Pamiętnik odchudzania użytkownika:
tarantula1973

kobieta, 51 lat, Gorzów Wielkopolski

164 cm, 66.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 lipca 2013 , Komentarze (10)

No, wkurza mnie to wymyślanie tytułów ! Brak koncepcji !

No więc...wiem, od więc a tym bardziej od no nie zaczyna się zdania....dziecko moje macha nóżką już na całego. Nie przypuszczałam, że w ciągu doby może się tak stać...widziałam w poniedziałek jak z trudem udaje się jej podnieść nogę a tu we wtorek diametralna zmiana. Rzeczywiście to kwestia połączeń nerwowych i osłabienia mięśnia. A może kwestia przełamania i właściwej motywacji ? Bo co lepiej ją zmobilizuje jak nie obietnica pójścia na żużel?! A mówiliśmy jej, że jak nie ruszy z nogą z miejsca to na  żużel nie pójdzie....tak, właściwa motywacja !

Wczoraj odwiedziła mnie teściowa . Przyniosła pół wiadra fasolki ! Aż tak to ja fasolki nie lubię..macie jakieś pomysły na wegetariańskie  (tak tak...wege) dania z fasolką w roli głównej ? Tylko nie w bułce....
Dziś podejmuję się heroicznego (dla mnie!) wyczynu : robię pierogi z truskawkami ! Tak wiem, truskawki po 9 zeta, już po sezonie...a ja tu wyskakuję z pierogami....na specjalne życzenie córci. No i nigdy jeszcze nie robiłam pierogów!! Wczoraj gorąca linia z mamą była - jak ciasto zrobić....ależ ze mnie pani domu

Byłam wczoraj na rowerze i na działce - podlewałam, nie opalałam się. Rosną moje pomidorki, które własnoręcznie posadziłam, o takie :
             
Bo ja jestem fanką żółtych pomidorów !!

17.07.2013

I - płatki kukurydziane (garść) + śliwki ze słoika (łyżka) + 1/2 szklanki mleka 0,5 %, kawa

II - kefir 1,5 % - 400 ml, nektarynka

lunch - filet saute, marchewka z groszkiem (zamawiamy dziś obiady w pracy)

obiadokolacja - kanapka z chleba orkiszowego z sałatą, serem i szynką z kurczaka

kolacja - ogórki, pomidor, jajko

Ruch - rower, total fitness

Z popierdółek...widziałam moje włości - basen już wyparował, pozostały niewielkie kałuże. Jest nadzieja, że z 1 sierpnia ruszymy nareszcie z budową. Bo to też temat, który spędza mi sen z powiek. No ale może wreszcie los się odmieni!!
Poza tym głupi telefon...czekałam na niego ale nie spodziewałam się, że tak szybko. Miło, mogłam wreszcie się wygadać....niestety spotkanie teraz nierealne za dużo mamy teraz obowiązków...może w niedzielę w przelocie...ale to takie bardzo bardzo osobiste....

Pogoda ładna, słońce a ja nie mam czasu się opalać, ratuję się mleczkiem brązujacym. a taką mam ochotę powylegiwać się na rozgrzanym piasku.... a tu  szykuje się gruba imprezka, raczej nie z tych dietetycznych
Alkoholizowałam się wieczorem z PiW nalewkami od mojego taty obaliliśmy po kieliszku rodzynkówki i porterówki. Ale to dobre, mogłabym się tym żywić- wiadomo, lubię słodycze. Z PiW powoli dochodzimy do normy.....chyba potrzebujemy (ja potrzebuję) co jakiś czas ogromnej burzy, żeby oczyścić atmosferę...zresztą sytuacja z Kinią też pewnie nas dołowała nieźle. Widać poprawę więc i nerwy troszkę na wodzy.

Chodzi za mną nowy tatuaż ale wcale nie jakiś wymyślny....ot prosty ikoniczny, w stylu tribala skorpion na kostce nogi. Wieeeem... słabe to jest....po prostu czuję potrzebę odczucia igieł na skórze ....to już mania. I nie chce mi się jechać do szczecina, na coś prostego poszłabym w gorzowie (czegoś takiego nie można spieprzyć..chyba..). To jest chore . A chodzi mi o to :
Stare, oldskulowe skorpiony ....nie żadne tam wymyślne bajery. Proste a tak mi się podoba...czy może chodzi już o sam proces tatuowania ? Nie wiem....

Zostawiam was z plażą w Niechorzu...magiczne miejsce, za którym tęsknię...może niedługo, może za miesiąc....

(nie to nie moja fotka...moje tkwią gdzieś na twardym dysku w domu...muszę odszukać, popatrzeć, powspominać...)

16 lipca 2013 , Komentarze (4)

Zaświeciło słońce ! Cieplej się zrobiło ! W życiu też...

Przyszłam do domu a tu PiW mówi mi, że Kinia podniosła nogę !!! Boszzz jaka radość !! Nareszcie jest w stanie podnieść nogę do góry !! Takie niby nic, co każdy z nas robi nieświadomie, rutynowo, ot co za filozofia...po operacji ta rzecz staje się niemożliwa....jednak nasze jęki, gestapowskie przypominanie o ćwiczeniach dały rezultat...odnowiły się połączenia nerwowe i wreszcie jest reakcja na linii mózg- mięsień. Fakt, podnosi tą nogę z wysiłkiem ale wszystko do wyćwiczenia. Teraz pozostaje zginanie - na artromacie ma już 50 stopni...w realu raczej koło 20stu...Teraz widzę światełko ! damy radę!! Jeszcze pojeździ tej zimy na desce!!

Po wizycie u dietetyczki też jest ok. Zakładałam, że nie schudnę lub nawet przytyję a tu myknęło mi 1.5 kg....osiągnęłam wagę vitaliową, w ubraniu, po południu, po posiłku. Dziś rano na pusty żołądek było 65 kg. Następna wizyta 19 sierpnia - pewnie już ostatnia, może....Jestem zadowolona, naprawdę się ucieszyłam, zmotywowałam. Pozytywnie!

Stan psychiczny mimo wszystko zły. Ciągle chodzi za mną piosenka Nosowskiej, która oddaje całkowicie mój nastrój...
                      Ta powtarzalność, nieznośny rytm
                      Refreny świtów, porannych kaw
                      To prasowanie zagnieceń, fałd
                      Którymi noc poorała twarz
                      Niechciana praca kotwicą tkwi
                      Na morza niemożliwości dnie
                      Podobno Azja istnieje gdzieś
                      Lecz z moich okien nie widać jej

                     Zupełnie nie ma się z czego śmiać
                     Gdy wyją na ulicy
                     Karetki i policja

                     Po prostu nie ma się z czego śmiać
                     Więc nie każ się wydurniać
                     Bo wzbiera we mnie furia

                    Ta powtarzalność, nieznośny rytm
                    Refreny świtów, porannych kaw
                    Podobno Azja istnieje gdzieś
                    Lecz z moich okien nie widać jej.

Przyczepiło się, nie chce wylecieć z głowy bo to jest takie "moje".

Wczoraj było oglądanie żużla na necie - II półfinału drużynowego pucharu świata, z toru Kings Lynn Stars....nuda..."nasi" pojechali tak se...tzn Iversen ok ale Nermark fatalny...no cóż...w mojej klasyfikacji najbardziej nielubianych żużlowców bije się o pierwsze miejsce z Hansem A.Swoją drogą..telewizja serwuje nam na okrętkę piłkę nożną, jakieś puchary z brazylii - kogo to interesuje ? A tymczasem w Częstochowie jechali Polacy a publiczna nawet się nie zająknęła...przecież liga polska to najlepsza liga żużlowa świata....a u nas piłka nożna i beznadziejna reprezentacja !!
Gollob chyba się skończył....szkoda....

Do rzeczy....czyli moja dieta na dziś :
I - 2 jajka na twardo, plaster wędliny drobiowej, pomidor, kawa

II - activia, brzoskwinia

lunch - kalafior zapiekany w jajku, żółtym serze i jogurcie naturalnym - 1/3 główki

obiadokolacja - 1/2 piersi kurczaka pieczonej, reszta kalafiora z lunchu

kolacja - twarożek wiejski z łyżką śliwek ze słoika

Ruch - total fitness i rower - to w planach, rzeczywistość zweryfikuje.

Moja szefowa zapytała wreszcie o tatuaż.  tak się chyba czaiła od 2 tygodni i wreszcie dziś : Sztuczny czy na stałe ? Na stałe ofkors....i nie ostatni!!

Myślę o tym potrzebuję dłuższego urlopu....póki co nierealne...

Dla mnie najfajniejsze miejsce nad polskim morzem.. już tam tęsknię, może się uda choć na weekend !!!

Spadam, dość przynudzania !

15 lipca 2013 , Komentarze (3)

Weekend mnie dobił....już nie mam siły...uciekłam i płakałam z bezsilności....wszystko się pieprzy...mam dość ględzenia, pouczania, marudzenia...no nie wyrabiam już !!!
Nie nadaję się na partnera, nie znoszę kompromisów, nienawidzę pouczania....chcę być sama!! Chcę wynieść się z nory, z tego pieprzonego miasta !!!
To jest portal odchudzaniu, więc na tym poprzestanę.
Dziś wizyta u dietetyczki. Waga waha się między 65-66 kg. Jak dla mnie za mało jest to spektakularne....Ale  dużo winy jest po mojej stronie. Chyba jednak ona miała rację, kiedy mi powiedziała, że ja te 5 kg schudnę....Pozostała reszta - po prostu nie ma z czego...A ja się uparłam. I na tym się skończyło....głodzić się nie będę ! Póki co ćwiczę z Chodakowską, jeżdżę na rowerze, spaceruję....
Jedzenie w weekend ok, szaleństwa nie było - zjadłam mały sorbet z czarnej porzeczki, 2 małe wafelki princessa (bez czekolady) i 3 kostki czekolady kokosowej - żeby nie było - rozłożone to było na piątek-sobotę- niedzielę.
15.07.2013
I - płatki ryżowe na chudym mleku z łyżką śliwek w syropie, kawa

II - kefir 1.5 % - 400 ml, nektarynka

lunch - 1/3 bagietki z sałatą, szynką i serem ()

obiadokolacja - 1/2 pieczonej piersi z kurczaka, surówka

kolacja - jajko, pomidory i ogórki

Chce mi się na papieroska...chce mi się już wyjść z pracy i pójść gdzieś daleko..daleko przed siebie....byle nie do domu...

I niby wszystko jest pięknie, fajnie...tylko dlaczego czuję się tak paskudnie?!

I tylko radość, że w niedzielę pójdę na żużel. Tylko dlatego warto przeżyć ten tydzień do końca....Nienawidzę takich stanów u siebie, siebie nienawidzę....
Wydrukowałam sobie w pracy  " Taniec ze smokami ". Ucieknę w książkę, może samo się wszystko naprawi ?


12 lipca 2013 , Komentarze (3)

Pogoda mnie dobija. Chcę gorąca, upałów!!
Śniło mi się dziś, że byłam na plaży, śniło mi się morze...tęsknię.....

Wczoraj dzień resetu totalnego. Nie robiłam kompletnie nic. Nie było rowerów, ćwiczeń....leżałam na futonie i usiłowałam jeść wiśnie....ze znieczuloną połową szczęki to trudne zadanie. Ale za to górna czwóreczka zrobiona !

12.07.2013

I - 2 małe kromki chleba natura z żółtym serem i pomidorem

II - mały batonik w stylu 3BIT (prezent), Belvitki, activia naturalna

lunch - 5 różyczek kalafiora w cieście naleśnikowym, mały banan

obiadokolacja - wczorajszy żurek z jajkiem i białą kiełbasą

kolacja - szklanka koktajlu z jagód, truskawek i malin

Ruch - Chodakowska - total fitness. Ostatnio kiedy go ćwiczyłam, było mi tak suuper. Pierwszy raz (no może poza nartami i ścianką wspinaczkową, no i poza jazdą konną) od dawna ćwiczenia fizyczne sprawiły mi ogromną przyjemność. Z chodakowską ćwiczę od dawna ale raczej robiłam to, bo trzeba, raczej modliłam się, żeby trening szybko się skończył. A w środę poczułam, że autentycznie chcę dać z siebie wszystko, zmęczyć się, spalić mięśnie....czyżby to te osławione endorfiny?!

Plan na weekend to przede wszystkim wyspać się ! I nie wpieprzać tyle słodkiego !! Poza tym odliczać dni do 21 - wtedy żużel. Z młodą czy bez, nieważne..idę!

Alkoholizuję się nadal coolturalnie....nadal spijam po kilka szklanek melisy....wyciszam się. Nadal też jest mi źle na tym świecie...

Warta opada ale ciągle wysoko. Macie screeny :


Jedno z niewielu miejsc, które podoba mi się w gorzowie...

Miłego weekendu ! Ja spadam dołować się dalej :)

11 lipca 2013 , Komentarze (2)

11.07.2013

I - płatki kukurydziane, banan, kawa

II - activia naturalna, brzoskwinia, 4 chude wafle kukurydziane


lunch - kapusta gotowana z marchewką i filetem

obiadokolacja - żurek z jajkiem i białą kiełbasą

przekąska - kromka chleba natura z masłem i pomidorem

Wczoraj był i total fitness i rower...
Był też żużel Piraci vs Wilczki. Lorek przechodzi samego siebie....

Poza tym piję wiadrami melisę, alkoholizuję się wieczorem, nadużywam leków....

Warta opada !

Stan psychiczny taki jak pogoda za oknem...płaczliwie, burzowo, zimno....Jednym słowem drętwo. Dół. Chcę...

Młoda zgięła wczoraj nogę - zgięcie było wyraźne !! Jakieś światełko w tunelu.


10 lipca 2013 , Komentarze (4)

Mam dość. Ta p.i.z.d.a z dołu znów zaczyna imprezować....qrwa ludzie jak ja nienawidzę swojego mieszkania !!!! Nienawidzę tam mieszkać, nienawidzę tych ludzi....ja prdlę !!!!
A taki był błogi spokój...tak długo...zaczyna się na nowo....A ja właśnie dziś w nocy zużyłam ostatnią tabletkę nasenną.....zresztą tak nie można....

W pracy zadyma o urlopy...koleżanka chciała iść na urlop od następnego poniedziałku..szefowa zrobiła zadymę, że kto ją zastępuje, że ma tyle pracy...no ja pierniczę ona też miała dużo pracy a jakoś nic nie stało na przeszkodzie, żeby miała urlop...Czemu w ty dziale każdy urlop to problem...czy to planowany, czy "zielony" czy każdy inny rodzaj nieobecności ? Już nawet chore i z gorączką przychodzimy, żeby jej nie drażnić a i tak qrwa źle...tylko ona ma prawo, tylko ona może...jak  w nowym układzie będzie tak samo to ja pieprzę takie układy !!

Narzekam dziś strasznie, przeklinam....chyba znów łapię doła....mam dość....

Nie byłam wczoraj na rowerze, PiW się nie bardzo chciało, a ja na myśl o siedzeniu na rowerze...no cóż dupa musi się zregenerować po ostatnich wyprawach rowerowych.
Za to zrobiłam total fitness z Ewką i poszłam na spacer z młodą (dla mnie to żadna aktywność wiem....takie wleczenie się noga za nogą....)
Dziś raczej pójdę na rower, na działkę...
10.07.2013

I - płatki kukurydziane na mleku 0.5 % z 1/2 banana i 1/2 brzoskwini

II - activia naturalna, 2 ciastka belvita

lunch - zapomniałam o lunchu - dźwignęłam rano z lodówki polędwiczkę wędzoną z kurczaka, 2 ogórki i pomidora - surówki dziś nie będzie !

obiadokolacja - moja fantazja na temat bigosu czyli gotowane : młoda kapusta, marchewka, odrobina przecieru pomidorowego, koperek, estragon, gotowany filet - zjem średnią bulionówkę

przekąska - jajko na twardo, surówka z pomidorów

Ponarzekałam..wcale mi nie ulżyło....chyba się zastrzelę....chcę nad morze.....chcę na kawę z K. do starbucksa....zmienić klimat.....otoczenie.....zresetować się....nie myśleć....chcę znów na tatuaż...tym razem bez znieczulenia....


9 lipca 2013 , Komentarze (4)

Totalny chaos ! Już się gubię! Pomocy......

Załatwiałam rehabilitację na NFZ. Wydzwoniłam wszystkie przychodnie w Gorzowie....terminy wrzesień, ewentualnie sierpień....Ludzie !!! To jeszcze dziecko!! Życie ma przed sobą ! Ma je spędzić na wózku czy chodząc jak Robocop?!!! Przecież we wrześniu to ina juz nie bedzie w stanie nic zrobić!! Wszędzie terminy, brak limitu....a czy mnie się ktoś pyta jak rąbie mi składkę zdrowotną o limity i terminy?! I co mnie to obchodzi?! Płacę- chcę korzystać ! Bo jak do tej pory nie korzystałam. Gdzie są moje pieniądze?! I dlaczego mam płacić za prywatną rehabilitację? A jak kogoś nie stać to co ? Co ma zrobić, pytam!!!!! Polsko (jako władza, jako miejsce do życia ) nienawidzę cię!!!
Załatwiłam tą rehabilitację na fundusz...w Baczynie koło Gorzowa. Pewnie mało kto wie o tym miejscu, panie okazały się litościwe i od 22 lipca zacznie się kursowanie do Baczyny. Damy radę ! Ja naprawdę nie wydolę płacić po 100-200 zł przez 12 tygodni, nawet przy częstotliwości 3 razy w tygodniu.....to jest kupa kasy....Bezpłatna służba, qrwa , zdrowia!!!

09.07.2013

I - owsianka z rodzynkami i żurawiną + 1/3 jabłka, kawa

II - activia naturalna, brzoskwinia

lunch - surówka z sałaty lodowej, pomidora, ogórka + kurczak wędzony - udko + vinegret

obiadokolacja - mały filet z kurczaka - gotowany + bulionówka zupy z soczewicy

przekąska - koktajl z owoców sezonowych - szklanka

Ruch - rower, Chodakowska

Wczoraj zrobiłam sobie sesję pilatesu (matko...jakie to trudne), wieczorem pojechaliśmy z małżonkiem rowerami - zrobiliśmy 10 km. I znów górka pod Dekerta. Już lepiej się wjeżdżało....tylko dupa boli jak diabli...

W pracy dni konia....robimy półroczne sprawozdanie do centrali, konsolidację i wg MSR za półrocze. Kierowniczka stoi jak kat i pogania...ten tydzień = zapieprz na maxymalnych obrotach....
Z nową pracą na razie cisza...Nikt już z nami niczego nie podpisuje, nic nie chce...a wolałabym żeby sytuacja już poszła w te lub w inne..

Byłam wczoraj na zakupach...jedyne do czego mogłam się zmusić to zakup dwóch T-shirtów , bo brak owych zaczyna mi doskwierać
taka tylko szara i znamienny napis "bad decision make good stories"


Czeka mnie jeszcze zakup nowych jeansów i kremu do twarzy.....cała przeprawa..chyba nabawiłam się jakiejś fobii zakupowej....Boszz gdzie te czasy, że wchodziłam do sklepu i wszystko mi się podobało.....Teraz zakupy to droga przez mękę...

To tyle, trochę wam pomarudziłam, pomiauczałam....Cieszę się tylko z rowerów ! Stan nogi mojego dziecka napawa mnie lękiem....już mi się wydaje, że ta operacja to był błąd....z drugiej strony chodzenie z wywichniętą rzepką to też kalectwo....

8 lipca 2013 , Komentarze (5)

Hi !

Weszłam rano na wagę...66 kg utrzymane ! A już myślałam, że będzie tragedia. Moja chwila prawdy jeszcze przede mną...wizyta u dietetyczki 17 lipca. Do tego czasu muszę pozbyć się 6 z tyłu .

08.07.2013

I - 2 kromki chleba "natura" z 2 plasterkami sera żółtego, pomidor malinowy, kawa

II - 400 ml kefiru 1,5 %, mała brzoskwinia

lunch - surówka z gotowanego brokuła (kilka różyczek ), pomidora, 2 cienkich pasków sera typu greckiego (turek islos), 2 łyzeczki oleju z suszonymi pomidorami, bazylią i czosnkiem

obiadokolacja - 3 łyżki kaszy gryczanej, gulasz z podrobów + warzywa (marchew, pietruszka, seler, por, pieczarki) zabielany jogurtem, surówka

przekąska - surówka z sałaty lodowej z vinegretem

Wracam do total fitness Ewki

Wczoraj rower. Pojechaliśmy po meczu z małżonkiem na objazd osiedla : od nas, szarych szeregów, koło castoramy w dół i pod górę koło szpitala...od strony wyszyńskiego. Kto z Gorzowa to wie....kiedy tak podjeżdżałam i wydawało mi się, że zdechnę - przypominałam sobie wszystkie teksty Ewki Chodakowskiej jako motywację. Dałam radę ! Dawno nie bujałam się na rowerze i kondycja mi siadła. Ta górka nie wygląda źle, ot taki lajcik a jednak...daje w doopę. Zaliczone 7.5 km.

Idealny dzień bezsłodyczowy. Prawie bezsłodyczowy. Do podziału była mała milka z nadzieniem> Wyszło po 5 kostek na łebka - na cały dzień ! Matko ! Już nie pamiętam kiedy tak było!! Chodziliśmy jak na odwyku ! Zamiast słodyczy - czereśnie, brzoskwinie, w rozsądnej ilości. No i czereśnie moczyły się w wodzie z octem....robaki. Wolę wiśnie.

Ten tydzień zamierzam spędzić aktywnie, bez wymówek, bez lenia...mam nadzieję, że się uda . Wracam do Ewki, wieczorem rower...nie ma, że boli.

Tatuaż się złuszczył, trzeba będzie to i owo poprawić...na razie jestem w fazie, że tło mnie denerwuje - jakby na siniaku robione, to na pewno do korekty, kontur w niektórych miejscach i wypełnienie. Nie, nie żałuję, że mam ptaka ale tych róż nie mogę też odżałować. I chyba jednak wolę tatuaże czarno-szare....Wiedziałam, że tak będzie...Że jak zrobię jedno, to będę kręcić nosem....ze trzeba było bardziej popracować...że kaszana wyszła....Trzeba przeżyć ta fazę.... zawsze tak mam i to jest wkurzająca cecha (nawet mnie) mojego charakteru....wieczne kręcenie nosem !

Załamana jestem postępami mego dziecięcia w rehabilitacji kolana....ona zresztą też jest załamana...jak na razie zgina nogę na maszynie do 21 stopni...za tydzień ma przejść na 60 stopni...a ja widzę, że bez maszyny nie jest w stanie zgiąć kolana...zakres może 5 stopni. O podniesieniu nogi w wyproście w ogóle nie ma mowy...Ja wiem...miała w sumie 2 dni rehabilitacji....zmuszamy ja do częstych ćwiczeń w domu....Jednak ma wrażenie, że jej to zwisa, że nie rozumie jak poważna jest ta sytuacja, że może być kaleką do końca życia....ćwiczyć, ćwiczyć...boszzzz jestem jak gestapowiec....rzygać mi się chce !

Stal. Jechali w Gnieźnie...wymęczyli remis i bonusa. To i tak więcej niż zakładali. Legendy chodziły po mieście, że ma być wzmocnienie w postaci Jasona C.. Nie powiem,  przez chwilę też to łyknęłam...tym bardziej, że jego bus widziano w gorzowie....a zmora zapowiadała wzmocnienia, zmiany i cuda na kiju....legenda jak legenda...okazało się, że połamaniec Nermark wrócił do składu....przywiózł 4 punkty....mój mąż twierdzi,że w zeszłym sezonie był dobry, ja tego człowieka nie pamiętam ni w ząb, jak przypomnę sobie jak wchodził w drugi łuk na Jancarzu ( i gleba) to ....qrdę no nie lubię gościa...dla mnie to on mierny jest. Gapa dno, na ryby....Bartek - dobrze, Iversen - nareszcie wraca, Kasper - ok, Hlib - była walka, stara się, Cyfer...no cóż...... Następny meczyk 21 lipca z Unią Tarnów. Trzeba być. Młoda jak będzie nogę zginać to też pójdzie....

Wracam do pracy....zdołowana jestem..jak zwykle niewyspana...ja to się chyba nawet w urnie nie wyśpię . Urlopu pragnę...nierealne....




5 lipca 2013 , Komentarze (6)

Szybko...bo czas goni, w pracy. Kompletny nieogar ale za to sobota będzie wolna

Tatuaż jest w fazie złuszczania, nie wygląda teraz fajnie, niestety. To przejściowe...ale uzupełnianki mnie czekają. Nie ma innej opcji, inaczej się nie da. I oczywiście robię wszystko, czego przy wygajaniu tatuażu robić nie należy...czyli skubię . Wstydź się!!

Pogodziłam się już ze zmianą pracy, właściwie zmianą firmy. Nawet czekam na to z niecierpliwością. Ale żeby nie było zbyt różowo, jedna z koleżanek uprawia czarnowidztwo...jak zwykle równamy w dół z nastrojem. I jedyne co mnie trapi to mój sierpniowy urlop....czy go dostanę ?

Zmęczona nadal, choć wczoraj troszkę odpoczęłam. Weny do kultury fizycznej nadal brak. Wqrwia mnie to

Kinia zaczęła już wczoraj rehabilitację. Odstawiła kule, ma full zabiegów - siedzi na rehabilitacji 3 godziny. I dobrze. Jedyne czego jej zazdroszczę to masaż limfatyczny ! Super sprawa ! Ofkors zabiegi robimy prywatnie, najbliższy termin rehabilitacji - wrzesień !! Co to ma być????!!

Dieta ogarnięta, choć zdarza mi się podjeść wieczorkiem to i owo...ale już nie tak jak jeszcze tydzień - dwa temu...idzie ku lepszemu.

05.07.2013

I - 2 małe kromki chleba orkiszowego z serkiem almette i filetem z indyka, pomidor malinowy, kawa

II - kefir (ale taki zdrowy - nie na mleku w proszku) - 400 ml, małe jabłko

lunch - surówka - sałata lodowa, pomidor, szalotka, 2 plastry fileta z indyka, 2 łyżeczki vinegretu

obiadokolacja - surówka z lunchu (zrobiona w słoiku - czeka w lodówce), 2 pulpety z mięsa indyka z marchewką i pietruszką

przekąska - szklanka maślanki z truskawkami lub cienki kawałek ciasta jogurtowego z brzoskwiniami

dziś się relaksuję na całego, obejrzę Janowicza, poczytam (boszzz dostałam maila, że już mi karę naliczają w bibliotece za przetrzymanie książki ale ja naprawdę nie mam kiedy jej skończyć)

Źle śpię, byle co mnie wybudza, zaraz się gotuję w sobie, serce wali jak oszalałe...nerwica...znacie jakieś "cuś" na te dolegliwości (no bo chyba nie klimakterium....), na razie truję się melisą i neospasminą....a nie chcę też tych piguł w stylu stilnoxu lub relanium...

Spadam pracować, bo pewnie szefowa śledzi, co robię...

A....w niedzielę mecz w Gnieźnie, można powiedzieć, że mecz o wszystko....bo przecież tydzień temu z Czewą przegrali u siebie....No to teraz nie ma już przegranych meczy (hahaha) bo inaczej : witaj I ligo!!!!

Później poczytam, co tam u Was...
A na razie miłego weekendu!!

3 lipca 2013 , Komentarze (8)

Tak....zmiany...zmiany..zmiany....
I to zarówno zawodowe jak i  w diecie.
Musze wrócić do diety z początków odchudzania z panią Iwoną. Zaczynam coraz bardziej sobie folgować, te makarony,  ziemniaczki w zupie i inne takie....rozpasałam się za bardzo, za chwile źle się to odbije na wadze i będzie dupa. I się zdziwię. Dlatego znów trochę bardziej ścisłe jedzenie, z wykorzystaniem tego co było na początku.

Przyznaję, nie ćwiczyłam wczoraj. Znów znalazłam wymówkę. Dużo mam tych wymówek ostatnio...dziecko, praca, chwilowo nie mam ciepłej wody więc trzeba ogarnąć grzanie w garach, pomaganie młodej w myciu....jestem zmęczona i nie mam zwyczajnie ochoty męczyć się bardziej. Ale...wczoraj siedziałam w pracy do 16:30 bo....przyjechał nowy prezes nowej spółki. Miałyśmy rozmowę z nim....zaproponował nam pracę w nowej firmie, na miejscu, na czas nieokreślony, warunki płacowe bez zmian. Od 1 sierpnia. Tu mamy się zwolnić za porozumieniem stron....zgodziłyśmy się, zespół zostaje zespołem. Praca będzie inna, jeszcze bardziej wycinkowa. Ale mimo tego, bedzie jej więcej bo zajmiemy się obsługą wszystkich firm z grupy....Dziwnie mi....tyle lat w tej firmie....niby perspektywy lepsze, jakaś nowa ścieżka rozwoju....z drugiej strony trochę żal. Kwestia wyboru cokolwiek sporna, bo gdybyśmy się nie zgodziły to nie byłoby miejsca dla nas. Czyli albo praca u nich albo kuroniówka (ewentualnie inna praca - tylko gdzie?!). Mimo wszystko patrzę optymistycznie. Przed nami masa pracy, szkoleń, nauki....i to już wkrótce...Oby było dobrze !

Opuchlizna powoli schodzi. Już nie zakładam folii, już się nie ślimaczy, tusz nie wyłazi....będzie się goił, złuszczał. Na razie wygląda jak naklejony

03.07.2013

I - 2 jajka, 5 pomidorków koktajlowych, kawa

II - serek wiejski

lunch - jajko w szynce (pokrojone i zawinięte w 3 plastry piersi w curry)

obiadokolacja - zupa buraczkowa, 1/2 fileta z kurczaka

kolacja - kefir - szklanka, surówka

Nie wpisuję, że będę ćwiczyć, nie wiem czy zmobilizuję się w tym tygodniu do jakiejkolwiek więcej aktywności fizycznej. Smutne to. Jestem wykończona, niewyspana, bez sił ...Ratunku!!!!