Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Obecna Obecna sylwetka

O mnie

W chwili obecnej zaczynam odchudzanie PONOWNIE po przytyciu blisko 20 kg w ciągu ostatnich 3 lat. Moim celem jest te 20 kg zrzucić w max 3 miesiące a później spróbować jak najdłużej utrzymać nową masę :).

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 35190
Komentarzy: 285
Założony: 30 stycznia 2009
Ostatni wpis: 14 października 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Fatix

mężczyzna, 39 lat, Kielce

182 cm, 100.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Ważyć max 80kg i biegać półmaratony

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 września 2018 , Komentarze (3)

Dzisiaj rano waga pokazała 106,8 kg. Prawie 1kg mniej niż wczoraj.
A żeby nie było - wczoraj w ciągu dnia:
śniadanie: serek wiejski
drugie śniadanie: serek homogenizowany
obiad: 2 kawałki piersi z kurczaka z grilla (takie całkiem niemałe - w sumie ze 200-250 g)
kolacja: ... miska flaków, bo akurat teściowa częstowała (a jadłem o 21...) ;)

Poza tym w ciągu dnia wypiłem ze 2 piwa bezalkoholowe Lech Free (limonka:D), parę herbat, trochę wody mineralnej (gazowanej, bo tylko taką lubię). Moim zdaniem bilans kalorii był w okolicach zera.

Do tego przed kolacją a godzinę po obiedzie 21km na rowerze (1h jazdy) po względnie równym terenie (przewyższenia rzędu 50m, więc jakby ich nie było). Poszło ok. 1000 kcal wg Endomondo.

A wieczorem, koło 23 po prostu padłem :D - dawno nie byłem wieczorem zmęczony o tej porze (zwykle chodzę spać o 2-3 w nocy). Podoba mi się taka zmiana:).

Dzisiaj w planie sałatka jarzynowa na śniadanie (niestety jogurtowo-majonezowa, ale cóż), obiad u teściów (ale nie dam się napchać;) ), potem pewnie serek wiejski, jogurt i na kolację coś odrobinę większego. Może uda się w to wszystko włożyć jeszcze ze 20 km na rowerze, bo póki co pogoda znakomita (29 st C w słońcu). 

Miłego dnia wszystkim!

1 września 2018 , Komentarze (1)

Dzisiaj waga pokazała 107,6 kg. Nie jest tak dobrze, jakbym chciał, ale zważywszy na to, że wczoraj nie było roweru (pogoda i brak czasu ze względu na godzinną przerwę między końcem pracy a umówieniem ze znajomymi), a także biorąc pod uwagę zjedzenie przeze mnie połówki tradycyjnego gruzińskiego placka na kolację (celowo zjadłem tylko pół, wiedząc, że toto kaloryczne...) - to i tak jest ok.

Oczywiście nadal alkohol odstawiony, a w ciągu dnia się oszczędzam - tj. 4-5 posiłków, z czego 2 to jogurt albo serek wiejski, a pozostałe (śniadanie, obiad i kolacja) zwykle zawierają coś gotowanego/smażonego, ale w niedużych ilościach.

Rower spróbuję uskutecznić na trochę dzisiaj - póki jest słońce nad Kielcami ;).

Jutro mierzę w 107 - po prostu. Może się uda. Trzymajcie kciuki!

31 sierpnia 2018 , Komentarze (4)

Dzisiaj waga pokazała równo 108 (trzy pomiary dla pewności).
Biorąc pod uwagę, że wczoraj wieczorem wypiłem 2l herbaty ;), jestem umiarkowanie zadowolony.

Wczoraj na śniadanie mała jajecznica, na obiad kurczak (nuggetsy - ze 100g, niestety w panierce, ale co bufet w pracy daje to biorę ;) ) + surówka na jugurcie + ziemniak. 2,5h później porcja "zupy chińskiej" (nie z torebki) - więcej wody, niż zupy w tym 2 kawałki mięsa wieprzowego. Na zakończenie dnia serek wiejski (zwykły, nie light). 

Do tego sporo roweru - 37km wokół Kielc. Endomondo pokazało spalenie 1900 kcal (wierzę, bo "wycieczka" w porywach na tętnie 174 pod górkę).

Sumarycznie spodziewam się, że dzisiaj - za wyjątkiem roweru, bo pogody nie ma - jeść będę podobnie, tylko więcej będzie wody i herbaty (oczywiście niesłodzonej).

Trzymajcie kciuki :)

Miłego dnia wszystkim!

30 sierpnia 2018 , Komentarze (10)

Jak w temacie - po ok. 36h od pierwszego pomiaru, który pokazał 110,5, dzisiaj wszedłem na wagę po pełnym dniu lekkiej diety, zero alkoholu i treningu na rowerze na ok. 1400 kcal (półtorej h, 30km wokół miasta).

Dzisiaj jest 108,4 kg. Do końca dnia planuję jeść 4-5 mniejszych posiłków, począwszy od porannej jajecznicy z dwóch jajek, na maśle i boczku (wiem, niektórzy mnie za to mają ochotę pewnie udusić). Ale trochę tłuszczu trzeba organizmowi dostarczyć, a kompletna z niego rezygnacja byłaby po prostu głupia.
Wiem też, że pierwszy posiłek jest względnie najważniejszy, kalorii będzie miał pewnie koło 300, a i tak dzisiaj czeka mnie trening. Zważywszy, że dwoma z moich posiłków będą: jogurty albo jakiś owoc, to i tak jest ok. Myślę, że dziennie będę w diecie starał się oscylować wokół 1200-1500 kcal max, co z uwzględnieniem treningów powinno mi pozwolić gubić ok. 2-3kg tygodniowo (jak się "zawezmę").

Trzymajcie kciuki, żebym się nie przeliczył w swoich zamierzeniach :).

A, i żeby nie pozostać kompletnie gołosłownym - wrzucam zdjęcie wykonane przed chwilą. Tak wygląda mój brzuch i klatka piersiowa dzisiaj przy 108,4 kg. Nie ma chyba tragedii, ale ładnie też nie jest. Kolejne zdjęcie za 15 kg :D.

29 sierpnia 2018 , Komentarze (14)

Wczoraj wszedłem na wagę, i mimo, że wydawało mi się, że nie jest źle... było źle.
Do myślenia powinno było mi dać to, że tydzień temu pojawiła się płytkość oddechu (niby nic nie robię, a jakoś mało tlenu). 
Po wejściu na wagę, okazało się, że przebiłem 110 - dokładnie 110,5 kg. I mimo, że wyglądam (tak ja uważam) jeszcze nieźle, bo utyłem równo i mieszczę się w L lub XL (czyli te same ubrania mam na przedział 95-110 :P), to jednak czas zjechać z wagi.

Do myślenia dało mi jeszcze jedno - jeżdżę sporo na rowerze (przez wakacje 600km), po 20-30 km dziennie, spalam wtedy nawet 2.000 kcal. A waga stała...
Więc odstawiłem alkohol, odstawiam jedzenie po 18 i zobaczymy, czy teraz ruszy...

Najbliższy pomiar zaplanowałem sobie na jutro - zobaczymy wtedy, czy ze 110,5 zejdzie do 109 lub mniej (powinno moim skromnym zdaniem) - dzisiaj rower mnie jeszcze czeka, lekkie jedzenie i zero piwa wieczorem. Trzymajcie kciuki :D.

Może przy okazji pozbędę się lekkiego nadciśnienia, które mam od roku (przyczyny stresowe, ale masa z pewnością nie pomaga się go pozbyć - moje nadciśnienie to, czysto technicznie nawet nie nadciśnienie co górna granica normy, ale... 135/85 nie jest przyjemne). 

Moje małe i ciche marzenie, żeby zgubić w do końca września z 15kg - że to możliwe, to nie mam żadnych wątpliwości. Ale by było... A potem w dół do 80 kg i zabetonowanie tej wagi.

29 kwietnia 2016 , Komentarze (1)

Dzisiaj rano waga pokazała 93.8kg. Czyli granica 94kg złamana.

Spadało ostatnio powoli, bo trochę zniechęcenie i znużenie dietą mnie dopadło - a Choko Bonsy wieczorem są takie smaczne... Mimo wszystko, pomimo jedzenia słodyczy, waga nadal leci. I tak w sumie nie przekraczam ok. 1200-1400 kcal, razem z czekoladkami, więc bilans się zgadza (choć trójglicerydy mi trochę skoczyły - postaram się je zbić więcej biegając, żeby organizm zagospodarował TGC będące nośnikiem energii w jakiś sensowny sposób).

A tak poza tym czuję się coraz lepiej, coraz więcej jestem w stanie przebiec (wczoraj prawie 5km ciągiem w czasie 32min, czyli małymi krokami zbliżam się do mojej życiówki na tym dystansie tj. 25min). 

Dzisiaj spróbuję wieczorem czekolady nie jeść, a tymczasem szykuję się do biegania:)

21 kwietnia 2016 , Skomentuj

Dzisiaj rano waga pokazała 94.2kg :)
Ważyłem się trzy razy, żeby się upewnić, że to nie pomyłka (aż mi się wierzyć nie chciało). Bez dnia ćwiczeń i tak spadło. I to dość spektakularnie.

Super, więc dzisiaj jedziemy dalej. Dieta, bieganie w planie dzisiaj, jutro stretching i kolejne kilogramy jak się uda.

Trzymajcie kciuki. 

PS. Już na granicy 14kg:D, czyli mniej więcej półmetek tego, co się spodziewam osiągnąć w przeciągu kolejnych 2 miesięcy.

16 kwietnia 2016 , Skomentuj

Dzisiaj waga pokazała 94.9kg :D

Jestem z siebie zadowolony. Weekendowo wcale nie zamierzam zwalniać z dietą, więc do końca tygodnia spróbuję "utrwalić" bieżący poziom, a może trochę jeszcze go poprawić.

Dzisiaj po wczorajszym stretchingu wszystko dosłownie mnie boli (wczoraj był hardcore, ledwo przeżyłem), ale i tak zamierzam pobiegać. Takie 4km byłyby super (ostatnio udało mi się 3,5km ciągiem jednym, potem trochę szybkiego marszu - wszystko w tempie 10km/h). Słabawo, ale nie od razu Kraków zbudowano.

15 kwietnia 2016 , Skomentuj

Dzisiaj waga pokazała 95.4kg:)

Po dłuższym czasie, bo po blisko tygodniu bez spadków, ruszyło.

Faktem jest, że trochę na parę dni odpuściłem, dałem sobie luzu, nawet jadłem wieczorami czekoladę (choć waga wtedy nie rosła, ale też nie spadała). Teraz jednak po krótkim odetchnięciu czas wrócić do bardziej intensywnej diety max. 1200 kcal.

Dzisiaj wieczorem stretching, więc półtorej godziny pocenia, którego nie było przez aż 2 ostatnie tygodnie. Będzie bolało. I dobrze:)

Miłego dnia wszystkim!

12 kwietnia 2016 , Skomentuj

Dzisiaj rano waga pokazała 95.8kg.

Biorąc pod uwagę, że przez ostatnie dni moja masa stanęła w miejscu, i tak jest się z czego cieszyć (chyba).

A żeby śmieszniej było - wczoraj poczułem, że MUSZĘ zjeść czekoladę, więc opakowanie (125g) czekolady poszło wieczorem. A rano 700g mniej. Nie rozumiem :P

BTW. chyba brakuje mi magnezu, stąd ta "chcica". W każdym razie dzisiaj zamierzam uczciwie dietę trzymać. Wieczorem żadnych słodyczy.