Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

kiedyś, no właśnie kiedyś - dokładnie 4 lata temu udało mi się zrzucić prawie 20 kg za pomocą MM, Waga startowa 91 - najmniej ważyłam 71,6, więc wyglądałam, czułam się o niebo lepiej, Motylem byłam...ale niestety, człowiek istota pyszna, zagubiłam się po drodze i znów napotkałam na swojej drodze utracone kilogramy, mam nadzieje, że teraz uda mi się ich pozbyć na zawsze...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 82523
Komentarzy: 1135
Założony: 7 lutego 2010
Ostatni wpis: 4 kwietnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
beteczka

kobieta, 47 lat, Raj

158 cm, 92.90 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: być kobietą....

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

13 grudnia 2010 , Komentarze (5)

waga zwariowała, nowa a popsuta????
wczoraj było 74,9 wieczorem. Wypiłam ze dwa kubole czerwonej, spędziłam pół nocy w wc i rano na wadze 73,2!!!!Normalnie poniżej paska!!! cała happyyy jestem:)))
Wiem, że na krótko moja radość, ale co ja zrobię jak się tak cieszę mocno:))))))
Nie pamiętam, aby mi się nie zdarzył tak duży spadek wagi ( a raczej wody) przez 1 noc!!! Tylko jak to utrzymać teraz??  Ne jeść??? A własnie zeżarłam z tego szczęścia princessę i 2 cukierki mikołajowe... Ale ciii, już nie będę:)) obiadek będzie MM i kolacja teżMM - obiecuję!!! Słowo
Miłego dzionka Słoneczka moje:))

12 grudnia 2010 , Komentarze (6)

mam nową wagę !!!! Moge odetchnąć i normalnie zyć dalej i w spokoju sie odchudkować:) dzisiaj pokazuje mi 74,9, ale  to sie nie liczy, bo ważna jest waga poranna po siku:)) Więc rano liczę na 74,5 a to juz całkiem bliziutko paseczka.
Wczoraj mieliśmy gości niezapowiedzianych, a wiecie jak każda z nas to lubi... Ale to fajni znajomi, i było miło:) Kończyliśmy z Tirusiem sprzątac po tapetowaniu, ja myłam podłogi  a on odkurzał... A tu dzwonek. Biegiem sie ogarnęłam wyskoczyam z dresu i szybciutko coś przygotowałam dobrego do zjedzenia ( mam super sałatkę na takie okazje, zanim kawe zrobię i pokroję wedlinę to jest gotowa i jeszcze mogę ja na MM) i lampeczki wina dwie jakos tak wpadły  Ale w nocy nie spałam bo mnie cholernie gardło bolało
Wczoraj  tak sobie siedzieliśmy swobodnie i leciał kanał muzyczny  i taka laska sexi tańczyła i mój mówi tak: kiedys tez miałas taką fajna nogę, a teraz to skóra i kości... Przesadza oczywiście, ale miło mi sie zrobilo:))) I uznałam to za komplement.
Poza tym dietetycznie oki. Dzisiaj wycisnelam 45 min steppera, poaziłam po Pogorii znów, zakupiłam parę prezentów i sobie dzinsy kupiłam, rozmiar 42:))
a od jutra biorę sie do roboty, mam kupę pisania do szkoły na sobotę. mam opisac swoje refleksje na temat pracy w zawodzie nauczyciela... Co ja tam napiszę?

I koniec weekendowania, jutro do pracy.. A mnie znów gardło boli:((  buuuu

11 grudnia 2010 , Komentarze (2)

jestem jestem, wszystko idzie dobrze, tylko niewiem ile ważę...wczoraj jakos udało mi się włączyc i pokazała 78,9 ale to niemożliwe. obrączka sie zsuwa, więc woda nie stoi. Nie najadłam się niczego niedozwolonego coby mogło pokazac aż tyle. W ogóle czuję sie lekka i jej  nie wierzę. No bez wagi nie da się funkcjonować...

wczoraj moja Ewi wyciągnęła mnie na zakupy do Pogorii i Plejady. niestety nic sobie nie kupiłam, albo rozmiaru nie było, albo nie ładne, albo cena z kosmosu. chhciałam coś ładnego na wigilię przedszkolną. jeszcze jutro zrobie przeglad sklepów i moze ryneczek tez zalicze. Wróciłyśmy ok 21. padłam na pysk. Mąż już czekał z lampka wina w domciu, więc się skusiłam:) wczoraj zjadlam za mało, śniadanie 11.30: 3 kabanosy, pomidor, cukinia, ogórek. obiad 17.40: sałatka w McD i sok pomarańczowy bez cukru. dzisiaj sie poprawię, wstałam głodna, baaardzo głodna. Nie piję za dużo,  wczoraj i przedwczoraj wręcz za mało. Ale dzisiaj nadrobię, i jutro też.

A teraz idę zrywac tapetę, bo kot mi zrobił demolke i podrapał i Vitaki wam życzę!!!

10 grudnia 2010 , Komentarze (4)

zepsuła mi się waga :((

8 grudnia 2010 , Komentarze (6)

delikatny spadek - 75,6, ale do paska jeszcze daleko!

Wczoraj wieczorem młody mnie urobił i pojechaliśmy do babci i słuchajcie jestem z siebie dumna!!!!
oparłam się: delicjom, czekoladzie z orzechami, parówce z keczupem, i ciastu z galaretką tez podziękowałam ;))) Argumenty babci, że od jednego ciastka i kawałka czekolady nic ci nie będzie do mnie nie przemówiły. Zrezygnowana zagotowała parówki  i powiedziała, że są na dietę:)) Moja Kochana Babcia:)) ale też odmówiłam za to młody wciął trzy... Ucieszyła się choć tym:)  Wypiłam za to trzy herbatki:) wróciłam do domu i wpadło mi w ręce wspanaiłe, czekoladowe, chrupiącce prince polo, już miałam w ręce, ale schowałam i normalnie jestem TWARDZIOCHA!!!! pomyslałam to u babci nie wzięłam zadnego słodycza, to w domu mam sie opychać??? sama po kryjomu ??? o nie tak nie będzie!!!! no i wytrwałam:))

ale sie chwalę, co nie:) No bo to takie małe sukcesiki są moje...mam dzieję ze złoża sie w jeden większy, i na wiosnę w ładny ciuszek wskoczę... a latem w nowy kostium kąpielowy i króciutkie szoty?To sobie pomarzyłam, hihi

A w ogóle może zacznę spsywać sobie, czego dzisiaj nie zjadłam, a miałam okazję?? ciekawe ile by sie znalazło pozycji?

ze sportu to znnecam się nad moim Stepperem, codziennie po 30 min. Jutro mam w planie fitness "naziemny" jak to moja młoda mówi, a tymczaem już leżąc w łóziu ide poczytać, co u Was, jak Wam się odchudza zimą.

Buziole

7 grudnia 2010 , Komentarze (4)

no i wróciłam do pracy pełną gebą. Dzisiaj juz troche naszykowalam sobie do domu roboty, papierowej oczywiście - dekoracje na święta. Robię bombki papierowe z kółek, i gwiazdki i śniezynki i jeszcze dzwoneczki :) dziewczyny wiem ze to nie ten pamiętnik, ale jakos tak mnie  swiateczny nastrój dopadł....Moze macie  jakieś fajne pomysły na dekoracje zimowo swiateczne?
Dietka ok. dzisiaj waga 76,2. Czyli spadku nadal nie ma, a robię wszystko jak należy...ale nic się nie martę, będzie ok. czekoladka dzisiaj za mna chodziła i zjadłam  gorzką 80 % cacao, oczywiście nie całą...tylko ćwierć:// można na MM:)))

 

6 grudnia 2010 , Komentarze (3)

Jak w tytule.
ten weekend zaliczan do udanych w 80%.
Dlaczego?
Otóż:

sobota:

 Dieta MM 100% idealnie, 45 min steppera, waga jak w piatek. Tirek wrócil dopiero w sobote ok 17 więc juz na niego czekałam, po stepperze, wypeelingowana kawą, z obiadkiemi w ogóle. Kto ma męża w delegacji, wie w czym rzecz
było miło, wieczór fajny i szybko sie skończył.
Niedziela:

waga spadeczek75.2 :))))
sniadanko 9.00 MM - ok. Potem pojechaliśmy na zakupy. Powrót po 15. byłam strasznie głodna, rozbolała mnie nawet glowa. Zjadłam obiadek rano przygotowany - oczywiście MM. mimo to głowa bolala nadal. Wzięąłm tabletę, przeszło trochę. zjadałm orzechy tak ze 3 garście. i sie zaczeło - brzuch wielki jak stad do Warszawy. Nie mogłam sobie miejsca znaleźć. no ale pod wieczór na szczęscie mineło. to jest 10% grzechu. Nastepne 10% to grzane piwko z sokiem malinowym, maz mnie uraczył przed snem bez pytania czy chcę. No to ja głupia coby on nie wypił 2 grzańców to walnęłam jedno. i tyle było mojego jedzenia na wczoraj. Bardzo mało jak na MM.  I dzisiaj rano waga się zemściła - 76,2. Zemsciła się za t że nie piłam, Zauważyłam ze im wiecej żłopie, tym bardziej waga spada. No i nie piję czerwonej tylko zieloną. Mniejszy apetyt mam:)

A tymczasem biegnę ( autkiem ;/) po młodego do szkoły  i do moich dzieciaczków do przedszkola. Steskniłam sie i  snia mi sie po nocach już:)))

Miłego dnia i duuuuuzo prezentów od Swiętego Wam zyczę!!!

4 grudnia 2010 , Komentarze (3)

Cieszę sie, że wreszcie w  poniedziałek do pracy pójdę, po 2 tygodniach siedzenia w domu - dosłownie - wyszłam tylko do lekarza 2 razy. no a najważniejsze, że lepiej się czuję, wirus toaletowy minął dopiero wczoraj.
Dzisiaj zazyłam trochę ruchu - 1,5 godziny z łopatą, czy ktos wie, ile to kalorii spalonych?

Poszłabym na górkę na sanki, ale młode chorowite, więc sama nie będe sie wygłupiać.

Wczoraj dietkowo ok, steppera nie było, bo padłam po 3 godzinnym prasowaniu. Poza tym poobijałam się i wypiłam wiadro herbaty, zielonej:) biorę siebie na przetrzymanie. Uwielbiam czeroną, ale coś mi się zdaje, że wzmaga mi ona apetyt.. czy to możliwe???
Dzisiaj jak na razie ok, Tiruś zaraz wróci, nie dam się złamać:)) Trwam. Waga 76,6 z ranka w pizamie i grubych skarpetach:))

miłego dnia odchudzaczki!!!

 

2 grudnia 2010 , Komentarze (3)

trochę odżyłam po chorobie, umówmy sie ze jestem już zdrowa. Pomijając biegunkę po kazdym posiłku...zjem i fruuuu, pewne jakis wirus. Dzisiaj zafundowałam sobie na biad ryż i na razie ok.
Dzień pracowity, wysprzątałam dzisiaj jeden pokój, szafki w kuchni zrobiłam (na jutro lodówka została) i  łazienkę na błysk. Oczywiście bez mycia okien, bo chyba by mi ścierka przymarzła do szyby...czuję się jak żaba, normalnie całe palcce odmoczone mam:) tylko błony brak:) Nawet nie wiedziałam, ze mam tak brudno w domu....

Słuchajcie, czy można się uzależnic od czerwonej herbaty? kupiłam ostatnio i złopię zieloną, ale normalnie mnie nachodzi ciągle na czerwona, jak na słodycze normalnie mam ciagoty!
A ciekawe czym grozi przedawkowanie czerwonej?
dzisiaj rano na wadze 77.4 było. Sama sobie winna jestem.
Jak juz porządkować, to w głowie też...Powtarzam sobie codziennie, że wcale nie jestem gruba, jestem ładna i szczupła, i wcale sie nie odchudzam, tylko chcę się zdrowo odzywiać i nie truć sie niepotrzebnie. Tlumaczę to mojej podswiadomości, bo swiadomośc moja jest tego świadoma, tylko z realizacją probllem. No, ufffff.
wczoraj wydeptałam 35 min.
dzisiaj tez zamierzam deptać przy Hausie. tylko jeszcze jedno pranko musze powiesić.
Dobranoc Wam, jak ja lubię tu być:)))
Vitalia to jak ta moja herbata....

1 grudnia 2010 , Komentarze (4)

bo żyć bez Was nie mogę!!!

L4 kończy mi sie w piątek, lepiej się czuję już...

Ale za to potomki chore obydwa naraz.....

Ja chce juz do pracy, bo tylko jem i jem i jem...i na wadze mam 78:(((((

MEGA PORAŻKA!!!!