Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem normalną dziewczyną, interesuję się właściwie wszystkim po trochu, od języków obcych (uczę się francuskiego i angielskiego), po chemię, biologię i historię. Lubię też uprawiać sport, kocham siatkówkę, lubię biegać, ćwiczyć i ogólnie czuć pracę mięśni. Za to nie cierpię wfu, bo mam brzydkie oceny i ogólnie wkurza mnie nauczycielka. Nie zależy mi na utracie kilogramów, chcę tylko mieć twardy i płaski brzuszek oraz zgrabne nogi. ;)))

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 25091
Komentarzy: 194
Założony: 4 listopada 2009
Ostatni wpis: 1 lipca 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
NiepoprawnaIdealistka

kobieta, 29 lat, Bremerhaven

167 cm, 69.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 lipca 2019 , Komentarze (2)

Cześć dziewczyny.

Wczoraj zasnęłam o 20.30, tak mnie ten upał wykończył. Więc miesiąc rozpoczęłam już o 5.30. Próbowałam jeszcze zasnąć, ale nic z tego, więc wstałam, zjadłam śniadanie i poszłam pobiegać. Później poszłam na uczelnię i uczyłam się aż do 16, w sumie około 7h, więc teraz też jestem już wykończona, a na wieczór jeszcze tyle mam zaplanowane... 

A więc obiecane pomiary:

waga: 69,7kg

brzuch dół: 94cm

talia: 77cm

ramię: 27cm

udo: 61cm

łydka: 39cm

pośladki: 105

nad kolanem: 41cm

Dzisiejsze jedzenie:

śniadanie: jabłko i winogrona (140kcal)

obiad: ziemniak z pieca z sałatką i twarogiem ze stołówki uczelnianej(ok. 500kcal?)

przekąski: jabłko i winogrona (140 kcal)

kolacja: wegetariańska fasolka po bretońsku i pieczywo chrupkie z cebulką i serkiem do smarowania (ok 900kcal - zjadłam aż dwie miski, dopóki nie zobaczyłam na internecie ile kcal ma biała fasola...)

Razem: 1680kcal

Sport: bieganie o 7 rano to najlepsze, czym można rozpocząć dzień. Zrobiłam 6km, endomondo powiedziało mi, że to 559kcal. Parę fotek z biegania po moim ulubionym miejscu:

Akurat był odpływ. ;) No nic, dzień zaliczam do jak najbardziej udanych. Za chwilę dokończę serial i muszę poćwiczyć prezentację, którą mam na jutro... Zobaczymy jak to będzie. Zaplanowałam sobie za dużo na dzisiaj haha.

Pozdrowienia ;)

30 czerwca 2019 , Komentarze (1)

Cześć dziewczyny, 

Długo mnie tu nie było, aż od listopada. Baaaardzo dużo się u mnie zmieniło. Dalej studiuję, udało mi się zaliczyć wszystkie egzaminy w zeszłej sesji. Może nie z super wynikami, ale trudno. :D

Do tego w ostatniej sesji bez ćwiczeń i diety (ale bez czasu, żeby w ogóle iść na zakupy albo cokolwiek zjeść) schudłam 4kg. Stres robi swoje. Było mi szkoda to tak zaprzepaścić, więc zaczęłam bardziej uważać co jem, czasami biegać. 

Ważne w tej historii jest to, że również zrezygnowałam z alkoholu. Samotne mieszkanie czasami mnie przerastało, opłacić wszystkie rachunki i jeszcze odłożyć kasę, żeby było na opłatę co semestr za studia - dla rozluźnienia sięgałam wieczorem po winko, żeby się odstresować. Rano z kacem na uczelnię lub do pracy, większy stres, bo jak tu cokolwiek zrobić, jak czujesz się jak kupa? Wszyscy denerwowali, to ja byłam ta poszkodowana, bo nie mam bogatych rodziców i muszę pracować, wszystko sama. Mieliśmy kryzys z chłopakiem. Masakra... Aż pewnego dnia czułam się tak źle psychicznie, że postanowiłam odstawić alkohol na tydzień. Zauważyłam, że mam problem. Z tygodnia zrobiły się dwa, trzy i tak leci już parę miesięcy. To też pomogło mi schudnąć, przekonać się do sportu i... cera wygląda jak u nastolatki. Miałam tyle problemów z trądzikiem, kupowałam maści, piłam sok z aloesu (0,5l za 11 euro w aptece!), nic nie pomagało. A wystarczyło przestać pić alkohol.

Ostatnio był mój pierwszy bieg na 6km. Ukończyłam go z czasem 37 minut 13 sekund, co uważam za osobisty wyczyn, mimo tego, że byłam 72 osobą na 114 (w kategorii Studenci i Uczniowie). Zdjęcie z biegu (napis na koszulce: zawsze jeden krok z przodu) :

Ogólnie to zaczęłam dużo gotować, ale zawsze jem za duże porcje. Moja waga oscyluje w granicy 70kg od 3 miesięcy, dokładne pomiary jutro. A wypadałoby zrzucić jeszcze te 7-10kg. Dlatego robię sobie wakacyjne wyzwanie: w 3 miesiące zamierzam to zrzucić. 

Jutro jest nowy miesiąc, w dodatku poniedziałek. Pod koniec września jadę na urlop z chłopakiem. Idealny czas na wyzwanie! 

Kto jest ze mną?! 

5 listopada 2018 , Skomentuj

Cześć!

Długo mnie nie było, ale przyjechał do mnie chłopak na 10 dni i w sumie to jak przychodziłam z zajęć czy z pracy to wolałam spędzić trochę czasu z nim. Teraz jestem znowu sama, więc myślę, że wrócę w końcu do normalnej diety, być może ćwiczeń i do pisania tutaj. :D 

Szczerze mówiąc, to diety jako tako nie trzymałam. On uczy się teraz do egzaminów, więc w sumie to siedział ciągle w mieszkaniu i się uczył. Oraz gotował. Ja uwielbiam jak on gotuje, ale wiadomo, że nie zawsze było jakoś super dietetycznie. Ale... i tak udało mi się troszkę zrzucić. Nie dużo, ale jednak. A więc wykres po 2 tygodniach, kiedy tylko i wyłącznie wyeliminowałam alkohol:

Prawie kilogram, ale biorąc pod uwagę pieczone ziemniaki, bratkartoffel, kartoffelsalat, spaghetti z pesto i inne smaczności, które serwował mi mój chłopak, to i tak uważam to za dobry wynik. :D W sumie ruszać, to też się za dużo nie ruszałam. Tylko w czwartek chodziłam aż 7 (!) godzin, bo byliśmy z chłopakiem w na prawdę super muzeum. Jeśli ktoś kiedyś będzie nad morzem północnym, tutaj w Bremerhaven, mogę z całego serca polecić Klimahaus. My niestety wszystkiego nie zobaczyliśmy, bo nie założyliśmy, że zajmie to tyle czasu. Wydaje mi się, że to super miejsce dla dzieci, ale ja też bawiłam się przednio. :D Parę fotek:

Za to w tym tygodniu czeka mnie 20h pracy, mnóóóóstwo nauki i malutko odpoczynku. :(

Pozdrawiam!

26 października 2018 , Skomentuj

Cześć dziewczyny,

W końcu weekend, co? Niestety nie dla mnie, ja byłam dziś w pracy, jutro i pojutrze też idę. :D Niestety. Ale za to wczoraj cały dzień miałam dla siebie. Pouczyłam się trochę, pooglądałam seriale, a wieczorem byłam na basenie. Właściwie to chciałam iść na sportowy basen, żeby trochę popływać. No i mój kolega pisze mi, czy nie wyskoczyłabym na piwko lub dwa. A ja mówię, absolutnie, ale jeśli chce, to możemy wyskoczyć na basen. Niestety nie zrozumiał, bo zabrał mnie na taki basen, na którym były masaże, coś jak termy ze słoną wodą (ale chyba nieprawdziwe) i jacuzzi. Więc wyszło na to, że i tak nic nie poćwiczyłam, no ale trudno.

Dziś przyjechał do mnie chłopak na 10 dni. Właśnie naprawia mi drukarkę, a ja mam czas coś napisać, chociaż nie wiem czy mam się czym chwalić, bo właśnie zdałam sobie sprawę, że moja dieta dzisiaj, to była katastrofa. :D

A więc:

Śniadanie: otręby pszenne z jogurtem i słonecznikiem

Obiado-kolacja: Smażona dynia, pieczona papryka z kaszą bulgur i warzywami

Tak niestety tylko tyle, no ale nie miałam ochoty więcej jeść. W pracy nie potrafię, bo jestem jeszcze nowa i wiadomo, że stres itd. 

Jutro chcę jechać na Freimarkt w Bremen, to podobno super wielka impreza. Ale nie wiem czy mi się będzie chciało po pracy. 

Pozdrawiam serdecznie :))

24 października 2018 , Komentarze (6)

Cześć dziewczyny,

Dzisiaj wieczorem oficjalnie zaczynam jednodniowy "weekend". Czwartek zawsze jest moim jedynym dniem wolnym w tygodniu (w weekend pracuję). Normalnie poszłabym ze znajomymi z kierunku do pubu albo kupiłabym sobie czteropak, chipsy i zobaczyła film wieczorem dla relaksu. No ale piję herbatkę zieloną, ogarniam dokumenty i zaraz zobaczę film. Do pubu nie miałam ochoty iść, bo wiem, że mogłoby mnie podkusić, żeby machnąć piwko czy też dwa. :D 

Do tego byłam dzisiaj na małych zakupach, kupiłam dużo warzyw. Ależ byłam szczęśliwa, że za chwilę zrobię sobie pieczone papryki (moje ulubione!)... No ale wystarczyło spojrzeć do skrzynki na listy, a tam list od ubezpieczalni, że mam zapłacić do 18.10, bo jak nie, to naliczą mi 50 euro odsetek (wydawało mi się, że wysłałam odpowiednie dokumenty, że będą mi to ściągać z konta co miesiąc, no ale niestety nie). No a że dziś jest 24.10, no to 50 euro przehulałam... No masakra. Mieszkam dopiero 3 tygodnie sama (wcześniej zawsze miałam współlokatorów, rodziców lub chłopaka), a już nie ogarniam. A najgorsze jest, że to tylko i wyłącznie moja wina, bo to ja tego nie dopilnowałam. Dlatego dziś przysiadłam do mojej umowy z internetu oraz z prądu i... odkryłam kolejne dwie rzeczy, które muszę wysłać. Na szczęście czas na to, żeby to zrobić, jeszcze nie minął. Więc jutro czeka mnie wycieczka na pocztę... 

Chociaż narzekać nie mogę. Uwielbiam mieszkać sama, mogę robić co chcę, zapraszać kogo chcę, być głośno lub nie. Do tego mam wspaniały widok codziennie rano z mojego balkonu:

Ale i tak wolałabym mieć chłopaka przy sobie, żeby poogarniał za mnie moje życie haha. :D No i rano także się zważyłam. Oto pomiary z mojej nowej wagi:

waga: 75,9kg

woda: 49,4%

tłuszcz: 33,2% (tragedia!)

mięśnie: 34,2%

Wszystko fajnie, ale dlaczego tak mało wody? Tego nie rozumiem. :D

Pozdrawiam.

23 października 2018 , Skomentuj

Cześć dziewczyny,

dziękuję za wszystkie zaproszenia do znajomych i komentarze, aż miło się na sercu robi. :) I motywacja też jest. Wczoraj zdecydowałam, że w tym tygodniu będę się po prostu zdrowo odżywiać, nie ważne ile co ma kalorii. Oraz oczywiście rezygnuję całkowicie z alkoholu. Chciałabym, żeby mi się udało, a jest to na prawdę ciężkie, bo towarzystwo na studiach jest imprezowe. :D I mnie też poznali już jako imprezowiczkę. :D 

Rano byłam też na mieście i kupiłam sobie wagę, dzięki czemu będę wiedzieć ile kg przytyłam. I jednak nie jest tak źle jak myślałam. Dziś po śniadaniu i zakupach waga wskazała 76,4kg, ale pasek zmienię jutro, bo wolę to zrobić na czczo. Waga pokazuje też % tkanki tłuszczowej, mięśni itd. Załamałam się, jak zobaczyłam ile tłuszczu we mnie siedzi. Ale to nic, wszystko się zrzuci. Mam zamiar zrobić ładną tabelkę w excelu i co poniedziałek będę publikować rezultaty.

O matko, tak dawno nie trzymałam diety, że zapomniałam jaka to frajda planować, wyznaczać sobie cele i tak dalej. :) 

A więc dzisiejsze żarełko:

śniadanie: płatki owsiane ze słonecznikiem i jogurtem naturalnym

obiad: dwa jajka + kasza bulgur z pomidorami, cebulą i kukurydzą

kolacja: moja wersja chilli sin carne (olej, cebula, soczewica czerwona, kukurydza, fasola) + pieczywo chrupkie z serkiem do smarowania

Dzisiaj było wzorowo, bo miałam tylko dwa wykłady, ale jutro mam zajęcia od 8 do 17, co oznacza jedzenie w stołówce. :D Które zazwyczaj nie jest super smaczne, ale za 2 euro nie można narzekać. W planie jest jutro zupa z mango i dyni. 

Dodatkowo na weekend przyjeżdża mój chłopak, ale on ani nie pije ani za dużo nie je, więc nie przeszkodzi mi w moich postanowieniach, a wręcz przeciwnie. :D To ja zawsze muszę go nakłaniać, żeby coś więcej zjadł. 

Pozdrawiam i być może do jutra! (Jak nie padnę do łóżka po 11 godzinach na uczelni)

22 października 2018 , Komentarze (9)

Witajcie dziewczyny, 

Nie było mnie tutaj aż... 6 lat. Ileż się zmieniło przez ten czas! 6 lat temu byłam nieszczęśliwa, w toksycznym związku (jeśli tak to można nazwać, bo byłam wtedy w gimnazjum). Później zaczęło się liceum, studia i znalazłam kolejnego faceta, który również okazał się chamem. Byłam bardzo nieszczęśliwa, aż pod koniec naszego związku, 3,5 roku temu postanowiłam wyjechać na urlop z rodzicami. All inklusive, Bułgaria, Złote Piaski. Tam wszystko się zmieniło. Poznałam paru Niemców, jednego bardzo, bardzo przystojnego. Jak on na mnie patrzył, jak on mnie adorował. Poczułam w końcu, że ktoś mnie docenia, że jestem na prawdę piękna. Po pierwszym dniu, który spędziliśmy razem popijając drinki, rozmawiając trzy po trzy (on nie rozmawiał za dobrze po angielsku, ja nie rozmawiałam w ogóle po niemiecku), kąpiąc się w nocy w morzu, zadzwoniłam do mojego faceta, który był w Polsce, wygarnęłam mu wszystko i zerwałam z nim. Od tego czasu wszystko się zmieniło. Spędziłam jeszcze 5 cudownych dni z Maxem (bo tak się nazywał ten Niemiec) i wróciłam do Polski odmieniona. Dalej utrzymujemy kontakt, ale nigdy więcej się nie zobaczyliśmy. Mimo to, jest on dla mnie tak ważny, bo pokazał mi, że mogę wszystko. Że nieważne co się stanie, ja sobie poradzę. Bo w końcu spodobałam się takiemu facetowi. Po powrocie zaczęłam korzystać z życia, poszłam do pracy i po roku wyjechałam na studia w ramach programu Erasmus+ do Sofii w Bułgarii. I... poznałam mojego obecnego faceta, który też jest Niemcem. :D 

Dziewczyny, co to były za 4 miesiące. Międzynarodowe towarzystwo, imprezy, brak pracy, nauki też za dużo nie było. Podróże. Macedonia, Grecja, Bułgaria objeżdżona wzdłuż i wszerz. Mój obecny chłopak, F., pokazał mi co to znaczy podróżowanie. Ja znałam tylko all inklusive, a on z kolei nienawidzi tego typu wakacji. Ile my przeżyliśmy przygód przez te 2 lata, które jesteśmy razem... Po ukończeniu studiów inżynierskich w Polsce, przyjechałam do niego do Niemiec. Mieszkaliśmy razem przez 5 miesięcy, a ja wysłałam podanie na studia, tutaj w Niemczech. I dostałam się! W październiku zaczęłam magisterkę na Hochschule, niestety mieszkam teraz znowu daleko od niego. Ja dostałam się na studia na północy kraju, on studiuje na południu. 

Przez ostatnie 2 lata żyłam pełnią życia, ale też bardzo dużo pracowałam i uczyłam się języka. Pisałam inżynierkę, chodziłam 6h tygodniowo na kurs niemieckiego i do tego pracowałam 80-120 godzin miesięcznie. Przez ten stres i wszystko z tym związane, przytyłam ok. 20-30kg. Niestety nie wiem ile dokładnie, ale moja waga oscyluje w okolicach 77-80kg. Tragedia... 

Jestem na prawdę szczęśliwa, ale męczy mnie ta waga, chciałabym znowu poczuć się lekka, pokochać sport i znowu zacząć się zdrowo odżywiać. Teraz kiedy już zaczęłam studia, znalazłam tutaj pracę i załatwiłam wszystkie sprawy związane z przeprowadzką, chcę znowu zacząć się odchudzać. Dziś weszłam na vitalię i zobaczyłam na forum post o tym, że do końca roku pozostało 70 dni. Dlatego postanowiłam wznowić mój pamiętnik. 

Przez pierwszy tydzień postaram się zmienić nawyki żywieniowe. I przede wszystkim wyeliminować alkohol z mojego życia, bo nie mam umiaru w piciu (jeśli zacznę pić, to piję aż zachce mi się spać). Dlatego od dzisiaj do niedzieli moim celem jest 0 alkoholu. W przyszłym tygodniu zacznę też liczyć kalorie.

Dla przypomnienia: tak było kiedyś:

A tak jest dzisiaj:

Bardzo proszę o zaproszenia do znajomych i wsparcie, ponieważ będę go bardzo potrzebować. :)

Cześć i do jutra :)

10 maja 2011 , Skomentuj



Jest we mnie coś co mnie niszczy. Siedzi głęboko w sercu i boli, boli z każdym jego słowem, każdym jego zdaniem, które jest przesiąknięte próbą manipulacji mną, okropnym jadem i chęcią zemsty.

Chciałam się tyle razy tego pozbyć. Próbowałam. Nie potrafię! To takie okropne uczucie, uzależnienie od drugiego człowieka. Dwa, trzy dni bez niego i umieram z tęsknoty. Nie chce mi się jeść, nie chce mi się pić, kiedy nie wymienię z nim chociaż paru wyrazów dziennie...
Apeluję do wszystkich: nie dopuście do takiego stanu! Nigdy nie pozwólcie, żeby drugi człowiek stał się dla was najważniejszy na świecie, żeby rozmowa z nim stała się dla was czystą CODZIENNĄ przyjemnością. Ten ból, gdy wszystko zaczyna się psuć... Ale nie potraficie tego zakończyć, bo jesteście uzależnieni! On i ja to wiemy, dlatego prześcigamy się w ranieniu się i okropnych zdaniach, które rozrywają moje serce na kilka kawałków...

Jestem za słaba, żeby to skończyć! Nie potrafię się na to zdobyć, zbyt bardzo się boję! Jestem tchórzem! Boję się tego, że sobie z tym nie poradzę, że będę mieć depresję...
A może już ją mam?
Mam dopiero to naście lat, ale od 3 lat zmagam się z tym problemem, nie potrafię tego skończyć.

Boję się, że jak dorosnę to coś we mnie pęknie. I wtedy nie będzie już tak wesoło...

2 maja 2011 , Komentarze (1)

Cześć! :)
Muszę się pochwalić - w ostatnie dwa tygodnie schudłam 1,3kg, czyli więcej niż zakładałam. :) A uwierzcie, że było dużo grzeszków, czekolada, święta, lody, słodycze, chipsy...
Teraz mamy maj i mam miesiąc, żeby przejść na stabilizację.
A oto moje pomiary i cele (w nawiasach):
waga: 53,7 kg [53-52,5kg]
talia: 63 cm [61 cm]
łydka: 36 cm [34 cm]
udo: 53 cm [50 cm]
W maju zamierzam wziąć się za siebie, przestać podjadać i przede wszystkim ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć.
Napiszę kolejną notkę, jeśli uda mi się osiągnąć jeden z wyżej wymienionych celów. :)
Buziaki! :*

17 kwietnia 2011 , Komentarze (3)


Muszę się zmotywować. Wakacje tuż tuż a ja się obijam! Chcę moją wagę sprzed roku, z nią czułam się najlepiej. :) W zeszłym roku udało mi się dużo schudnąć razem z vitalią. Żeby dać sobie ostrego kopa, macie porównanie:

1. Styczeń 2009 - waga ok. 63-65 kg.


2. Sierpień 2009 - waga ok. 60-62 kg



3. Styczeń 2010 - waga ok. 59 kg


4. Maj/czerwiec 2011 - waga 53kg.




Aktualnie ważę 55 kg. Chcę się pozbyć tych 2kg i znowu czuć się piękna. Mój plan na kwiecień, maj, czerwiec:

IV - Mam trzynaście dni, żeby do końca kwietnia schudnąć kilogram. 1 maja chcę widzieć na wadze 54kg. Dieta 1300 kcal (trzymam ją już od marca, ale w weekendy wychodzę ze znajomymi i niszczę wszystkie efekty).

V - Przez cały maj mam czas, żeby schudnąć do 53-52,5 kg.

VI - Stabilizacja.
Trzymajcie kciuki! :)