Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

O sobie podobno pisze się najtrudniej... no ale postaram się i coś o sobie napiszę. Z natury jestem osobą zrzędliwą, marudną i chcąca od siebie zawsze więcej niż to możliwe, czym skutecznie zniechęcam się do dalszego działania. Poza tym jak akurat nie marudzę to zwykle się śmieję i to głośno. A no i w razie co- nie panuje nad swoimi błędami ortograficznymi. A przecinków w ogóle nie używam także osoby wrażliwe proszę o wyrozumiałość.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 77022
Komentarzy: 400
Założony: 30 stycznia 2008
Ostatni wpis: 20 marca 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
angelikque

kobieta, 41 lat, Tam Gdzie Diabeł Mówi Dobranoc

174 cm, 116.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

31 marca 2011 , Komentarze (4)

to totalna PORAŻKA.

Czemu?:

po 1 - dieta - ???? powiedzmy, że to i dieta

po 2 - ćwiczenia - brak - czyli w tym tygodniu ich prawie nie było i jest mi ich brak

po 3 - stres - multum stresu

po 4- zbliża się ten dzień, czyli @ będzie ze mnie

Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Zasługuję na karę.

28 marca 2011 , Komentarze (4)

Uwaga! Wszystko na co będę się uskarżać to wszystko wina przesilenia wiosennego lub ewentualnie zmiany czasu. A więc zaczynamy:

- wszystko, ale to wszystko mnie boli,

- źle sypiam i śnią mi się głupoty

- wyglądam gorzej niż źle (czytaj: gorzej niż przed dietą)

- w zeszłym tygodniu schudłam tylko 1,20 a planowałam 2 kg - prawie codziennie spalałam ok. 1000 kcal i nie podjadłam więc wole to zwalić na przesilenie, bo nie znam innego wytłumaczenia

- i jestem potwornie zmęczona bo od 2 tygodni ciągnę 2 etaty i nie wiem kiedy to się skończy

- poza tym jestem strasznie ale to strasznie zazdrosna - co gorsza nie o mojego P,

Podsumowująć jestem żałosna.

Co do snów, to śni mi sie mój wróg publiczny nr 1 płci żeńskiej (uwaga waży ze 39 kg i jest chorobliwie chudy) jak mówi mi:

- i co z tego że schudłaś, nawet jeśli jeszcze wiecej schudniesz to i tak będziesz gruba i brzydka.

Jakoś ciężko mi będzie dzisiaj pozytywnie myśleć.

23 marca 2011 , Komentarze (4)

A wiec tak, liczyłam, liczyłam i się doliczyłam. Aaaaaaa, nie zdąże schudnąć tyle ile bym chciała do wesela brata. Porażka. Ale od niedzieli ostro ćwicze i rygorystycznie przestrzegam diety. Niestety nie sądzę, że cud nastanie i uda mi się, a żeby czuć się rewelacyjnie potrzebuje aż 16 kg. do zrzucenia. Nie twierdzę, że nie jest to możliwe. Alez oczywiścię, że tak. Wesele za dokładnie 10 tygodni, ale czas opeacyjny na dopasowanie figury do sukienki to powiedzmy 8 tygodni. W tym czasie nawiedzi mnie przynajmniej 2 razy @. Więc 2 @ i 8 tygodni to oznacza, że musiałabym chudnąć 2 kg na tydzień. Impasible for me. Ale próbowac trzeba, co nie. O jejku, zapomniałam o świętach jeszcze. Ooooo. No ale co tam.

W ramach wspomagania moich, mam nadzieje, że nie daremnych wysiłków, pije sobie taką jakąśtam odchudzającą herbatkę. Zobaczymy może coś pomoże.

 

21 marca 2011 , Komentarze (1)

U mnie wszystko ok. Dietka jest, coś słodkiego od czasu do czasu jest - a co tam będę sobie żałowała, spadek kg w tym tygodniu jest, ćwiczenia - w ogromnych ilościach - są. Czyli wszystko ok.

Zrzuconych kg już sie trochę uzbierało - 10,8 :) No i zaczynam odczuwać, ze coś zgubiłam. Weszłam już w stare spodnie. Ale jeszcze poczekam chwilkę zmin zacznę pokazywac się w nich publiczne. Niech leża idealnie. Poza tym ludzie zaczynają zauważać.

A ja w pierwszy dzień wiosy jestem jakaś wypluta i w ogóle bleeeee.

Może mi poprawi się humor i w ogóle

13 marca 2011 , Komentarze (2)

Tak właśnie zaczyna się dobry dzień. Obudziłam się pewna, że nie schudłam. W końcu byłam wczoraj na zakupach i w sklepowych lustrach wyglądałam jak potwór. Wczoraj strasznie smutno mi było z tego powodu. Poza tym nie kupiłam sobie butów, które sobie upatrzyłam. A pojechałam po nie nawet do Łodzi i co. Jednym słowem dupa. No ale nic.
Wstałam wcześnie rano z myślą, że będę pokutować, a ty proszę. W końcu ujrzałam moją wymarzoną 8. Wiem, że to tylko 0,1, ale dla mnie w tej chwili to już coś. Dlatego zaraz zabieram się do ćwiczeń, bo w końcu nie ma co spoczywać na laurach.

6 marca 2011 , Komentarze (1)

Pomimo tego, ze waga pokazała dzisiaj 91,2czyli nadwyżkę 0,7 w porównaniu z zeszłym tygodniem a nie 8 z przodu jak planowałam, no ale cóż.... dzisiaj akurat przyszła @. Myślę że to jej zasługa. W każdym razie nie łamie się. Spodziewałam się problemów przy przekraczaniu magicznej liczby. Może mi to jeszcze zająć jakiś czas. Najważniejsze, ze mimo to zanotowałam spadek cm. Wszędzie po 1 a brzuchol zaliczył 3cm. Czyli jest ok. Piękna niedziela za oknem więc trzeba wziąć się w garść i iść na spacer.

2 marca 2011 , Komentarze (4)

Jakoś mi smutno dzisiaj. I na dodatek czuje się jak balon. A wcale nie jem dużo wręcz przeciwnie. Na śniadanie sałatkę, II śniadanie jogurt mały, obiad - warzywa na patelnie 1/2 opakowania na wodzie + kawałek chudego miąsko lub rybki na parze, kolacja zwykle to jakiś owoc. W ciągu dnia staram się chociaż trochę poćwiczyć ale łatwo nie jest. Wczoraj miałam 1,5 h spacer, przedwczoraj siłonię a jak nie łażę i nie pedałuje na siłowni to pedałuje w domku. I co wyglądam jakbym wcale nie schudła. Waga ledwie drgie w dół. Włosy zapuszczam, wytrzymałam już kilka miesięcy ale powoli mnie szlak trafia, wyglądam jak zaniedbany kocmołuch. I ogólnie jest do d..... 

28 lutego 2011 , Komentarze (1)

Niestety nie zważyłam się w niedzielę, bo mnie w domku nie było. Gdybym wiedziała, że mnie nie będzie to w sobotę bym się pomierzyła, a tak to tylko wskoczyłam na wagę na chwilkę żeby zobaczyć ile przytyłam. A tutaj prosze waga pokazała 0,8kg w dół. Ale nie zmieniam jeszcze paska poczekam na wszystkie pomiary w przyszłym tygodniu.

Weekend był odrobinkę szalony i w rezultacie wylądowaliśmy w Warszawie. Dietetycznie też nie było. No ale cóż... Nie żałuje rzadko mogę pozwolić sobie na takie szaleństwo. Za to kupiłam sobie dresik na siłownię. Jedyny pożytek :). No i dam sobie wycisk w tym tygodniu na siłowni. A jak się postaram to ipowiem dowiedzenia 9 z przodu. Już nie wiele brakuje. Musi mi się udać :) Chociaż... @ zbliża się..... a z nią to nigdy nic nie wiadomo.

20 lutego 2011 , Skomentuj

Trudno, liczyłam na więcej, na dużo więcej niż się okazało. Waga była dzisiaj okrutna a w sumie cały tydzień byłam bardzo bardzo grzeczna. Może aż za mało jadłam. Ale to pewnie przez brak ćwiczeń. Co ja tam dziennie miałam tylko koło 200 spalonych kalorii. Przecież to żaden rezultat. Ach nic nie jest jak powinno. 

14 lutego 2011 , Komentarze (1)

 - 1,0 kg. Tak wygląda podsumowanie zeszłego tygodnia. W tym to chyba nie będzie już tak ciekawie, chyba ze zepnę pośladki i ruszę do boju. Weekend to totalna rozpusta. Był serniczek, ciasto jagodowe, sezamki, ptasie mleczko i popcorn. Wszystko w jakiś normalnych ilościach ale mimo to uważam, że przesadzilam. Także w niedzielę rano - 1 to całkiem nieźle.

W tym tygodniu wracam na siłownie. Nie to, że nie ćwiczyłam w zeszłym tygodniu. Był rowerek w niewielkich ilościach i szybkie spacery w dużych ilościach. Udało i sie wyjść 6 razy i każdy  tych spacerków trwał średnio 2 godziny. Przy mojej wadze to ok. 700 spalonych kalorii czyli jest nieźle.

Zauważyłam jeszcze jedną niepokojąca rzecz. Mój Misiek, który do tej pory trochę scpetycznie podchodził do mojej diety i wręcz namawiał mnie na normalne jedzonko i słodycze teraz mi mówi że tego nie powinnaś tamtego nie powinnaś. Trochę to niepokojące. No ale cóż... Nie będe tego rozkładać na części pierwsze i analizować, bo po co zmartwien sobie dodawać.

Teraz trochę samodyscypliny, zwiększyć porcję ćwiczeń, zmniejszyć porcję jedzenia i do boju.

Jak się postaram to może znowu uda mi się pozbyć aż 2 wstrętnych kilogramów. Chciałabym zobaczyć 8 z przodu.