Zaczynam...po raz setny?!
Wczoraj dokonałam zakupu:stepper skrętny z linkami i od dziś koniec obijania,lecimy z paseczkiem w dół.Zdecydowanie brakowało mi ruchu,bo dziś już trochę poćwiczyłam i od razu samopoczucie lepsze.Przez okres wakacji całkowicie straciłam formę,bo dziś już po 10 minutach na stepperze lało się ze mnie ciurkiem.Póki co jestem bardzo zadowolona z zakupu,lepiej mi się na nim ćwiczy,ma lepszy licznik i te linki.Najpierw stwierdziłam,że nie będę z nimi ćwiczyć,ale dziś spróbowałam i rewelacja,bo za jednym podejściem można też ćwiczyć ręcę,a moje ramiona co tu dużo mówić - zamiast mięśni jest tłuszczyk,więc będę ćwiczyć z linkami.Od dziś będę też pisać co wrzuciłam w siebie,bo wtedy bardziej się pilnuję.Tak więc:
* Ćwiczenia:
- stepper 30 min.
* Jedzonko:
- godz. 8 owsianka na 0,5 % mleku,
- godz.11 brzoskwinia + pół szkl.maślanki brzoskwiniowej,
- godz.14 kanapka z chleba sojowego + serek kanapkowy + plasterek wędliny + mały pomidor + 4 łyżeczki jogurtu,
- pomiędzy 14 a 17 wątróbka i pół śledzia,
- godz. 17 kopytka.
Na tym postanowiłam zakończyć,dalej tylko próbowałam zalać ssanie wodą i różnymi herbatkami.Jeśli chodzi o kalorie to według moich obliczeń zmieściłam się w 1500-1600,więc nie jest źle.
Beznadzieja!!!
Ogarnęła mnie totalna beznadzieja,czy to miasto tak na mnie wpływa???czy już nie wiem co.Nie potrafię się wziąć za siebie,a moje własne dziecko postanowiło doprowadzic mnie do szału:już mam dość tego siedzenia w domu z dzieckiem-chcę do pracy,chcę do ludzi i pomyśleć,że kiedyś marzyło mi się zostanie przedszkolanką.Przecież nerwowo bym się wykończyła,mając 1 dziecko i to swoje własne przez 24 godziny wysiadam,poprostu wysiadam!!!Mam ochotę jej przylać za te jej pomysły,ale mam świadomość,że ona jeszcze nie rozumie wielu rzeczy,a z drugiej strony to wrażenie,że robi mi poprostu na złość!!!
STOP!!!KONIEC OBŻARSTWA!!!
Od dziś biorę się za siebie,tym razem przesadziłam:po wczorajszym obfitym obiedzie moja waga wskazała 78 kg - horror!!! Od momentu porodu najwyższą wagą było 76,ale 78 ?! Dziś pojawiło się 77 zaraz po przebudzeniu,więc wczoraj waga nie kłamała.Rano zamiast obfitego śniadania znów na stole zagościła owsianka po ponad dwóch miesiącach przerwy,byłam dziś nawet rozejrzeć sie za stepperem,ale niestety wszędzie były te zwykłe a ja chciałam skrętny,jedyny pożytek z wyjścia był taki,że zaliczyłam 2 godziny spacerku i o dziwo przyszłam bardzo zmęczona.
Od momentu powrotu do domu psychicznie wysiadam,ciągle jest coś nie tak z córcią.Ze wsi wróciła z wysypką pod pieluszką,myślałam,że to odparzenia,ale okazuje się,że nie.Oprócz wysypki ma bakterie w moczu i żeby tego było mało:czerwone gardło,katar i teraz jeszcze dochodzi dość ostry kaszel.Mała przechodzi szybką naukę sikania na nocnik i tu mogę się pochwalić,że nawet jej to wychodzi pod warunkiem,że nie ma nic na pupie.Cały dzień obraca się tylko wokół nocnika,smarowania pupy i podawaniu małej lekarstw,przy których się bardzo buntuje.Kolejny jej bunt dotyczy miejsca spania:na wsi spała ze mną,a teraz jest zazdrosna,że śpię z mężem i ona dąży do tego aby spać w środku,wczoraj wieczorem nawet sama zrobiła przeprowadzkę do naszego łóżka,przyniosła swoją poduszkę i misia.Z jednej strony było to śmieszne i strasznie mnie korciło żeby ją zostawić,ale wiadomo,że jeśli raz jej pozwolę to trudno ją będzie wysiedlić z naszego łóżka,a to oznaczałoby wręcz nieprzespane noce.Wszystko co się teraz dzieje odbieram strasznie nerwowo,mam nadzieję,że w niedługim czasie wszystko się jakoś ustabilizuje i powróci do normy.Póki co nie mam głowy do Waszych pamiętników i komentowania,ale jeśli ktoś skrobnie do mnie to będę wdzięczna.Pozdrawiam :-)
Były sobie wakacje....
Mój wyjazd przedłużył się o tydzień i wróciłam dopiero w niedzielę,w ostatni weekend zrobiliśmy sobie wycieczkę w góry,a teraz trzeba powrócić do szarej i nudnej rzeczywistości.A rzeczywistość jest tym gorsza,że przez okres wakacyjny zamiast mi ubyć to przybyło i waga pokazuje wstrętne 76 kg.Na wsi jakoś nie przeszkadzał mi mój wygląd,ogólnie czułam się tam bardzo wyluzowana a tutaj już mnie coś od środka męczy i psychicznie już się czuję gorzej.Wczorajszy dzień spędziłam na myśleniu co i jak powinnam zrobić,żeby pozbyć się tych wstrętnych 16 kg,pod uwagę brałam wykup diety Vitalii,ale coś mi się wydaje,że do takiej diety to ja się nie nadaję,nie podoba mi się takie gotowanie z wagą w ręku.Wczoraj włączyłam sobie płytkę z aerobikiem,ale nie bardzo mi przypadła do gustu,jakoś trudno mi było ruszyć swoje wielkie cielsko i ogólnie czułam się strasznie niezgrabnie ze swoimi żółwimi ruchami,szybko mnie to zniechęciło i wręcz zdołowało,ale z drugiej strony mocniej uświadomiło,że muszę coś ze sobą zrobić,bo mając 28 lat nie potrafię się ruszać,a kiedyś biegałam po dyskotekach i potrafiłam bawić się do rana.Wieczorem doszłam do wniosku,że pieniądze przygotowane na dietę przeznaczę na stepper skrętny,bo mój stary już wysiada i czasami nie da się na nim ćwiczyć,pod uwagę brałam rower stacjonarny,ale to już większe koszty a i tak nie jestem przekonana do takiego sprzętu,który zajmuje dużo miejsca.Na stepperze nawet ćwiczyłam,więc może jak kupię to się zmotywuję wreszcie!!!