Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (26)
Ulubione
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 147680 |
Komentarzy: | 1922 |
Założony: | 23 października 2007 |
Ostatni wpis: | 20 marca 2015 |
Postępy w odchudzaniu
Czy ktoś mnie tu jeszcze pamięta? Wracam ze spuszczoną głową. Pełna skruchy i pokory. Wierzę w to że uda mi się po raz kolejny pokonać własne słabości. W moim życiu dużo zmian. Dla wielu mało istotnych. A dla mnie... no cóż zależy jak na to spojrzeć. Przede wszystkim po ponad 20 latach pozbyłam się okularów. Na dobre. Teraz słyszę, że okulary dodawały mi uroku i mi było w nich "do twarzy". Hm. Być może coś w tym jest. Ale co z aspektami zdrowotnymi i przede wszystkim komfortem?. Czy wiecie że ja po raz pierwszy w życiu kupię sobie normalne, prawdziwe okulary przeciwsłoneczne? Że w końcu pójdę na basen i nie bedę pływała w zachlapanych okularach (bez nich raczej nie było możliwe), że jak wsiadam w zimie do autobusu to nie mam problemu z zaparowanym szkłami. To i jeszcze wiele innych aspektów życia codziennego wart jest wydania wielu pieniędzy i zniesienia bólu.
Trochę się rozpisałam nie o tym co chciałam......
Mam nadzieje ze trochę mnie powspieracie dziewczyny. Przynajmniej na początku.
Na pasku waga 68,4 ale tak było właściwie w niedzielę. Teraz już jest 67,4. Zaczynam znowu Dukana. Tym razem bogatsza o swoje poprzednie porażki i o doświadczenia koleżanek które schudły na tej diecie po 20-30 kg.
Dokładnie w weekend. Zjadłam pare niedozwolonych w diecie Dunkana rzeczy (truskawki, torcik, pieczywo) i ... po weekendzie miałam o 2 kg. więcej. Bez sensu jak dla mnie zupełnie. Łączna ilość kalorii na pewno nie przekroczyła 1500 kcal/dzień więc skąd ta zwyżka? Frustrujące to i zniechęcające strasznie. Przecież żeby przytyć 2 kg w ciągu 2 dni to ile trzeba zjeść kalorii!!! W dodatku tak mnie wydęło ( a zaznaczę że problemów z toaletą nie miałam w ogóle a wręcz chodziłam częściej niż zwykle) że dotąd jeszcze czuję się jak napompowany balon. Od poniedziałku zrzuciłam już 1 kg z tych co mi przybyło w weekend ale wszystko to jakoś mi się nie widzi - te nagłe skoki wagi i "puchnięcia" Na diecie Vitalii wszystko było spokojniejsze i jakieś takie zrównoważone. Dlatego trochę wprowadziłam zmian w moim sposobie żywienia. Jak na razie z efektami pozytywnymi.
Miłego słonecznego popołudnia!!!
a to jeszcze jakieś wygrzebane zdjęcia :-)
To ja z koleżanką w naszym domku letniskowym nad jeziorem. Urządziliśmy z mężem imprezę - taką dla naszych znajomych , z noclegiem i co najważniejsze bez dzieciaczków.
Mówię Wam jaka była super imprezka! Jest nas 4 koleżanki jeszcze ze studiów. Każda z nas ma po dwoje dzieci. Ale wtedy nie byłyśmy mamusiami tylko przypomniałyśmy sobie czasy kiedy wspólnie imprezowałyśmy i było naprawdę super!!!!
A to zdjęcie podoba mi się szczególnie. Mąż jednej z koleżanek ładnie nas "uchwycił" .
Witam wszystkich!
Po weekendzie waga bez zmian czyli klasyczny "zastój". No ale jakoś na razie się tym nie martwię. W sobotę wyjechaliśmy na wieś. Było bardzo aktywnie i sportowo - zarówno w sobotę jak i w niedzielę przejechałam na rowerze trasę po 16 km każda (wiejskimi drogami). Dzisiaj boli mnie każdy mięsień ale czuję się wspaniale. Do tego wczoraj trochę ćwiczeń na brzuch i uda a w ciagu dnia gra w piłkę z moim synem oraz dwu-dniowe plewienie grządek. Jedzenia też nie było dużo. Trzymałam dietę warzywa+ białka i jedynym odstępstwem było pare czekoladek z alkoholem , garść gumisi i 1 średni pieczony w folii ziemniak na obiad. Po za tym kalorycznie nie przekroczyło 1200 kcal na dzień. To tyle o weekendzie.
W piątek było zakończenie "0" u mojego syna w przedszkolu. Było świetnie. Obiecuję zdjęcia jeszcze dzisiaj po południu. Dostałam nawet dyplom za pomoc przez te parę lat. Chyba jednak mój syn do końca nie zdaje sobie sprawy że zamyka się jakiś (bardzo ważny) etap w jego życiu. Na razie żyje wakacjami : wyjazdem nad morze (to w sierpniu), zajęciami z piłki nożnej na Orliku ( to też w sierpniu) i dyżurnymi wizytami (z rzeszą swoich kolegów) w pobliskich przedszkolach.
Ach dzieciństwo i beztroskie lata!
Postanowiłam o jeden dzień przedłużyć I fazę czyli czyste proteiny. Spowodowane jest to tym że w ten nieszczęsny wtorek zjadłam niedozwolone rzeczy czyli ciasto , paluszki i truskawki.
Na wadze chyba zastój . Niestety. Nie wiem dokładnie bo się dzisiaj nie ważyłam. Ale spodnie rybaczki które tydzień temu były za ciasne dzisiaj założyłam do pracy :-) Wczoraj jeździłam godzinę na rowerze po okolicy i trochę poćwiczyłam ( w tym a6w) tak więc ruch zaliczony. Dzisiaj wielki dzień.
Mój mały-duży 7-latek kończy przedszkole. Będzie feta i pewnie dużo łez. Postaram się zrobić zdjęcia i coś wkleić. Miłego piątku!!!!
Wczoraj poszalałam. Byłam na urodzinach u bratowej i zjadłam 2 małe kawałki ciasta mojego brata roboty, trochę paluszków, truskawek i parę chrupków orzechowych. Mieszanka ta spowodowała u mnie częstsze ( i to bardzo) wizyty w toalecie tak więc to co zjadłam to pooooszłooooo. Kalorycznie w sumie nie było źle bo nie jadłam obiadu i później już kolacji a Dunkan mówi o tym że jak już się coś zje niedozwolonego to trzeba liczyć kalorie ! Wody to wypiłam chyba z 2,5 l + kawy i 2 zielone herbaty. Dzisiaj na wadze (po lekkim wczorajszym zastoju) się ruszyło!
65,9 kg!
Czyli od początku I fazy (przez 5 dni) spadło 2,4 kg.
Wczoraj tez zaczęłam w końcu ćwiczyć! Zaczęłam znowu a6w. Pewnie nie dojadę do końca ze względu na kręgosłup ale może uda mi się tak jakoś do połowy dojechać i później codziennie tyle samo robić. Efekty zawsze jakieś tam będą. Zastanawiam się czy nie przedłużyć tej pierwszej fazy o jeden dzień ze względu na to co było wczoraj ale nie wiem czy można I fazę mieć 8 dni (zwykle się mówi o max 7)