Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Kiedyś "zajadałam" stresy. Teraz bardzo pilnuję się z jedzeniem. Uwielbiam czekoladę: czasem jem, a czasem się powstrzymuję. Po pierwsze puchnę w okolicach brzucha po czekoladzie, a po drugie nie jem słodyczy ze względu na tendencje wzrostowe mojej wagi :)) Jestem szczęśliwą mężatką i mamą 2 dorosłych synów, babcią dwóch przecudnych wnuczek :)) Zdrowie = normalna waga = zdrowie.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1149740
Komentarzy: 16834
Założony: 4 sierpnia 2008
Ostatni wpis: 13 maja 2022

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Malgoska39

kobieta, 55 lat, Gliwice

166 cm, 109.50 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: WAGA PRAWIDŁOWA

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 sierpnia 2014 , Komentarze (13)

Wczorajsze menu:

rano 200 gram jogurtu naturalnego z mango. herbata ziołowa

kawa z mlekiem

około 13.00 zjadłam ogórka zielonego  z kilkoma plastrami krakowskiej suchej.

woda

obiad: miseczka warzyw z rosołu z mięsem wołowym

woda

kolacja: brukselka gotowana z oliwą z oliwek.

woda, woda, woda...


Waga na dziś : 87,0 kg


do wyjazdu trzy dni: czwartek, piątek, sobota....

Wyjeżdżamy  w sobotę wieczorem, około dwudziestej.

Przed nami około 12 godzin..... Chociaż mój mąż twierdzi, że tylko 10.....

Jedziemy na wyspę Rab. Plaża podobno skalista albo kamyczkowa... ale myślę, że znajdziemy coś dla siebie :))

spadam, bo mam jeszcze trochę do zrobienia przed urlopem, żeby mnie nie ścigali na urlopie.....

Buziolki.....

6 sierpnia 2014 , Komentarze (14)

Wczorajsze menu:

rano pomidory sztuk 3, herbata ziołowa.

około 10.30 jogurt naturalny bez dodatków, kawa.

na obiad miałam fasolkę szparagową zielona z oliwą i koperkiem

około 16.00 nektaryna

woda

na kolację zjadłam troszkę makaronu z mięsem drobiowym, może ze 150 gram tego było. Woda, woda, woda.


Do wyjazdu urlopowego cztery dni: środa, czwartek, piątek, sobota.

Jedziemy do Chorwacji z naszymi znajomymi, na dwa auta w 6 osób.

Mamy wynajęty domek. 

Jedzenie we własnym zakresie.

Na dwa tygodnie.....

Nie byłam tak długo na wczasach chyba od dzieciństwa.....

Jadę pełna obaw..., ale liczę że będzie ekstra!

Buziolki.....

5 sierpnia 2014 , Komentarze (17)

Wczorajsze menu:

(nie ma się czym chwalić, ale napiszę, żeby zobaczyć ile tego było)

6.30: pół kubeczka owsianki na wodzie z miodem. Herbata ziołowa.

9.30: ciabata z plastrem szynki i masłem + kawałek tortu z niedzieli. Woda, sok marchewkowy.

3 cukierki Michałki białe o smaku pomarańczowym. Woda

13.00: jogurt naturalny z pszenicą preparowaną. Kawa.

17.00: kapusta czerwona z kawałkiem piersi kurzej

19.30: 3 kawałki pizzy z sosem czosnkowym (strach)

Woda, woda, woda....


Dzień wyszedł węglowodanowy na maxa!!!!

no a dzisiaj bez węgli postanowiłam:

pomidory rano... duuużo pomidorów!

na obiad fasolka szparagowa 400 gram z oliwą i koperkiem.

około 16.00 jogurt naturalny bez dodatków!

około 19.00 jakieś warzywa, może frytki z selera :D


Białe Michałki o smaku pomarańczy jeszcze złowrogo patrzą na mnie ze stolika, ale nie dam się !!!!!


do urlopu 5 dni: wtorek, środa, czwartek, piątek i sobota.

Wyjeżdżamy w sobotę wieczorem.

na dwa tygodnie....

Nie pamiętam kiedy byłam tak długo na wczasach ostatnio.....

jedziemy w trzy pary do wynajętego domku.

Trochę mam obawy bo jedzenie we własnym zakresie, ale zawsze to jakaś odmiana....

Buziolki......

4 sierpnia 2014 , Komentarze (22)

Weekend przejedzony następująco:

śniadanie bez pieczywa (bo jesteśmy sami z mężem i nie kupujemy)

4 plastry szynki, trochę pomidora, papryki konserwowej i pół ogórka zielonego. Kawa z mlekiem.

obiad 

w sobotę leczo z kurzą piersią

w niedzielę gulasz wołowy + kapusta czerwona. Sok z marchewki.

po obiedzie w niedzielę kawałek tortu rocznicowego + kawa z mlekiem.

kolacja 

w sobotę sok z marchewki + słonecznik łuskany 100 gram.

w niedzielę kiełbasa z grilla + cacyki na jogurcie. Piwo Warka 0% alkoholu - 1 sztuka, 


i tym sposobem waga dzisiaj pokazała 87,4 kg

a w niedzielę było 86,9 !!!

Wczorajsza, pierwsza rocznica naszego ślubu przebiegła w superowej atmosferze, byliśmy z tortem u znajomych na ogrodzie.

Dzisiaj zaczął się tydzień "przedurlopowy", a takie dni bywają dość intensywne....

Na kopalni, w której pracuję, jest co raz gorsze napięcie przed tym wszystkim co sie dzieje w okół górnictwa, a w szczególności dotyczy naszej kopalni.....

Jestem autochtonem i moja cała rodzina zawsze była związana z przemysłem węglowym, a konkretnie z tą kopalnią. Nie ukrywam, że smutno mi jak słyszę, że kolejny przemysł w naszym ukochanym kraju, chcą zniszczyć....

Nie wiem, może węgiel, jako opał, to już wyszedł z mody......

Może ja kieruję się tylko sentymentami....

Może to już tylko agonia przemysłu, a ja mam przeterminowane poglądy.....

nie wiem....

Nie macie wrażenia, że nasz kraj się kończy???

Czemu u nas wszystko jest nieopłacalne i tak BARDZO skomplikowane przez naszych rządzących????

a my, "szaraczki", i tak radzimy sobie najlepiej ze wszystkich narodowości!!!!!

:D

Buziolki....

1 sierpnia 2014 , Komentarze (13)

Wczorajszy jadłospis:

6.30: grahamka, serek wiejski, ogórek zielony, herbata ziołowa.

8.00 - 10.00: dziesięć sztuk cukierków z Lidla galaretka w cukrze 

10.30: brzoskwinia

13.30: 400 gram fasolki szparagowej żółtej. Woda.

15.30: pączek z nadzieniem różanym.

17.00: jogurt naturalny 0%, 370 gram. Woda.

Woda, woda, woda....

w nocy sikałam chyba z 4 razy!!!! hihihi....

Waga 87,2 kg.

chyba kilogram wysikałam!!!


Wczorajszy wieczór, to jeden z tych, których nie lubię najbardziej!!!

Poszliśmy spać obrażeni na siebie...buuuuu....

Mój młodszy synuś na wczasach, jesteśmy sami w domu, to co??? Trzeba sie pokłócić????

...jak durni!!!

o jakieś totalne błahostki: ty powiedziałeś tak, a nie tak!!!

a ty powiedziałaś tak.....!!!!

i kłótnia gotowa!

a najczęściej chodzi o to że czegoś oczekuję od tej drugiej osoby, a potem jestem zła, że tak nie zrobił.... Zamiast powiedzieć czego oczekuję, to mam pretensje, że nie zrobił czegoś o czym w ogóle nie wiedział!!!!

Mój D. potem się denerwuje i wieczór zwalony na maxa!!!!!

no durna blondynka ze mnie, a z Niego nerwus!!!!

o!


Zauważyłam, że nie płaczę....

Kiedyś (jak byłam z pierwszym mężem) płakałam jak się denerwowałam..., teraz nie potrafię się rozpłakać....

..płaczę tylko jak brakuje mi Majki....


a teraz jak nastolatki: piszemy do siebie smsy!!!!!

i tęsknimy za sobą, jakby nie można było wczoraj się pogodzić....

...

Buziolki.....

31 lipca 2014 , Komentarze (14)

Jadłospis wczorajszy:

6.15: grahamka, serek wiejski, pomidor. Herbata ziołowa.

8.30: 1/4 drożdżówki z serem, kawa z mlekiem.

10.30: jogurt naturalny 0% 370 gram (182 kcal), brzoskwinia. Woda.

13.40: młoda kapusta z boczkiem około 200 gram. Woda

woda, woda, woda..... (upał!!!)

19.00: kapusta z boczkiem (reszta z obiadu). Woda.

3 nektaryny paraguayo.


Waga 88,2 kg



Byliśmy w miejscu, gdzie życie zatrzymało się kilkadziesiąt lat temu i ciężko o cywilizację.

Beskid Niski. Wieś Bednarka, poczta Kryk. Autobus jeździ raz w tygodniu: we wtorki.

Mieszkaliśmy w gospodarstwie agroturystycznym.

a pojechaliśmy tam zobaczyć jak mieszka mama od mojego D.

...ja chciałam....

mój D. jakby mniej.....


Troszkę mi jej żal....., ale wyjechała tam na własne życzenie...

tylko, uważam, że tam wegetuje, a nie żyje.

Gdyby przynajmniej wykazywała choć odrobinę chęci zrobienia czegokolwiek w okół siebie.....

Wyjechała tam rok temu, do faceta, którego poznała przez jakąś gazetę.... Poznała go już chyba ze 14 lat temu, a niedawno życie zmusiło ją do zamieszkania z nim.

Czasem nas odwiedza na tydzień lub dwa. 

Poskłada mi pranie, umyje naczynia..... Myślałam że jest taka raczej "poukładana". Jak zobaczyłam ich dom, to się przeraziłam. Właściwie żałuję, że nie zrobiłam zdjęć....

Okna nie otwierane przez chyba 10 lat, bo "szyby pękają, jak się otwiera okna"

Parapety (WSZYSTKIE!) z kilogramami much i pajęczyn.

Wodę im przywożą dwa razy w miesiącu w plastikowych beczkach.

On nic nie robi, bo jest osobą niedowidzącą. Córka podobno próbowała jeździć z nim po lekarzach, ale on zrezygnował z leczenia.....

on ma 62 lata, ona 65......

W dolnych partiach domu zapach stęchlizny......

na piętrze bałagan i jej meble przywiezione rok temu i zostawione tak jak je wnieśli.... Jej pralka, lodówka, kuchenka, telewizor... wszystko stoi bezużyteczne.

Chcieliśmy pomóc.....

Każda chęć pomocy jest traktowana jak napaść na nich.....

Nie bardzo wiem co mam robić.....

Ten dom jest jego, on ma rentę inwalidzką, ona ma rente po byłym mężu. Nie chcą się pobrać, bo stracą (i tak już małe) pieniądze. W razie jego śmierci lub innych okoliczności, mama mojego D. nie będzie miała gdzie mieszkać..., a syna ma jednego..., więc..... rozumiecie....?


...a nie mam gdzie mieszkać, bo:

następna historia jak z kiepskiego serialu:

17 lat temu zmarł ojciec mojego D., zostawił malutki domek. Mój D. już w tedy mieszkał "na swoim"

Domek stary, wymagający ciągłych nakładów i pracy.

Postanowiła go sprzedać chrześniakowi za tzw "bezcen"  (około 60 tyś zł) i mogła sobie mieszkać w wydzielonej części (kuchnia łazienka i pokój) - niestety, bez zapisów w umowie, bo "to przecież krewni". Po kilku latach krewniak przepisał dom na swoją partnerkę, a ona drogą prawną kazała opuścić mamie D. zajmowaną część domku. Pieniążków już dawno nie było, a mieszkania też nie.....

Jak poznałam mojego D. to jego mama mieszkała w tej części domku i nic nie wskazywało na jakieś drastyczne zmiany..... Wszystko się posypało w kilka miesięcy, tygodni.....

Chodziliśmy po kancelariach prawniczych, ale wszyscy rozkładali ręce :(

...to tyle z opowieści sensacyjnych....

a u mojej  Wnusi:


U mnie diety nie było :(

od kilku dni staram się ale raczej z miernym skutkiem....

Buziolki.....

30 lipca 2014 , Komentarze (20)

Jadłospis wczorajszy:

5.20: pół kubka płatków owsianych na wodzie z odrobina miodu, woda

9.00: bułka żytnia, serek wiejski, pomidor. Woda.

12.00: kubeczek warzyw (brokuł, marchew, kalafior) bez dodatków. Woda.

15.00: bułka pszenna, pasztet drobiowy. Woda.

18.00: szpinak z czosnkiem, małe marchewki z bułką tartą. Woda.


Waga 88,5 kg.

10 lipca 2014 , Komentarze (14)

Wybaczcie, mam pamiętnikowego lenia.

Dzisiaj już czwartek,a chyba jeszcze w tym tygodniu nie pisałam....


Waga dzisiejsza 86,0 kg

a było już nawet 84,0!!!!

no, cóż....


Zjedzone wczoraj:

Płatki owsiane zalane wodą z łyżką miodu i cynamonem.

woda

2 cienkie kiełbaski drobiowe z papryką czerwoną 1/2 szt. i serkiem wiejskim lekkim

kawa

1/2 melona

2 krążki ryżowe

woda

fasolka szparagowa z pieprzem cayenne i octem jabłkowym

herbata miętowa, woda


Praca, praca, praca...


Buziolki.....

3 lipca 2014 , Komentarze (31)

Dzisiaj mój D. musi powędrować do instytucja zwanej ZUS., żeby przedstawić dokumenty choroby. Bo przecież może oszukiwać, że miał uszkodzone kolano, bo przecież ZUS nie ufa lekarzom wystawiającym druk L-4 i trzeba osobiście pracownikowi ZUSu pokazać uszkodzone kolano (pewnie zna się lepiej niż ortopeda!). To pracownik ZUSu zadecyduje czy wypłacenie śmiesznych kilku złotych jest zasadne!!!!

Brrrrr, państwo ludzi darzących się zaufaniem......

Dziś jest 33 dzień od wystawienia L-4, więc obowiązek świadczeń chorobowych od jutra spada na ZUS. W piśmie, które dostał jest zapis, że jeżeli nie stawi się w wyznaczonym terminie, to jest to równoznaczne z ustaniem obowiązku wypłacenia świadczeń przez ZUS !!!!!

o! taki "dupochron" sobie zrobili!


Jedzonko na dziś:

6.20 pół kubeczka płatków owsianych zalanych wodą + pół łyżeczki miodu + banan.

herbata ziołowa

10.00 surówka z pomidorów.

13.00 jajka 4 sztuki ( zapomniałam wczoraj ugotować sobie warzyw!!!!)

16.00 wafel ryżowy + woda.

18.30 - 19.00 warzywa gotowane.

herbata ziołowa.


...Chciałabym mieć lepszą kondycję, mięśnie w dobrym stanie technicznym, a co za tym idzie: ładniejszą (wysportowaną) sylwetkę......, ale!!! ale nic nie robie w tym kierunku!!! no, prawie nic. Czasem mam kilkudniowe zrywy ćwiczeniowe. Systematyczność w moim przypadku polega na wstawaniu o 5.00, to jedno robię systematycznie! Nie cierpię się za to!!!! Weno wracaj!!!!


Buziolki.....

2 lipca 2014 , Komentarze (25)

Przerwa w życiorysie.

Nic nie ćwiczone!!!!

Jedzone dietowo-niedietowo.

Waga 85,6 kg

Od jutra zmiany w porannej diecie.

Dzisiaj jeszcze "po staremu": 

śniadanie: bułka żytnia + ryba w sosie musztardowym + herbata; 

II śniadanie: jogurt 0% truskawka jogobella + 2 kostki czekolady (niestety); 

obiad: kotleciki mielone 3 sztuki + kapusta kiszona; 

podwieczorek: kawa + szklanka wody; 

kolacja mają być warzywa i wszystko zrobię, żeby nie podjadać, jak to przez 3 dni robiłam :(

a na przykład wczoraj zjadłam wieczorem 3 łyżeczki masła orzechowego...., tak bez podkładu, po prostu wpierdzieliłam "na żywca" !!! O!!! Jadłam to świństwo obrzydliwie smaczne pierwszy raz!!!! Fuj! takie było niedobre, że nie dało się odstawić od gęby!!!!


Nie chce mi się ruszać, wykonuję tylko podstawowe czynności. Czyli praca jedna, praca druga, zakupy, jakieś gotowanie, jakieś wywieszenie prania, jakieś poskładanie prania, jakieś odkurzenie z grubsza, prysznic, spanie i oczywiście w międzyczasie jedzenie!!!!!!

a od jutra:

6.15 kubeczek owsianki na wodzie z łyżeczką miodu, woda.

9.40 surówka z pomidora i ogórka konserwowego lub owoce.

13.00 warzywa gotowane + mięso lub ryba

16.00 krążek ryżowy + woda lub marchewka lub kalarepka.

18.30 warzywa gotowane lub surowe.

herbata ziołowa (bo lubię na noc...)


Zmiany malutkie ale trzeba próbować, żeby nie popaść w rutynę :))


Oj. Laski, jak bym strasznie chciała wrócić do mojej konsekwentnej diety....oj....


do tej energii, którą miałam jeszcze kilka dni temu.....

...tyle pokus wszędzie...

dobrze, że przynajmniej nie biorę się za słodycze w postaci Michałków różnej maści, 

 czekolady Milka albo TikiTaków moich ulubionych....


ale już muszę BARDZO się mobilizować żeby nie popełnić tego grzechu....

Dlaczego wieczory są takie trudne???

Przecież jem śniadania, obiady, warzywa w dużej ilości, a i tak wieczorem łażę po domu i podgryzam.... Na przykład w poniedziałek zjadłam całą kiełbasę "morlińską" właśnie wieczorem...... tak paaachniaaałaaaa mmmmm.....

nie...nieeee NIEEEEE!!!!!!!

nie będzie mną rządziła kiełbasa!!!!

a z drugiej strony, to dlaczego inni mogę bezkarnie jeść co chcą, a ja ciągle na diecie hę??? Cięgle głodna chodzić spać.... A jak dwa wieczory zjem coś, co jedzą inni, to od razu mi przybywa na boczkach????

Czemu musze ciągle walczyć???? z sobą ze swoimi słabościami???, a właściwie z czym walczę???