Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

" Ja składam się z części niespójnych, przeczących sobie nawzajem Jedna mówi chce stąd wyjść druga mówi ja zostaje Wiem że to jest męczące nie tylko dla mnie lecz dla tych, którzy ze mną przebywają Mówią "nie mogę znieść tych twoich humorów i zmian" - pewnie racje mają Bo we mnie jest orkiestra która grać razem nie daje rady Jedna część zadowolona przyjmuje z pokorą wszystkie zmiany Druga na to: pieprzę, ja nienadążam wysiadam Czasami więc zdarza się że nie wiem czego chce Jedna część mówi jest tak dobrze druga jest tak źle Tyle sprzecznych myśli by czas pozszywać i wyciąć to co złe niczym chirurg wycina wyrostek Patrzę czasami na moje dłonie lewa młoda jakby wiecznie wypoczęta Prawa pomarszczona, spocona i wiecznie napięta Jak sytuacje w których wychodzi zlość bo wygrywa z tą drugą stroną Wypowiadam wtedy słowa które bolą... "

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 5755
Komentarzy: 7
Założony: 6 maja 2013
Ostatni wpis: 13 października 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kfiatosek

kobieta, 39 lat,

157 cm, 60.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 maja 2014 , Skomentuj

ciasto...z truskawkami.....na jogurcie.....pachnialo tak bardzo, ze nie sposob bylo obejsc sie smakiem....padlam ofiara wlasnego masochistycznego posuniecia....mialam upajac sie uczuciem niezachwianej silnej woli...a przyszlo mi zalowac za grzechy w czasie pokutnego treningu ;) takze ten teges....hantle w dlonie....wygodny ciuch na cztery litery....Paulitosss na ekran..i nie ma ze boli....cierp cialo jak chcialo.....

6 maja 2014 , Skomentuj

dzis z rana, ktos skradl mi rozowe okulary,przez ktore jeszcze wczoraj ogladalam swiat....niestety dni takie jak dzisiejszy spadaja na mnie od czasu do czasu jak grom z jasnego nieba...niby wszystko jest ok, a jednak nie tak jak powinno.... ;/ mam wrazenie, ze jestem najbardziej niezorganizowana i nieogarnieta istota stapajaca po tym swiecie....wiecznie w biegu, robiac cos kosztem czegos....czuje jak wazne chwile przelewaja sie przez palce.....ajjj jak bardzo chcialabym sie na moment zatrzymac...tak, bez wyrzutow sumienia, zwyczajnie sie zapomniec....nie myslec, o tym co trzeba, co wypada, a z czym jak zwykle sie nie wyrobie...:( na szczescie mam wokol ludzi, ktorzy zdaja sie to moje roztrzepanie w pelni akceptowac...dobrze miec swiadomosc, ze ktos jest przy tobie tak poprostu...a moze nawet mimo wszystko....:) 


dietetycznie i treningowo dlugi weekend kiepsko wygladal....ale nie dajmy sie zwariowac...rano znow wstanie przeciez slonce....a nowa niezapisana karta byc moze okaze sie ta rozpoczynajaca najciekawszy rozdzial z zycia....kto wie co przyniesie jutro??? 

4 maja 2014 , Skomentuj

oj jak wspaniale rozpoczac dzien, kiedy zza okna wita sie z Toba taaaaaakie slonce....kubek kawy, cisza wokol...i do szczescia porzebne....nic wiecej...;) az mnie nosi....a usmiech sam maluje sie na twarzy...

od ostatniego wpisu ubylo mnie troche...troszeczke....-0.9kg to wynik jak najbardziej zacny i zadowalajacy....chociaz szczerze powiedziawszy.....nie czuje juz tego cisnienia na spadek kolejnych kg....naprawde dobrze czuje sie sama ze soba...i mysle, ze wlasnie o to w tym wszystkim chodzi....do celu pozostalo 1,5kg...ale priorytetowe zalozenie pokochania siebie, bycia dla siebie dobra juz zostalo osiagniete....z kazdym dniem, czuje sie silniejsza, czuje ze moge wiecej....osmiele sie nawet stwierdzic ze hmmm moge wszystko....no bo kto mi zabroni??? ;P uparte ze mnie stworzenie ale jak widac nawet taka ceche charakteru mozna wykorzystac do naprawy swiata...rozpoczynajac od swiata najblizszego...nie tego wokol...tego w glebi duszy...; kazdego dnia staram sie bardziej doceniac to, co dostalam od zycia....a im bardziej doceniam, tym wiecej dostaje....dzisiaj naprzyklad cieszy mnie fakt samodzielnej, bezbudzikowej pobudki o 7 20!!!!!!  co dostalam w zamian za wygrzebanie sie spod koldry??? chwile dla siebie z kubkiem karmelowej kawy oraz swiadomosc, ze 3 najwazniejsze dla mnie osoby swiata maja wiecej miejsca w lozku ;)))

25 kwietnia 2014 , Skomentuj

nadszedl dzien, w ktorym stwierdzilam, ze chyba latwiej bedzie dojsc do celu, rozliczajac sie z terazniejszych poczynian przed opinia publiczna ;)....takze ten teges....moze od poczatku....28 letnia (jeszcze przez chwilke tylko, ale jakby nie bylo) ze mnie matka dwojki dzieci (najwspanialszych pod sloncem of kors).....ktora postanowila zawalczyc o lepsza siebie....moja walka to nie tylko walka z kg czy cm....moja walka to przede wszystkim walka o usmiech na twarzy nawet w dni takie jak ten dzisiejszy....;) a dzien dzisiejszy rozpoczelam od stwierdzenia faktu....ze hmmm jest mnie wiecej o cale 1.3kg  niz w tygodniu poprzednim....ale, ale....za to talie i brzucho dziwnym sposobem mam mniejsze kolejno o 1 oraz 1,5 cm....jak nic nabralam masy ;D...hihih a tak serio, serio to jest to efekt swiatecznego obzarstwa (oj nie zalowalam sobie jedzenia) oraz nabierania wody przed okresem....tak sobie to przynajmniej tlumacze, zastanawia mnie tylko gdzie ta woda sie zbiera skoro cm w dol polecialy...w uszach chyba ;)

dodatkowe kg to nie koniec swiata ale jednak czlowiekowi jakos tak dziwnie na sercu, ze hmm cel sie znow odddalil...wiec aby rany na sercu zagoic, zmuszona bylam kupic tabliczke czekolady....i tutaj powinnyscie mnie zlinczowac ;P czekolada to moje uniwersalne lekarstwo....a jednoczesnie najwiekszy wrog....kocham ja tak bardzo, ze az nienawidze...znacie to uczucie??? szczegolnie w ostatnich dniach cylku nie potrafie sie bez niej obejsc...i zazwyczaj ulegam jej wdziekowi....po to, aby chwile lub dwie pozniej palac zloscia okrutna w jej strone....no ale ktos przeciez musi byc winny, co nie??? ;) 

na chwile terazniejsza odczuwam mega mocna potrzebe poprawy i obiecuje wszem i wobec wszystkich tutaj obecnych (jest tutaj ktos w ogole??), ze w tygodniu rozpoczynajacym sie od tej chwili (piatek 25 dzien kwietnia godzina 13.00) postaram sie z calych sil przestrzegac zalecen tutejszych specjalistow.....nie zarzekam sie, ze nigdy przenigdy nie wezme czekolady do ust....bo wiem, ze slow nie rzuca sie na wiatr....a jakies przyjemnosci od zycia tez sie czlowiekowi od czasu do czasu naleza....:) ale bardzo chcialabym w dniu 29 urodzin zobaczyc na wadze moje wymarzone i upragnione 52kg... a pozniej wage taka utrzymac.....oczywiscie w zdrowy sposob i nic na sile...a ze chciec to przeciez synonim slowa moc...wiec nie pozostaje nic innego, jak nie zrazac sie drobnymi porazkami (ktore badz, co badz sa wpisane w droge do sukcesu)...zakasac rekawy...i wziac sie do roboty....:) bo zalozenie przeciez jest takie proste...wystraczy zrobic co nalezy, wtedy kiedy nalezy i tak jak nalezy....a cala reszta jest tylko kwestia czasu...


droga jaka przeszlam od zakupy diety bebio (17 marca 2014)....moj osobisty motywator....dodac musze, ze nie sama dieta czlowiek przeciez zyje...takze prace nad ulepszona wersja siebie (zrowno w sferze fizycznej jak i tej mentalnej) uzupelniam  systematycznym treningiem calego ciala....:)