Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (46)
Ulubione
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 77030 |
Komentarzy: | 400 |
Założony: | 30 stycznia 2008 |
Ostatni wpis: | 20 marca 2019 |
kobieta, 41 lat, Tam Gdzie Diabeł Mówi Dobranoc
174 cm, 116.20 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Czuję się dzisiaj jakaś pełna chociaż dietkowo ostatnio bardzo dobrze. Wczoraj zjadłam ok. 950kcal i to policzone z nadwyżką bo mi sie zamało wydawało. Poza tym 1,5h siłowni zaliczone i w domku dokręcone jeszcze 200kcal. Na siłowni tylko tak jednym okiem patrze na kcal bo to co spale traktuje jako dodatkowy bonus do tego co musze spalić w domu na moim rowerku. Więc jak widać grzeczna jestem bardzo i nie wiem skąd ta ociężałość.
A teraz trochę z innej beczki. Byłam, widziałam, zarezerwowałam - sale na wesele. Sierpień 2012. Do tej pory musze wyglądać bosko. Czas operacyjny jest, zapał jest, marzenia o super szczupłaj Pannie młodej są, więc się uda.
Miłego dzionka wam życzę.
moje wczorajsze ważenie. Niestety nie obyło się wczoraj bez kilku chipsów i lizaka, no ale cóż co sie stalo to się nieodstanie. Dzisiaj pozostał żal za grzechy. No ale nie ma co płakac nad rozlanym mlekiem. Do czerwca muszę schudnąć przynajmniej do 74kg ( przy tej wadze wyglądam już pryzwoicie). Czyli postanowienie realne do wykonania bo to 1kg- 1.2kg tygodniowo nie licząc zastoi wagi, które niestety wystąpią napewno. Pierwszy spodziewany przy wadze 90kg. Czyli przy obecnym spadku wagi pewnie za 5 tygodni.
No ale trzeba spiąć tyłek i do boju. Trochę więcej umartwiania swojego ciała ćwiczeniami i troche mniejsze kolacje albo ich wcale i będzie to 1kg tygodniowo.
P.S. bozenka82 dzięki za komentarz uśmiech od razu wystąpił na twarzy.
Jestem dzisiaj od rana ironiczna i kąśliwa. Uwielbiam to. Brakowało mi już trochę tego. Straszna jestem . W niedziele ważenie i jakoś nie mogę się już doczekać. Czuje po spodniach i w kościach też, że mniej będzie na wadze. Marzy mi się 2,4kg ale to raczej niemozliwe z moim metabolizmem. No cóż może go dzisiaj trochę rozruszam , bo znowu idę na siłownię.
Poza tym strasznie jestem głodna dzisiaj, a to wszystko przez to, że wczoraj nie zjadłam kolacji i teraz poranna kawka lata mi po kiszkach jak wściekła. No ale twarda jestem wytrzymam do 10.00 czyli do pory karmienia . A w lodówce czeka na mnie pyszna sałateczka, mmmmniam. No dobra kończę już. Życzę wszystkim miłego dnia.
Byłam, widziałam, zasmakowałam
Tak moje drogie. Przełamałam swój wewnętrzny opór, i poszłam na siłownię. Martwiłam się, że będą tam same chuderlaczki i jak ja tam pójdę, taki wieloryb. Oczywiście wszystko dzięki koleżance, bo sama to bym się pewnie nie odważyła, a przed nią było mi wstyd się przyznać. No więc poszłam i wykupiłam karnet i zaliczyłam 1,15 siłowni. Podobało mi się bardzo. Fajny sprzęt, fajnie ludzie i w ogóle miło. Nikt się krzywo nie patrzył a jak trzeba było wpisać gdzieś wagę to Pani dyskretnie odwracała głowe niby mi co tłumacząc. Super. Teraz jak mam karnet to już będę chodzić.
No może nie taki mały, rzekłabym wręcz, że jak na pierwszy krok to odnotowałam spektakularny spadek wagi. Jak o nim pomyśłe to aż jeść mi się odechcewa. Kochane straciłam 3,2 kg. Jestem pod wielkim wrażeniem. Wiem, że mam z czego zrzucać i że to pierwsze kilogramy, ale na tyle moich prób nigdy nie udało mi się tyle zrzucić w pierwszym tygodniu. To musi być znak.
Poza tym, odważyłam sie i poszłam zobaczyć jak jest na naszej nowej siłowni dla pań. Miałam stresa, że w ogóle tam chce iść i gdyby nie mobilizacja koleżanki z którą ewentualnie będę tam chodzić, to pewnie bym się nie wybrała. Mój misiek poszedł ze mną (oczywiście na salę go nie wpuścili) i dodawał mi otuchy, poza tym zaproponował mi pokrycie kosztów pierwszego karnetu. Wspiera mnie jak tylko może. Zuełnie jak nie on, zwykle mówił mi, że coś znowu sobie ubzdurałam. Ale nie pochwaliłam mu się ile schudłam, niech sam zobaczy rezultaty:)
Także humorek mój jak widać. Pełne zadowolenie.