Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

kiedyś, no właśnie kiedyś - dokładnie 4 lata temu udało mi się zrzucić prawie 20 kg za pomocą MM, Waga startowa 91 - najmniej ważyłam 71,6, więc wyglądałam, czułam się o niebo lepiej, Motylem byłam...ale niestety, człowiek istota pyszna, zagubiłam się po drodze i znów napotkałam na swojej drodze utracone kilogramy, mam nadzieje, że teraz uda mi się ich pozbyć na zawsze...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 81775
Komentarzy: 1135
Założony: 7 lutego 2010
Ostatni wpis: 4 kwietnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
beteczka

kobieta, 47 lat, Raj

158 cm, 92.90 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: być kobietą....

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

13 lutego 2013 , Komentarze (5)

Wczoraj byłam grzeczna. 
Dzisiaj jestem grzeczna i będę! 
ruch na wczoraj: aerobik, 
na dzisiaj: basen zapowiada się i może orbi. 
Waga na  wczoraj: 85,1
na dziś: 84,4. 
Dziękuję :*

11 lutego 2013 , Komentarze (5)

zjedzone w piątek:
pizza i litr coli
sobota:
faworki ze środy twarde jak kamień, nareszcie się skończyły.
niedziela:
pół paczki wafelków, wiadro coli i pudło popcornu na "Drogówce"
poniedziałek:
ś, wzorowo, obiad wzorowo i własnie skończyłam cała czekoladę i pół paczki czekolady. 
Waga na dziś 
84,5
ćwiczeń nie było od piątku bo mam zakwasy po aerobiku i boooli bardzo brzuch i biodro. 
To jest moja euforia i zdrowe odżywianie. Amen.



7 lutego 2013 , Komentarze (7)

Bardzo się cieszę, ze wróciłam dzisiaj do pracy, będę nieskromna i powiem, że dzieciaki się ucieszyły niesamowicie. Nie mogłam wejść do sali :)
Dla takich chwil warto żyć:)) 
Tak jak mówiłam, święta nie byłam wczoraj ani dzisiaj. Zjadłam wczoraj kilka oponek, chrustów i dzisiaj też jeszcze do tego pączki 2 małe swojskie pieczone. 
Waga na wczoraj 83,5 i dzisiaj bez zmian :) 
Jutro raczej tez spadku nie będzie, raczej tyle samo, ale  nie ma się co dziwić :/ Nie jest źle.
W związku z tym menu rozjechane w cały świat. 
Zjedzone wczoraj:
ś: 2 jajka z majonezem, szczypiorkiem i pomidorki koktajlowe.
o: oponki, faworki
k: kotlet mielony mm, sałata ze śmietaną. kefir. 
dzisiaj:
7.30 kawa
9.00 kanapka do pracy z ig z serkiem, sałatą.
12.00 2 kabanosy, duży kefir, mięso z kapustą wydłubane z 2 krokietów przedszkolnych
13.00 2 pączki 
15.00 oponki i faworki 
16.30 galaretka z kurczaka, pomidorki koktajlowe. 
wczoraj tylko pół godzinki na orbim, 
dzisiaj był aerobik, dała nam wycisk pani, chyba będą zakwasy normalnie. 
Pomimo że chodzę na orbim i stepperze to mam cholernie słabe nogi. 

 A to dla Was, zdjęcia moich wypieków:)
faworków nie cyknęłam niestety. Te małe pączuszki były dla moich diabełków na powitanie, i bardzo im smakowały:) 
Częstujcie się i Wy:) 
edit:))
Dzisiaj mija moja rocznica z Vitalią:))
to już trzy lata jak razem z Wami chudnę, na dobre i na złe :))

5 lutego 2013 , Komentarze (9)

Mam w pisaniu. Ale żyję na szczęście, mam się dobrze. Jem zgodnie z MM, ćwiczę ładnie. Waga na dzisiaj 83,6 czyli maleńki spadeczek jest.  Ta waga mi tak leci po 20, 30 dkg, a przy poprzednim podejściu było nawet po 1,5 kg. Wiem, że to wysikane, ale nie wracało przez kolejne dni, tylko spadało jeszcze bardziej. I pewnie dlatego taakie jo -jo mnie dopadło. Ale to nic, Czas i tak upłynie....na lato zdążę być laska :))
Po co się katować? Jem sobie ładnie a mniejsza waga to gratis :))) 
Cieszę się na powrót do pracy, stęskniłam się do moich diabełków, jeszcze jutro wolne i w czwartek do pracy. 
Jutro będę piekła z Młodym faworki i oponki serowe, mam super przepis. A jak będę piekła, to na pewno zjem. Także jutro i pojutrze będzie na pewno dodatkowy posiłek w postaci słodkości. Ale w końcu MM dla mnie, nie ja dla niego. A jak coś nie jest zakazane, to może się okazać, ze w ogóle nie mam na to ochoty?? 
zjedzone wczoraj:
ś: 11.30 !!! (pospałam i poleżałam) tuńczyk z ogórkiem i jajkiem i majonezem, kawa
o: 17.00 sałatka z McD z grillowanym kurczakiem, 
k: nie było  w związku z tym
Dzisiaj zjedzone:
ś: 3 kromki chleba orkiszowego stostowane na patelni z dżemem i kakao, 4 pomidorki koktajlowe, 
o: kurczak z rosołu smażony z cebulka, brokuł, frytki z bakłażana, 
k: makaron odsmażony na teflonie i kefir, wiem zapomniałam o warzywach :/
Poza tym całe 2 dni sprzątałam w szafkach, w papierach zrobiłam porządek wreszcie. 
To tyle na dziś.
Buziolki :))
 

3 lutego 2013 , Komentarze (3)

niedziela jak zwykle leniwa, 
ale noc była koszmarna
na pewno przez to, że za dużo było węgli
zasnęłam po 23 a zaraz po 24 obudziłam się z łomotem serca, nie mogłam się uspokoić
zasnęłam dopiero przed 4 i dopiero się zaczęło, miałam straszny sen okropnie straszny
śniło mi się, ze śnię i nie mogę się obudzić, nie mogłam głosu z siebie wydobyć...krzyczałam, śnili mi się wszyscy bliscy z mojej rodziny, siostra, tata, babcia... po kolei każdy i każdemu coś tłumaczyłam a babcia do mnie wyciągała ręce i bardzo ją bolały nogi, a nigdy na nie za życia nie  narzekała... Mąż mnie budził bo się bardzo rzucałam i jęczałam a ja zasypiałam i dalej mi to wszystko się śniło. Krzyczałam we śnie żeby mnie obudził, a on nie słyszał moich krzyków, nie no bez sensu to pisać, nie da się opowiedzieć. I chodzę przez to dzisiaj jak zbity pies, chciałabym na cmentarz jechać, ale jeszcze się boję po tej paskudnej chorobie.  
Wstałam dopiero po 9 i waga pokazała 84,6.
ś: reszta wczorajszej fasoli i 2 kromki chleba ig z serkiem i pomidorkiem i cebulką. Kawa.
o: kurczak pieczony, sałatka z pekińskiej  w majonezie i sałata ze smietaną,
p; reszta jabłecznika
k: 2 kabanosy, 5 pomidorków koktajlowych. 
Mąż mi pomajstrował przy orbim i założył trochę za szeroki  pasek i bardzo źle się chodzi, muszę kupić węższy i w związku z tym dzisiaj tylko 30 min. ruchowych zajęć:))
do jutra :))

2 lutego 2013 , Komentarze (4)

Normalnie ja wiedziałam, ze z tej mąki to będą tylko kłopoty. Upiekłam muffinki i jabłecznik MM. Jabłecznik pyszny, zjadłam kawałek i popiłam mlekiem 0%. Ale babeczki nie chca sie odkleić od papierka. W smaku są ok. Dzisiaj cały dzień węglowy niestety, jutro waga w kosmosie będzie. Jadłam wszystko dozwolone ale nie o tej porze i w takiej ilości. Jeszcze na dodatek dzisiaj deptałam tylko 45 minut, bo zerwał mi się pasek w orbim, nie wiem czy można dokupić takie cudo? Miałam mieć gości ale się rozchorowali i klapa. 
Zjedzone:
ś: płatki orkiszowe z mlekiem,
byłam po nich bardzo głodna szybko, bo o 13 już jadłam obiad: potrawka z cebuli, pomidorów i fasoli czerwonej i białej. MNIAM:) wygląda jak breja, ale smakuje bosko:))

I jabłecznik i te muffinki:

Wczorajsze śniadanko: 

I wczorajszy obiadek: 

Waga na dzisiaj łaskawa, 84,2. Ale jutro to chyba się nie zważę :/ 
dobrej nocki :) 

1 lutego 2013 , Komentarze (5)

ufff, nareszcie minął, ale się dzisiaj nadziało u nas. 
Po południu pojechaliśmy z młodym do lekarza i potwierdziły się moje przypuszczenia, że ani młody ani ja jeszcze zdrowi nie jesteśmy, więc do środy jeszcze L4 mam, a młody do szkoły dopiero po feriach. Potem szybkie zakupy w aptece, żwirek dla kota i zakupiłam musli do mleka z jagodami jakimiś tam. Muszę jutro dokładnie poczytać, czy wolno mi to jeść. 
Po powrocie szybko lekcje, zaległości nadrabiamy i młody bardzo był ciekawy, kiedy ferie i poleciał do kalendarza i przylatuje z płaczem, że dziś pierwszy piątek, gdzie spowiedź i w ogóle. A że on komunista tegoroczny, ministrant aktywny,  i od czerwca jak nic dzisiaj wypada ostatni 9 piątek spowiedzi. było po 18, więc już po mszy i po spowiedzi. To ja za telefon, dzwonie na plebanie i pytam księdza, czy możemy przyjechać bośmy chorzy i wyleciało z głowy, ze dziś pierwszy piątek, żeby w drodze wyjątku wyspowiadał młodego, a ksiądz na to, ze jemu łatwiej i on do nas zajrzy za pół godziny. MASAKRA. nigdy tak szybko nie sprzątałam, nie wiem gdzie co mam bo ochłonąć nie mogę do tej pory. Szybko obrus, naszykowałam jak na kolędę, bo nie wiedziałam co potrzeba, i okazało, się ze bardzo dobrze zrobiłam. Szok. Ksiądz nas jeszcze zaskoczył i przyjechał wcześniej ciut. Potem zaproponowałam herbatkę i miło spędziliśmy wieczór :)) Porozmawialiśmy, poczęstowałam czekoladką z orzechami, bo jak na złośc nic nie miałam na słodko innego. Miałam się brac za muffiny, bo psiapsiółka  mi kupiła mąkę dzisiaj. I własnie przyszła, jak mieliśmy takiego niespodziewanego gościa:) 
Dla mojego Młodego to bardzo ważne, żeby złożyć w rocznicę komunii pierwsze piątki w darze. 
to tyle z atrakcji. 
Dzisiaj waga mnie ukarała, a jakże, 84,6. 
Ale byłam grzeczna jak świnia, zdjęć nie wstawiam, bo już późno, może jutro.  
ś: 2 kromki z serem 0% i dźem na fruktozie. 
o: reszta kurczaka zapiekanego z serem i pieczarkami, sałata ze śmietaną
k: z tego wszystkiego nie zjadłam kolacji, a ze psiapsiółka świętuje rozwód, wpadła z flaszeczką szampana to nie mogłam odmówić i wypiłam lampkę czerwonego, niesłodkiego. Czuję, ze waga pójdzie w górę, choć nie wiem dlaczego, odmówiłam sobie czekolady, nie miałam w ogóle ochoty. Jestem wielka :))))) Psiapsiółka moja mówi, że widać już że mnie mniej, a nie widziałyśmy się ponad tydzień. Poza tym jak ubrałam dzisiaj kurtkę, to się zrobiła wyraźnie luźna, tak samo jak koszula. A więc warto, bo efekty zaczynają być widoczne. Byle do lata i do mini którą, trzymam na pamiątkę i chcę założyć latem :)))
Wydeptałam dzisiaj 45 min orbi, i 15 min stepper.

31 stycznia 2013 , Komentarze (4)

No i mamy czwartek, jutro miałam wrócić do pracy, ale młody jeszcze nie doszedł do siebie i jedziemy jutro do ośrodka. Prawdę mówiąc tęsknię już za moimi dziećmi. Ale nie ma kto zająć się moim młodym, więc muszę przedłużyć zwolnienie. Jak się źle dzisiaj czuję, bardzo źle, I psychicznie i fizycznie. Jakaś jestem otępiała i niemrawa, bez chęci do życia. A teraz się będę spowiadać. Udzielicie rozgrzeszenia?
Wstałam dzisiaj bardzo wcześnie i głodna. Zjadłam 2 jabułka. (mój młody tak mówi i bardzo mi się to podoba), za godzinkę kawusia i śniadanko. 

Potem grzecznie pracowałam do 12, i postanowiłam mężusiowi zrobić placki ziemniaczane, bo wczoraj wspominał, że ma ochotę. No to ziemniaki w ruch i usmażyłam parę placków młodemu, (bo młoda ładnie z mamusią zjada obiadki). No i żesz cholera jeden się przypalił i odruchowo wsadziłam do dzioba. I poleciałooooo, zjadłam  uwaga TRZY PLACKI!!!
Nie wiem, jak się to stało, nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, ja nawet nie przepadam za takimi plackami,  a o 13 40 jadłam taki obiadek: 
 
Nie pomyślałam, i mogłam juz nie jeść obiadu, tylko zagryźć te placki warzywami. No ale już doopa. Ale to jeszcze nie koniec. Po 16 wpadła do mnie koleżanka z pracy na "kontrolę", napiłyśmy się herbatki. Stwierdziła, że coś mnie choroba osłabiła, ale nie przyznałam się, że ćwiczę i inaczej się odżywiam. No i kurna wyciągnęłam resztkę czekolady, która mój młody otworzył w sobotę i leżała sobie do dziś i nie kusiła mnie nic a nic. no i jak koleżanka poszła, młoda zrobiła mi pazurki w biała zebrę, zeszłam na dół, a tu co? czekolada czeka na mnie:/
i zjadłam chyba ze cztery kawałki :/ i nawet mi nie smakowała, stara była, fuj :((
Ale plan ruchowy wykonany, 60 min orbi i 15 min na dywanie, i jeszcze może zrobię steppera choć z 15 min. 
Dziś na wadze był wzrost, 84,0. 
aaa, nie napisałam o wczorajszej kolacji. 
Wczoraj chciałam lekka kolację i zjadłam parę łyżek serka homo naturalnego z dżemem, oczywiście z fruktoza. I tak mnie rozepchała ta "lekka" kolacja, że jeszcze rano miałam wzdety brzuchol. Dlatego nie było spadku - od sera. Musze go ograniczyć do minimum, albo jeść tylko chudy do śniadania. Jutro będzie wzrost na bank. 
Czuje się jak słonica. Amen.
jeszcze zdjęcie pazurków: 
i naszej pupilki:) 
oto Frotka:)

30 stycznia 2013 , Komentarze (5)

Witam środowo:))
dzisiaj spadeczek i to nie byle jaki, bo  całe 40 dkg :))
A nie spodziewałam się po mandarynkach. Wczoraj poćwiczyłam wieczorkiem jeszcze 30 min na stepperze, w sumie miałam 75 min deptania. Mój rekord osobisty. I wrócę do tego, żeby deptać tylko wieczorem widzę, że waga wtedy leci. do tej pory robiłam 30 min rano, 30 min wieczorkiem. Już się nie mogę doczekać lutego, aż wrócę na fitness. W styczniu musiałam zrezygnować, bo choroba.  Może to śmieszne, ale mam jędrniejsze ciało, pośladki czuję, że poszły w górę, a co najlepsze dopięłam dżinsy z luzem i wlazłam w moją koszulę, którą nosiłam rozpięta na podkoszulek:))))
Ale to daje kopa :)
I w związku z tym, dziś jeszcze nie deptałam , będę dopiero wieczorem.
Zjadłam już dzisiaj : 
ś: 3 kromki chleba IG z serkiem i chrzanem, na to pomidor, szczypior, troche sałaty i papryka. Kakao. Kawunia musi być rano.

o: pieczony cammembert, brokuł z sosem czosnkowym, tarta marchewcia. 
kolacja jeszcze nie wiadomo, może sałatka, mam ochotę na kaszę gryczaną z kefirem, ale to 2 faza dopiero, poza tym wolę kolacje tłuszczowe. 
Miłego dnia :))

29 stycznia 2013 , Komentarze (8)

Piszę, piszę pisze, już mi ręce opadają i kręgosłup boli. A dopiero sprawozdanie z 1 semestru, jeszcze z awansu czeka nietknięte. Choroba zamiast się cofać, to wraca, wrrr. 
Dopiero pod wieczór zrobiłam 45 min orbitreka, może jeszcze zrobię pół godzinki steppera na m jak miłość. Bo ten orbi to skrzeczy, piszczy, boje się, ze któregoś dnia się rozjedzie pode mną ;/ 
Dzisiaj pojadłam mandarynek, na szczęście się skończyły. I za to mam karę - nie jem kolacji. Bo mi aż nie dobrze jest. Jestem pojedzona do bólu. Prędko spadku nie zobaczę. 
Zjedzone: 
ś: 4 mandarynki, 2 jajka z majonezem, 3 kiełbaski wiedeńskie, kilka grzybków marynowanych, pomidorki koktajlowe. Kawunia:))
3 mandarynki przed obiadem.
o: spaghetti z truskawkami, szklanka kefiru 0%.
3 mandarynki po obiedzie. 
Kolacji nie będzie dzisiaj. 
Waga na dziś bez zmian - 84,2.
Dobrej nocki kochane :))