Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Czas płynie nieubłaganie.... a po 20-ce to już wyjątkowo szybko.. Rok 2012 był czasem wielu zmian - schudłam prawie 13 kg... wyszłam za mąż... zmieniłam miejsce zamieszkania, przeżyłam gigantyczny remont mieszkania i dowiedziałam się, że największa zmiana czeka mnie w pod koniec czerwca 2013 roku..

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 282361
Komentarzy: 3769
Założony: 14 września 2008
Ostatni wpis: 19 sierpnia 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Ellfick

kobieta, 38 lat,

154 cm, 60.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Chcę wyjść z słodkiego uzależnienia, ważyć 52 kg i w końcu być szczęśliwą mamą..

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

30 stycznia 2015 , Komentarze (5)

Witajcie,

wiem wiem... należy mi się lanie...

ale czas tak szybko leci, że nawet nie wiem kiedy minął styczeń....

co u mnie??

w pracy mam zapierdziel... jak rano przychodzę to nie wiem w co ręce włożyć...
moje cztery godziny to biegną galopem... ale dobrze, bo nie mam czasu narzekać..
dziś właśnie skończył się mój okres próbny...
od poniedziałku mam dostać nową umowę i zaczynam służbę przygotowawczą...
nowa główna księgowa okazała się świetną babką...
i na szczęście po kilku dniach załamania jednak z nami zostanie...
cieszę się, bo mam w dziale fajne dziewczyny - młoda ekipa (31, 29 i 24).. 

a co w domku....

15 stycznia skończyłam ostatnie -dzieścia.... Boże jaka stara jestem...
za rok okrągły jubileusz.... buuuu.....
była kawka w pracy, a w domku dla rodzinki robiłam 17 stycznia....
dostałam trochę kasy, ale i trochę ciuszków... wszystko przyda się do pracy...


we wtorek byłam z Młodym na szczepieniu,
a potem długo oczekiwana wizyta u fryzjera...
no i przyznam się - ścięłam włosy...
a żeby było zabawniej padła mi suszarka....
jutro jedziemy na zakupy to może załapię się na lokosuszarkę z biedronki za 29 zł...
zobaczymy czy jeszcze będą,
bo ponoć obok rodziców w Biedrze rozeszły się jak świeże bułeczki..

no nic czytam co u was.... oj mam co nadrabiać...

Pozdrawiam....

2 stycznia 2015 , Skomentuj

30 grudnia 2014 , Komentarze (2)

Witajcie,

kończy się 2014 rok.. chyba czas na jakieś podsumowania...
mijający rok można określić słowem "ok"
- nie było wielkich spektakularnych pozytywów, ale negatywów burzliwych też brak...

Mikołaj dobrze się chowa - mimo, że Łobuz z niego..
wszystko Go interesuje, naśladuje,

mógłby lepiej jeść i więcej gadać.. ale taki wiek widocznie... 

Pan I. niby ok. ale czasem to kopnęłabym go w cztery litery co tak mnie do szewskiej pasji doprowadza.. mam dwoje dzieci w zasadzie...
bo jak ja nie zrobię, jak ja nie pomyślę to nie ma...
poza tym to wkrada się nuda i rutyna - każdy dzień wygląda tak samo..
Mąż śpi w salonie więc w zasadzie ze sobą nie śpimy,
bo szanowny Mąż nie wyraża zainteresowania w eksmitowaniu Młodego z łóżka małżeńskiego, a sama to nie dam rady.. 

a ja? wagę mijam z daleka.. szczególnie teraz po świętach...
ale jakoś nie mam zapału, żeby odebrać sobie jedyną przyjemność jaka w życiu mi została - jedzenie.. wiem głupie tłumaczenie... ale jakoś...  buu....
mijam wagę na razie...

no i moja nowa praca... cieszę się z niej jak małe dziecko...
nikt nawet nie wie... chociaż mam czasem zapierdziel,
że nawet herbaty nie mam kiedy zrobić to lubię te moje 4 godziny poza domem.. mogę sobie z koleżanką za biurka pogadać..
i oderwać się trochę od domowych obowiązków...
księgowa odpuściła... w zasadzie jutro jej ostatni dzień i robi pożegnanie...
od piątku ma być nowa księgowa... mam nadzieje, że nie będzie gorzej...
nowa jest nie wiele starsza ode mnie..
więc nie jest jakąś starą nawiedzoną księgową..

więc 2014 - nie narzekam - zawsze mogło być gorzej....

jutro Sylwester, siedzimy w domu..
znaczy się ja na pewno, bo z Małym ktoś musi zostać...
a Pan Szanowny pewnie gdzieś z dupą do kumpli poleci... norma...
dziś też w południe pojechał z kumplem na narty, a ja jak zwykle w domu...
a mnie wypomina jak chce do mamy pojechać trochę klimat zmienić..
a On wiecznie gdzieś lata... grr... ale mu się już nie dam...
byliśmy
z Mikim w banku, w sklepie, na spacerze
- karmiliśmy kaczki na rzece ... mimo mrozu fajnie było bo słonko cudnie świeciło.... 

Miki śpi od 20, bo nie miał dziś drzemki, ja już też w piżamie,
więc posiedzę jeszcze chwilkę i też idę do łóżeczka..
jutro pobudka o 6, bo na 7 do pracy.. zapowiada się ciężka "szychta"...
trzeba wszystko rozliczyć i zamknąć rok... no i pożegnać się z Gł. Księgową...
więc kawa, ciacho... i takie tam... 



Dobrej nocy....



27 grudnia 2014 , Komentarze (1)

Witajcie, no i po świętach....

tyle szumu dwa dni i "po ptokach"....

jak spędziliśmy ten czas...

w Wigilię byłam do 11 w pracy,
potem akcja w domku: sprzątanie, pakowanie i w drogę...

Byliśmy u rodziców ok. 16.30.
Kolacja, potem prezentowy szał...
w tym roku było tyle paczek pod choinką jak nigdy...
a Miko miał największą frajdę z pudełek... On kocha kartoniki i pudełka...


Miki dostał fajne prezenty, my też...
wszyscy zadowoleni...
Dostałam grę planszową, łańcuszek z wisiorkiem, płyn do kąpieli, radiobudzik, bluzkę,
trochę słodkiego i wielką latarnię... 

Pierwszy dzień świąt to raczej głównie jedzenie w rodzinnym gronie... niestety...
zimno było, więc zaliczyłam tylko krótki spacer z Mikosiem...

Drugi dzień świąt już w domku... cisza spokój... i dresss..... to kocham.... 

a dziś rano spacer po pieczywo, a potem sprzątanie.. teraz już mam wolne.. więc....

Miłego weekendu...

24 grudnia 2014 , Komentarze (2)

Witajcie,

na wstępie moja standardowa śpiewka...
tym bardziej
przed świętami, ale chyba teraz każda pani domu tak ma...

jestem jak zwykle zawalona robotą.. w pracy młyn, bo koniec roku i faktury się piętrzą..
teraz znalazłam chwilę tylko, żeby napisać,
bo jak wrócę do domu to pakowanie i w drogę,
bo jedziemy na Wigilię i pierwszy dzień  do moich rodziców...

10 grudnia 2014 , Komentarze (2)

Witajcie,

oj te zaległości... ale nadrabiam powoli...

co u mnie? obowiązki w standardzie..
a teraz przed świętami to dopiero tego się nazbierało..
matko kiedy ja się ogarnę...

od kilku dni mam w końcu "nasz" internet.. tylko nasz...
i w końcu działa ja należy... teraz mam net nawet w wannie...

a co u mojego Bąka?

a Łobuz z niego i tyle... 
jak za długo śpi w południe to potem urządza sajgon do północy...
na szczęście śpi do 8 - 8.30,
więc spokojnie mogę wyjść do pracy i tatuś w końcu wie, że ma dziecko..
musi rano go przebrać, dać śniadanko... w końcu wie z czym to się je....
poza tym Młody jest ciekawy wszystkiego i niczego się nie boi..
wszędzie wejdzie i z każdy próbuje gadać po swojemu...
On w sumie mało sensownie gada.. coś tam bełkocze, ale trudno go zrozumieć..
trochę mnie to martwi, bo 25 grudnia będzie miał 1,5 roku,
a praktycznie nie mówi żadnych słówek.... ulubione to "nie"..
czasem mama, tata, da....

mam też problemy z jedzeniem Mikołaja..
cały czas dokarmia się jeszcze ciumkaniem... ale chciałabym go w końcu odstawić..
 rzadko zdarza się dzień by ładnie jadł wciągu dnia..
ale butli nie chce wcale... mięsa, jajek, owoców w ogóle nie chce...  nawet do buzi nie weźmie... a ja czasami nie mam już siły...
robię coś specjalnie dla niego, a potem i tak sama to jem...

jakbym miała nerwów mało to jeszcze moralności Pana I. mnie irytują...
sam nie pilnuje śniadania, a potem ja wysłuchuje paplaniny...
że nie je, że mało witamin i tym podobne... dawałam mu witaminy, bo boję się niedoborów - Miki rośnie, rozwija się powinien zdrowo się odżywiać..
ale odstawiłam,
bo dostał jakiegoś uczulenia krótko po tym ja zaczęłam mu podawać..
koszmar jakiś...

no nic czas wrócić do obowiązków... 

dobrej nocy....

5 grudnia 2014 , Komentarze (1)

Witajcie,

u mnie jak zwykle dużo zaległości.. mało czasu i brak organizacji...
do tego przez kilka dni nie mogłam otworzyć Vitki na telefonie,
więc nawet nie byłam wstanie poczytać co tam u Was..

rano praca, potem obowiązki - dom, dziecko... dni mijają tak szybko...
rany jestem w teaki letargu, że jeszcze chwile bym poczekała,
a Mikołaj bym mi manto spuścił... buu....

prezent od Mikołaja dla Mikołaja czeka w szafie do jutra...

Dobrej nocy...


25 listopada 2014 , Komentarze (4)

Witajcie,

chyba kryzys mam chwilowo zażegnany...
w pracy jest lepiej.. z obowiązkami się wyrabiam, więc mam i chwile spokoju... 

w domu... hmm.. tu się od dawna nie wyrabiam, więc luz i tym się nie przejmuję..

a Mikołaj.. można powiedzieć, że już zdrowy... katarek minął...

Pan I. w pracy na drugiej zmianie, Młody śpi... a ja walczę z papierami póki się nie obudzić.... a potem dostanie jeść i może wybierzemy się na pół godzinki na spacer..
do sklepu i lotka trzeba puścić...

jest zimno, ale słonko wyszło, więc trzeba się przewietrzyć...
bo potem 15.50 serial.. :D

czytam co u Was i biorę się do pracy...

Miłego popołudnia....

20 listopada 2014 , Komentarze (4)

Witajcie,

zamilkłam na trochę, ale mam trudny czas....
nastrój jesienno-zimowy,
do tego Młody przeziębiony i nie dość,
że zmierzły to przez katar źle śpi... a ja razem z nim...
siedzimy w domu od poniedziałku..
Pan I. ma nocki, więc jak do południa siedzi z Młodym to popołudniu musi odespać
i musimy być cicho... więc siedzę z młodym na dywanie i zaczynam świrować...

jak w pracy?? ogólnie fajnie, gdyby nie to,
że pałam nienawiścią do mojej przełożonej... Boże jak dobrze,
że muszę z nią wytrzymać tylko do końca roku...
niestety pierwsze wrażenie podczas rozmowy kwalifikacyjnej okazało się trafne...
jest zołzą i to wredną... co niestety też mnie dobija...
bo o ile miałam nadzieję, że praca da mi trochę odskoczni od pieluch i domu,
to teraz chętnie bym do tego wróciła.. to nie to, że nie chce mi się pracować..
chce, a jak mam jakieś zadanie to się uczę, ale i czas szybciej biegnie...
tylko przestaje mnie to bawić jak wiecznie cię ktoś opierdala..
czasami czuje się jak kompletny matoł, ofiara losu.... przykro mi...
a muszę siedzieć cicho... zależy mi na tej pracy,
a jeśli a pinda będzie jeszcze tylko przez miesiąc to trzeba przetrwać..


chyba za dużo mam na głowie ostatnio, kompletnie się zapadłam....
dawno tak się nie czułam... nawet jedzenie przestało mi smakować...
ale to chyba plus.. bo może waga spadnie... 

Dobrej nocy....

14 listopada 2014 , Komentarze (4)

Witajcie,

no i ten krótki tydzień pracy na mną... fajnie... teraz weekend..
Młody nie dawno zasnął, moja Maminka pojechała przed 20 do domu..
jak dobrze, że ją mam..
nie dość, że Miki się zajęła to jeszcze obiad ugotowała i pranie poprasowała...
ja nie wiem jak się odwdzięczę za te pomoc...

 a jutro najpierw obowiązki w domu.. a potem relaks z Mikosiem..
a dziś sączę Reeds'a  jabłkowego.. tylko połówkę...
poczytam co u Was... i lecę pod wodę..

Dobrej nocy...