Ostatnio dodane zdjęcia

O mnie

Na swoją 30-tkę odmłodziłam się o 24kg :) To było moje pierwsze odchudzanie na taką skalę. Zawodowo muzyk, projektantka wnętrz i florystka, a także przez 3 lata dekorator-cukiernik. No i tu się nazbierało ..., ale teraz zaczynam nową akcję 40kg zaraz po 40tce to dobry plan ;-)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 142706
Komentarzy: 2395
Założony: 16 czerwca 2008
Ostatni wpis: 28 maja 2022

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aja79

kobieta, 45 lat, Szczecin

165 cm, 88.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 marca 2009 , Komentarze (7)

dziękuję Wam wszystkim za gratulacje i wpisy.
Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak one mnie motywują, żeby dalej dbać o siebie i nie poprzestawać.

Powolutku zaglądam do każdego z Was, żeby podziękować indywidualnie ale to troszkę potrwa przy 60ciu wpisach, dlatego tutaj wszystkim Wam BARDZO DZIĘKUJĘ!

Niestety nie udało mi się ujrzeć 66kg na pierwszy dzień wiosny, ale podjęłam ekspresową akcję na Wielkanoc (3 tygodniową) - mam nadzieje, że tym razem się uda!

Weekend znów sportowo-rodzinnie - spacer, piesze wędrówki po lesie, podchody i zabawy w terenie z dziecmi, wspólne pieczenie kiełbasek przy ognisku itp. może nie do końca dietetycznie, ale aktywnie :)))

Na zdjęcia z sesji czekam i czekam tak jak i Wy - to super uczucie, że czekacie ze mną :) Mam nadzieje że w najbliższym tygodniu już się ukażą.

Przesyłam pozdrowienia i dzięki za odwiedziny

17 marca 2009 , Komentarze (63)

tak Kochani
wygrałam sesję jako główną nagrodę Klubu zwycięzców Vitalii!
Jestem już PO! Było SUPER! i choć nie widziałam jeszcze zdjęć to się Wam chwalę - żebyście mogli na nie czekać razem ze mną ;))))

Może zacznę od początku.
W czerwcu ubiegłego roku wykupiłam dietę Vitalii na 3 miesiące - działała - kilogramy spadały, więc wykupiłam na kolejne trzy, bo bałam się że jak zostanę sama to zaprzepaszczę dotychczasowe wyniki.
W ciągu pół roku schudłam z 88kg na 69,8. W najśmielszych marzeniach myślałam o 15kg ale na pasku zaznaczyłam 24kg żeby miec "normalną" wagę. I co?  udalo mi się prześcignąć marzenia.
Niesiona falą radości zgłosiłam się do Klubu zwycięzców Vitalii opisując swoją historię. Po kilku dniach dostałam maila, w którym napisane było że zakwalifikowałam się do drugiego etapu konkursu i że dostanę nagrodę. Ucieszyłam się myśląc że to może jakiś zestaw kosmetyków lub coś w tym stylu

A tu przychodzi kolejny mail z informacją,
że moją nagrodą jest
SESJA FOTOGRAFICZNA
- byłam w szoku!!!!

Fryzjer, stylista, nowe ciuchy, nowy styl, nowa ja! super prezent za pół roku pracy nad sobą!
Dostałam dodatkowego kopa! i zaczęłam regularnie ćwiczyć, żeby na tej sesji wypaść jak najlepiej. TO był cudowny czas oczekiwania!
Sesję miałam w niedzielę - efekty niebawem pojawią się na stronie Vitalii więc wszyscy mnie sobie obejrzycie (w co ja się wpakowałam hahahaha)
To było super doświadczenie, poznałam fantastycznych ludzi, jestem zmieniona - nowa fryzura, nowy kolor włosów... ale ciiiiiiii.... bo zdradzę za dużo ;))))

Tak więc moi Kochani dziękuję Wam za wsparcie, bo przyczyniliście się do mojego sukcesu 
No i obiecuję że nie zniknę - wszak do moich wymarzonych 64kg zostało mi jeszcze troszkę :)))

 
PS. każdego z Was może to spotkać - uwierzcie!

10 marca 2009 , Komentarze (20)

i tym razem wygrałam z weekendem
minus 0,1kg
może niewiele, ale zawsze na minusie ;)
a pokusy były i nawet kilka dniukobietowych grzeszków się zrobiło, ale wszystko zostało pięknie spalone na spacerach i rowerku.


A dziś - wypuściłam się z dziećmi na spacer
- matko! co to był za spacer!
z wózkiem dziecięcym (w środku 11kg Marcin)
i z Michałkiem 4-latkiem za rękę no i ja.
Spacer miał być godzinny, udeptanymi drogami, ale nie! odezwał się we mnie duch zdobywcy i chciałam dziecku pokazać leśniczówkę.
Więc poszliśmy
- drogowskaz pokazywał - "leśniczówka biała - 0,5km" - no to idziemy. Idziemy, idziemy, idziemy i nic! - żadnej leśniczówki, a droga zakręca w innym kierunku niż na stojącej przy drodze planszy z mapą, więc co? - odbiliśmy w leśną dróżkę (ja, wózek i Michaś) i idziemy.
Wiedzie nas piękny, malowniczo położony szlak
 - Michaś zachwycony pokazuje kolejne oznaczenia na drzewach: - O! mamusiu - tu znów żółty pasek! - no to mamusia idzie!
mija pół godziny, godzina, a leśniczówki nie ma tylko ta droga jakaś coraz bardziej ciekawa - tu dolina, tam górka, tu konary, tu korzenie, tu bagnienko, a tu... ?


o cholera!

...strome urwisko przy wąwozie (koniec drogi dla nas, a tym bardziej dla wózka)
i...
po dwóch godzinach marszu przełajowego z wiadomym obiążeniem wylądowaliśmy w głuchej leśnej ciszy nad stromą ścianą wąwozu, gdzie na drugiej stronie widać było kolejne oznaczenie naszego szlaku.


Tak, tak, macie rację właśnie ten szlak(g) mnie trafił.
Stanęłam, ręce mi opadły, bo zziajana już byłam nie wspominając o moim dzielnym synku, którego w jednej chwili zaczęło wszystko boleć i ze strachem w oczkach mówił: - mamusiu my się chyba zgubiliśmy...
I co tu robić?
wracać?
ale którędy?
tą samą dwugodzinną trasą???
nabrałam powietrza w płuca - wokół było cudnie - słońce przedzierające się przez gałęzie drzew, śpiew ptaków, szelest liści i ta cudowna cisza nad tym cholernym urwiskiem!!!


Jak to się skończyło? - szczęsliwie ;)
Zmotywowałam i siebie (dla dziecka) i dziecko, że da radę. Cofnęliśmy się troszkę i inną drogą wyszliśmy z lasu.
Trzy godziny spaceru, na którym Marcinek przespał krytyczne dwie godziny, a w ostatniej nieświadomy niczego, raczył nas pięknymi uśmiechami, które dodały nam skrzydeł.


Po powrocie byłam taka głodna, że jadłam i jadłam i jadłam na początku z głodu, potem ze stresu, a potem już z rozpędu.
Nie wiem co rano pokaże waga - mało mnie to obchodzi - przeżycia są bezcenne, a mój starszy synek już zdążył się zapytać kiedy następna wyprawa  ;)


7 marca 2009 , Komentarze (10)

znikam do poniedziałku
znów aktywny weekend - relacje po powrocie


a tu porównianie z wymiarami z lutego
Ankieta :
1. Waga: 68,9 (-1,6kg) 
2. Wymiary:
a) talia    - (najwęższe miejsce)  
82 cm  -3cm
b) pas     - (pepek)                      95
cm  +6cm 
c) biodra - (kosci biodrowe)     104 cm  -1cm

d) biodra - (najszersze miejsce) 104 cm  -2cm
e) udo     - (najszersze miejsce) 59 cm  -1cm 
f) lydka    -                               
35 cm  bez zmian
g) biust    -                                99 cm  -3cm

h) biceps  - (luźny)                30cm bez zmian

sukces - już setka tylko w biodrach a w biuście mam 99 ;) a zaczynałam z 117cm ;) za to nie wiem co się stało z pasem? - może to efekt po kapuście kiszonej którą ostatnio się raczyłam przez trzy dni :)

lecimy na spacer na ścieżkę zdrowia!

2 marca 2009 , Komentarze (22)

Kochani to działa!!!

wygrałam z tym weekendem!!!
dieta super!
ruch też!
* w piątek godzina fitnesu i 5km na rowerku
* sobota 2 godziny z rodzinką na basenach, zjeżdżalniach itp.
* niedziela 2 godz. spaceru i godzina na rowerku (21km) - mój rekord
nie jadłam ciast, piłam wodę, pilnowałam godzin posiłków i cieszyłam się życiem rodzinnym!

dziś na wadze
68,9kg!

i wbiłam się w moje najwęższe spodnie!
chwilo - trwaj!

gdyby tak jeszcze dzieciaczki pozbyły się kataru...

27 lutego 2009 , Komentarze (8)

tak, może i się zawzięłam,
 ale tylko taka postawa w moim przypadku gwarantuje sukces.


Poprzednio jak tylko miałam spadek wagi, to z radości pozwalałam sobie na prezent jedzeniowy i zrzucone gramy wracały czasem nawet podwójnie.
Ale teraz postanowiłam się uprzeć i odpocznę troszkę dopiero jak zobaczę 66kg na wadze.
Tak więc nie ważne czy weekend czy tydzień zamierzam trzymać dietę - rozsądną i dostosowaną do mnie czyli ok.2000kcal (nadal karmię piersią)


Ale dokładam do tego ruch,
bo moje dolne partie ciała aż sie o to proszą
codziennie 10km na rowerku
a dodatkowo fitness (w miarę możliwości) oraz aktywne weekendy z rodzinką.

Dziś byłam na zajęciach ABF (Absolute Body Fitness) - ćwiczenia aerobowe na dolne partie ciała -  było nieźle, choć potem nogi miałam jak z waty - myslę że warto to powtórzyć ;)

Jutro za to wyciągam rodzinkę do kompleksu basenowo- rozrywkowego :)

Czy to wszystko przyczyni się do spadku wagi?
- zobaczymy!

Jedno jest pewne -  po tym weekendzie wyrzutów sumienia NIE BĘDZIE!

22 lutego 2009 , Komentarze (13)

poniedziałku.
Bardzo lubię poniedziałki i dni "pracujące"
Zawsze wtedy wkraczam w inny świat - taki uporządkowany:
dietetyczne, równomiernie rozłożone posiłki,
silna wola do odtrącania pokus,
spacery i rowerek.

W weekendy to wszystko staje na głowie - jeden wielki spontan i luz w każdej dziedzinie - nie powiem, to też lubię, szczególnie ten czas spędzony z rodzinką, kiedy wymyślamy sobie wyjazdy i znikamy z domu na całe dnie.
Niestety dieta nie lubi spontanów i luzu...
a może by ułożyć jakąś dietę dla spontanicznych???


Tak sobie gdybam i wymyślam z pełnym brzuchem po weekendzie, a w głębi duszy cieszę się, że jutro poniedziałek i znów będę czuć się lekko i z entuzjazmem pożegnam kolejne kilogramy :))))

a jak u Was po weekendzie?

żeby zadbać o kondycję i systematyczne ćwiczenie założyłam wątek dla początkujących rowerzystów stacjonarnych :) może macie ochotę dołączyć?
http://vitalia.pl/index.php/mid/25/fid/201/odchudzanie/diety&pid=78896&odp_id=78896&forum=2&part=0#wpid78901

a dla weekendowych odkurzaczy
http://vitalia.pl/forum1,806766,806766,0_Ach_te_weekendy.html

21 lutego 2009 , Komentarze (2)

był sobie tłusty czwartek
i mój jadłospis, choć zawierał 3 pączki miał odpowiednią dietetyczną ilośc kalorii, ale to co się wydarzyło potem to już przesada!
Otóż mam za sobą tłusty piątek i jeszcze tłustszą sobotę.
Nie wiem czy to zimno na dworze, czy jakaś przekora mojej natury.

W piątek na wadze było śliczniutkie 69,4kg i zamiast mnie zmobilizować uśpiło moją uwagę.
Mogę powiedzieć, że weekend miałam z włoskim rozmachem i dietą bogatą w węglowodany - skutkiem czego na wadze pojawiła się znów nieszczęsna siódemka...

dziękuję Wam za słowa uznania i gratulacje dotyczące dotychczasowego odchudzania i mogę Wam tylko obiecać, że rozprawię się z tym nadbagażem kilogramowym jak najszybciej, by mój pasek wagi znów był aktualny.

A teraz wracam do pracy, bo terminy gonią :)

17 lutego 2009 , Komentarze (20)

sypało śniegiem i sypało
a dziś cudowne słońce na błękitnym niebie i mróz :))

Dzieci niestety złapały we wczorajszej chlapie jakiegoś wirusa i siedzą ze mną w domu. Oby się z tego nic nie rozwinęło...

Dieta nabrała rozpędu (mam tajną motywację - opowiem wkrótce)

A! i muszę się Wam pochwalić, że ostatnio kupiłam sobie spódniczkę rozmiar 42! to jest jakiś cud, że w nią weszłam - już nie pamiętam kiedy mój "dół" miał taki rozmiar zawsze było 46-48 a w chudszych czasach 44, a tu proszę! - 42! :))
 
mój najbliższy cel to 66kg na 21 marca
(wiem... miało być na Walentynki, choć i tak się cieszę z wyniku 69,6)

pozdrowienia dla wszystkich Czytaczy :)

13 lutego 2009 , Komentarze (20)

mam swoją 6tkę
waga spadła i na dziś wynosi
69,6kg

huuuuurrrrrrrraaaaaaaaa!

Mikeno-Twoje czary zadziałały, a może to księżyc??? hmmmmm...

no to teraz nowa akcja - powitanie wiosny z wagą 66!
trzymajcie kciuki!

PS. 13ty - piątek... hmmmm... SZCZĘŚLIWY