Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

O sobie podobno pisze się najtrudniej... no ale postaram się i coś o sobie napiszę. Z natury jestem osobą zrzędliwą, marudną i chcąca od siebie zawsze więcej niż to możliwe, czym skutecznie zniechęcam się do dalszego działania. Poza tym jak akurat nie marudzę to zwykle się śmieję i to głośno. A no i w razie co- nie panuje nad swoimi błędami ortograficznymi. A przecinków w ogóle nie używam także osoby wrażliwe proszę o wyrozumiałość.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 77030
Komentarzy: 400
Założony: 30 stycznia 2008
Ostatni wpis: 20 marca 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
angelikque

kobieta, 41 lat, Tam Gdzie Diabeł Mówi Dobranoc

174 cm, 116.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 lutego 2011 , Skomentuj

30.01 - 1032 kcal + agrafka
31.01- 650 kcal + agrafka
01.02- ??? 1,5 godziny siłowni
02.02- 450 kcal + agrafka
03.02- 150kcal + 2 godziny siłowni
04.02- 300 kcal  + agrafka
05.02- 350 kcal + agrafka
Łącznie mało imponujący wynik 2932 spalonych kcal.

A teraz lepsza wiadomość. Od jakiegoś czasu moja waga uparcie robiła mi na złość i pokazywała niemal że tyle samo (mówię o spadku 0,2kg). Nie mówię że tendencja spadkowa mnie nie cieszyła ale ja mam z czego zrzucić, jestem na pierwszym etapie odchudzania więc efekty powinny być większe. No i dzisiaj mogę to powiedzieć, że są. W tym tygodniu zawzięłam się i mówię że ta małpa mnie nie prze weźmie. Skupiłam się na moim tłuszczu, dużo piłam i starałam się regularnie ćwiczyć i mam swoją nagrodę. Na wadze aż -2,0 kg. Równiutko co do grama. Od razu mam chęć popedałować. 
Buziaczki. 
Miłego dzionka 
Mój będzie na pewno.

31 stycznia 2011 , Skomentuj

tyle wynosi spadek wagi. Bez komentarza.

26 stycznia 2011 , Komentarze (1)

Czuję się dzisiaj jakaś pełna chociaż dietkowo ostatnio bardzo dobrze. Wczoraj zjadłam ok. 950kcal i to policzone z nadwyżką bo mi sie zamało wydawało. Poza tym 1,5h siłowni zaliczone i w domku dokręcone jeszcze 200kcal. Na siłowni tylko tak jednym okiem patrze na kcal bo to co spale traktuje jako dodatkowy bonus do tego co musze spalić w domu na moim rowerku. Więc jak widać grzeczna jestem bardzo i nie wiem skąd ta ociężałość.

A teraz trochę z innej beczki. Byłam, widziałam, zarezerwowałam - sale na wesele. Sierpień 2012. Do tej pory musze wyglądać bosko. Czas operacyjny jest, zapał jest, marzenia o super szczupłaj Pannie młodej są, więc się uda.

Miłego dzionka wam życzę.

24 stycznia 2011 , Komentarze (2)

moje wczorajsze ważenie. Niestety nie obyło się wczoraj bez kilku chipsów i lizaka, no ale cóż co sie stalo to się nieodstanie. Dzisiaj pozostał żal za grzechy. No ale nie ma co płakac nad rozlanym mlekiem. Do czerwca muszę schudnąć przynajmniej do 74kg ( przy tej wadze wyglądam już pryzwoicie). Czyli postanowienie realne do wykonania bo to 1kg- 1.2kg tygodniowo nie licząc zastoi wagi, które niestety wystąpią napewno. Pierwszy spodziewany przy wadze 90kg. Czyli przy obecnym spadku wagi pewnie za 5 tygodni.

No ale trzeba spiąć tyłek i do boju. Trochę więcej umartwiania swojego ciała ćwiczeniami i troche mniejsze kolacje albo ich wcale i będzie to 1kg tygodniowo.

P.S. bozenka82 dzięki za komentarz  uśmiech od razu wystąpił na twarzy.

23 stycznia 2011 , Komentarze (3)

Ta moja waga tak spada jak leci krew z nosa. Dzisiaj zanotowany spadek 0,8 kg w pomiarach nic. Zła trochę jestem. Buuu. Będzie niefajna niedziela..

20 stycznia 2011 , Komentarze (3)

Jestem dzisiaj od rana ironiczna i kąśliwa. Uwielbiam to. Brakowało mi już trochę tego. Straszna jestem . W niedziele ważenie i jakoś nie mogę się już doczekać. Czuje po spodniach i w kościach też, że mniej będzie na wadze. Marzy mi się 2,4kg ale to raczej niemozliwe z moim metabolizmem. No cóż może go dzisiaj trochę rozruszam , bo znowu idę na siłownię.

Poza tym strasznie jestem głodna dzisiaj, a to wszystko przez to, że wczoraj nie zjadłam kolacji i teraz poranna kawka lata mi po kiszkach jak wściekła. No ale twarda jestem wytrzymam do 10.00 czyli do pory karmienia . A w lodówce czeka na mnie pyszna sałateczka, mmmmniam. No dobra kończę już. Życzę wszystkim miłego dnia.

19 stycznia 2011 , Komentarze (1)

Zadowolona jestem z siebie. Na siłowni super mi idzie. Dietkę trzymam wzorowo.
Tym razem będzie sukces. Musi być.

16 stycznia 2011 , Komentarze (1)

Dzisiaj cotygodniowe ważenie. nie powiem liczyłam na więcej, ale muszę zadowolić się tym co jest, czyli 0,5kg. Pocieszające za to były pomiary, bo w nich jest duża różnica. Takim małym spadkiem wagi się nie przejmuje na razie przynajmniej. Odbije to sobie w przyszłym tygodniu :). Zresztą to może przez tę siłownię. 
A teraz zabieram się do czytania pamiętników i zaraz wsiadam na rowerek. A wszystkim Wam kochane miłego dzionka życzę i silnej woli .

12 stycznia 2011 , Skomentuj

Tak moje drogie. Przełamałam swój wewnętrzny opór, i poszłam na siłownię. Martwiłam się, że będą tam same chuderlaczki i jak ja tam pójdę, taki wieloryb. Oczywiście wszystko dzięki koleżance, bo sama to bym się pewnie nie odważyła, a przed nią było mi wstyd się przyznać. No więc poszłam i wykupiłam karnet i zaliczyłam 1,15 siłowni. Podobało mi się bardzo. Fajny sprzęt, fajnie ludzie i w ogóle miło. Nikt się krzywo nie patrzył a jak trzeba było wpisać gdzieś wagę to Pani dyskretnie odwracała głowe niby mi co tłumacząc. Super. Teraz jak mam karnet to już będę chodzić.

10 stycznia 2011 , Komentarze (2)

No może nie taki mały, rzekłabym wręcz, że jak na pierwszy krok to odnotowałam spektakularny spadek wagi. Jak o nim pomyśłe to aż jeść mi się odechcewa. Kochane straciłam 3,2 kg. Jestem pod wielkim wrażeniem. Wiem, że mam z czego zrzucać i że to pierwsze kilogramy, ale na tyle moich prób nigdy nie udało mi się tyle zrzucić w pierwszym tygodniu. To musi być znak.

Poza tym, odważyłam sie i poszłam zobaczyć jak jest na naszej nowej siłowni dla pań. Miałam stresa, że w ogóle tam chce iść i gdyby nie mobilizacja koleżanki z którą ewentualnie będę tam chodzić, to pewnie bym się nie wybrała. Mój misiek poszedł ze mną (oczywiście na salę go nie wpuścili) i dodawał mi otuchy, poza tym zaproponował mi pokrycie kosztów pierwszego karnetu. Wspiera mnie jak tylko może. Zuełnie jak nie on, zwykle mówił mi, że coś znowu sobie ubzdurałam. Ale nie pochwaliłam mu się ile schudłam, niech sam zobaczy rezultaty:)

Także humorek mój jak widać. Pełne zadowolenie.