Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Powiem szczerze, już rady sobie nie daję z tym wszystkim, a przede wszystkim ze sobą samą;-(. 3 lata temu waga pokazywała 85kg. Zakochałam się, wyszłam za mąż. Potem ciąża.Przytyłam do 122kg. Mąż zaczął z dnia na dzień tracić mną zainteresowanie, zewsząd dochodziły kąśliwe uwagi rodziny męża i najbliższego otoczenia. W pewnym momencie poczułam, że nas już nie ma. Moje podejrzenia potwierdziły się. Mąż znalazł pocieszenie u innej kobiety, lepszej, zgrabniejszej, nie nerwowej. Wyprowadził się do niej, a ja zostałam z dzieckiem. Będąc na widzeniu z dzieckiem oświadczył mi, że nigdy mnie nie kochał i w najbliższym czasie wystąpi o rozwód W samotności płakałam i zajadałam stresy, aż wreszcie odważyłam się stanąć na wagę. Nie mogłam uwierzyć. 141kg ;-( Chcę zawalczyć o siebie, bo droga, którą idę jest do nikąd. Mam dla kogo żyć! Chcę być zdrowa dla mojej córki, bo ona ma już tylko mnie. 3 WRZEŚNIA 2011 NAJSZCZĘŚLIWSZA KOBIETA NA ZIEMI!!!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 283844
Komentarzy: 9368
Założony: 12 stycznia 2009
Ostatni wpis: 19 marca 2023

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
PomocyAnia141

kobieta, 41 lat, Warszawa

170 cm, 130.10 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

13 sierpnia 2009 , Komentarze (18)

Niestety i tym razem nic w tej materii nie osiągnęłam, ale powiem Wam, że wcale aż tak się tym nie smucę, wiem, że rynek pracy łatwy nie jest i mam ogromną satysfakcję, że szukam i robię coś w tym kierunku. Może wreszcie znajdę miejsce przeznaczone dla mnie. Ta rozmowa kwalifikacyjna przynajmniej należała do normalnych więc chociaż taki z tego plus. W sobotę są moje urodziny, ale dużej fety nie będzie, bo i pieniędzy brakuje. Upiekę tort i zrobię lepszy obiad. Jak zwykle przyjdą rodzice i moja matka chrzestna. W ciszy i spokoju uczcimy ten dzień.
Marzy mi się rower lub jakiś inny sprzęt do ćwiczeń, ale kupię sobie pewnie, gdy znajdę już tą pracę i zacznę zarabiać. A teraz lecę Was poodwiedzać Dziewczynki.
Wasza Anka

9 sierpnia 2009 , Komentarze (32)

Przepraszam Was wszystkie za małą ucieczkę, ale musiałam się trochę zdystansować do tego, co stało się ostatnio i przemyśleć wszystko. Zrozumiałam, że nie mogę się załamywać i to doświadczenie powinno mnie tylko zahartować. Jestem przynajmniej bogatsza w nowe doświadczenie. Chociaż nie ukrywam, że ciężko było mi pogodzić się z myślą, że kierownik hurtowni wybrał na przedstawiciela handlowego długonogą blond piękność ubraną w wyzywający sposób. Wymogiem było min. prawo jazdy kat. B, ale jego brak nie przeszkodził tej dziewczynie w zdobyciu posady, a pan kierownik stwierdził, że kurs może zrobić w trakcie. Może i zrobiłam błąd, ale w akcie desperacji wróciłam do biura pana kierownika i zapytałam o co tu chodzi??? Wymogi w ofercie pracy były jasno postawione: prawo jazdy kat. B, min wykształcenie średnie, dyspozycyjność, mile widziana znajomość języka obcego. Średnie wykształcenie mam, a od października wracam na administrację zaoczną, co nie kolidowałoby z pracą, prawo jazdy posiadam, dyspozycyjna będę, bo Olivką obiecała zająć się mama i znam jęz. angielski. Ta panna ma wykształcenie zawodowe (i to nawet nie profil handlowy, tylko fryzjerstwo), nie ma prawa jazdy, nie zna żadnego języka obcego i chyba jedynym atutem z podanych w ofercie jest dyspozycyjność. Na to facet odpowiada mi tak: chyba pani żartuje...z taką otyłością chce pani reprezentować mój biznes? Wyszłam łykając łzy. Nie wiem nawet, jak dojechałam do domu. Bardzo pomogły mi Wasze komentarze i ciepłe prywatne wiadomości. Za wszystkie każdej z Was dziękuję i mocno przytulam za choćby najmniejsze słowo wsparcia. A teraz biorę się za siebie!!! Udowodniłam już sobie, że mogę dużo jeśli chcę! Schudłam 20 kg w tak fantastycznym gronie Dziewczyn i potrafię jeszcze więcej. A jak upadnę, to wiem, że zaraz się pojawicie i wesprzecie, dodacie otuchy wiary w siebie, a jak trzeba to i konstruktywnego kopniaka na rozpęd. Dziękuję Bogu, że znalazłam tą stronę i mam WAS WSZYSTKIE!!!!!! Dzięki temu zmieniło się moje życie i cały czas zmienia w lepszym kierunku! Nie jestem w stanie podziękować każdej z Was z osobna, dlatego wszystkim, którzy mnie odwiedzają i wspierają WIELKIE PODZIĘKOWANIA!!!!!!!
No i się duża Anka wzruszyła

5 sierpnia 2009 , Komentarze (25)

pozwólcie, że najpierw ochłonę po tym wszystkim, a jak się za trochę pozbieram, to opiszę to wszystko. jedno jest pewne, nie liczą się kwalifikacje człowieka, ale to, jak wygląda

4 sierpnia 2009 , Komentarze (9)

Dziś bardzo szybciutko, ale jutro obiecuję napisać więcej. Od wczoraj tak dużo się dzieje! Powiem tylko, że mam gorącą prośbę do Was wszystkich: trzymajcie jutro za mnie kciuki przed południem - pozytywna energia bardzo mi się przyda. Ważyłam się wczoraj, ale waga stoi w miejscu. Pewnie dopadł mnie pierwszy zastój w odchudzaniu o którym tyle czytałam. Wiem wiem...muszę to przetrwać choćby nie wiem co, bo niebawem znów ruszy. A teraz kładę się spać, bo nie chciałabym jutro startować z workami pod oczami . Acha!!! I dziękuję Wam Kochane za życzonka dla rodziców - mama była bardzo wzruszona. I ostatnia sprawa. Postanowiłam, że zawalczę o auto, bo jeśli wszystko jutro pójdzie pomyślnie, to będę go bardzo potrzebowała . Olivka już grzecznie śpi, a ja jako rasowa vitalijka totalnie uzależniona od naszego portalu postanowiłam jeszcze dziś zostawić Wam choć kilka słów, bo widzę, jak licznie do mnie zaglądacie, a niektóre z Was nawet poganiają mnie na poczcie prywatnej do zamieszczania regularnych wpisów. Śpijcie Słonka dobrze, a Tą, dzięki której uwierzyłam, że jeszcze znajdę w życiu swoją miłość serdecznie z tego miejsca pozdrawiam i do serca przytulam!!!

Wasza Anka

2 sierpnia 2009 , Komentarze (16)

To była spokojna ciepła niedziela. Rano poszłam na mszę do kościółka, po drodze zrobiłam sobie dłuższy spacer, wiele myślałam o różnych sprawach. Mam nadzieję, że poukłądam sobie jakoś to życie od nowa. Potem śniadanko, napisałam jeszcze jednego maila do Natalki i zabrałam się za niedzielny obiad. Uroczysty obiad, bo moi rodzice obchodzili dziś rocznicę swojego ślubu. Tyle lat przeżyli ze sobą, ale tej szczerej i żarliwej miłości, jaką się darzą, mogłaby im pozazdrościć nie jedna młoda para. Są cudowni, radośni, cieszą się każdym wspólnym dniem, zawsze okazują sobie, jak bardzo się kochają i.........jak tak dziś na nich patrzyłam, to trochę smutno mi się zrobiło, że moje małżeństwo mi się nie udało . Oczywiście cieszę się ogromnie szczęściem moich rodziców i dzielę ich radość, ale refleksji nad własnym małżeństwem n ie potrafiłam jakoś pominąć. Chyba jeszcze wszystko jest zbyt świeże.A może jeszcze i na mnie czeka gdzieś jakaś piękna prawdziwa miłość.... Wyrosłam już fakt faktem z bajek o królewiczach na białych rumakach, ale chciałabym jeszcze móc kochać i przede wszystkim czuć się kochana: tak prawdziwie i bezwarunkowo. Po pysznym obiedzie podałam ciasto kokosowe, które udało się jak nigdy i tak siedzieliśmy sobie oglądająca albumy rodzinne i wspominając różne momenty naszego życia. O 21.00 zamówiłam taksówkę i pojechali do siebie. Tak bardzo nie chciałam, żeby wychodzili, coraz trudniej być mi samej w domu, ale przecież nie będę ich prosić, aby zostali, bo nie chcę ich martwić. I tak bardzo stresowali się razem ze mną sprawą rozwodową. Potem pozmywałam, ogarnęłam trochę w domu, wzięłam prysznic i........przywlekłam się do komputera, bo chociaż z Wami mogę tu być Kochane i samotność aż tak nie boli, gdy wiem, że jesteście...cokolwiek będę czuć i cokolwiek dziać się będzie w moim życiu .
Anka

31 lipca 2009 , Komentarze (25)

Otóż za pół godzinki przychodzi mama i ............... lecę do fryzjera. Czas na zmianę. A co najlepiej zmienia kobietę i poprawia jej humor? NOWA FRYZURKA:-). Trochę dziś się nasprzątałam. Nastawiłam już drugie pranie, porozwieszałam, poprasowałam, poukładałam w szafach. Przeleciałam też kurze i podłogi. Mam nadzieję, że spaliłam trochę kalorii. Wczoraj przez dobrą godzinę wydzwaniał do mnie domofonem mój były mąż. Miałam już tego dość. Zgłosiłam interwencję, ale zanim przyjechali funkcjonariusze, mój były mąż zdążył już się ulotnić. Odgraża mi się, że należy mu się połowa mieszkania. A mieszkanie kupili mi rodzice. Malutkie, ale swoje własne mam. Ja natomiast zastanawiam się nad tym, czy nie należy mi się połowa naszego auta, bo 2/3 pieniędzy dali moi rodzice, a on zabrał je, gdy wyprowadzał się do kochanki. Ech trudne to wszystko jest. Dobra Dziewczynki, pędzę jeszcze rozwiesić pranko, potem poczekam na mamę i lecę do fryzjera. Buziaczki!!!


Już po. Chyba liczyłam na trochę inny efekt...sama nie wiem....

30 lipca 2009 , Komentarze (9)

W zasadzie wszystko jest bez zmian. Żyję i zaczynam działać. Mam już CV i listy motywacyjne w 10 szt., szperam w gazetach i internecie pod kątem ofert pracy. Mało ciekawie to wygląda, ale nie poddajemy się i idziemy dalej. Przecież i dla nas wreszcie musi zaświecić słońce.


Wagowo nic nie sprawdzam, bo lada dzień będzie @. Na razie jestem napęczniała, jak gąbka, więc pewnie jestem na plusie. Dietkę jednak trzymam i zastanawiam się nad kupnem sobie roweru stacjonarnego. Zawsze miałabym jakiś konkretny trening. To chyba tyle dziś. Natalka się odezwała, pięknie wygląda, więc już przynajmniej siwieć nie będę z zamartwiania się o Nią. A teraz pozaglądam do Was Kochane Dziewczynki. Buziaczki!!!!!!!!!!!!!!!!
Anka

29 lipca 2009 , Komentarze (17)

W każdym próbuję znaleźć jakąś odrobinę radości i cieszyć się tym co daje kolejny. Uczę się żyć od nowa. Wbrew pozorom to nie jest takie proste, ale dam radę, muszę dać. Mam nowe życie, mam nową siebie:pewniejszą, szczuplejszą i odważniejszą. Od października wracam na administrację, mała rośnie i jest zdrowym radosnym dzieckiem no i jest jeszcze coś.......chcę poszukać pracy, chcę czuć się bardziej niezależna, chcę być między ludźmi i nie czekać tylko i wyłącznie na alimenty, bo to są pieniądze Olivki. Będę się od przyszłego miesiąca za czymś rozglądać, a od jutra siadam do pisania CV i listów motywacyjnych. Będzie dobrze. Musi być!

24 lipca 2009 , Komentarze (33)

A ja durna myślę sobie tak: nie będę stawać na wagę, bo na bank jestem na plusie, po tych całych ostatnich wydarzeniach związanych z rozwodem i trzeba się przyznać, że w tym momencie święta nie byłam, bo zdarzało się chwycić i za białe pieczywo i za kawałek czekolady. Nie wiem gdzie to poszło, może to stres i ta bieganina przedrozwodowa. Tak bardzo się cieszę, że mam 120 kg! Wiem, większość szczuplutkich dziewczyn powiedziałoby: co?????? 120kg??????? Toż to istna masakra!!!!!! A ja się cieszę na przekór wszystkim, bo wiem ile mnie kosztowało zrzucenie tych 20 kg i wiem też, że nie udałoby się to bez WAS KOCHANE. Pewna jestem też tego, że gdybym nie odnalazła tej strony i Was, to nadal byłabym upokarzaną żoną i ważyłabym  z pewnością więcej. Tak więc dziś wielka radość, mam nadzieję, że będzie ona NASZĄ WSPÓLNĄ. Łzy mi płyną, ale to już łzy radości Dziewczyny. Ja nie wiem czemu ja taka jestem ostatnio płaczliwa i wystarczy najdrobniejsza rzecz, abym się wzruszyła.
P.S. Natka melduj mi się tu natychmiast, bo znów mi parę włosów siwych przybędzie nie wiedząc co u Ciebie Kochana.


No się kurczę powstrzymać nie mogłam i wrąbałam całą tackę. A co.... przecież obchodzę mały jubileusz ;-)


21 lipca 2009 , Komentarze (24)

Tak mówi mi moja kochana Mama. Z każdym dniem jakby lepiej. Zaczynam budować życie od nowa. No zobaczymy, jak to wyjdzie, ale będę się starać. Nie pamiętam już czy w tym całym zamieszaniu pisałam Wam Dziewczynki, że od października na studia. Papiery złożone, a ja lubię kończyć rzeczy, które zaczynam. Na uczelnię ruszę już jako wolna osoba.
Boże Drogi, tyle się w moim życiu pozmieniało odkąd przyszłam tu do Was w styczniu i zmiany te w dużej mierze zawdzięczam Wam moje Przyjaciółki. Każda z Was pokazywała mi, że wcale nie jestem nikim, powolutku odzyskiwałam wiarę w siebie, walczyłam, chudłam, rozwiodłam się, wracam do szkoły. Tyle się zmieniło...przeszłam prawdziwą metamorfozę - dziękuję każdej z Was.
Ostatnio żyję pamiętnikiem jednej z Was. Nie będę pisać personalnie, ponieważ może nie życzy sobie Ona, abym używała Jej nicka. Wiedz jednak Kochana, że będzie dobrze, wszystko się ułoży - modlę się o to. Jesteś szalenie dzielna i trzymam za Ciebie mocno kciuki. W tym roku żadnych wakacji nie będzie, bo dużo wydatków było, a alimenty dopiero od przyszłego miesiąca. Więc dla tych z Was, które nigdzie nie wyjeżdżają ta piękna wysepka.