Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem strasznym leniem ze słomianym zapałem.Do odchudzania skłoniło mnie lustro w odbicie którego nie lubię patrzeć. Mój cel to 60 kg,ale póki co stawiam sobie za: I cel - waga 72 kg. II cel - waga 68 kg. III cel - waga 64 kg. IV cel - waga 60 kg. Tak bylo 10 lat temu, a teraz 86 kg więc zmieniamy cele? I cel - waga 80 kg. II cel - waga 76 kg i dalej poprzedni cel nr 1 staje sie celem nr 3 itd. No to 6 etapów do celu ?

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 41546
Komentarzy: 369
Założony: 18 czerwca 2008
Ostatni wpis: 18 października 2023

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
OLIWE

kobieta, 44 lat, Sokole Góry

170 cm, 81.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 października 2023 , Komentarze (12)

Witam po dluuugiej jak zwykle nieobecnosci😅

Miesiąc temu znów postanowiłam powalczyć o niższą wagę, bo niestety na nowo dobiłam do 85,8 kg, po ciężkim miesiącu udalo mi sie pozbyć równych 4 kg. Staram sie dziennie mieścić z jedzeniem w 2000 kcal. 

Widzę, że ostatni wpis był prawie 2 lata temu, przez ten okres nie zmieniło się wiele nawet waga. Chudnę - grubnę, chudnę - grubnę. Jedynie z czego jestem bardzo dumna to w tym roku po bardzo dlugim zaniedbaniu z ogromna wieloletnia traumą wręcz, odważyłam się pójść do dentysty i prawie zrobiłam porządek z zębami, zostaly mi 2 zeby do leczenia gdzie praktycznie w kazdym zębie bylo coś do zrobienia do tego 3 zeby a raczej to co z nich zostalo było usuwane chirurgicznie. Do usuniecia chirurgicznego zostal mi jeszcze kawalek korzenia, ktory ujawnił sie na rtg a usuwanie właśnie tego zęba doprowadziło do ogromnej traumy i strachu przed dentysta na długie lata. Tak więc chociaż w tej kwestii mozna powiedzieć że spełniłam swoje marzenie. 

Mam nadzieję, że marzenie wagowe też w końcu spełnię i ujrzę te 60kg😁

10 stycznia 2022 , Komentarze (1)

Dzisiaj juz tak na 100 % rozpoczynam moja dietę. Waga rano 79,90 więc nie najgorzej zwlaszcza, że nie oszczędzałam się w jedzeniu. Kwestii finansowych pilnuję, zakupy robię przemyślane, więc tez jest dobrze. Muszę zrobić porządki w szafkach kuchennych i pozbyć sie tego czego wiem że nie zużyję. Muszę poszukać jadłodzielni w okolicy i póki produkty w terminie to zrobic z tego dobry uczynek. Od dziś suplementuję się od środka w tym celu zakupiłam witaminy dla kobiet. Swojej głowie też muszę zrobić dobrze, kupiłam 3 książki i muszę znaleźć czas na czytanie. Od dłuższego czasu chodzi mi po głowie aby pójść na terapię DDA, ale chciałabym znaleźć darmową i tak jakos nie potrafię się zebrać. W maju tamtego roku zaczęłam chodzic na indywidualną, niestety koszt miesięczny 600 zl, gdybym wiedziała ile bedzie trwać powiedzmy np. 10 miesięcy to nie bałabym się inwestować ale taka terapia moze trwać nawet kilka lat i tutaj już wolałabym te pieniążki przeznaczyć na dzieci a nie na siebie,chociaż wiem że warto. Tyle dobrego u mnie, a co u Was? 

2 stycznia 2022 , Komentarze (8)

Jak to się pięknie mówi Nowy Rok Nowa Ja. Chciałabym w tym roku zmienić kilka rzeczy, przede wszystkim wagę i kilka złych nawykow, czyli marnowanie jedzenia i rozrzutność. Muszę wprowadzić tryb oszczędzania i planowania posiłków i wydatków z tym związanych. Dzisiaj zainstalowałam aplikację menager wydatków,aby zobaczyć gdzie uciekaja mi pieniążki (tzn. ja juz to wiem, ale chce sprawdzić jak dużo). Mój problem z zakupami jest taki, ze bezmyślnie wrzucam jedzenie do koszyka a w domu okazuje sie ze wiele z tych rzeczy juz posiadam i rosną mi zapasy. Nie ma problemu jeśli to są rzeczy o długim terminie ale niestety sa i takie ktore mają krótki termin i po kilku dniach lądują w koszu. Tak więc te rzeczy to mój priorytet na ten rok. 


Nowy Rok rozpoczęłam ogólnym dołkiem, nie układa mi się z mężem, ale biorąc pod uwagę wszystkie za i przeciw nie zdecyduję się w najbliższym czasie na rozwód przez wzgląd na dzieci. Dzieci nie widzą tego co widzę ja. Od dłuższego czasu żyjemy obok siebie a nie razem, nie mamy wspólnych planów, marzeń, rozmawiać też nie mamy o czym. Mieszkamy w mieszkaniu jego rodzicow (które w przyszłości po smierci będzie do podziału z siostrą), a on z wygody nie chce dążyć do kupna własnego mieszkania, bo nie chce sie ładować w kredyty, tylko w przyszłości i tak nas to czeka. W domu to ja sprzątam, piorę i gotuję. On żyje jak paczęk w maśle i to zawsze on jest biedny, zmęczony i schorowany aż sie słuchać tego nie chce. Ja pracuję często na nocki i chodzę niedospana i nie marudzę. Robię co muszę, wiele rzeczy odpuściłam ale co z tego. We wszystkim liczą sie jego potrzeby a nie moje. Chciałabym odejść ale nie mam gdzie i nie mialabym pomocy przy dzieciach kiedy jestem w pracy. Chciałam skorzystać z terapii rodzinnej, małżeńskiej ale przecież Pan Mąż nie ma czasu na głupoty, więc cóż mi pozostaje? Czekac i zadbać o samą siebie. 

28 listopada 2021 , Komentarze (4)

Jak ten czas szybko leci, kolejny raz rozpoczynam odchudzanie a raczej je kontynuuję, bo wreszcie waga nie wróciła do tych wstrętnych 85-87 kg,teraz ważę tak 78-80 kg. Wykupiłam, mam nadzieje po raz ostatni dietę i biorę się za siebie. Zobaczymy jak to będzie. 

2 lutego 2021 , Komentarze (6)

Luty rozpoczęłam z wagą 81,6 kg czyli moje cichutkie marzenie o tym zeby zejść do lutego do wagi 82 kg spełniło się. Teraz cichutkie marzenie na luty to zobaczyć na poczatku marca 78 kg.

Nie mam czasu na zdjęcia i wpisy, bo ostatnio jakies zamieszanie w moim życiu. W sobotę mąż poślizgnął się na lodzie i złamał nogę, leży w szpitalu i czeka na zabieg. Lekarze się nie spieszą, mają czas odwlekają zabieg. Ja w domu z trójką dzieci. Starsza lekcje online, mlodsze nie chodzą do przedszkola bo od niedzieli katarki, mnie boli gardło. Siedzę z nimi w domu i zastanawiam się kiedy zwariuję. Mąż jak wróci to czwarte dziecko do opieki. 

28 stycznia 2021 , Skomentuj

Kilka dni nie pisałam, bo dopadł mnie kryzys na słodkie. W sobote dietę trzymałam ale wpadły 3 batoniki nadprogramowe: 2 proteinowe i 1 dobra kaloria. W niedzielę dietę trzymałam ale na kolację robiłam ze starszą córa po raz pierwszy sushi. Wyszło pyszne no i niestety dopchałam po sam korek 🙄

W poniedziałek waga pokazała niby tylko 0,2 kg więcej więc niby bez tragedii ale mi dalej chciało się słodkiego. Odpuściłam dietę jadłam normalnie, ze słodyczy to chyba wpadły 1 baton proteinowy, 2 z dobrej kalorii, duże prince polo i 2 kupne muffinki. We wtorek diety brak a lekarstwem na słodkie było upieczenie donutów - dojadłam, dopchałam i kryzys słodyczowy minął. W środę waga o dziwo 83,00 kg więc nie wiem o co chodzi, myślałam że dziś może pokaże więcej, ale nie dziś było 82,5 kg. Wczoraj zjadłam 1976 kcal i wypiłam 3 litry czego oczywiście nie robiłam w poprzednie dni. Czyżby mój organizm faktycznie potrzebował tyle cukru? Że nie wpłynęło to na wagę? Nie rozumiem już nic. Od wczoraj trzymam się dzielnie, nic mnie nie kusi do niczego nie ciągnie - jest dobrze. 


Jak dobrze pójdzie to może jeszcze uda mi się zakończyć ten miesiąc z wagą 82 kg, bo taki miałam cichy plan na styczeń - 4 kg. Dziś i jutro idę do pracy na noc, więc szanse duże. 

21 stycznia 2021 , Komentarze (1)

Dziś wpadło 1847 kcal, w tym niestety zjadłam 2 razy więcej białka niż powinnam. Wypite 3 litry. Śniadanie to bułka fitness i dwa jaja. 

Drugie to sałatka serek wiejski z pomidorem, ogórkiem, sałatą i kukurydzą. 

Na obiad kasza pęczak z kurczakiem, a na kolację fitnesska z tuńczykiem. 


21 stycznia 2021 , Komentarze (4)

Dziś dobiłam do 1994 kcal i wypiłam 3 litry. Posiłki to fitnesska z łososiem i kiełkami. 

Potem cunchy z mlekiem i 2 mandarynki. 

Na obiad makaron z kurczakiem i kiełkami. 

Na kolacje bułka z serem pleśniowym. 

19 stycznia 2021 , Komentarze (2)

Zjedzone 1902 kcal, wypite 3 litry. Śniadanie bułka z sałatą i łososiem. 

Potem koktajl z jogurtu, banana, truskawek i jagód. 

Obiad makaron z kurczakiem, cukinią i pomidorami. Na kolację bułka z twarogiem i dżemem. 

18 stycznia 2021 , Komentarze (5)

Poniedziałek waga 83,00 kg od ostatniego ważenia - 1,20 od początku 3,00 kg. Jak na 12 dni to mega. Jem dużo i waga spada. Vitalia i Holia sugerowały kaloryczność 1700 ja zwiększyłam na 2000 mimo że nie ćwiczę. Pracę mam fizyczną ale póki co pracuję tylko na pół etatu, doszłam do wniosku, że dopóki będę chudła jedząc 2000 kcal to nie będę zmniejszać, jak stanie to dopiero wtedy zmniejszę. 


Dzis zjedzone 1966 kcal, woda wypita. Śniadanie fitnesska z dwoma jajami. 

Na drugie fitnesska z serem pleśniowym. 

Obiad taki sam jak wczoraj tylko zamieniłam makaron na sorgo czerwone. Zdjęcia brak. Na kolacje serek wiejski z pulpą z marakui.