Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Po raz kolejny wracam na Vitalie. Jestem dość niespokojnym człowiekiem, nie potrafię w jednym miejscy usiedzieć. Milion pomysłów na minutę. Nie ma mowy o jakiejkolwiek rutynie, co raczej nie idzię w parzę z dietą i regularnymi treningami. Konsekwencją ciągłych zmian w moim życiu jest też stres. A mam skłonność do zajadania go. Nie potrafię utrzymać zdrowej kontroli nad moją wagą. Wiem, że póki jest wszystko ok, a ja jestem pozytywnie zajęta, i na każdym polu w życiu odczuwam satysfakcję to waga sama leci w dół, i nie muszę w ogóle nawet na nią wchodzić. Ale, że nie zawsze jest tak jak byśmy chcieli... To postanowiłam z vitalią tym razem, spróbować jeszcze raz.. Zupełnie inaczej niż ostatnim razem, a założyłam ten pamiętnik w 2007 roku, nie używałam go od 2008roku. Planuję zmienić swoje nawyki żywieniowe przede wszystkim. Tak, żeby już nic mnie nie wytrąciło z równowagi. Przy okazji planuję zrzucić te 10kg. Pełna motywacji! Start 16.05.2013

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 15836
Komentarzy: 197
Założony: 27 grudnia 2007
Ostatni wpis: 17 marca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Magda666666

kobieta, 35 lat, Wrocław

158 cm, 64.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

29 grudnia 2007 , Komentarze (1)

Już połowa dnia za mną. Trzymam się! Przeraża mnie ten wczorajszy dzień i to jak się rzuciłam na jedzenie, zero samokontorli, jakby mnie coś opętało!!!!!!

Ale dzisiaj jak narazie czuję sie nieźle, na sniadanko zjadłam bułke grahamke (219.3kcal) + plaster polendwicy soposkiej (25kcal) i moze łyżeczka margaryny "sniadaniowej" (kojaży mi sie, że to będzie jakieś 50kcal) = 294,3kcal - sukces:):):):):):) Na obiad zjadłam sałatke z zielonego calkiem dużego ogórka, pory, kukurydzy z puszki i tuńczyka :p :p ;p jeszcze jestem w trakcie obliczeń ile to miało kcal, oczywiscie calej nie zjadlam, tylko moze 1/3. Myśle, że więcej niz 300kcal to nie mialo. Czyli jeszcze mam 400kcal do zjedzenia:D Aha i wypilam z litr wody i herbaty zielonej z kilkoma listaki kwiatu hibiskusa(dla zabicia spaku zielonej herbaty).

Jeszcze nic nie ćwiczyłam, ale myśle, że coś dzisiaj poćwicze, w końcu trzeba wykorzystać tego orbitreka, który stoji kawałek za mną i czeka.

28 grudnia 2007 , Komentarze (4)

Nawet nie będe opisywać co dzisiaj zjadłam, bo aż mi wstyd:( Trzymałam sie dobrze, do godziny 16:00, później ciąg negatywnych wydarzeń, sprawił, że nie wytrzymałam presji i rzuciłam się na słodycze. Wymówka troche kiepska, ale faktem jest, że pierwszy dzień jest dla mnie naprawde strasznie trudny, ale jak juz wytrzymam pierwszy dzień, to już jakoś leci, w pierwszych dniach z kryzysami, ale przeważnie daje radę. W końcu nawet mój organizm może się przyzwyczaić chyba do mniejeszej ilości kcalorii. Mimo wszystko od jutra się biore!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Muszę się poprostu psychicznie nastawić, w sumie zmotywowana jestem. Ide może posprzątać mieszkanie - to mnie zawsze jakoś nastawia na odchudzanie, nie wiem dlaczego(jakieś dziwne połączenia w mózgu) W beznadziejnym nastrojiu opuszczam Was. Jutro dam znać jak mi idzie. Trzymajcie w kciuki żebym wytrzymała ten jutrzejszy dzień.

28 grudnia 2007 , Komentarze (4)

Tak więc zaczynam! troche przytłaczające jest, że to dopiero początek. Jestem jednak zmotywowana, jak nigdy przedtem. Narazie zjadłam śniadanko calkiem skromne ( w stosunku do moich normalnych ilości spozywanego jedzenia): poł bułki (nie jestem pewna co to za bułka, ale była ciemna, to chyba dobra), jogurt owocowy, 3 mandarynki, szacuje to na ok. 275kcal, ale z tym moim liczeniem kcalorii to jest tak, ze wszystko jest w sporym zaokrągleniu. Licze na korekty, jakby co:)
W planach dzisiaj jeszcze ćwiczenia (matko jak mi sie nie chce!!! wszystko bylo by ok, gdyby nie ten falujący tłuszcz): 30-40min skakanka na przemian z orbitrekiem, brzuszki obowiązkowo, może jakies rozciąganie,... jeszcze sie zobaczy. Życze miłego, udanego dnia, zakończonego bez kilkunastu, kilku chociaz gram tłuszczu:)

27 grudnia 2007 , Komentarze (4)

Pierwszy dzień po świętach... Ale sie czuje grubo i ciężko. Naszczęście postanowiłam się wziąść za siebie, jestem pelna entuzjazmu, ponieważ 5dni przed swietami stosowalam diete 1000kcal i schudlam 1kg, czulam sie wtedy calkiem niezle, byłam pełna energii. Dlatego myśle, ze teraz musze sie tylko uzbroic w cierpliwość a juz pod koniec lutego prawdopodobnie osiagne cel, albo przynajmniej bede juz tego bliska. Miałam zacząć od dzisiaj, ale jednak siebię przeceniłam, po świątecznym objadaniu sie, nie bylam w stanie dzisiaj powstrzymac sie od jedzenia. Tym razem na pewno mi sie uda. Poza tym, założyłam dzisiaj tu konto i pamietnik, mysłe że to doda mi sił. Licze na wsparcie;) Najgorszy jest pierwszy dzień, i w sumie kilka pierwszych, poźniej pewne rzeczy wchodzą w nawyk:) Będe ze szczegółami relacjonować swoje codzienne zmagania z tkanką tłuszczową!!!!!