Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Kabrik

kobieta, 51 lat, Toruń

161 cm, 87.50 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Aby wejść w ciuchy sprzed ciąży:)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 stycznia 2011 , Komentarze (1)

Niestety mój syn podłapał ode mnie to choróbsko... Nie poszedł już dzisiaj do szkoły. Córka jeszcze się trzyma, ciekawe jak długo. Nie cierpię tych chorób w domu!!! Szczególnie jak chorują dzieciaki.

Mieliśmy jechać jutro do babci, oczywiście dzieci - babci no i jeszcze mojej babci :) Dzieciaki mają prababcie i to dwie. Mają po 83 i 84 lata. Ale nici z tego . Córka jedzie z mężem a ja z synem kurujemy się w domu.

Miałam już dzisiaj moment, aby dać sobie spokój z a6w, no bo choroba i męczące ćwiczenia... i po prostu już się nie chce. Ale zrobiłam!! Pewnie nie dojdę do 42 dnia... ale aby jak najdłużej 

20 stycznia 2011 , Komentarze (1)

Wczoraj było nawet 38,5. Zimno, słabo no i okropny, męczący kaszel. Próbuję leżeć w łóżku, ale wiadomo, trzeba ogarnąć mieszkanie, zrobić obiad, nastawić pranie. Mąż chce sam to wszystko robić, a ja taka durna jestem i nie mogę uleżeć w łóżku jak widzę gary w zlewie i wysypujące się pranie z kosza...

Robię też a6w, ale rano, bo rano zawsze mniejsza temperatura, nie chcę tego tracić.

Waga powoli spada. Mam nadzieję, że dzieciaki się nie zarażą....

18 stycznia 2011 , Komentarze (1)

Kobieta to taki dziwny twór łasy na komplementy. Wczoraj od dwóch osób usłyszałam, że się zmieniłam i wypiękniałam. (zapuściłam włosy, trochę schudłam, ćwiczę). Jedna z tych osób to mój mężuś.

Aż chce się ze złością powiedzieć, że trzeba kochać żonkę taką jaką jest i oczywiście za charakter i ble, ble, ble. Ale wiem, że to wszystko razem współdziała.

No to trzymamy się dalej 

Na razie fajnie. Niestety w piątek lub w sobotę @.....

 

17 stycznia 2011 , Skomentuj

Ćwiczenia są jednak dobre, chudnięcie powolne, bo wczoraj urodzinki siostrzeńca i czasami jakaś wpadka.

Gdyby nie było tych wpadek to pewnie już dawno byłoby te 10 kg w dół. Jednak może lepiej, że wolniej, po ćwiczeniach ciało jakby bardziej gładkie, skóra robi się bardziej napięta. To motywuje do do dalszych ćwiczeń. Wyczytałam, że A6W można robić na dwa sposoby i ten drugi jest bardziej polecany przez trenerów. Przechodzę więc na drugi sposób i wytrzymam jeszcze 27 dni  .

14 stycznia 2011 , Komentarze (1)

Nie będę ważyć się codziennie!!! To dołuje. Przecież takie skoki są normalne. Może co drugi?   Bo powiedzenie sobie, że raz w tygodniu to w moim wypadku nierealne, nie wytrzymam. Może co trzeci?

Ciężkie te ćwczenia, jeszcze 30 dni...Może to wrażenie, ale może brzuszek ciut lepiej wygląda?  Dlatego nie dam się i wytrzymam te 30 dni. :)

13 stycznia 2011 , Komentarze (1)

W końcu mój mężuś zabrał się za siebie. Mądre odżywianie, na obiad chce więcej warzyw, nie chce jeść po 19  - stej. Wczoraj miał głodóweczkę oczyszczającą i mówi, że lepiej się czuje. Aż mnie kusi taki jeden dzień. Tylko ja mam słaby charakter i boję się że wytrzymam pół dnia a potem rzucę się na jedzenie a to byłoby najgorsze....

12 stycznia 2011 , Skomentuj

Już miałam się poddać z tą szóstką, ale mój pociążowy brzuszek jest dla mnie tak silną motywacją, że dodaje mi sił i chcę zobaczyć jak będzie wyglądał po 42 dniu...

Jeszcze żeby nie wpadać w ciągi jedzeniowe... Dzisiaj jakoś się trzymam, ale zobaczymy wieczorem.

Ostatnie dni jakoś smutne takie... Może to pogoda, może człowiek nie może być tylko w skowronkach... Niestety smutek sprawia, że zaczynam jeść i tak nie może być...

Przypomniała mi się taka piosenka:

Na brzegu błękitnej rzeczki
Mieszkają małe smuteczki.

Ten pierwszy jest z tego powodu,
Że nie wolno wchodzić do ogrodu.

Drugi - że woda nie chce być sucha.
Trzeci - że mucha wleciała do ucha.

A jeszcze, że kot musi drapać,
Że kura nie daje się złapać.

Ze nie można gryźć w nogę sąsiada
I że z nieba kiełbasa nie spada.

A ostatni smuteczek jest o to,
Ze człowiek jedzie, a pies musi biec piechota.

Lecz wystarczy pieskowi dać mleczko
I już nie ma smuteczków nad rzeczką.

 

A ja nie lubię mleczka!!!!    


11 stycznia 2011 , Skomentuj

Myślicie, że po zjedzeniu całej lodówki :) starczy godzina ćwiczeń? Jak potem wpadam w takiego doła i myślę sobie, że i tak się nie udało i nie robię już zupełnie nic, tylko dobijam się dodatkowym jedzeniem. Ale chyba lepiej ta godzina ćwiczeń niż potem dodatkowe ptasie mleczko i cukierki.

Dzisiaj kolejny dzień i nowe chęci. Udane śniadanko, zaraz 9/A6W. Biorę się do roboty.  Dzisiaj czeka mnie trochę więcej pracy więc mniejsze szanse na podjadanie...

11 stycznia 2011 , Skomentuj

Myślicie, że po zjedzeniu całej lodówki :) starczy godzina ćwiczeń? Jak potem wpadam w takiego doła i myślę sobie, że i tak się nie udało i nie robię już zupełnie nic, tylko dobijam się dodatkowym jedzeniem. Ale chyba lepiej ta godzina ćwiczeń niż potem dodatkowe ptasie mleczko i cukierki.

Dzisiaj kolejny dzień i nowe chęci. Udane śniadanko, zaraz 9/A6W. Biorę się do roboty.  Dzisiaj czeka mnie trochę więcej pracy więc mniejsze szanse na podjadanie...

10 stycznia 2011 , Komentarze (2)

nie wytrzymałam i zjadłam je. Potem jak już ciastka to czekoladę, 4 parówki, mięso z sosikiem, lentilki - tak za jednym zamachem bo i tak się nie udało . I teraz mam doła z tego powodu. Jednocześnie jest chęć, że muszę mieć tą 5 do wakacji, po prostu muszę!!!!

Nie jem już nic do rana . Może to grupowe ważenie raz w tygodniu i wspólna rywalizacja sprawi, że nie będę wpadać w pożeranie całej mojej lodówki i pobliskiego sklepu?