Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Magdzior1985

kobieta, 39 lat, Swiss

165 cm, 68.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: cel 1: 65 kg, cel 2: 60 kg, cel 3: 55kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 stycznia 2014 , Komentarze (4)

Z tygodnia, który zmierza już ku końcowi jestem zadowolona. Jadłam dobrze, regularnie, nawet dziś. Nie objadałam się, nie miałam wpadek, wczoraj trochę za późno kolacja była, ale to dlatego, że spędziłam u dentysty 3 godziny na fotelu i późno wróciłam do domu okropne głodna. 
Jestem już 6 dzień bez słodyczy. W przeciągu ostatnich dwóch tygodni słodycze jadłam tylko w niedzielę 5 grudnia, więc jestem z siebie dumna. Odmawiam wszelkim poczęstunkom, opieram się kateringowi i uważam, że mam powody do dumy.
 
Wczoraj zamknęli kinomaniak.tv, co bardzo dobrze wpłynęło na moją aktywność w dniu dzisiejszym. 

Od rana podyplomowe, dopiero o 18 byłam w domu. Po kolacji "odrobiłam lekcje", pouczyłam się i postanowiłam poćwiczyć, gdyby nie szkoła, to poszłabym na TBC. 

Zjadłam dziś trochę za dużo, bo obiad jadłam w szkole i skusiłam się na karkówkę w sosie - o dziwo domowej roboty - pani podająca jedzenie bardzo się zbulwersowała jak zapytałam czy ten sos jest z naturalnych składników czy z proszku - nie wiem czemu, bo przecież nie pytałam na złość, tylko dlatego, że teraz wszędzie dodają świństwa i ja chcę wiedzieć co jem, jak w sosie jest proszek to wezmę coś innego, trochę mnie to zirytowało, bo nie dość, że dziewczyna nie odpowiedziała na pytanie to niegrzecznie odpowiedziała "udam, że nie słyszałam tego pytania... widzi pani, tam jest kuchnia". - WTF???? 
Tak więc poza tą karkówką z ziemniakami i z surówką zjadłam - 1150 kcal - no mogłam mniej. Dlatego postanowiłam poćwiczyć, spaliłam równo 500kcal.

A było to tak...


9 stycznia 2014 , Komentarze (7)

Przed chwilą się załamałam, zamówiłam w MANGO sukienkę, rozmiar M, bo te dopasowane na suwaki często mają zawyżoną numerację. Sukienka mi się bardzo podoba:
...
ale się nie dopina na plecach, od talii w górę... 

Mam sukienkę o podobnym kroju też M, kupowałam ją jak ważyłam 58kg, jest ok, zapina się bez problemu, chociaż no umówmy się, jak ważyłam 58kg to lepiej się w niej czułam, no ale ta się nie dopina!!! Nie ma opcji!!!

Na zwrot mam 30 dni 
No jak za 28 dni nadal nie będzie się dopinać, to cóż, oddam ją... a szkoda, bo ślicznie w niej wyglądam... chlip. 
Niech mnie ktoś pocieszy....

to już 4 dzień bez słodkiego, kalorie liczę dzielnie z Vitaliuszem 

Edit. Ćwiczę intensywnie kilka razy w tyg. spalając między 500 a 1000 kcal w zależności od rodzaju zajęc.

7 stycznia 2014 , Komentarze (2)

Dzień drugi bez słodyczy zaliczony, w niedzielę wyzerowałam licznik po 7 dniach bezsłodyczowego żywota. 

Dziś w firmie znów był catering, babeczki z budyniem patrzyły na mnie zalotnie, oj uwodziły mnie niesamowicie, ale nie dałam się, ja nie jestem taka łatwa 

A i wczoraj zapomniałam chyba dodać, kiedy ćwiczyłam w domu, nie miałam hantli, nie miałam wody w butelkach. Złapałam więc 2 kartony po litrze mleka i ćwiczyłam z mlekiem heheheh dziś mam niezłe zakwasiory.

6 stycznia 2014 , Komentarze (2)

No cóż, kiedy poczułam, jak opinają mnie spodnie, które przed wakacjami na mnie wisiały (rozm. 28/32) stwierdziłam, że trzeba wrócić na dobre tory. Po świętach, po odstawieniu tego całego świątecznego jadła dopiero po kilku dniach normalnego jedzenia i 5h fitnessu odważyłam się wejść na wagę - pokazała 63,5kg. No cóż, nie jest tragicznie, ale rewelacyjnie też nie. Tak więc mówię sobie dość, trzeba wrócić do tego co było, bo z przodu urosła mi taka dętka, że płakać mi się chce. 

Obecnie nie wiem jak to wygląda, boję się wagi hehe, bo wczoraj byłam na obiadku u cioci, który to zniweczył cały tygodniowy wysiłek - no prawie. Zważę się za kilka dni. 
Dziś miałam jechać na fitness na ABT i PILATES, już się spakowałam, wyszłam, czekałam na autobus, no i wróciłam się do domu hehehe... czemu, ano w mojej siłowni, zapisy na fitness prowadzone są online, więc widzę ile jest wolnych miejsc, gdy wychodziłam było ich -5. Tak więc marne były moje szanse na dostanie się na zajęcia. Czemu się nie wpisałam? A bo dranie zablokowali mi konto na tydzień, za karę, bo przed świętami opuściłam zbyt wielką liczbę zajęć. Na zajęcia mogę się zapisywać przez 7 dni tylko w klubie. Wdrapałam się do mieszkania, rozłożyłam matę i zapuściłam Mel B. 

Zaliczyłam:

W sumie godzina ćwiczeń i  499 spalonych kcal. (zjedoznych 1500)
Miało być jeszcze na brzuchol, w sumie miało być 2h ćwiczeń, ale po tych ramionach, to nie miałam siły podnosić rąk już. 

Mam nadzieję, że jak już będę się pilnować i znów regularnie jeść to moje jędrne ciałko wróci, pracoholizm nie popłaca :)

17 lipca 2013 , Komentarze (8)

W maju uczyłam się do ważnego egzaminu i zaniedbałam dietę i ćwiczenia, do tego stopnia, że waga zaczęła rosnąć. Dziś się na siebie zezłościłam i postanowiłam znów się pilnować, ważyć jedzenie i liczyć... ech... ćwiczę 3x w tygodniu (2x step + 1xTBC), ale nie tak intensywnie jak kiedyś, bo muszę przyzwyczaić organizm. Mój brzuch jest okropny, a ja widząc siebie w lustrze dostrzegam spasioną świnię 

12 marca 2013 , Komentarze (8)

Jak widać ostatnio nie bywam na Vitalii. Mam dużo innych zajęć no i jakoś tak Vitalia zeszła na bok. W tygodniu staram się trzymać dobrych zasad, waga tak w okolicach 57,5 kg - hehe cały czas przez pomyłkę zaczynam od 6 na początku Waga jest ok, dobrze mi tak jak jest i nawet nie musi być 55kg.

Nie mogę się doczekać wiosny, świeżych owoców i warzyw, wszystkiego co lekkie. No i mam dość śniegu, zimna i tej papki na chodnikach.

Wpadek dietowych mam mnóstwo. Wczoraj zjadłam 200g michałków białych... było pysznie, wyszłam na zero po fitnessie, ale samopoczucie trochę gorsze.

Dzięki dziewczyny za wsparcie i za fajne dyskusje Wszystkim WAM życzę powodzenia i dużo motywacji.

6 lutego 2013 , Komentarze (15)

Mam dosyć liczenia kalorii i układania sobie posiłków, to co mam w jadłospisie V. w ogóle mi się nie podoba, nie mam czasu w tym tygodniu gotować. W pracy duży stres, szukanie nowej zabiera dużo czasu. Skopiuję więc jadłospis V. na lepsze czasy.
Jutro tłusty czwartek, napączkuję się i pójdę na TBC i Step.
Nie chce mi się... sytuacja w pracy mnie wykańcza i fizycznie i psychicznie.

31 stycznia 2013 , Komentarze (14)

Właśnie wróciłam z fitnessu, dziś była chyba rekordowa cyfra uczestników płci męskiej na TBC - magiczna 3. Jednego z nich widziałam pierwszy raz, nie był taki zły, ale przyznam, że jak faceci przychodzą na fitness to jest zabawnie. To co wyprawiają, jest tak niepoprawne... No wiem, wredna baba ze mnie, fajnie że przyszli, ale czasem mam wrażenie, że robią sobie więcej krzywdy niż pożytku. Na siłce na pewno wymiatają, ale jak już dochodzi do zajęć grupowych to jednak babki rządzą... Mój tata śmieje się z mojego stepu, a prawda jest taka, że na stepie nawet czasem piłkarze trenują wydolność

Mam ochotę na krupnik, decyzja podjęta, mimo, że jestem na Vitaliowej diecie - ta dostalam jadlospis na kolejny tydzien, jest okropny, obiady bezmięsne! Blech, muszę powymieniać - to jednak krupnik jutro zamierzam ugotować, idę na kwestię smaku znaleźć przepis!

27 stycznia 2013 , Komentarze (8)

Ten weekend był delikatnie mówiąc ciężki. Pączek miał urodziny, więc w piatek był wielki kawałek tortu - aby ograniczyć spożycie ciastek kupiłam po prostu 2 porcje kajmakowca, jedna dla mnie, drugą dla Pączka. Pyszny był

Natomiast wczoraj zabrałam go również na obiado-kolację do hinduskiej restauracji. Wzięliśmy specjalny zestaw dla 2óch osób. Taki zestaw ma chyba 3 dania, plus deser, więc najeść się najadłam aż za nadto. Miła tak odmiana w kuchni. Chlebki hinduskie uwielbiam

Dziś za to byłam grzeczna i trzymalam się diety, no można tak powiedzieć, bo posiłki Vitaliowe nie zawsze mi smakują i dosyć je modyfikuję.

Przekonałam się do mrożonych truskawek, w sumie na koktajle się nadają, no i będę je sobie przyrządzać, truskawki + banan + jogurt naturalny = mniam 

Mam nadzieję, że do czwartku waga spadnie, bo już mam dość tego całego odchudzania

Tandoori bread

24 stycznia 2013 , Komentarze (5)

Postanowiłam dodać kompendium przepisów, które znalazły się w moim pamiętniku, może dla kogoś będą przydatne i nie będzie musiał szukać po wszystkich wpisach. Kiedyś miałam słowa kluczowe, teraz ich nie widać. Tak więc zaczynamy.

Kurczak z migdałami i kaszą gryczaną




PRZEPIS na 1 porcje:

100g kurczaka
20g cebuli
10g śmietany 80% (ewentualnie 30g jogurtu naturalnego/15g śmietany 12%)
10g oleju rzepakowego (można trochę mniej)
25g kaszy gryczanej
6g migdałów
2g pietruszka natka
ok. 185g pieczarek
5g masła

1. Masło rozpuszczamy na patelni, dodajemy skrojone w plasterki pieczarki, doprawiamy solą i dusimy do miękkości, jak już będą gotowe przekładamy do miseczki/na talerz następnie doprawiamy natką pietruszki (ja o niej zapomniałam ).
2. Jednocześnie gotujemy kaszę gryczaną.
3. Kurczaka kroimy w paseczki, doprawiamy ziołami prowansalskimi i solą w niewielkiej ilości. Odstawiamy.
4. Cebulę drobno siekamy. Na patelni podgrzewamy olej, dodajemy cebulę, dusimy.
5. Kiedy cebula będzie miękka dodajemy kurczaka, podsmażamy, dodajemy trochę wody, przykrywamy patelnię i dusimy ok. 5min. Po tym czasie dodajemy śmietanę i wszystko mieszamy, aż sos zgęstnieje.
6. Do powstałego sosu dodajemy gotowe pieczarki, ugotowaną kaszę gryczaną, wszystko mieszamy.
7. Wykładamy na talerz i posypujemy płatkami migdałowymi (ewentualnie posiekanymi migdałami)
 
Oczywiście kaszy nie musicie mieszać ze wszystkim, ale ja myślę, że wszystko się ładnie skomponowało razem
Zawsze używam śmietany 18% (Piątnica), bo ona mi się nigdy nie waży.

Taka porcja ma ok. 400kcal, nie więcej.


NALEŚNIKI PIETRUSZKOWE



Przepis: http://www.przepisy.pl/przepis/nalesniki-z-pieczarkami-i-zielonym-groszkiem 

Z tym, że ja dodałam do nich dodatkowo kurczaka (ok. 160g), zapomniałam o groszku, sera plesniowego uzyłam w wersji light (President) - dodałam 50g do farszu.

Naleśniki (w sumie 2, 1 na każdy dzień) zrobiłam z mąki razowej pszennej.
Do tego sos śmietanowo-pieczarkowy z pietruszka

1 naleśnik z farszem i z sosem miał 416 kcal.

ZUPA DYNIOWO POMIDOROWA
Przepis z Kwestii Smaku - KLIK

Lekko zmodyfikowałam proporcje, poniżej składniki, których ja użyłam.
500g dyni
400g pomidorów w kawałkach - pudliszek
1 główka czosnku
1 łyżka masła (najlepiej klarowanego) - wyszło mi 17g.
2 łyżeczki czerwonej papryki w proszku

1 łyżeczka cukru

1/2 łyżeczki startej gałki muszkatołowej (+ do podania)

Do tego zamiast bulionu stosowałam wodę i mleko.

Do podania użyłam ryżu białego (35g) oraz posiekanych migdałów (20g).
Taka porcja zupy ma:
349 kcal
11g białka pochodzenia roślinnego (głównie)
13g tłuszczy (z czego 6,24g to tłuszcze z migdałów)
55g węglowodanów




PASZTET SOJOWY (pomidorowy)

Przepis znalazłam w książce Jedz pysznie, chudnij cudnie. Jednakże po ostatnich aferach związanych z autorką zawsze sprawdzam to co robię no i znalazlam go również na fajnym blogu kulinarnym. KLIK



asztetu, a raczej pasty wychodzi całkiem sporo więc proponuję zrobić sobie mniejszą porcyjkę. Na zdjęciu 2/3 tego co przygotowałam. 1/3 zamroziłam na gorsze czasy hehe Całkiem smaczna ta pasta, chociaż nie jestem przyzwyczajona do takich smaków. Wydaje mi się doskonała na kolację, ze względu na dużą ilość białka. Zastanawiam się co jeszcze dodać do tej kanapki, bo wiecie, ja mięsożercą jestem.

Kaloryczność:
100,7kcal
7,63g białek
5,78g tłuszczy
5,85g węgli

(skład: 250g soji, 330g wody, która wsiąkła w soję, 500ml wrzątku, 56g marchwi, 150g cebuli - kaloryczność jest w przybliżeniu, nie uwzględniłam przypraw)



Placuszki z kaszy gryczanej

(zdjęcie mojego wczorajszego placuszka):



100g kaszy
1/3 cebuli białej
1 jajo
30 g sera mozzarella (light) - można użyć oscypka albo sera żółtego, wedle uznania.
pieprz i sól
mąka gryczana 1/3 łyżki stołowej.

Kaszę gotujemy w proporcjach 1(kasza):3(woda, ewentualnie bulion warzywny - ale nie z kostki), można dodać trochę masła do smaku. (Prawidłowe gotowanie, do wrzątku wrzucamy kaszę i gotujemy ją pod przykryciem 20 min). Po ugotowaniu hartujemy zimną wodą.

Włączamy piekarnik, ustawiamy piekarnik na 160 stopni z termoobiegiem. Wcześniej wyjmujemy półkę z piekarnika (najlepiej grillową) wykładamy ją papierem do pieczenia.

Cebulę ucieramy na tarce (ewentualnie bardzo drobno siekamy, w ostateczności mielimy w maszynce - ja takowej nie posiadam)
Serek ścieramy na tarce, albo drobno siekamy.
Jajko wbijamy do miseczki doprawiamy solą, pieprzem i ubijamy na kogel mogel widelcem.
Wszystkie składniki mieszamy, doprawiamy jeszcze pieprzem, solą i mąką gryczaną (może być pełnoziarnista mąka pszenna). Nie wsypujemy dużo mąki, ale tak, aby mieszanka nie miała płynnej postaci.

Gotową mieszankę wykładamy na papier do pieczenia w postaci placka.
Wstawiamy do piekarnika, 5 min pieczemy z włączonym termoobiegiem, potem kolejne 15 min bez termoobiegu. Placek przewracamy na drugą stronę, powtarzamy schemat 5 + 15.

Do placka dobry będzie sos z pieczarek i kurczaka.

Ja je zjem z pastą jajeczną z kiełkami.

Wartość odżywcza placka na 100g
Kalorie: 221kcal
Białko: 11g
Tłuszcz: 5g
Węglowodany: 36g


Moje obserwacje? Placek jest fajny, jeśli go nie dotykamy to zmieni się w chrupką całość, ale jest delikatny, łatwo się łamie, w sumie mój wyszedł dość gruby można zrobić cieńsze i podzielić na mniejsze porcje, żeby się nie łamały. Smakuje super.

Przepis na naleśniki gryczane z mączki gryczanej znajdziecie wśród moich przepisów na Vitalii:

NALEŚNIKI


Kotlety z Kaszy Gryczanej

https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcTNHLPfD3XjY88SsuQxLK2ABFvnmBQx3SErM9o9HWN7SrX_3yJe2g


Rozgrzewająca zupa z groszkiem, papryką i imbirem 

(Zamieszczone zdjęcie należy do autorki bloga, nie jest moje).

Ograniczyłam kaloryczność zupy poprzez zminimalizowanie ilości masła. Dodałam tylko 7 gram, a nie 40. Kaloryczność zupy, bez kurczaka i bez ziemniaków to ok. 39 kcal/100g.

Ja do swojej porcji (450g) dodalam jeszcze ok. 200g ziemniaków + 150g piersi z kurczaka. Ale wszystkiego nie zjadłam  tzn. połowy ziemniaków i troche kury zostało. Brzusio mam pełny.