Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem strasznym leniem ze słomianym zapałem.Do odchudzania skłoniło mnie lustro w odbicie którego nie lubię patrzeć. Mój cel to 60 kg,ale póki co stawiam sobie za: I cel - waga 72 kg. II cel - waga 68 kg. III cel - waga 64 kg. IV cel - waga 60 kg. Tak bylo 10 lat temu, a teraz 86 kg więc zmieniamy cele? I cel - waga 80 kg. II cel - waga 76 kg i dalej poprzedni cel nr 1 staje sie celem nr 3 itd. No to 6 etapów do celu ?

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 41084
Komentarzy: 369
Założony: 18 czerwca 2008
Ostatni wpis: 18 października 2023

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
OLIWE

kobieta, 44 lat, Sokole Góry

170 cm, 81.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 stycznia 2021 , Komentarze (5)

Wczoraj wszamane 1928 kcal i wypite 3 litry. Zdjęć nie ma bo po nocce miałam rozwalony dzień i nie miałam do tego głowy, grunt że się dzielnie trzymałam. Dla pozostałej części rodzinki zrobiłam wczoraj gołąbki i skusiłam się na tylko jednego małego a uwielbiam. Tym sposobem będą jeszcze na jutro 😀😀. 


Dzisiaj na śniadanie zjadłam bułkę fitness z sałatą, wędliną i serem pleśniowym. 

Na drugie płatki musli z mlekiem i mandarynki. 

Obiad to makaron z kurczakiem, ciecierzycą i szpinakiem. 

Na kolację nie miałam ochoty zjadłam z rozsądku znów musli z mlekiem. 

Ogółem 1859 kcal, mniej niż zwykle. Wypite 3 litry. 

Na dzień dzisiejszy czuję że chce i dam radę, pytanie jak długo to będzie trwać? Od 7 stycznia trzymam sie dzielnie nic mnie nie kusi, nie korci. W głowie kołuje pytanie czemu ciągle się poddaję i rezygnuję, kiedy świadomie wiem, że lżejsza mam więcej energii i lepiej się czuję. Po świętach czułam się fatalnie, dłonie i stopy ciągle spuchnięte i odrętwiałe, brak energii, ciężko się oddychało. Zaczęłam sie zastanawiać nad poradą lekarską i badaniami, ale przecież czasu brak. 6 stycznia powiedziałam : KONIEC - DOŚĆ!!! Wystarczyły 3 dni zdrowszego, lżejszego jedzenia i wypijane płyny. Opuchlizna zeszła, dostałam energii. Mam więcej siły i ochoty chociażby na prace domowe. Chce mi się posprzątać a nie tylko spacerować do kuchni i przesiadać się z kanapy na kanapę. Mam nadzieję że rozsądek nie pozwoli mi wrócić do złych nawyków, wiem że będzie to bardzo trudne, ale w tym momencie swego życia bardzo tego potrzebuję i chcę. 

15 stycznia 2021 , Komentarze (10)

Na śniadanie zjadłam owsianke z grejpfrutem. 

Potem bułka fitness z masłem orzechowym. 

Na obiad kasza bulgur z fasolą szparagową i paluszki rybne. 

Na kolacje jeszcze nie mam pomysłu. Potem dopisze. 

Chcialabym dzisiaj poruszyć pewną sprawę a mianowicie zdjęcia wstawiam nie po to aby ktoś oceniał to co jem czy pouczal mnie czy to jest zdrowe czy tez nie. Mam pełną świadomość tego co jem i czy to zdrowe czy nie, a wstawianie zdjęć trochę mnie mobilizuje żeby ten jadłospis trochę urozmaicać. Mam wykupioną holię, ale nie do końca mi odpowiada jadlospis więc zmieniam wszystko pod siebie. Skrupulatnie wszystko ważę i wklepuję w apke i mam wyliczone wszystko, więc nie pytam nikogo czy dieta jest zbilansowana. Potrzebuję wsparcia, poparcia że dam radę a nie pouczania. Nie interesuje mnie kto jaka dietę stosuje, każdy tutaj jest dorosły i wybiera pod siebie. Ja nie popieram diet typu kopenhaska, dukana, głodzenia itp. ale jeśli ktoś wybrał inny sposób niż ja to ok. trzymam kciuki za ta osobę, niech chudnie. Doskonale wiem w jaki sposób doszłam do tej wagi i z pewnością nie bylo to zdrowe jedzenie, więc jeśli teraz zjem coś gorszego to płakać z tego powodu nie będę.  


Na kolacje zjadłam fitnesskę z 2 jajami i wyszło 1995 kcal, woda wypita a teraz frruuu na noc do pracy 😞

14 stycznia 2021 , Komentarze (5)

Rano tortilla z wędliną, serem żółtym, sałatą, pomidorem i ogórkiem. 

Na drugie bułka fit z twarogiem, tuńczykiem i cebulką. 

Obiad to kurczak z ryżem i mieszanką chińską, niestety z lekka mi się warzywka zjaraly 😁😁😁

Na kolacje zjadłam fitnesskę z camembertem. 

Ogółem kalorii 1945,wody wypiłam ponad 3 litry.  Kroków ponad 8000. Jest git. 

13 stycznia 2021 , Komentarze (9)

Dziś wszamalam owsianke z bananem

Na drugie sniadanko fitnesska z sałatą i łososiem, zdjęcia nie zdążyłam zrobić bo byłam bardzo głodna 😉 Spędziłam półtorej godz. na śniegu z dziewczynami biegając, lepiąc bałwana i rzucając się śnieżkami. Było wesoło 😀


Na obiad kasza gryczana, brokuł i filet z kurczaka. 

Kolacja to fitnesska z sałatą i camembertem. 

Razem 1978 kcal wyszło, 3 litry wypite i aplikacja pokazala zrobione ponad 10000 kroków. 

13 stycznia 2021 , Komentarze (5)

Dziś zjedzone 1908 kcal i wypite 3 litry. Na sniadanie fitnesska z sałatą i łososiem. 


Drugie śniadanie crunchy z mlekiem i mandarynka. 

Obiad to ryż brązowy z kurczakiem i warzywami. 

Kolacja bułka fitness z camembertem i żurawiną. 

11 stycznia 2021 , Komentarze (3)

Wagowy poniedziałek : 84,2 kg czyli od czwartku - 1,80. Powoli schodzi opuchlizna i zaległości, później będzie znacznie wolniej. 

Dzisiaj lekko przekroczylam limit 2000 kcal, wody muszę jeszcze też troche dopic do tych moich 3 litrów. Co zjadłam? 


Sniadanie bulka fitness z sałatą i 2 jaja na miękko. 

II śniadanie musli z mlekiem manadarynka i gruszka. 

Obiad

Makaron z kurczakiem, pomidorami i szpinakiem, a na kolację bułka fitness z masłem orzechowym. 

A co tam u Was? Trzymacie sie? 



10 stycznia 2021 , Skomentuj

Podsumuję dzisiejszy 4 dzień. Zjedzone 1986 kcal, wypite 3 litry. Dziennie jem 4 posilki: sniadanie o 8,dziś bułka fitness z salata, pomidorem, ogórkiem i filetem z kurczaka. 

Drugie sniadanie o 12. Serek wiejski z owocami: grejpfrut, banan, gruszka i orzechy nerkowca. 

Obiad o 16, makaron z piersia z indyka i warzywami: marchew, cukinia, pieczarki i puszka pomidorów. 

Kolacja o 20 bułka fitness z twarogiem i miodem. 


10 stycznia 2021 , Komentarze (7)

Minęło prawie 10 lat od ostatniego wpisu. Przez ten czas dorobiłam sie dodatkowych 16 kg. Przez ten okres podejmowalam milion prób schudnięcia z mniejszym lub większym efektem, ale ciągle wracałam do wagi wyjściowej. Niby wiem jak schudnąć i kiedy trzymam sie wyznaczonego planu to chudnę ale brak silnej woli powoduje ze odpuszczam i kg wracaja. Plusem jest to, że dopóki nie zaszłam w druga ciążę to długo utrzymywalam wagę w granicach 70-74 kg raczej 76 kg pojawialo sie rzadko. Po ciąży doszło 10 kg i nie chce zniknąć 😞

To moja kolejna próba, chciałabym sie pozbyć chociaż 10 kg. W tym momencie mam wykupioną holię, ale srednio mi odpowiada. Przez te wszystkie lata nabyłam trochę wiedzy na temat prawidłowego odchudzania i częściowo wszystko wdrażam. Podniosłam kaloryczność na 2000 kcal i posiłkując sia holią w niewielkim stopniu sama jem to co mi pasuje i liczę kalorie. Trzymajcie kciuki żebym tym razem nie odpuściła i dała radę schudnąć chociaż do tych 76 kg.

Dietę rozpoczęłam 7 stycznia i póki co trzymam sie wzorowo z dietą i piciem. Do ćwiczeń pewnie sie długo nie zmuszę. Póki co stawiam na spacery😉

9 października 2010 , Komentarze (3)

ponieważ,a tam same zobaczcie co dziś ujrzałam:


Czekałam na tą cyferkę z przodu prawie 4 lata i wreszcie się doczekałam.Ostatnio nie piszę nic w pamiętniku,ale czytam i czytam i czerpę motywację z Waszej siły.Poukładałam sobie troszkę w główce i mam nadzieję,że żaden chochlik do niej nie wskoczy mówiąc a po co???a masz jeszcze czas itp.Muszę iść dalej,w dół mimo małych porażek,małych lub nawet i tych dużych wpadek,bo zawsze to coś da.Jedzenie owszem sprawia przyjemność,ale na krótko,czyż nie przyjemniejsze jest oglądanie siebie w mniejszym rozmiarze???w nowych mniejszych i bardziej dopasowanych ciuszkach???Staram się i będę się starać,jak daleko zajdę???nie wiem.Mój cel to 60 kg,ale nie to jest moim wyznacznikiem - to tylko cyfra,a ja nie wiem jak będę wtedy wyglądać,chcę być mniejsza,ale nie chcę wyglądać jak wieszak.Póki co stosuję dietę do 1500 kcal z dużą ilością białka,ćwiczyć nie ćwiczę,bo mam lenia do ćwiczeń-może zacznę jak się pojawi jakiś przestój
Z innych spraw to wreszcie udało mi się odwiedzić ginekologa i tu też mam się z czego cieszyć,ponieważ po raz pierwszy trafiłam (chyba-byłam dopiero na jednej wizycie,więc obym nie zapeszyła) na panią doktor z powołania,albo chcącą się wykazać z racji młodego wieku.Miła,sympatyczna,delikatna i nie przepisująca leków w ciemno.Od dawien dawna borykam się z okresem abo raczej jego brakiem,biorąc tabletki anty okres jest regularnie po odstawieniu miesiąc,dwa góra trzy miesiące okres jest a potem go nie ma,teraz nie miałam go pół roku,przed wakacjami byłam u innej lekarki,ale kobieta swoim zachowaniem tak mnie zdenerwowała,że nawet nie wykupiłam recepty,(najpierw mnie zbadała,a gdy się ubierałam ona zaczęła rozmawiać ze swoją mamusią o kwiatuszkach,sprzątaniu i innych bzdetach około 5 minut a potem musiałam jej przypomnieć z czym właściwie przyszłam-zaznaczę,że jest to pani doktor do której można się dostać w zasadzie prosto z ulicy,początkowo bardzo dziwił mnie ten fakt,bo wszędzie trzeba długo czekać-teraz już znam przyczynę,olewający stosunek do pacjenta).Do nowej pani doktor na wizytę czekałam tydzień,na miejscu pani doktor mnie wysłuchała,zbadała,zrobiła usg i zleciła badania,a nie tak jak wszyscy poprzedni lekarze przepisywali luteinę i pigułki anty,a jak wspomniałam o badaniach hormonalnych to mogłam sobie je zrobić ale oczywiście prywatnie.Tu nie musiałam o niczym wspominać,pani doktor sama zleciła badania i nawet mogłam na miejscu je wykonać.Tak więc jestem wręcz zachwycona póki co i niech tak zostanie.
Miałam nadzieję od tego roku szkolnego rozpocząć poszukiwania pracy,ale jak się okazuje przedszkole nie służy mojemu dziecku i nadal jest za mało odporna,trzeci tydzień siedzi juz w domu i to najbardziej mnie smuci,kiedy to minie???
Nie będę psuć sobie humoru,dzisiaj dzień szczęścia "6" z przodu jest,za oknem słoneczko pięknie świeci i może nawet pojedziemy na wieś,niech mała zaczerpnie świeższego powietrza Pozdrawiam tych co jeszcze o mnie nie zapomnieli...

17 września 2010 , Skomentuj

Witam tych co mnie jeszcze pamiętają.Z wakacji dawno wróciłam,ale jakoś nie potrafię się zebrać za jakikolwiek wpis,na Vitalię zaglądam codziennie,ale znaku raczej żadnego po sobie nie pozostawiam.Jakoś nie mam weny ani do pisania ani do komentowania - uwielbiam czytać i czerpać siły z WAS!!! Niestety Vitalia coraz bardziej utrudnia chociażby to podczytywanie,po ostatniej aferze fejsbókowej wiele osób usunęło pamiętnik lub ograniczyło dostęp tylko dla znajomych,ja niestety znajomych zbyt wielu nie mam,bo jakoś zwykle pamiętniki takie umieszczałam w ulubionych i co???Tym sposobem przez ostatnie dni usuwam pamiętniki z ulubionych,bo nie mam do nich dostępu,a właścicielki nie przyjmują zaproszeń do znajomych,bo nigdy w zasadzie do tych osób się nie odezwałam,więc jaka tam ze mnie znajoma :-(
Psuje się ta nasza Vitalia - psuje,zaglądam tu prawie od 3 lat,albo nawet 4 lat i jest coraz gorzej .Proszę te osoby do których wysłałam zaproszenia o przyjęcie mnie do ich grona,ponieważ bardzo jestem zżyta z Waszymi pamiętnikami,a brak komentarzy wynika troszkę z mojego lenistwa i braku czasu.
Z innej beczki to nie zmieniło się u mnie praktycznie nic przez okres w którym nie pisałam.Waga z czego jestem dumna nie wzrosła po wakacjach i oscyluje w okolicach 72-73 kg, do dalszej walki pomalutku się zbieram,ale plany psuje mi moje znów chore dziecko.Tak więc siedzę w domu i buszuję po kuchni,ale ja jeszcze kiedyś ujrzę tą moją upragnioną "6" z przodu - jeszcze nie wiem kiedy to nastąpi - ale NASTĄPI!!! Pozdrawiam WAS!!!