Pamiętnik odchudzania użytkownika:
tarantula1973

kobieta, 51 lat, Gorzów Wielkopolski

164 cm, 66.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 sierpnia 2013 , Skomentuj

Masakra dziś...Zmachana jestem jak koń po westernie i chart po wyścigu razem wzięci.
Otóż byłam na zabiegach, wracając odebrałam telefon od pana Artura, że potrzebuje na 15stą beton i żebym zamówiła....qrwa ale ze co???
Wróciłam do firmy, obdzwoniłam betoniarnie i zamówiłam...poszło gładko.Później pojawiła się kwestia zapałaty...no bo oni chcą gotówką, ja tu w Gorzowie, budowa w Ciecierzycach a mój ślubny "jest przecież w terenie"....Dobra, pojechałam zapłacić i ....gość w firmie przychodzi i oświadcza mi, że właśnie maja awarię i produkcja betonu stanęła....No to ja do pracy i znów od nowa dzwonienie, ogarnianie....ufff ...zamówiłam ! Udało się !!! Cała wycieczka na Małorolnych kosztowała mnie 20 zeta + 2 papieroski...i będzie to policzone memu małżonkowi wydatnie się przyczynia do mojego powrotu do nałogu...

Taki zapiernicz,że nawet zapomniałam zjeść....w pracy papiery nie ruszone. Tylko patrzeć jak dostanę zjebkę od kierowniczki

01.08.2013
   I - 2 tosty z serem i szynką i pomidorem, kawa

   II - activia naturalna, brzoskwinia, szklanka pepsi

   lunch/obiadokolacja - zapiekanka brokułowo- kurczakowa

   przekąska - jajko, tost z masłem, sałata

I kurczę, nie... nie ćwiczę... latam po mieście - zawsze to jakiś ruch. Na wadze wczoraj zobaczyłam 64 kg. Nie wydaje mi się, żebym schudła...raczej to efekt nie zjedzonych posiłków. Za to wieczorkiem był i reds żurawinowy i duży kielich porterówki...postanowiłam się wczoraj urżnąć...oglądając Pool vs Coventry na necie....na trzeźwo jazda Kaspera była nie do zniesienia... Angole fajnie wymawiają jego nazwisko...Kazpazak...

Marzę o pójściu do domu i wzięciu prysznica....
Idziemy dziś ogarniać drzewka !
Jutro baluję, pojutrze woodstock...nie mam czasu odpoczywać..

 


31 lipca 2013 , Komentarze (7)

ohhh....jaram się tym Franzem Ferdinandem ! Tak bym się cieszyła, jakby pojawili się na Łudstoku !!! Może... kiedyś....

No właśnie...pewne rzeczy, sytuacje w moim życiu jakby żywcem wyjęte ze snu...Coś tam nabiera rumieńców, coś tam się dzieje i niekoniecznie to dobrze dla mnie...ehhh życie...mieć tak z 20 lat mniej....

Wymyślałam wczoraj prezent dla kumpla - z okazji tej 40chy...czemu to ja zawsze muszę się gimnastykować z wymyślaniem atrakcji ? W końcu to przyjaciel mojego męża, ja go znam o wiele krócej...no ale wymyśliłam...może niezbyt oryginalnie...może nie jest to "good idea" - osądźcie same : dobry alkohol (no samo przez się, jako dodatek) i drzewko do ogrodu ! Myślałam o jakimś fajnym, efektownym drzewku - jakaś japońska wiśnia ozdobna lub drzewko oliwne, o taki coś :
No bo tak...dom już wybudował...nich posadzi drzewo ...i spłodzi syna (ma dwie córki)
no ogrodniczki....dadzą radę takie drzewka w naszym klimacie ? A może jakieś inne? Doradźcie...

Obżarłam się wczoraj ciastem, było mi niedobrze (nie ma się co dziwić), na spotkaniu było drętwo...jak zobaczyłam te plastikowe talerzyki, plastikowe widelce w opakowaniu i kawę w szklankach bez podstawek, uchwytów....no, żenada....nasza kadrowa nie zasłużyła na taką drętwotę i bylejakość..trudno..

31.07.2013

I - jajko po wiedeńsku, 2 plasterki szynki konserwowej, pomidor, kawusia

II - activia naturalna, garść winogron, nektarynka

lunch / obiadokolacja - zapiekanka z brokułów, piersi z kurczaka, pieczarek pod chrupiącą skorupką żółtego sera (mmm...w tej chwili to danie u mnie rulez!!!)

przekąska - wedge salad z serem pleśniowym

Dziś znów Baczyna City - ostatni raz ! Poza tym krio....

Jestem nieprzytomna, zasypiam na stojąco...

30 lipca 2013 , Komentarze (3)

Wczoraj do 20stej w Baczynie ! Boszzz jaka masakra....na szczęście to już końcówka, jeszcze tylko środę przetrwam i koniec!!

Przywieźli materiały, zabrakło strzemion - domówiłam 100 sztuk i 5 kg drutu. Jestem zaopatrzeniowcem na budowie - kiedyś trzeba było się przekwalifikować, zwłaszcza, że czasy niepewne...dzwoniłam dziś do jednej firmy i facet, który odebrał miał tak sexowny głos...łomatko....kolana mi się ugięły....poprawił mi humor na resztę dnia!

Mój PiW dostaje już pierdolca....pozamykał w nocy wszystkie okna, bo padał deszcz...wstałam, żeby otworzyć a on z mordą do mnie "Nie otwieraj ! Ja już mam dosyć tego deszczu !! Nie mogę tego słuchać!! To znowu nam opóźni budowę o 2 tygodnie!!"...no qrdę....ja też nie lubię deszczu ale to padało dopiero 2 noc....poza tym takie dyskusje o 3 nad ranem....no heloł

Chodzę na krio, kolano boli...no nie wiem...chyba zapiszę się po wszystkim na usg kolana. Cała ta zabawa staje się coraz bardziej irytująca.

30.07.2013

I - 2 parówki z szynki, 4 małe ogórki małosolne (mam przesyt płatków owsianych...)

II - kaszka manna bananowa, brzoskwinia

lunch - ciasto i kawa na imprezie

obiadokolacja - zupa wiśniowa z łyżką makaronu i łyżką jogurtu greckiego

przekąska - jajko na twardo, sałata

Nie pisze nic o ćwiczeniach bo...sama nie wiem już,  czy brać się za total fitness czy odpuścić...może wyciągnę stepper na te 2 tygodnie...Mam takie cholerne dylematy....bo niby zrzuciłam te 7 kilosów ale przez te moje nogi jak u rzymskiego piechura - nic nie widać. Dalej jestem przysadzista, dalej ten dół jest za gruby. Bo niby jest lepiej i sama to widzę jednak...spodziewałam się sama nie wiem czego ! I dlatego,że widzę efekty (co prawda mizerne) nie chciałabym odstawiać total fitness Chodakowskiej, z drugiej strony kolana, krioterapia - nie powinnam teraz za bardzo obciążać stawów...Błędne koło !! Ot rozterki starej baby....

Żużelek był wczoraj, liga angielska...Harris - mmmm...fajter jakich mało! piękne akcje pod bandą!

A wczorajszy sms na dobranoc kompletnie mnie rozłożył....poszłam spać w błogim nastroju .
Czytam "Taniec ze smokami"....to wciąga

I nie jedziemy na Anthrax ...szkoda...no ale impreza w piątek i solenizant mógłby się obrazić...w końcu nie co roku obchodzi się 40ste urodziny (boszzzz )...
Ale nic to ! w sobotę jest Hunter ! Odbiję sobie!

29 lipca 2013 , Komentarze (7)

No i w plecy....w zasadzie wygrane ale w dwumeczu przegrali i bonus pojechał do Torunia...
I zdjęcie roku ! Normalnie grand press photo ! Polecam zwrócić uwagę na pewien szczegół


Może to nie było najmądrzejsze ale...qrde to nie szachy, nie salon...Gapa siedział Darcy'emu na kole...doczekał się takiego podziękowania ...Jakoś mnie to nie oburza...
A tak w ogóle to należy się taki gest za ostatnie 2 biegi...chyba już świętowali w parkingu, bo na nominowanych dali doopy i w efekcie to co odrobili, głupio stracili. Szkoda bonusa...szkoda tych 3 punktów...Z drugiej jednak strony nareszcie Stal to drużyna, gdzie jadą wszyscy ! I to jest plus! Dają radę panowie i szacun i m za to...
Szkoda tylko, że bydło gwiżdże na Golloba - człowieka - historię...jaki był taki był, jeździł w Stali, pomagał, doradzał Bartkowi....a teraz przyjmuje się go gwizdami...przykre to....Wszyscy go obwiniają,że przez niego nie było złota w ubiegłym sezonie....Wstyd mi było wczoraj, jak słyszałam te gwizdy....bydło i tyle (obrażając bydło)...zero klasy....
I chciałam powiedzieć, że uczestniczyłam w rozwijaniu sektorówki !!! A później po meczu...face to face z zawodnikami....i - to wymowne spojrzenie....

Weekend żywieniowo idealny - a to z powodu upałów, Słodycze : 1 lód i 1 czekoladka merci. Już nie pamiętam takiego weekendu. oby tak dalej...niestety dziś i jutro będę nadrabiać. Resztki po Annie i pożegnanie kadrowej...
Byłam rowerem nad jeziorem i nawet popływałam trochę, woda ciepła.

29.07.2013

I - płatki kukurydziane, 5 winogron, kawa

II - 3 cienkie kabanosy Tarczyński, 2 małe kawałki murzynka z serem, brzoskwinia

lunch - mozzarella, pomidor, bazylia, kawa

obiadolokacja - brak

przekaska - woda, 2 ciastka belvita

Ruch - stepper lub spacer. Dziś zaczęłam krio, poza tym kolano boli . Niestety muszę trochę odpuścić Chodakowską, za duże obciażenie dla kolan...ale to tylko 2 tygodnie i myślę, że ze 2 razy w tygodniu zrobię podejście.

Dziś znów Baczyna. Poza tym o 12:00 przyjeżdżają materiały na budowę !!! Zaczynamy, chociaż dziś lał deszcz ! Potrzebuję jeszcze załatwić 100 szt. strzemion, bo w stalerze przeliczyli i okazało się, że mają tylko 200 sztuk. Ja piernicze, ależ to ekscytujące !!

Czekam dziś na telefon z Anglii...zacieśniają się kontakty

Tydzień zapowiada się pracowicie i sympatycznie : impreza, woodstock...już nie mogę się doczekać!!

26 lipca 2013 , Komentarze (6)

Chodakowska wczoraj zaliczona. Chociaż moje kolana wołają o zmiłowanie, mam wrażenie, że rzepka pęknie na pół. Ale nie mogę się zatrzymać...nie teraz....Od poniedziałku zaczynam krio i wtedy, niestety, będę musiała odpuścić. Siła wyższa.
Rower też zaliczony. źle mi się jechało, ciężko. Tragedia.

Gorrąco ! Pięknie! Uwielbiam!!

Dziś Anny...mam w dziale 3....dostałam ciasto, zjadłam, teraz mi niedobrze...

Menu :
I - płatki kukurydziane, kawa

II - ciasto, ciasto...activia naturalna

lunch - mozzarella, pomidor, bazylia

przekąska - jajko, pomidory lub sałata


Ruch - total fitness (jeśli kolana pozwolą), ewentualnie spacer, długi spacer ;) bo zobaczę się dziś na krótką chwilę z kimś miłym Bo mój Anioł Stróż czuje się już lepiej !

Dziś znów ta qrwa - sąsiadka dała popis..a właściwie wczoraj....sprowadziła sobie jakiegoś luja i siedzieli na balkonie od 21 wieczorem do 5-tej rano !!! Ludzie powiedzcie mi jak mozna tyle siedzieć, pieprzyć głupoty i chlać piwsko ? Bo ja nie ogarniam tego....o 1:13 wyniosłam się spać do młodej (ale tam też docierały rozmowy zakochanej pary..), o 5:10 wróciłam do małżeńskiego łoża żeby dospać te 20 minut a oni dalej siedzieli i pier.dolili.....to jakaś masakra.....znów się zaczyna....boszzz nie ogarniam tego, nie ogarniam takiego pustactwa, lujstwa....stara baba a tak bezgranicznie głupia, że tylko powietrze psuje na świecie....chyba jej nasram pod drzwi !!!

Z rzeczy milszych to wczoraj zadzwonił pan Artur żebyśmy szykowali materiały na poniedziałek !! Nareszcie zaczniemy budowę!!!! Od rana rozesłałam zapytania o cenę i powiem wam, nie jest różowo....albo nie ma albo za 2 tygodnie....wow ! ale ja potrzebuję na teraz !!

No i czekam na żużelek...już niedługo, już w niedzielę....żeby tylko nie było w palnik!!!!!

Miłego weekendu ! Ja mam zamiar się opalać, alkoholizować, czytać i przede wszystkim spać!!!

25 lipca 2013 , Komentarze (5)

Zmieniłam pasek. Spadł mi kilogram. Do zrzutu pozostało jeszcze magiczne 5 kilo ! Masakra!

W domu spokój...tzn sytuacja wróciła do normy, w takim sensie, że wszyscy normalnie z sobą rozmawiamy. Mój PiW chyba poszedł po rozum do głowy i spuścił z tonu....co nie zmienia faktu, że już mi się nie chce. Zmęczona jestem tymi stanami, dobrze mi samej, na kumpelskiej płaszczyźnie, bez oczekiwań, bez wymagań... z dnia na dzień.

Kupiłam bilety na żużel. Niedziela, godzina 16sta, 5 sektor, 5 rząd - jak najbliżej toru (ale w granicach normy), cieszę się. Oby nie było w palnik .

W pracy znów robię coś za kogoś...tak zdecydowała szefowa...a osoba, do której obowiązków należy to co robię, buja się po biurach i pierd.oli farmazony....jak zwykle...tej pracy też mam dość.

Dziś przesiedziałyśmy z kumpelą pół dniówki na korytarzu, bo u nas pękł sufit i tynk się posypał...żal...Praca na korytarzu w biurowcu jest ok .

25-07-2013

I - płatki kukurydziane + 1/3 banana, kawa

II - activia, banan

lunch/obiadokolacja - ryba w migdałowej panierce + 2 surówki + ziemniaki, kawcia

przekąska - kubek zupy - kremu z kurczaka

Aktywność : rower, total fitnes

Miałam dziś zaj..isty sen...ofkors śnił mi się żużel...ja pierniczę u mnie ciągle monotematycznie....jak ni żużel to dziarki, jak nie dziarki to żużel....

Poza tym nie dzieje się nic. Palę, alkoholizuję się, uprawiam długie rozmowy telefoniczne....standard ostatnio...

Kupiłam sobie to ...na pocieszenie
            
mam pierdolca na punkcie tych kwiatów...

24 lipca 2013 , Komentarze (1)

Na szybko i spadaammmm

23.07.2013

I - płatki kukurydziane, śliwki w syropie, kawusia

II - activia naturalna, gruszka, brzoskwinia, jabłko (ale na bogato było)

lunch - mozzarella, pomidor, kawcia

obiadokolacja/przekąska - krem z kury - bulionówka

Wczoraj była Chodakowska i szybki marsz tez był. Jestem zadowolona.

Dziś czeka mnie Baczyna więc nie będzie nic...i jedzenie też nie najlepiej...

Z innych rzeczy to mój Anioł Stróż chwilowo uziemiony do piątku...nudzi się ( może nie tak...po prostu chwilowo ma nicnierobienie) więc sobie smsujemy, gadamy, ćwierkamy....fajnie tak, wiedząc, że nikt niczego nie oczekuje...fajnie usiąść na ławce, z papieroskiem i gadać...gadać...gadać....jakby to było ze 20 lat temu....

w domu....bez zmian, spokój....

Upał fantastyczny, lampa przez cały dzień, błękit nieba - like it ! oby tak dalej....

A teraz lecę...


23 lipca 2013 , Komentarze (5)

...
Kasper w szpitalu...chyba pobiegnę z wizytą ...to nie jest głupi pomysł.

Mam kosę z mężem. Po raz kolejny...wqrwił mnie już do granic...Najlepsze jest to, że nie padło żadne obraźliwe słowo, żadna tam dyskusja....ot zwykła rozmowa i już....po wszystkim....Kurde ja naprawdę chcę być singlem...w końcu te fochy (moje i jego) doprowadzą nas do adwokata. Mi się już nie chce starać, coraz fajniej mi się żyje obok, nie angażując się w nic, nie tłumacząc się, mam na wszystko wyebane i tyle....Nie potrzebuję wieszaka by się na niego wieszać, nie potrzebuję kogoś, kto prawi mi morały i poucza, potrzebuję wariata - takiego jak ja...Przykre to ale po latach uczucie wygasa....zostaje tylko przyzwyczajenie....nie można całe życie trzymać się za ręce bo drętwieją palce - truizm ale bardzo dobrze oddaje naturę miłości...Po co nam ten dom, plany....nie wiem. I nie jest to kwestia jednego focha, jednego krzywego spojrzenia....coś tam się we mnie skończyło troszkę dawno, teraz wychodzi na wierzch....Wcześniej się bałam swoich uczuć, myśli...no bo jak to, to miłosć na całe życie i takie tam....a przecież zawsze wiedziałam, że to bzdura....Nie nadaję się do bycia w związku na dłuższy dystans....nie jestem bluszczem, który potrzebuje faceta, żeby się wokół niego owinąć...
Dobra, dość tej prywaty....kogo to...Control yourself !

Wczoraj pierwszy dzień w Baczynie...qrdę trochę słabo tam jest ...jedna rehabilitantka (bardzo sympatyczna), ludzi dużo...nie to co wawrów...ale ćwiczenia zrobione i myślę, że te 2 tygodnie dużo jej pomogą. Tylko ten dojazd...tragedia...Poza tym cały dzień poza domem skończył się dla mnie źle...dostałam ataku głodomorstwa...jadłam..jadłam i jadłam...

Dowiedziałyśmy się .... podobno od dobrego źródła (związkowiec), że firma wycofuje się z planu zebrania nas wszystkich księgowych w jedną firmę....z tego, co obiecywał nam tamten prezio....cóż w nowej strukturze finansówki nie ma, centrum usług podobno też nie będzie...czyżbyśmy miały zostać na lodzie...podobno dyrektor jutro jedzie do Warszawy po wieści....w każdym razie cos jest na rzeczy, równie dobrze może nam przywieźć dekrety zatrudnienia jak i zwolnienia.....Zostanę bez pracy....będę miała nareszcie powód by wyjechać z tego kraju

23.07.2013

I - płatki kukurydziane + śliwki + mleko, kawusia

II - activia naturalna

lunch - naleśniki (szefowa stawia) : z tuńczykiem, ze szpinakiem i fetą

obiadokolacja - zupa gulaszowa - mała bulionówka
przekąska - jajko na twardo, surówka z kapusty pekińskiej

mam nadzieję zrobić dziś total fitness. Tak...dobrze powiedziane...mam nadzieję....

Mam taki nieogar w życiu...w pracy....mam dość...chcę na urlop..na bezludną wyspę...będziemy we dwójkę leczyć rany....męczy mnie ten 2013 rok.
Spadam, bo powiem za dużo, bo smęcę...

22 lipca 2013 , Komentarze (1)

Nie poszłam na żużel !!
Tak....wiem....


W niedzielę już grzecznie pokicam na Apatora....I tak..byłam wściekła, wczoraj skręcało mnie ze złości....zamiast zrobić na złość PiW i dziecku sama sobie zrobiłam na złość...Jestę guupia i tyle....Kasper zaliczył dzwon...jak to zobaczyłam ...matko....chłopie ! Tydzień wolnego od żużla, szpital....mam nadzieję, ze do niedzieli stanie na nogi. Przynajmniej....jest czas....

I mam dylemat - 2 sierpnia mam grubą imprezę.. w tym samym czasie gra na łudstoku anthrax....co ma zrobić?? I tu fajnie i tu też fajnie....Można zaliczyć i jedno i drugie tylko....kto się poświęci na kierowcę? Ja na pewno nie ! Pierwsze co zrobię , to chwytam za kieliszek i walę 50tkę

Dziś zaczynamy rehabilitację w Baczynie ! Matko dojazd jest tam do doopy...i kompletnie nie wiem, gdzie jest ta rehabilitacja....no mam ulicę ale ....masakra....
Za tydzień ja zaczynam znowu krio na kolana....
Nie jestem już blondynką. Przefarbowałam się na ukochane brązy ale efekt był dla mnie zaskoczeniem, niemałym.. Jeśli to co mam na głowie jest jasnym brązem to nie chcę wiedzieć jak wygląda ciemny brąz...ale najważniejsze, że nie ma rudego odcienia, nie ma żadnych ciepłych refleksów. I moje oczy znów są niebieskie !!

Byłam w kinie...Brad Pitt mmm.....cud miód orzeszki....Pożarłam :

Poszłam na całość ! Dzień shitów!! Natomiast mój małżonek spędził 15 minut ( z zegarkiem w ręku) przed półkami ze słodyczami, ponieważ nagle zaczął liczyć kalorie. I nagle uświadomił sobie, że pożerał tysiące kalorii (fakt, spala wszystko na siłce ale ileż można robić masę?!). Mało brakowało a spóźnilibyśmy się na film....Żal!

22.07.2013

I - płatki śniadaniowe (czekoladowe kulki) - 5 łyżek, 1/2 szklanki mleka chudego, kawcia

II - brzoskwinia, 2 wafle ryżowe

lunch - fasolka szparagowa posypana żółtym serem - 2 garści

przekąska - Kubuś, paczka Belvitek

obiadokolacja - zupa gulaszowa.

Wszystko pomieszane, gdyż do domu zawinę koło 19stej....obiad zjem na kolację.

Ruchu nie będzie, bo nie będę w domu..zresztą po wczorajszym wypadzie na Kłodawę rowerami ruchu mam po kokardę. Z moim mężem nie da się jechać w wolnym tempie, szczególnie podjazdów pod górki....żeby za nim nadążyć musiałam zapierniczać .... przed domem mało nie zemdlałam. Zresztą może to efekt nasłonecznienia...po 2 godzinach jeziorkowania spaliłam się na buraka ...no bo po co się smarować filtrami ? Filtrem posmarowałam tylko tatuaż i teraz mam bladą plamę na tle czerwieni A kolano boli...mam wrażenie, że pęknie na pół przy najlżejszym wysiłku...Już się boję o zimę...no bo jak to..nie będzie nart?! Niemożliwe...
W piątek koleś z pracy wrócił ze Szwajcarii..przywiózł piękne foty Eigera.....qwa też tam pojadę!!! Nie w tym roku, nie w przyszłym ale pojadę...szczególnie, że mogę się załapać na wyjazd z nim....

No i njus dnia...chyba zaczniemy budowę (nareszcie) ! Był budowlaniec, zrobił wykop - wody nie ma. Można startować!!!
czy mi się zdaje.. Warta opadła?!




18 lipca 2013 , Komentarze (4)

Nareszcie kończy się ten zwariowany dzień w pracy....zadyma na maxa ale też śmiechu było. A jutro się nasłuchamy marudzenia....aż już mi niedobrze...

Pierogi z truskawkami zrobione. Jestem wielka!! Pierwsze ciasto poleciało do kosza, było za twarde. Drugie wyszło idealne - mięciutkie, sprężyste - aż się zdziwiłam. I żaden z pierogów mi się podczas gotowania nie rozkleił. No i przyznaję się, zjadłam kilka - ale bez cukru i śmietanki. Później dowaliłam sobie jeszcze 0.5 kg czereśni - prosto z reklamówki, z rynku, nie mytych....Ja wiem, jestem nienormalna...jak były ekologiczne czereśnie na działce to ja nie jadłam, bo robaki...teraz kupuję na rynku i jem bez opamiętania, no bo przecież pryskane chemią to robaków tam nie ma.....Ale nic mi nie było. Dziś powtórka z rozrywki.

Robię Chodakowską, z przyjemnością, z coraz większym zapałem ! Cieszę się !!

19.07.2013

I - kanapka z chleba wiejskiego z serkiem almette i pomidorem, kawa

II - activia naturalna, brzoskwinia

lunch - zamówiłam dziś rybę w płatkach migdałowych i 2 rodzaje surówki (i ziemniaki też tam były....niestety)

obiadokolacja - kefir z truskawkami lub czereśnie

przekąska - jajko, pomidor

Nic jeszcze nie zrobiłam z fasolą.....wczoraj srałam się z tymi pierogami do późna. Dziś zrobię coś jak chłopski garnek...dodam ziemniaki, paprykę, pomidory, jakąś chudą kiełbaskę - będzie takie leczo.

Dziś urodziny K. Wysłałam życzenia....

Myślę, że zrobię sobie jednak ten tatuaż....rozważam jeszcze takie wzory :
Jest fajny ! Ale raczej nie do zrobienia w Gorzowie...
z tym pewnie sobie tu, na miejscu poradzą. Zakochałam się po prostu w tatuażach na kostce nogi. Bardzo, bardzo fajne miejsce. I tak, zwariowałam.

W niedzielę nareszcie na żużel !!! Do tej pory odpuściłam jeden meczyk, z jednego wyszłam w połowie...ale tu jestem usprawiedliwiona....to był pamiętny 5 maja.....

Oj..spadam..na korytarzu robi się mega zadyma....lecę posłuchać o co kaman, bo zdaje się ktoś wymienił słowo "finansówka"