Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem normalną dziewczyną, interesuję się właściwie wszystkim po trochu, od języków obcych (uczę się francuskiego i angielskiego), po chemię, biologię i historię. Lubię też uprawiać sport, kocham siatkówkę, lubię biegać, ćwiczyć i ogólnie czuć pracę mięśni. Za to nie cierpię wfu, bo mam brzydkie oceny i ogólnie wkurza mnie nauczycielka. Nie zależy mi na utracie kilogramów, chcę tylko mieć twardy i płaski brzuszek oraz zgrabne nogi. ;)))

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 25106
Komentarzy: 194
Założony: 4 listopada 2009
Ostatni wpis: 1 lipca 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
NiepoprawnaIdealistka

kobieta, 29 lat, Bremerhaven

167 cm, 69.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 kwietnia 2011 , Skomentuj

Cześć!
Wiem, dawno nie pisałam, ale wchodzę tu, czytam. I dziś postanowiłam coś napisać. I myślę, że będę pisać tak co tydzień co u mnie. :)
Jeśli chodzi o dietkę i te sprawy: bardzo dobrze. Ostatnio na wadze miałam 55,1 kg. Powiem wam coś: próbowałam się odchudzać od stycznia, ciągle zawalałam. Nie wiedziałam czemu. Teraz już wiem: nie potrafię odchudzać się bez liczenia kalorii. Bez tego nie potrafię się kontrolować.
Ale od 21 marca liczę je i już kilogram mniej. :)
Po za tym nie chodzi mi tylko o to, żeby schudnąć: chcę wypięknieć na lato. A więc co będę robić przez cały kwiecień, żeby w maju już wyglądać jako tako:
1. Jeśli chodzi o dietkę - zdrowo, 1300 kalorii i więcej jeśli mam ochotę (dziś było 1500).
2. Jeśli chodzi o sport - 4 razy w tygodniu minimum, chcę mieć jędrne, wysportowane ciało. Ogólnie chcę też poprawić swoją kondycję.
3. Jeśli chodzi o włosy - codziennie łykam skrzypowitę, podcinam końcówki co miesiąc (1cm), nie suszę, nie prostuję, używam odżywek.
4. Jeśli chodzi o cerę i skórę - codziennie wcieram balsamy nawilżające i ujędrniające, stosuję peelingi, nie jem przetworzonych rzeczy, które mają w sobie mnóstwo chemii (wiadomo, to wpływa na stan cery). Wcieram krem na blizny po trądziku.
5. Jeśli chodzi o zęby - pasta wybielająca. Jeśli ona nic nie da, w maju kupuję paski wybielające.
6. Jeśli chodzi o paznokcie - co tydzień manicure i pedicure. I skrzypowita.
Trzymam się tego już jakiś tydzień i muszę Wam powiedzieć, że mimo iż jeszcze nie mam swojej upragnionej wagi czuję się ładniejsza, mam w sobie więcej energii i przede wszystkim polepszyła mi się cera.
Za tydzień EGZAMINY. Humanistycznego nie piszę - jestem laureatką olimpiady z historii (tak! w końcu mi się udało).
Po za tym ciągle kocham tego mojego pana B. Mimo iż to tylko "przyjaciel".
Odezwę się jeszcze, na pewno!
Trzymajcie się dziewczynki. :)




Naomi Clark z 90210 <3
Mój nowy ideał.

20 stycznia 2011 , Komentarze (1)

Cześć! :)
Wiem, długo mnie tu nie było. To z kilku powodów - po pierwsze z dietą niezbyt mi się udaje. Ale jednak to tylko 56 kg - non stop utrzymuje mi się ta waga. Do wakacji zgubię znowu te 3kg, bo jednak przy 53 czułam się najlepiej. :)
Po drugie mam taką wadę - jeśli już się do czegoś biorę - robię to w 100%, całkowicie się temu poświęcam. Ale potrafię tak tylko z jedną rzeczą. A teraz dla mnie najważniejsza jest olimpiada, którą piszę 31 stycznia. Cała nowożytność! Zrobiłam już 2/3 i wyszło mi około 300 dat, 250 osób i powyżej 300 pojęć.
Właśnie to odciąga mnie od diety - dużo się uczę, a przez to non stop chce mi się jeść.

Po za tym byłam szczęśliwa. Pamiętacie największego gnojka pod słońcem czyli pana B.? Można powiedzieć, że byliśmy nieoficjalnie razem. Czemu nieoficjalnie? Całowaliśmy się, przytulaliśmy (jak więcej wypił to przy jego kumplach też), ale... on nie chciał ze mną być, bo "nie psujmy naszej przyjaźni".
Proszę nie oceniajcie mnie. Godziłam się na to, bo byłam zaślepiona miłością. I na początku pisał mi "kochanie", codziennie "kocham cię", "ślicznotka". Ale skończyło się. Dlaczego? Nie wiem. Zwróciłam mu na to uwagę. Napisał jedno czy dwa komplementy, znowu się skończyło. I tak parę razy. Powiedział mi, że nie wie czy "to" jest tego warte?! Naprawdę wymagam aż tak dużo? Starczyłoby mnie jedno zapewnienie, że dalej mu zależy na dwa tygodnie...

Ok, teraz nasze randki. Raz wziął mnie do kina. Inne nasze spotkania wyglądają tak - idziemy z jego kumplami na piwo do baru. Mówię "chcę colę". Ale z nimi nie pije się coli... Czasami jak już na mnie bardzo naciskają to biorę karmi, redsa, coś co smakuje jak oranżada, bo NIENAWIDZĘ piwa.
Wszystko dla niego. Wczoraj zapytałam go czy zarezerwuje jeden wieczór dla mnie, bez kumpli (ma wolną chatę na cały tydzień). Co usłyszałam? "Za dużo byś chciała".

Cudownie prawda? To wszystko dlatego, że myśli, że ma mnie w garści. A ja mam tego dość! Dziś napisał, żebym wpadła do pubu, ale nie wpadłam. Nie odpisuję mu! Boli, naprawdę boli.

Wiecie co jest najgorsze? Że jestem od niego uzależniona. W końcu mija 3 rok, kiedy go kocham... A wcale nie powala sobą.
Wygląd nie jest najważniejszy.
Jego charakter? Nietolerancyjny. Zawsze musi postawić na swoim. Uwielbia się nawalić. Nazista. Rasista. Manipuluje ludźmi (w tym mną, ale ja to dostrzegam po pewnym czasie...).
Zalety? Można z nim pogadać (oczywiście nie o wszystkim). Stara się być szczery. Momentami jest naprawdę słodki.
Dziewczyny czy ja naprawdę zasłużyłam sobie na takie coś?
Wiem, że pewnie dla niektórych będzie to za długie, ale przynajmniej się wyżaliłam.
Pozdrawiam wszystkie!;*

25 grudnia 2010 , Komentarze (2)

Świąt radosnych,
przeżyć wzniosłych,
w zdrowiu, szczęściu i miłości.

Niech Święta radością
wypełnią Wasz dom
A Nowy Rok blasku doda
Waszym dniom.



Cześć!
Jak wczorajsza Wigilia? U mnie bez tragedii, wiadomo zjadłam więcej, ale nie najadłam się jak świnia, tak jak roku temu.
Po za tym nie mam ochoty na jedzenie, czuję się okropnie.
Wczoraj rano, okazało się, że kumpela nie robi sylwestra i wygląda na to, że spędzę ten dzień bez niego... Jestem załamana! Niby mogę spędzić go z przyjaciółmi, ale będzie mi naprawdę dziwnie. Nie życzę nikomu uzależnienia od drugiej osoby...
Ogólnie to byłam wczoraj na pasterce i totalnie się wyłączyłam na te 1,5 godziny.
Myślałam sobie o panu B. i zastanawiam się, czy on naprawdę mnie kocha.
Ok, przytoczę Wam wczorajszą rozmowę:
On: Kocham Cię
Ja: Ja Cię bardziej.
On: Ale ja Cię naprawdę.
No ok, może on myśli, że na serio. Ale jakoś nie ciągnie go, żeby się ze mną zobaczyć! Pytam go, kiedy się zobaczymy. "Nie wiem". Pytam go czy jeszcze w tym roku. "Nie wiem". A cały następny tydzień ma wolny!
Po za tym wczoraj stałam przed lustrem i zbierałam się do kościoła.
Sms od Niego: "Musimy kiedyś iść gdzieś sami". Odtańczyłam taniec zwycięstwa, cała szczęśliwa, że jednak tęskni. Po pięciu minutach mi napisał, że już dawno mnie nie dotykał i inne zdania z podtekstem seksualnym, dlatego chce ze mną wyjść.
Powiedzcie mi czy można mylić miłość z pociągiem seksualnym?!
Bo ja jestem załamana!
I chyba myślę, że ten sylwester z najbliższymi przyjaciółmi to dobry pomysł.
A teraz lecę ćwiczyć.
Mam nadzieję, że chociaż u Was wszystko ok.
Buziaki ;**

22 grudnia 2010 , Komentarze (1)

Cześć! :)
W sumie jest bardzo dobrze. Była wigilijka klasowa, nie obyło się od skosztowania słodkości. Potem poszłam ze znajomymi na pizzę. Dobra, zgrzeszyłam, ale nie czuję wyrzutów. ;D Do wakacji dużo czasu. ;)
Po za tym non stop latam z koleżanką na basen, kocham to! :D Szczególnie wieczorem, gdy jest ciemno, zgaszone światła i tylko lampy w basenie świecą. Woda wygląda jak w oceanie. ;D
Po za dietką - u mnie bardzo dobrze.
Pamiętacie jeszcze pana B.?
Nie chcę zapeszać, ale wczoraj powiedział, że kocha mnie bardziej jak przyjaciółkę!
Czekałam na to 3 lata. ;) Marzenia się naprawdę spełniają.
To tyle, bo jestem padnięta.
Pozdrawiam Was dziewczynki i życzę wszystkim wesołych świąt! ;*

19 grudnia 2010 , Komentarze (2)

Cześć!
Pewnie myślicie, że nie odzywałam się, bo znowu zawaliłam - nic bardziej mylnego! Od niedzieli ostro wzięłam się za siebie, basen, ćwiczenia, dieta. I od ostatniej notki ubyło mi 2 kg. :)
W sumie nie piszę, bo brakuje mi czasu, non stop uczę się na olimpiadę z historii - wiadomo wszystkie daty, osoby, obrazy, wydarzenia, pojęcia. Do tego dochodzi szkoła, pomaganie mamie, ćwiczenie 5 razy w tygodniu i spotkania z moim B.
Już o nim kiedyś mówiłam, że to On motywuje mnie do działania, dzięki niemu schudłam z 68 do 53! :)
Idę z nim na sylwestra, gdzie będzie inna dziewczyna. Już mówił mi, że jestem ładniejsza niż ona, ale przecież mogę być jeszcze lepsza prawda? :)
Szczególnie, że on uwielbia szczupłe dziewczyny.
W sumie to nie ograniczam się za bardzo, jem co chcę, ale w odpowiednich ilościach. Nie chcę znowu wypadania włosów, nieregularnego okresu, a po drugie liczenie kalorii to męczarnia.
Do tego dorzucam duuuużo sportu i jak widać można. :)
Zjadłam dziś nawet 3 kostki czekolady, a wczoraj kawałek maminej pizzy, a waga się utrzymuje.
To tyle o diecie.

Po za nią - muszę stwierdzić, że jestem naprawdę szczęśliwą osobą.
Mam pana B., który mnie uwielbia i mimo że nie jest idealny, nie daje mi kwiatków i jest straszne uparty, to... nie zamieniłabym go na nikogo innego. :)
Kocham ten jego zapał do pracy, a potem szybkie zniechęcenie (chciał wstępować do partii politycznych, robił "najlepszą na świecie" stronkę i oczywiście jej nie dokończył, chciał wziąść udział w niedawnych wyborach i dużo innych), kocham to jak opowiada dowcipy, to jak myśli, że jest najmądrzejszą osobą jaka kiedykolwiek chodziła po ziemi i to jak mnie przytula i jego poglądy też kocham.
Po za tym, mam wspaniałą przyjaciółkę, dobre oceny.
W sumie to nie mam na co narzekać.
Życzę każdej z osobna, byście czuły się tak jak ja. :)
Pozdrawiam! ;**


PS Wybaczcie, że czasami nie komentuję - ale czytam Was wszystkie! :)

6 grudnia 2010 , Komentarze (1)

Hej! :)
Ale dziś zawaliłam. ;| Dziś w szkole organizowano mikołajki - totalna tragedia. Oczywiście kto był przebrany za mikołaja? Mój były - w końcu najwyższy chłopak w szkole (1,91m). Nie cierpię go - i nie dlatego, że ciągle coś czuję. Po prostu, po trzech cudownych miesiącach zerwałam z nim, bo przestał o mnie dbać, tzn. nie spotykaliśmy się, nie odzywał się... No i ok, potęskniłam z miesiąc, zapomniałam o nim. A tu nagle dowiaduje się, że on każdemu rozgaduje, że mu nie dałam, że jestem cnotką i jakieś głupoty. Potem puszczał plotki, że ten związek był z zakładu itd. ;|
No dobra, więc wywołał mnie na środek klasy i kazał mi usiąść na swoich kolanach. o.o Ok, usiadłam, wszyscy tak robili, nie chciałam robić scen. A on kazał mi śpiewać. Mówię, że nie będę, a on na cały głos: "Wszyscy wiemy, że zrobisz dla mnie wszystko". Spaliłam buraka, usiadłam i zjadłam trzy batony ze złości.
Cudownie.
Ale za to byłam na basenie. ;)
Postanowiłam, że ważyć będę się co poniedziałek, więc zważę się dopiero za tydzień.
Pozdrawiam ;***

4 grudnia 2010 , Komentarze (1)

Cześć! :)
Nie mam czasu codziennie pisać, ale trzymam się wzorowo dietki. ;)
Zero słodyczy! ;D
Jutro napiszę coś więcej, bo dziś się śpieszę. :)
Pozdrawiam. ;)

1 grudnia 2010 , Komentarze (2)

Cześć! ;)
Ja tak na szybko dziś. Już zapomniałam jaka to przyjemność dbać o siebie. ;)
A więc szybko wymiary:
waga: 57,9 kg [cel: 52 kg]
łydka: 37 cm [cel: 34 cm]
udo: 56 cm [cel: 50 cm]
kolano: 39 cm [brak celu - kolan nie wymodeluje]
talia: 68 cm [cel: 60 cm]
pas: 85 cm [cel: 80-82 cm]
piersi: 86 cm [cel: jak najwięcej!]
Tragedia, jednym słowem. Ale się zapuściłam przez te dwa miesiące.
Ale damy radę i nadrobię to! Jeszcze muszę zadbać o skórę i włosy. Muszę w końcu od niego usłyszeć, że mu się podobam. ;D To największy cel! ;)
Jeszcze szybko menu wrzucę. Stwierdziłam, że nie liczę kalorii, jem tak na oko, a więc:
śniadanie: otręby z mlekiem 3,2% + kromka grahama z masłem
drugie śniadanie: kromka grahama z masłem
trzecie śniadanie: sucharki
obiad: coś na ząb + maca + danie z sosem bolońskim
kolacja: warzywa na patelnię i serek wiejski
Niezbyt zdrowo, ale dopiero na kolację dostałam moje dietetyczne rzeczy, więc od jutra już będzie dobrze! :)
Wstawiam zdjęcie idealnej jak dla mnie figury, którą chciałabym mieć do wakacji: żeby Jego kumple mogli mu zazdrościć mnie! :)

28 listopada 2010 , Komentarze (1)

Cześć!
Oj, jak dawno mnie tu nie było! A tak wiele się pozmieniało...
Przede wszystkim: przytyłam. I to baaardzo, bo ważę 58 kg. Niezbyt fajnie, ale po prostu byłam taka szczęśliwa, że mi to nie przeszkadzało. W sumie dalej mi to nie przeszkadza, jednak dużo lepiej czułam się w swoich 53 kg. ;) Jedynym plusem jest to, że cycki mi urosły, co zauważył mój dobry przyjaciel/facet (?). No w sumie nie mam pojęcia jak to jest, a zapytać go, nie zapytam, bo się okropnie boję. Zachowujemy się jak para, ale on chyba nie lubi słowa "związek" czy też "zobowiązania".
No cóż. Czasami myślę, że on na mnie nie zasługuje. To chłopak, który mówi, że jestem najważniejsza, ale o 1 w nocy nie chce mu się odprowadzić mnie do domu, bo woli grać na playstation. I nie, nie ma 12 lat. Ma skończone 18...

Chciałabym, żeby w końcu zobaczył, że jednak może mnie stracić i żebym w końcu usłyszała, że naprawdę mu się podobam...
Dodatkowo on uważa, że jestem głupia. No cudownie nie? ;D Ale przynajmniej jest ze mną szczery, co w nim bardzo cenię.

A więc mam parę postanowień na grudzień:
1. Przestać jeść jeden posiłek na dzień (od rana do wieczora -_-). Nie jeść słodyczy. Mogę pozwolić sobie na nie tylko 2 razy w miesiącu.
2. Trzymać się diety 1500-1600 kcal. Wiem - dużo jak na odchudzanie. Ale ja nie chcę znowu tracić cycków, a po drugie jest zima, a mam tak, że przy odchudzaniu jest mi zimno nawet w lecie.
3. Więcej myśleć, czytać, uczyć się, ćwiczyć pamięć. I przede wszystkim - ostro pracować nad przygotowaniami do drugiego etapu olimpiady z historii.
4. Łykać skrzypovitę, raz w tygodniu nakładać sobie jedwab na włosy oraz kupić porządną odżywkę. Po za tym zadbać o cerę, bo jest w okropnym stanie (może od tej ilości słodyczy?).
5. Używać co dwa dni pasty wybielającej i przede wszystkim nosić aparat na noc, o czym zawsze zapominam.
6. Uprawiać sport. 4 razy w tygodniu wf, dwa razy w tygodniu basen. Wyjątek: okres.
7. Myśleć zanim coś powiem, bo czasami naprawdę mówię głupoty. Ten punkt chyba będzie najtrudniejszy do zrealizowania. ;D

Mam wielką motywację i nie zepsuję tego. Chcę czuć się piękna.
Jutro jeszcze sobie odpuszczę, ale wtorek zjem tylko 1000 kcal, bo mam okropnie rozepchany żołądek... A prawdziwa dieta zacznie się w środę. Zważę się, zmierzę, może zrobię zdjęcia i wstawię.
Pozdrawiam wszystkich, którzy jeszcze o mnie nie zapomnieli. ;)

Do środy! ;)

22 września 2010 , Komentarze (2)

Nie piszę często. Nie komentuję niczyich postów. Przepraszam.
Nie wyrabiam.
Nie jem słodyczy od 17 dni, ale nie liczę kalorii. Czuję się okropnie.
Codziennie szkoła od 8, w domu jestem w najlepszym wypadku o 15. Zazwyczaj o 16, a w piątki o 18. Dźwigam te książki na te 8 lekcji, siedzę w szkole, potem w domu i kręgosłup mi wysiada. Czuję okropny ból. :(
Do tego jak przychodzę do domu mam czas tylko zjeść obiad i od razu siadam do nauki... Nawet nie wiecie ile nam nawalają... Do tego ta olimpiada z historii. Codziennie po szkole uczę się MINIMUM 3 godziny...
Ledwie żywa siadam na kompa i idę spać. I tak codziennie, odliczam dni do weekendu.
Nie mam czasu na dietę i ćwiczenia.
Moje chore ambicje mnie zabijają.
Do tego pan B... Codziennie jest miły, przez cały dzień wali mi komplementy, a wieczorem się kłóci. Codziennie płaczę przez niego.
Dziś mi się śniło, że rozmawiałam z kobietą, która była ubrana jak wieśniaczka zniszczona przez życie. Płakała, powiedziała mi, że jest moją psychiką [?!] i że mam z tym wszystkim zerwać, bo ją niszczę...
Mam nadzieję, że jestem normalna. ;D Bo jak się obudziłam to cała się trzęsłam i chciało mi się płakać...
Nie wiem co się ze mną dzieje...
Przez jakiś czas nie będę pisać, aż tego wszystkiego nie ogarnę.