Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Obecna Obecna sylwetka

O mnie

W chwili obecnej zaczynam odchudzanie PONOWNIE po przytyciu blisko 20 kg w ciągu ostatnich 3 lat. Moim celem jest te 20 kg zrzucić w max 3 miesiące a później spróbować jak najdłużej utrzymać nową masę :).

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 35187
Komentarzy: 285
Założony: 30 stycznia 2009
Ostatni wpis: 14 października 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Fatix

mężczyzna, 39 lat, Kielce

182 cm, 100.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Ważyć max 80kg i biegać półmaratony

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 września 2018 , Komentarze (3)

Dzisiaj rano waga pokazała 103,8 kg. Oznacza to, że w ciągu 14 pełnych dni diety zgubiłem 6,7 kg tłuszczu. Jest OK.

Wczoraj były tylko 3 posiłki (z braku czasu) + sporo roweru (30 km w czasie 1:28:00 :D - życiówkę udało mi się zrobić), więc energia jest. Może to pokłosie tego, że po zobaczeniu dobrych wyników badań krwi po prostu mi się chciało jechać i jechać, i jechać...

Obiecałem, że się wynikami podzielę, więc wrzucam poniżej:

Morfologia: wszystko, poza MCV, MCH i Limfocytami w normie (te 3 podwyższone o max 0,5% - więc jest OK; alergie mam, więc to się ma prawo podnieść).
Próby wątrobowe: wsjo w normie (dokładnie pośrodku): ALT 21, ALT 30, fosfataza zasadowa 60, GGTP 35. Podwyższona jedynie bilirubina, ale mam zespół Gilberta, więc po treningach ma prawo dobijać do 1,7 (norma 1,2). Żółtaczki niet ;).

Glukoza w normie. Jedynie cholesterol na poziomie 227, ale... od 10 lat taki mam. Lekarz kiedyś stwierdził, że taka moja "uroda". Podobno ważny jest nie tyle sam cholesterol, co trójglicerydy, a te mam w normie. Stosunek HDL:LDL = 1:5. Wiem, mogłoby być wyżej i dążę do 1:3. Za kilka tygodni intensywnych treningów mój poziom HDL powinien się odrobinę podnieść.

Poza tym czuję się znakomicie i odchudzam dalej:D. Miłego wszystkim dnia życzę!

11 września 2018 , Skomentuj

Dzisiaj rano waga pokazała 104,0 kg :D

Czyli w ciągu 13 dni spadłem o 6,5 kg :D. Ktoś tu w komentarzach pytał mnie, czy mój plan zgubienia ponad 10 kg w miesiąc to jakaś prowokacja - dobrze pamiętam? ;) Jedziemy cały czas do przodu.

Wczoraj były tylko 3 posiłki (nie miałem autentycznie czasu na więcej): na śniadanie 2 jajka na twardo, na obiad karkówka (tłusta, a co - w końcu w czymś witaminy też muszą się rozpuszczać ;) ) z ryżem i szpinakiem na mleku. Kolacja to serek wiejski z owocami.

W międzyczasie na rowerze 20 km (mało, bo miałem awarię - na ostrym podjeździe... odpadł mi pedał :P - okazuje się, że technik w serwisie źle dokręcił. NA szczęście miałem ze sobą narzędzia, to sam go na nowo przykręciłem i wyregulowałem przełożenia - strachu jednak trochę było, bo upadek z roweru przy ponad 30 km/h mógł się źle skończyć; skończył się jednym lekkim zadrapaniem :D ).

Dzisiaj ciąg dalszy diety + może rower później (wciągnąłem się chyba). No i właśnie zrobiłem sobie badania krwi: morfologia, próby wątrobowe, cukier i cholesterol. Dzisiaj mają być wyniki, więc może się nimi podzielę. Zobaczymy, jak wyglądają po 2 tygodniach wyniszczającej diety (tak niektórzy moją dietę nazywają; ja nazywam ją po prostu dietą).

Miłego dnia wszystkim!

10 września 2018 , Komentarze (1)

Dzisiaj rano waga pokazała 104,7 kg! Czyli spadło już prawie 6 kg, a odchudzam się dopiero 12 dni :D.

Wczoraj na śniadanie była mała sałatka z kurczakiem, na obiad wieprzowina i kluski śląskie (niedziela - jedzenie u teściów... musiałem zjeść pół porcji i resztę oddać, żeby nie wpychać niepotrzebnych kalorii). Potem był rower (szybkie 27 km i 1300 kcal poszło), potem parę frytek po 18:30 i na kolację koło 21 jogurt. Spać poszedłem po północy, więc ostatni posiłek był co najmniej 3h przed snem.

Dzisiaj spróbuję również uskutecznić rower, a poza tym dalej oszczędne jedzenie. Do piątku chciałbym zejść poniżej 103 - tym bardziej, że szykuje mi się wyjazd na parę dni, podczas którego utrzymanie diety może być po prostu niepraktyczne i niemożliwe...

9 września 2018 , Skomentuj

Dzisiaj waga pokazała 105,2 kg - czyli lekko w górę.
Wczoraj nie było ćwiczeń, nie było roweru (deszcz cały praktycznie dzień :/) - no i odrobinę "normalne" jedzenie u moich rodziców (chociaż obiad był na parze, a kolacja to lekka zupa).

Mimo wszystko - organizm zatrzymał sobie z tego jedzenia ile tylko mógł ;). Muszę się tego pozbyć dzisiaj, więc może jakiś basen uskutecznię albo... rower w deszczu jednak. W każdym razie spadki się chwilowo zatrzymały. Spodziewałem się tego nawet parę dni temu, więc nie ma tragedii - przetrzymać i organizm "puści" - zawsze tak jest. Za dzień-dwa powinno zacząć znowu lecieć w fajnym tempie :).

8 września 2018 , Skomentuj

Dzisiaj rano waga pokazała 105,1kg. Spadek o 0,3kg. 
Zważywszy, że wczoraj nie było ruchu, a jedynie wieczorna sauna (a potem uzupełnianie wody - wypiłem chyba z 1,5 litra wody :P), to jest ok. 

No i wczoraj były w praktyce 2 obiady - jeden to leczo żony (4/5 warzywa, 1/5 kiełbasa drobiowa), a ok. 18:00 ryba w North Fish. 

Dzisiaj będzie z kolei rower (idę za 2h jakoś), więc jestem spokojny o dalsze wyniki :).

Miłej soboty wszystkim życzę!

7 września 2018 , Skomentuj

Odrobinę dziwne, zważywszy, że wczoraj dieta normalnie była + 1300 kcal na rowerze. Może organizm połapał się, że traci tłuszcz i włączył tryb oszczędzania ;).
Jutro zobaczymy, co będzie dalej...

6 września 2018 , Komentarze (6)

Dzisiaj rano waga pokazała 105,4 kg.

Wczoraj nie było ostatecznie roweru, bo... okazało się, że awaria poważniejsza i z serwisu ma wyjść dopiero dzisiaj. Zastępczo więc poszedłem na basen, gdzie szybko przepłynąłem 1km (40 długości w 30 minut) i poszedłem na krótką (15 min) saunę. Wszystko wieczorem przed snem, więc spało się znakomicie :D.

Dzisiaj dalszy ciąg diety + dzisiaj będzie rower. Mają mi wymienić opony na szosówki (zamiast obecnych MTB), więc na trasie powinienem być w stanie jeździć więcej i szybciej. Dzisiaj potestuję :).

W każdym razie, bilans 8 dni chudnięcia (początek był w zeszłą środę) - 5,1 kg spadki masy. Jest dobrze. Jadę dalej :).

Miłego dnia wszystkim!

5 września 2018 , Komentarze (5)

Dzisiaj waga pokazała 105,7 kg. Niby mniej niż wczoraj, ale minimalnie.
Wygląda chyba na to, że ruch i aktywność fizyczną są niemałym elementem składającym się na moje spadki - ilekroć ćwiczę, waga spada o pół kilo i więcej. Ilekroć aktywności fizycznej brak lub jest jedynie minimalna - waga prawie stoi (techniczne rzecz biorąc nadal leci, ale wolniej).

Wczoraj faktycznie roweru nie było, bo ... rower miał awarię. Od wczoraj jest w serwisie, bo kilka elementów uległo uszkodzeniu. Dzisiaj ma z kolei być do odbioru, więc po południu - po pracy - planuję ze 30 km przejechać. Może więcej.

Z wczorajszego menu:

- śniadanie: koktajl malinowy na mleku + 2 naleśniki z dżemem (połowa mojego dziennego zapotrzebowania na kcal pewnie tam była :P)
- drugie śniadanie: jogurt
- obiad: ze 100 g kurczaka bez panierki, parę frytek i sporo surówki na jogurcie
- kolacja: jajecznica z 3 małych jajek i 2h później jogurt (koło 21, bo szedłem spać o 2 w nocy)

Dzisiaj plan z grubsza podobny, z tym, że już bez naleśników i z ruchem. Jeśli nawet rower miałby się dzisiaj nie udać, to idę pobiegać. Może z 5 km się uda zrobić chociaż...

Miłego dnia wszystkim!

4 września 2018 , Komentarze (1)

Dzisiaj rano waga pokazała 105,9 kg! Oznacza to, że od zeszłego wtorku (pierwszego dnia diety i redukcji wagi) zgubiłem 4,6 kg!
Mam oczywiście świadomość, że to efekt pierwszego tygodnia i dalej tak spektakularnie po prostu nie może być. Mimo wszystko - jestem bardzo z takiego wyniku zadowolony, bo prawie 5kg w tak krótkim czasie robi ogromną różnicę.

Nie powiem, co prawda, żebym to jakoś fizycznie odczuwał (szczerze mówiąc - nie widzę jeszcze różnicy), ale nie od razu Kraków zbudowano. Jestem ciekaw, ile uda mi się "wykręcić" do kolejnego wtorku i czy chociaż ze 2,5 kg spadnie?

Wczorajsze posiłki i aktywność:
- śniadanie serek wiejski,
- drugie śniadanie dwa jajka na twardo (bez majonezu, ale z solą),
- obiad ryba smażona + frytki + szpinak z mlekiem (pycha, polecam!)
- potem był rower - 25km z hakiem - poszło 1200 kcal
- kolacja - domowy koktajl z malin i mleka + serek wiejski

Dzisiaj dopiero wstałem (10:15 :P), zaraz jakieś małe śniadanie a potem... zobaczymy :), ale pewnie podobnie jak wczoraj, tyle, że bez roweru bo pogoda nie zachęca + drobna awaria techniczna roweru...

Miłego dnia wszystkim!

3 września 2018 , Komentarze (1)

Jak w tytule - spadku wagi dzisiaj brak. Ale mnie to nie martwi, bo wczoraj był dzień jedzenia prawie "jak zwykle".

Jednak podczas obiadu od teściowej nie da się odmówić kotleta smażonego na smalcu czy ziemniaków... W każdym razie wczoraj "wciągnąłem" więcej, niż normalnie bym chciał, więc i efekty są. No i roweru nie było, bo postanowiłem zrobić sobie jeden dzień przerwy. Rower za to będzie dzisiaj po pracy:).

Jutro spodziewam się dalszego ciągu spadków, a póki co zabieram się za mój śniadaniowy serek wiejski :). Miłego dnia wszystkim!