Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

jestem zwyczają a w sowjej zyczjaności bardzo zjawiskowa O PAMIĘTNIKU Co by to co na pisałam nie zagniło gdzieś w czeluściach twardego dysku dodaje to pamiętnika poszczególne myśli. Przez cały dzień edytuję wpisy dotyczące jadłospisu, pielęgnacji ciała i aktywności fizycznej. Postaram się by powstała wspólna i logiczna całość. By wam czytelnicy lepiej to się czytało., Pozdrawiam

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 84870
Komentarzy: 166
Założony: 2 stycznia 2009
Ostatni wpis: 22 maja 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
malawalawena

kobieta, 38 lat, Kraków

167 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 grudnia 2011 , Komentarze (4)

Dziś poszłam na siłownie o innej porze niż zazwyczaj, stanęłam na bieżni i jak to ja powoli około 3 minut zaczęłam się rozkręcać i tak natknęła mnie myśl by dziś pobić rekord i przebiec 8 km. Pierwsze pół godziny prawie cały czas biegłam z prędkością 7,7 km na godzinę, już w 32 minucie miałam za sobą 4 km. Druga połowa biegu poszła mi trochę gorzej bo byłam już zmęczona i ledwo ledwo ale udało się przebiegłam dziś 8 km co prawda w godzinę i półtorej minuty ale to taki drobiazg. Naprawdę było super. Potem jeszcze wspięłam  się na 25 piętro a to tak rekreacyjnie, by obniżyć puls i by przypomnieć moim pośladkom że co do zasady to one mają być okrągłe a nie płaskawe.

Doliczam dziś cudowne wybiegane 8 km, zatem przebiegłam 107,5 km ( hiphip hura hura) w tym 32 zielone kilometry, do celu pozostało mi jeszcze 1642,5 km.

Jest naprawdę dobrze. Teraz przede mną wyzwanie nie zrobić za dużej przerwy. Ja w związku ze świętami jestem dość mocno zajęta a potem w trakcie świąt. Postaram się jednak pobiegać na siłowni jeszcze jutro oraz planuje mój pierwszy bieg plenerowy w pierwszy dzień świat co by troszkę karpika spalić. 

20 grudnia 2011 , Skomentuj

Dziś tylko na zielono. Na siłownie niestety zabrakło czasu. Tak czy inaczej przed spaniem jakieś brzuszki planuje i solidne rozciąganie.

Doliczam dziś 3 km zielone. Zatem mam za sobą 99,5 km w tym 32 zielone kilometry, do celu pozostało 1650,5 km 

20 grudnia 2011 , Komentarze (3)

Wczoraj to nie był mój dzień. Dużo się nachodziłam ale z powodu braku czasu musiałam się posiłkować komunikacją miejską. Więc nie doliczam zielonych kilometrów. Wieczorem poszłam na siłownie ale ni było dobrze, wszystko ledwo ledwo. Na bieżni dwadzieścia kilka minut i 3 km na steperze 10 minut i 4 km. Mało wiem. Troszkę starałam się poćwiczyć na przyrządach ale też nie bardzo. Denerwuje mnie, że ci instruktorzy którzy tam są nawet się nie zapytają czy coś nie pomóc albo czy mogą coś doradzić.

Licznik: doliczam  ciężko wymęczone 7 km. W takim razie przebiegłam już 96,5 km w tym 29 zielonych kilometrów. Zatem do celu pozostało mi 1653,5 km. Nie jest źle.

No to gotowi do biegu START. 

Mój blog: https://app.vitalia.pl/

15 grudnia 2011 , Komentarze (2)

Wiem, że dawno nie pisałam ale nie miałam kiedy. Dalej biegnę co prawda nie taki intensywnie jak zakładała dałam ale walczę.

Teraz muszę jakoś okięznać licznik:

- z zeszłego tygodnia mam do dopisana 10 zielnych kilerów i niestety tylko 4 z bieżni ale kiepsko się czułam i tak wyszło chyba miałam mały kryzys

- natomiast z tego tygodnia mam do dopisania aż 10 km z siłowni ( 6 km na orbitreku i 4 na bieżni)

- z wczoraj mam do dopisania 7, 1 km z bieżni  oraz 5 zielnych kilometrów

Zatem w sumie mam do dopisania 31,1 km w tym 15 zielonych kilometrów zatem przebiegłam już 89,5 w tym 29 zielnych kilometrów. Zatem do celu pozostało mi 1660,5 km. W sumie dość powili ten licznik się kręci z drugiej jednak strony cieszę się że biegnę dalej. Teraz to jestem ciekawa kiedy licznik przebiegniętych kilometrów przekroczy 150 km a następnie 200 km , ile kilometrów uda mi się przebiegnąć do końca tego roku no i wreszcie kiedy przekroczę swoją pierwszą setkę a jestem bardzo blisko tym bardziej ma teraz siłę do działania a dokładniej do biegu. 

29 listopada 2011 , Skomentuj

 Udało się wczoraj zebrać na siłownię. Niesyty jednak nie dałam rady na bieżni spędzić tyle czas ile planuje. Biegłam tylko 34 minuty i dało mi się przemierzyć dystans 4 kilometrów 200 metrów. Najprościej rzecz ujmując zabrakło mi sił.

Licznik powoli się kręci. Do tej pory przebiegłam 58,4 km w tym 14 zielonych kilometrów zatem do osiągnięcia celu zostało mi 1686,6 km. 

28 listopada 2011 , Skomentuj

Dziś zabrałam ze sobą krokomierz i wyliczył mi 6 km 372m. w sumie nie mało biorąc pod uwagę fakt że poszłam tylko do lekarza i zahaczyłam o galerię handlową ( kupiłam sobie nowy stanik przeceniony o 50%, nie ma to jak zrobić sobie przyjemność po wizycie u lekarza). Ze względu na to że ok. 1,5 km przeszła by niezależnie do tego jaki środek komunikacji bym wybrała czy to autobus czy samochód doliczam dziś zielonych  5 km.

Podsumowując 54,2 km w tym 14 zielonych kilometrów, do celu postało  mi 1690,8 km.

Na dziś mam jeszcze zaplanowany trening na siłowni, nie wiem czy na 100% mi się uda go zrealizować bo kiepsko się dziś czuję.  

28 listopada 2011 , Komentarze (2)

Niesyty nie udało mi się zrealizować planów z poprzedniego posta. No cóż tak czasem bywa że palny planami a życie życiem. Najważniejsze jest jednak nie odpuszczać i walczyć dalej o swoje. Dalej zdobywać kilometry i do boju.

Podsumowując nie biegałam od czwartku za to na szczęście dużo chodziłam. Porzuciłam komunikację miejską za którą prawdę mówiąc nie przepadam na rzecz komunikacji pieszej. Dlatego mam z tego tytułu następujące zdobycze 3 zielone kilometry z czwartku oraz 2 zielone kilometry z piątku.

Zatem licznik   kształtuje się następująco przebiegłam 49,2 km w tym 9 zielonych kilometrów, do celu pozostało mi 1695,8 km.

No to jeszcze spory kawałek przede mną. Myślę jednak że zaraz troszkę szybciej się licznik będzie kręcił. Na dziś sporo chodzenia i w tygodniu też a do tego cały czas planuję biegać na bieżni co najmniej co drugi dzień co najmniej 7 km.

Do tego czeka mnie jeszcze zmiana obuwia do biegania ale o tym w następnym wpisie. 

23 listopada 2011 , Skomentuj

Dziś biegałam w ciągu dnia. Wszystko poszło dobrze. Pierwsze 2 kilometry w 17 minut. Nie czułam się jakoś strasznie zmęczona, powiem szczerze że dziś nawet całkiem wytrwale. Zadowolona jestem. Muszę tylko sobie nową muzyczkę wgrać bo to faktycznie jest ważne i dodaje sił w trudnych momentach.

Licznik wygląda następująco: dziś dodaje 7 km 100m z bieżni plus jeden zielony kilometr ( tych ostatnich jutro może być trochę więcej), zatem przebiegłam 44,2 km wow! w tym 4 zielone kilometry, zatem do celu zostało mi 1700,8 km.

To wspaniałe uczucie, że się tak   licznik kręci. Gdyby nie fakt że mam jeszcze dziś sporo pracy to bym poszła jeszcze raz na siłownie wieczorem coś pobiegać ale po pierwsze muszę się uczyć a po drugie czeka mnie prasowanie. Al. Jakieś fajne ćwiczenia na ręce też się przydadzą.

A co do dalszych planów to poza bieganiem postaram się dołożyć troszkę ćwiczeń na siłowni. Będzie to wyglądało mniej więcej tak – na początek 10 minut stepie co by walczyć o mięśnie pupy a potem jakieś 30 minut ćwiczeń z maszynerią a następnie 60 minut na bieżni. Jak widać musze znaleźć jeszcze godzinę bo dokładnie o tyle wydłuży się mój pobyt na siłowni.

Rozpisałam się, jednak tak na zakończenie dodam że postaram się pobiegać jutro i w piątek, natomiast sobota i niedziela stoi pod znakiem zapytania. Więc pewne mam 14 km hmmmmm fajnie by było zmęczyć więcej, więcej niż 20. 

21 listopada 2011 , Skomentuj

Zmobilizowałam się i ruszyłam dalej mimo tego że były przeciwwskazania bo jestem po wizycie u dentysty a zatem po znieczuleniu. I tak dziś przebiegłam 7 kilometrów 100 metrów. A zatem  przebiegłam już 36 km 100 m ( w tym 3 zielone kilometry) zatem do celu pozostało mi 1708,9 km. Ach jaki to piękny widok kiedy ten licznik tak się kręci. A dziś nie było łatwo już bałam się że nie dociągnę do 7 ale się udało. Mocno pociągnęłam na początku bo pierwsze dwa kilometry zrobiłam w 16 minut. Jednak na razie nie czuje się na siłach by podnieść sobie poprzeczkę i założyć że przebiegnę 8 km. Myślę że na to jest za wcześnie i takie wyzwanie zostawię sobie na początek grudnia.  Tym czasem muszę sobie przygotować nową muzyczkę, która by mnie napędzała.

21 listopada 2011 , Skomentuj

Nie biegałam od czterech dni. O zgrozo to całkiem wbrew moim założeniom. No cóż mam za to całkiem dobre usprawiedliwienie. W sobotę miałam gości i od czwartku przygotowywałam dom i jedzonko. Prawda jest też taka, że po tych przygotowaniach chyba by mi fizycznie brakło sił. A wczoraj… w prawdzie była niedziela ale czasu zabrakło bo były przyjaciółki i kino ( „listy do m” całkiem przyjemny dziewczyński film). Zastawałam się czy nie dodać zielonych kilometrów bo troszkę się nachodziłam ale chyba jednak ta to nie zasługuję. Dlatego licznik stoi w miejscu, myślę że zmienię to dopiero dziś wieczorem. Planuje siłownie gdzieś po 20 i w palnie mam 7 km. Mam nadzieje, że po takiej przerwie dam radę.