Witam Was kochane !
Nie wiem czy ktoś mnie tu jeszcze pamięta, bo dawno tu nie zaglądałam.
Właściwie nie wiem dlaczego tu znowu jestem. Pewnie dlatego, że po raz kolejny chce coś zrobić ze swoim życiem. Ze swoją wagą. Ze swoim wyglądem.
Bardzo dużo się u mnie zmieniło. Mam cudownego, kochającego faceta, który wspiera mnie w walce z wyglądem, ale czasami to "wsparcie" nie jest takie jak bym tego oczekiwała. Ostatnio np. usłyszałam, że jakbym ważyła 70 kg to dopiero by się ze mną "ruchał". On uważa, że nie wyglądam źle. Sam kiedyś był gruby, schudł na swojej diecie. Proponował mi że mnie "odchudzi", ale to tak raczej nie działa. Jak wiecie chodzę na terapie do hipnotyzera (moja ostatnia deska ratunku) właściwie kończy się już ona. Dużo rzeczy mi się poukładało w głowie, powinno się coś zmieniać, bo moja otyłość to nie kwestia wyłącznie jedzenia. To swego rodzaju bunt przeciwko odchudzaniu mnie na siłę.
No a mój facet byłby kolejną osobą kontrolującą moją wagę, czego bym nie chciała...
Nie wiem czy zastosuje jakąś dietę, myślę, że to nie ma sensu po raz setny. Chcę po prostu żyć tak jak "inni". Nie myśląc ciągle o tym co, jak i ile jem.
Zobaczymy co czas pokaże. Mam nadzieje, że w końcu coś ruszy, skoro innym się udaje to czemu mnie ma się nie udać ?