Już połowa dnia za mną. Trzymam się! Przeraża mnie ten wczorajszy dzień i to jak się rzuciłam na jedzenie, zero samokontorli, jakby mnie coś opętało!!!!!!
Ale dzisiaj jak narazie czuję sie nieźle, na sniadanko zjadłam bułke grahamke (219.3kcal) + plaster polendwicy soposkiej (25kcal) i moze łyżeczka margaryny "sniadaniowej" (kojaży mi sie, że to będzie jakieś 50kcal) = 294,3kcal - sukces:):):):):):) Na obiad zjadłam sałatke z zielonego calkiem dużego ogórka, pory, kukurydzy z puszki i tuńczyka :p :p ;p jeszcze jestem w trakcie obliczeń ile to miało kcal, oczywiscie calej nie zjadlam, tylko moze 1/3. Myśle, że więcej niz 300kcal to nie mialo. Czyli jeszcze mam 400kcal do zjedzenia:D Aha i wypilam z litr wody i herbaty zielonej z kilkoma listaki kwiatu hibiskusa(dla zabicia spaku zielonej herbaty).
Jeszcze nic nie ćwiczyłam, ale myśle, że coś dzisiaj poćwicze, w końcu trzeba wykorzystać tego orbitreka, który stoji kawałek za mną i czeka.