Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (19)
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 90456 |
Komentarzy: | 423 |
Założony: | 27 października 2007 |
Ostatni wpis: | 12 lutego 2014 |
kobieta, 42 lat, Lublin
168 cm, 84.00 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Dziś dzień był bardzo intensywny. W pracy zapierdziel na maxa, ale jestem zadowolona bo dużo rzeczy pchnęłam do przodu. Po pracy też w porządku, bo rozmawiałam z moim byłym i wszystko sobie wyjaśniliśmy. Jest między nami ok i o ile istnieje przyjaźń między mężczyzną a kobietą postaramy się przyjaźnic.
Jestem z siebie dumna, że w chwilach gdy byłam na niego zła, targały mną silne negatywne emocje nie sięgnęłam po jedzenie jako lek na całe zło. Jak to jest zazwyczaj. Bardzo mi się to spodobało. Widzę, że potrafię byc silna.
Dziś zjadłam bardzo mało i to był błąd. Rano nie byłam za bardzo głodna po połknięciu całej garści najróżniejszych prochów od witamin, po lecytynę i tabletki na serce, dlatego zjadłam tylko jedną parówkę drobiową na gorąco. Później ok 11 zjadłam serek wiejski. Od południa to tak się denerwowałam wizją spotkania z moim ex że nic nie mogłam wcisnąc w siebie, co jest dośc niezwykłe. Za to piłam na maxa, obaliłam dziś ponad 1,5 l wody i chyba ze 3 herbaty zielone. Po przyjściu do domu zjadłam pomidora, trochę chińskich warzyw na patelnię i gotowany płat fileta z jakiejś ryby. Ale nadal byłam głodna. Więc zjadłam cwierc wędzonej makreli i nadal jestem głodna. Nie ssie mnie, ale coś bym jeszcze zjadła :)
Zrobiłam sobie duży kubek mate i może będę jakoś oszukiwała głód. Ale kolację trzeba będzie jakąś zjeśc.
Ruchu oczywiście zero. Moja przyjaciółka, która dzieli ze mną dole i niedole siłowni, nie może teraz chodzic a mi jakoś bardzo ciężko się zmotywowac pójśc samej. A wypadałoby pobiegac trochę, rozluźnic, odreagowac. Muszę się bardziej zmotywowac do cwiczeń. Ale jak?
Dziś się nie ważyłam, a powinnam. Wiedziałabym ile schudłam na pierwszej fazie diety proteinowej. Tak patrząc na siebie w lustrze to jakoś specjalnych różnic nie widzę. Nie mam co prawda tak pucułowatych policzków i luźniejsze są spodnie, ale tylko tyle. No, ale chyba naiwnością byłoby myślec, że po 5 dniach jedzenia białek będę wyglądała jak Kate Backinsale. Dotychczasowe 2,6 kg i tak jest ok :)
Jestem masakrycznie zmęczona. Psychicznie i fizycznie. Zamiast odpocząc jakoś to od 2 godzin siedzę przed kompem co mnie jeszcze bardziej męczy. Ale zostawię jeszcze tylko krótki wpis i uciekam.
Moje menu dzisiejsze:
500 dag serka wiejskiego light
15 dag śledzi
trochę udźca z indyka
jogurt naturalny duży z łyżką kakao i słodzikiem
Cwiczeń zero. Nadal nie chce mi się czegokolwiek robic. Ale leniwa jestem!!!!
spadek wagi vs cierpienia zdradzonej dziewczyny
Waga spadła. W końcu!!! W sobotę zaczynałam z wagą 78,8 kg a dziś waga pokazała 76,2 kg. To 2,6 kg w dół. Prawie 3 kg w ciągu 4 dni to super wynik. Yupi!!!!!
Ale wczoraj trochę nawaliłam. Przez imieniny koleżanki i poweselne słodycze innej koleżanki (dobre wymówki?) zjadłam kawałek tortu, ciastko, wafelka, 3 cukierki, później 2 kawałki pizzy i wypiłam 3 piwa. Poza tym wszystko zgodnie z fazą uderzeniową diety protal :)
Dziś wróciłam do diety. Jeszcze nic nie jadłam, ale mam duży serek wiejski light który mam zamiar pochłonąć w ciągu 8 godzin pracy.
Psychicznie kiepsko się czuję, jestem zdołowana, nie spałam pół nocy a gdy w końcu zasypiałam to budziłam się z łomotaniem serca i z natrętnymi myślami na jeden temat.
Jeszcze miesiąc temu byłam związana z pewnym chłopakiem, którego poznałam w pracy. Starał się o mnie przez długie miesiące, w końcu uległam i oddałam się mu całkowicie. Niedługo po tym jak się przespaliśmy odtrącił mnie, zaczął opowiadać jakim draniem jest, że nie chce mnie skrzywdzić i dlatego nie ma sensu żebyśmy byli razem. Nie można zmusić nikogo do miłości, ani do bycia razem dlatego pozwoliłam mu odejść. Jakie inne wyjście miałam.
Mimo wszystkich uczuć jakie do niego miałam powoli zaczęłam się otrząsać z tego. Mimo tego, że codziennie go widziałam w pracy i rozmawiałam z nim starałam się zapomnieć. I udawało mi się to, przechodziło mi to wszystko. Powoli. Ale wczoraj zaczął dostawiać się na moich oczach do innej dziewczyny, mojej żonatej koleżanki z pracy- solenizantki. Znikali na długie minuty gdzieś, razem zamykali się w ubikacji, w końcu naszłam jak się całowali. Boli mnie to bardzo. Okropnie. Czuję, że wszystko we mnie krzyczy, a ból jest prawie fizyczny. Mimo tego, że nie jesteśmy już razem czuję się zdradzona. Przez niego i przez nią. Czy w tym momencie robię z siebie ofiarę, choć wcale nią nie jestem?
Wiem, że kawał drania z niego. Że nie zasługuje na mnie, że nie powinnam się nim przejmować. Ale tak nie jest. Nie potrafię o nim zapomnieć, a wydarzenia takie jak wczoraj rozdrapują ranę w moim sercu.
Tak więc źle się czuję, ale nie rzucę diety przez jakiegoś palanta.