Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

O sobie podobno pisze się najtrudniej... no ale postaram się i coś o sobie napiszę. Z natury jestem osobą zrzędliwą, marudną i chcąca od siebie zawsze więcej niż to możliwe, czym skutecznie zniechęcam się do dalszego działania. Poza tym jak akurat nie marudzę to zwykle się śmieję i to głośno. A no i w razie co- nie panuje nad swoimi błędami ortograficznymi. A przecinków w ogóle nie używam także osoby wrażliwe proszę o wyrozumiałość.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 76941
Komentarzy: 400
Założony: 30 stycznia 2008
Ostatni wpis: 20 marca 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
angelikque

kobieta, 41 lat, Tam Gdzie Diabeł Mówi Dobranoc

174 cm, 116.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 lipca 2010 , Komentarze (2)

Właśnie siedzę z kawką z mlekiem (oczywiście chudym) i wcinam pierniczek który wczoraj upiekłam. Mniam a na drugie śniadanko mam ptasie mleczko. Same pyszności. A wszystko to według przepisu Pana Dunkana. Pomimo tego, że połowa składników, przynajmniej w mniemaniu mojej rodzinki jest nie jadalna (np. otręby) to i tak już naruszyli moje słodkości. Pycha. Tak to ja mogę cały czas jeść. :)

Muszę poszukać nowych przepisów na Dunkanowskie pyszności.

27 lipca 2010 , Komentarze (1)

No cóż... Wczoraj miałam mały grzeszek ale czuje się usprawiedliwiona, w szczególności, że zajmował on dokładnie trzy male łyżeczki. Tyle to właśnie zjadłam ciasta czekoladowego. Było to moje imieninowe ciasto, i dostałam straszny opier...... od kierownika i  sama musiałam opier...... osobę, która wykonywała zadanie. Ale to nic bo jeszcze dzisiaj mnie sięgnie opierd.... od prezesa więc na poczet wszystkich przykrości jakich mam doznać dzisiaj i tego co się wydażyło wczoraj , zjadłam ten plasterek ciasta. Nie mam wyrzutów sumienia bo chociaż na chwilę było mi lepiej. Najważniejsze że nie skusiłam się na większy kawałek.

Ale to co było wczoraj to było nic, dzisiaj to mnie zrówna z ziemią.

A dietka poza grzeszkiem, wzorowo.

25 lipca 2010 , Komentarze (1)

Niespodzianka :)
Nadal tu jestem i nadal trzymam dietę.
Dzisiaj był pierwsze ważenie.I postanowiłam zważyć się znowu dopiero za miesiąc. Pierdziele. Tak to się szybko zniechęcę. Nie powiem żebym nie schudła bo waga pokazała 1,6 kg mniej, ale oczywiście nastawiłam się na co najmniej 3 kg. No i dlatego zważę się dopiero 19 sierpnia czyli równo miesiąc jak zaczęłam dietkę.

22 lipca 2010 , Komentarze (1)

Więc cóż, wracam!

Po raz kolejny z resztą i pewnie nie ostatni.

Mój comeback jest wielki nie ze względu na czas jaki upłynął od ostatniej diety tylko ze względu na moją wagę.

Już nie będzie wielkich obietnic, motywacji.

Będziemy tylko my dwoje.

Będę ja i on, Pan Dukan.

Uda się schudnąć 5 kg będe zadowolnona, dam radę i wytrwam dłużej - jeszcze lepiej.
Bez celów bez stresu, bez łamania obietnic danych samych sobie.

Dzień 3/5 protein. 

21 czerwca 2010 , Komentarze (2)

Po 1. Przyznałam się do mojej nowej wagi

Po 2. Od dzisiaj już tylko dietkowo (weekend mało dietkowy ale za to z jelitówką ;))

Po 3 Pogodzę się ze skakanka i rowerkiem

 

Śniadanko:

1. Sałatka:  (łosoś wędzony, ogórek, sałata)

II Śniakanko: Jabłuszko

i duży zapał

8 czerwca 2010 , Komentarze (1)

Mimo że nic nie pisałam to jednak regularnie do was zaglądałam. Poprostu nie miałam o czym pisać. Ale regularnie przesuwałam pasek wagi - jak widać w nieodpowiednią stronę. No ale cóż. Muszę zrzucić kilka kilo do obrony. Musze nabrać pewności siebie. Bez tego uschnę ja i pewnie mój zwuiązek też. Parę kilo to tak ze 20 minimum a nie moja upragniona waga. No cóż.

MÓJ MOTYWATOR

Tak wyglądałam ważąc ok. 70 kg.

Więc ostro trzeba się wziąść za siebie. Nie użalać sie nad sobą tylko z hukiem zamknąć dzrzwi od lodówki. No trzymajcie za mnie kciuki.

14 kwietnia 2010 , Komentarze (1)

Jezuśku jak mi się spać chce. Nie widzę parwie na oczy a tyle mam dzisiaj do zrobienia. W każdym razie wczoraj było jak najbardziej dietkowo. Bez ćwiczeń za to była ciężka fizyczna praca. Powiem szczerze że jak wróciłam o 21.00 do domu umyłam się rozebrałam łóżko to postanowiłam zrobić te a6w z którym jestem 2 dzień do tyłu no i skończyło sie na pierwszej serii. Bo jak robiłam sobie przerwę to poprostu zasnęłam. WIme nie dobra jestem. Dzisiaj postaram się poćiwczyć zaraz po powrocie do domu i nie odkładać tego na wieczór.

13 kwietnia 2010 , Skomentuj

Wczoraj miałam naprawdę udany dzień. Ach jak fajnie było, poza wizytą u lekarza (moja pani doktor jest bardzo bardzo surowa). Ale nie ważnedo dostałam nowe lepsze leki po których śpie jak zabita więc dzisiaj jestem odrobinkę nieprzytomna i od rana zdecyzdowałam się na czarną kawkę a  nie z mlekiem.

Wracając do wczoraj. Udało mi sie zrobić coś dla siebie. Poszłam w końcu na solarium z taką fajnie wibrującą podłogą. Naprawde było nieźle, a musze powiedzieć że nie przepadam za leżeniem plackiem w cieple, no ale już dawno mi się marzyło, żeby moja skóra nie była koloru paiperu. Więc w końcu poszłam. Potem małe porzadki koło domu P. takie kilku godzinne i poprostu było super.

Poza tym builans kaloryczny na wczoraj 764,5 kcal. więc całkiem nieźle. Szkoda tylko że nie poćwiczyłam a6w ale uważam, że sama gimnastyka podaj - przenieś - podnieś na swierzym powietrzu godnie je zastąpi. Ale nie myślcie sobie że sobie darowałam. Wcale nie. Dzisiaj kontynuacja a6w. Jak tylko wróce z pracy zaraz biorę sie za ćwiczonka.

Także dzień udany, bardzo jestem z niego zadowolona i z siebie dumna, że się po południu nie naopychałam.

.

12 kwietnia 2010 , Komentarze (2)

Tak zamiast diety miałam pyszne ciasto mojej mamy i belgijskie czekoladki teściowej.

Ćwiczenia były.

Nie wiem jak ja chcę schudnąć bez samokontroli.

Od dzisiaj basta. Koniec.

 

No dobra przyznam się wiem jaki mam problem.

Dietę trzymam od rana i zawsze świetnie mi idzie. Dopóki nie pójde do domu. Czyli do 16. Wtedy zaraz po cwiczeniach zaczynają sie schody. Tzn. Zjem ciepły obiad i załącza mi się ssawka. Godzinę po obiadku jestem tak strasznie głodna że wchłonęłabym wszystko. Staram sie tego nie robić ale nawet jak zjem coś to od razu mi w tyłek idzie i zamiast chudną tyje. W sumie jak patrzyłam na mój jadłospis to dużo nie jem a waga mnie przeraża.

9 kwietnia 2010 , Komentarze (2)

Wstałam rano z myslą, że trzeba sie zważyć. Więc jak tylko wstałam to weszlam na to diabelskie urządzenie i proszę jaka nie miła niespodzianka. 1,5 kg więcej. Nie wiem czy to kara za święta czy za co. Ale po drodze do pracy przemyślalam to i faktycznie gdybym nie żarła to bym nie przytyła. Paska wagi nie zmienię na razie. Zważe się jutro i sprawdzę czy ta wredna małpa nie kłamała.

A6w zaliczone na ten dzień i nawet pokręciłam trochę na rowerku. Ale co z tego. Zła jestem jak diabli na siebie i na nią. Sądzęże jak zejde poniżej 90 to łatwiej mi jakoś będzie już potem ruszyć, a puki co szlak mnie trafia. Ale spokojnie, to tylko wojna.