałam na rowerze trasę po 16 km każda (wiejskimi drogami). Dzisiaj boli mnie każdy mięsień ale czuję się wspaniale. Do tego wczoraj trochę ćwiczeń na brzuch i uda a w ciagu dnia gra w piłkę z moim synem oraz dwu-dniowe plewienie grządek. Jedzenia też nie było dużo. Trzymałam dietę warzywa+ białka i jedynym odstępstwem było pare czekoladek z alkoholem , garść gumisi i 1 średni pieczony w folii ziemniak na obiad. Po za tym kalorycznie nie przekroczyło 1200 kcal na dzień. To tyle o weekendzie.

W piątek było zakończenie "0" u mojego syna w przedszkolu. Było świetnie. Obiecuję zdjęcia jeszcze dzisiaj po południu. Dostałam nawet dyplom za pomoc przez te parę lat. Chyba jednak mój syn do końca nie zdaje sobie sprawy że zamyka się jakiś (bardzo ważny) etap w jego życiu. Na razie żyje wakacjami : wyjazdem nad morze (to w sierpniu), zajęciami z piłki nożnej  na Orliku ( to też w sierpniu) i dyżurnymi wizytami (z rzeszą swoich kolegów) w pobliskich przedszkolach.

Ach dzieciństwo i beztroskie lata! 

 

18 czerwca 2010 , Komentarze (2)

Postanowiłam o jeden dzień przedłużyć I fazę czyli czyste proteiny. Spowodowane jest to tym że w ten nieszczęsny wtorek zjadłam niedozwolone rzeczy czyli ciasto , paluszki i truskawki.

Na wadze chyba zastój . Niestety. Nie wiem dokładnie bo się dzisiaj nie ważyłam. Ale spodnie rybaczki które tydzień temu były za ciasne dzisiaj założyłam do pracy :-) Wczoraj jeździłam godzinę na rowerze po okolicy i trochę poćwiczyłam ( w tym a6w) tak więc ruch zaliczony. Dzisiaj wielki dzień.

Mój mały-duży 7-latek kończy przedszkole. Będzie feta i pewnie dużo łez. Postaram się zrobić zdjęcia i coś wkleić. Miłego piątku!!!!

16 czerwca 2010 , Komentarze (1)

Wczoraj poszalałam. Byłam na urodzinach u bratowej i zjadłam 2 małe kawałki ciasta mojego brata roboty, trochę paluszków, truskawek i parę chrupków orzechowych. Mieszanka ta spowodowała u mnie częstsze ( i to bardzo) wizyty w toalecie tak więc to co zjadłam to pooooszłooooo. Kalorycznie w sumie nie było źle bo nie jadłam obiadu i później już kolacji a Dunkan mówi o tym że jak już się coś zje niedozwolonego to trzeba liczyć kalorie ! Wody to wypiłam chyba z 2,5 l + kawy i 2 zielone herbaty. Dzisiaj na wadze (po lekkim wczorajszym zastoju) się ruszyło!

65,9 kg!

Czyli od początku I fazy (przez 5 dni) spadło 2,4 kg.

Wczoraj tez zaczęłam w końcu ćwiczyć! Zaczęłam znowu a6w. Pewnie nie dojadę do końca ze względu na kręgosłup ale może uda mi się tak jakoś do połowy dojechać i później codziennie tyle samo robić. Efekty zawsze jakieś tam będą. Zastanawiam się czy nie przedłużyć tej pierwszej fazy o jeden dzień ze względu na to co było wczoraj ale nie wiem czy można I fazę mieć 8 dni (zwykle się mówi o max 7)