Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Obecnie jestem na macierzyńskim. Po ciąży zostało mi troszkę nieplanowanych kilogramów. Teraz chcę się ich pozbyć i dodatkowo osiągnąć wymarzoną wagę. Oprócz tego rok temu odkryłam nowe hobby - pieczenie tortów w stylu angielskim. Po prostu to uwielbiam. Może kiedyś przy okazji wrzucę kilka fotek.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 54919
Komentarzy: 321
Założony: 3 września 2008
Ostatni wpis: 18 stycznia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Adia148

kobieta, 42 lat, Dąbrowa Górnicza

164 cm, 76.10 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 listopada 2011 , Komentarze (2)

No szczerze powiem, ten tydzień nie należał do chwalebnych. Zaczęło się od poniedziałku i tak kuleję przez cały tydzień. Wiele razy, niestety, skusiłam się na słodycze, żeby poprostu zajeść nerwy. Im bardziej się denerwuje tym bardziej mam ochotę na coś słodkiego. Tylko dzisiaj zjadłam piernika, czekoladowego cukierka i 2 żelki. Później mam doła bo zamiast ćwiczeniami spalać tłuszczyk to spalam czekoladki.  Od teraz poprawa, nie daję się zbędnym zachciankom. Wierzę, że wytrwam pomimo tych wpadek. Schudłam już 3 kilo, nie zaprzepaszczę teraz tego. Będę walczyć do końca, do ostatniego grama zamierzonego celu.

17 listopada 2011 , Skomentuj

Miałam dzisiaj bardzo ciężki dzień w pracy, w dodatku od rana ból głowy. Później był już nie do zniesienia. Wróciłam do domu wykończona. Dodatkowo wszystko mnie boli po wczorajszym treningu. Nie dam rady dzisiaj ćwiczyć. Pragnę schudnąć, ale nie zarżnę się przecież. Oczywiście ochota na słodycze nie odeszła w dal. Mam tak od wczoraj. Nie mówię oczywiście o głodzie tylko o zachciance. Pewnie mnie dopada bo ostatnio mam nerwowy czas w pracy. Dzięki Bogu jutro już piątek  Taaaak, ta myśl trzyma mnie przy życiu.

16 listopada 2011 , Skomentuj

Jestem padnięta. Trener dowalił mi dzisiaj takie ćwiczenia, że seryjnie jeszcze chwila i zeszłabym na zawał. Nie mogę ruszać nogami zupełnie. Wogóle jestem padnięta. Idę pod prysznic odpocząć. Zaraz głową przybuję gwoździa  Generalnie to i tak jestem pozytywnie nastawiona po tym wycisku  Z każdą chwilą nabiera się więcej sił. Dietkowo niby dobrze, ale cholewka mam straszną ochotę na słodycze. Prześladują mnie dzisiaj strasznie. Chociaż po tych ćwiczeniach to troszeczkę odeszła mi ochota. Jak pomyślę sobie, że później muszę tyle to spalać

14 listopada 2011 , Skomentuj

Pierwszy dzień do pracy po L4 i co robię - zasypiam :) ha ha. Obudziła mnie teściowa, która przyszła zaopiekować się córcią. Byłam gotowa w 15 minut. Niestety o śniadaniu mogłam pomarzyć. Tak więc od rana zajadałam tylko to co było w automacie na korytarzu, czyli różnego rodzaju batoniki. I tak ciągle byłam głodna. Także dietkowo dzisiaj kiepsko. Za to trening był fajny. Jutro mój trener przewidział mi 70 minut ćwiczeń, chyba zejdę z tego świata na zawał :) Jutro jak zdążę to zdam relację.

13 listopada 2011 , Komentarze (1)

I znowu się udało! Planowana waga na sobotę miała być 71,5kg, a tu proszę 71,1 kg!!! Jestem bardzo zadowolona. Wykupienie diety i ćwiczeń to był strzał w dziesiątkę. Ćwiczenia dodatkowo napędzają spalanie. Bez tego tak szybko waga by nie spadała. Jestem bardzo dobrej myśli. Później znowu napiszę, ale teraz biegnę do kościółka podziękować Panu Bogu, że córcia zdrowieje.

10 listopada 2011 , Komentarze (1)

Jak już wspominałam wcześniej moja córcia ma zapalenie płuc. Bierze zastrzyki itd. nie będę się znowu nad tym rozpisywć, bo nie o tym mam zamiar pisać.

Moja teściowa uznała chyba, że to moja wina. Dzisiaj przeprowadzała dosłownie śledztwo jak cócria jest żywiona, jak powinna być itd. Rady typu daj jej na drugie śniadanie jogurt bo znajoma tak robi, zamiast porządnej kanapki z serem , szynką i warzywem jak nakazała geriatra. (Były różne obawy naszej pani pediatry, że za mało przybiera na wadze - niepotrzebne) Musi jeść dużo owoców, jeść kiśle i ple ple ple. Przyniosła mi też artykuł z gazety o pojeniu niemowląt (nieważne, że córcia ma już prawie 21 miesięcy, jak by to było nieistotne). I ciągle coś na pewno robię nie tak. Nie zastanowi się jednak nad sobą, że jak idzie z wnuczką na spacer to ubiera ją jak na - 20 , a na dworze + 10 i słońce. Wogóle to już jest temat rzeka. Mój tata nie nieomieszka wytykać  mi wyimaginowane w jego głowie błędy mojej opieki nad córcią. Mam już tego dosyć.

9 listopada 2011 , Skomentuj

mnie dzisiaj dopadło. Żadnych ćwiczeń, na nic nie mam siły. Dostałam okres, więc już za niedługo łykałam 2 tabletki przeciwbólowe bo głowę chciało mi rozerwać. Jestem totalnie wyczerpana, aż ciężko mi się oddycha. Padam z nóg. Jutro kolejny dzień zastrzyków. Nie będę się nad tym rozpisywać bo cierpię. Do soboty mam za cel 0,5 kg mniej. Raczej nie dam rady i jeszcze ten okres. Trudno.

8 listopada 2011 , Komentarze (2)

Dzisiaj córcia dostała dwa zastrzyki. Jeszcze 10. Jak strasznie płakała przy tym drugim, nie wiem jak przeżyje to do końca wszystkich zastrzyków. Później przez godzinę kulała na nóżkę, cały czas pokazywała, że ją boli. Może pielęgniarka dała jej ten zastrzyk za szybko? Boziu, braknie miejsca na tej jej malutkiej pupeczce. 

Nerwy mnie zżerają. Na zmianę chce mi się jeść to mi ściska żołądek, jestem niespokojna i nie mogę znaleźć sobie miejsca. Ćwiczę na siłę żeby coś robić, żeby nie zwariować. Tak mi żal tej mojej kruszynki.

Współczuję wszystkim rodzicom mającym chore dzieci. Cieszą się każdą chwilą spędzoną ze swoim dzieckiem, ale ile w tym jest też cierpienia i bólu. Powinniśmy wszyscy wspierać rodziców chorych dzieci jak tylko potrafimy, żeby choć na chwilę mogli odpocząć i zaczerpnąć sił do dalszej walki o szczęście dla swojego dziecka.

7 listopada 2011 , Komentarze (4)

Na oczątku był katar, później doszedł stan podgorączkowy. Początkowa diagnoza zapalenie oskrzeli, a dzisiaj po kontrolnym RTG zapalenie płuc. Następny antybiotyk + 2 rodzaje wziewów + 10 zastrzyków. Jeden rano jeden wieczorem. Ryczałam dzisiaj jak bóbr nad tą moją małą kruszynką i zastanawiałam się jak to się stało. Nie mam pojęcia. Przecież ta moja Niunia ma dopiero 20 miesięcy, a tu już zapalenie płuc. Strasznie się o nią boję.

6 listopada 2011 , Komentarze (6)

Mama dosłownie załamała mnie. Rozmawiałam z nią o tej mojej diecie, odżywianiu i wogóle. Spytała czy już zawsze będę tak jeść. Powiedziałam, że tak bo ciasta i ciasteczka nie są potrzebne organizmowi. Lepiej zjeść coś innego. A mama co mi odpowiedziała? "To do końca życia będziesz mieć takie wyrzeczenia? To przesada, przecież w tym nie ma nic złego." I koniec rozmowy. Zamiast mnie wspierać w dbaniu o swoje zdrowie, to martwi się bo nie będę jadła jej przesmacznych ciast. Zdołowa mnie maksymalnie. Zrobiło mi się przykro, że mnie nie rozumie i w dodatku okazała się egoistką. W końcu ona nie widzi nic złego w dogadzaniu sobie jedzeniem. Masakra.