Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem żoną, mamą dwóch córek, kobietą pracującą i studentką jednocześnie. Niestety mój stan zdrowia sprawił, że ważę tyle ile ważę. Mam dośc zapewnień lekarzy, że w końcu "coś się ruszy", bo mimo przebytej operacji przed trzema laty jakoś nic się nie ruszyło. Muszę chyba sama sobie poradzic bo już dłużej nie mogę.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 12914
Komentarzy: 128
Założony: 4 stycznia 2010
Ostatni wpis: 7 czerwca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Mandy1977

kobieta, 46 lat, Siedlce

170 cm, 86.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 czerwca 2015 , Komentarze (4)

Wiem, ze ostatnio mnie tu nie ma ale dostałam pracę!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Po długich poszukiwaniach, nareszcie ! Są plusy ale jest jeden minus. Praca jest w Warszawie wiec muszę dojeżdżać ok. 2 godzin w jedną stronę. Fakt,  nie pracuję codziennie tylko po 11 godzin co drugi dzień ale i tak myślę, że warto.Przez te dojazdy trochę się rozregulowałam i waga stoi ale muszę sobie coś pokombinować z jedzeniem do pracy bo z tym mi trochę trudno. Wyjeżdżam z domu ok. 7 rano ale wstaję o 5:30. Nie mam czasu żeby coś sobie skomplikowanego szykować. Jak wracam to jest już 23:30 i o jedzeniu czegokolwiek muszę zapomnieć. Współpracownicy obżerają się kebabami i innym śmieciowym jedzeniem ale to nie dla mnie. Szkoda mi zaprzepaścić to co osiągnęłam. Muszę opracować jakiś plan. Tylko muszę mieć na to czas. A tego kurde nie mam !! Może wy macie jakieś propozycje?

Pozdrawiam!!!!

9 maja 2015 , Komentarze (2)

Dzisiaj byłam na zakupkach z córką i w nagrodę za pokonanie 15 kg zakupiłam buciki na lato

takie lubię najbardziej. Dodam, że w zeszłym roku niestety kupienie butów letnich było dla mnie niemożliwe. Miałam tak szeroką stopę, że sandały nie wchodziły. Okazuje się, że proces chudnięcia obejmuje również stopy. 

Oprócz tego zakupiłam specjalny krem ujędrniający do biustu, bo jakaś skóra w tym miejscu zrobiła się sflaczała a zwykły balsam mało pomaga. Mąż mówi, że będzie pomagał w masowaniu :)

6 maja 2015 , Komentarze (31)

Pierwsze zdjęcie robione 2 lata temu na komunii mojej córy, dzisiejsze w tej samej sukience. Kiecka rozmiar 50 teraz 46. Jest bardzo luźna, praktycznie na mnie wisi. Nie wiem czy widać tę różnicę?

Moje dziecko stwierdziło: mamo masz teraz taką małą twarz :) Spoko, twarz też może być;)

5 maja 2015 , Komentarze (2)

Jest jest jest !!! A dzisiaj się jeszcze nie spodziewałam. Lubię takie niespodzianki. Pierwszy raz od 5 lat. Różnica tylko polega na tym, że wtedy byłam jakaś taka zmęczona dietą, wyrzeczeniami, ciągłą kontrolą, że odpuściłam. Teraz nie mam zamiaru tego robić. Już wiem, że najważniejsze to nie stosować żadnych durnych diet tylko jeść rozsądnie i narzucić sobie pewne zasady. Tak teraz żyję. Następny cel - 85. Trzymajcie kciuki.

4 maja 2015 , Komentarze (2)

Po majówce całkiem dobrze. Bałam się jej jak ognia, grille, piwko, późne jedzenie. Ale jakoś dałam radę. Pierwsze moje zarządzenie: grilla robimy raz i to na obiad. Jakoś to przełknęli. Po drugie zagoniłam wszystkich i siebie też do roboty. Niestety mój tata jak to samotny obecnie facet posprzątać posprząta ale raczej to co na wierzchu. Zakurzonymi kątami i pajęczynami, których bez okularów nie widzi wcale się nie przejmuje. Dom stał całą zimę pusty to i wiadomo, że trzeba coś ruszyć. Zawsze mama to robiła a teraz.. Ja nie odpoczęłam ale dużo zrobiłam. Aż miałam zakwasy w tyłku od schylania się. Inna sprawa, że dostałam @. Ale co tam. Jakoś zleciało. Dzisiaj ze strachem stanęłam na wadze i widzę 90,3 kg. Fajnie, już tak mało dzieli mnie od upragnionej 8. 

Pozdrowienia i buziaki !!!!;)

24 kwietnia 2015 , Komentarze (2)

Przestój odchudzania trwał tym razem rekordowo długo jak na mnie - jakieś 2 tygodnie. W tym czasie waga albo stała w miejscu albo ruszała się w górę  i w dół o 0,3 kg. Ale byłam wytrwała. Myślę sobie albo ty albo ja. Ja wygrałam. Nie poddałam się, robiłam swoje. Za to zostałam wynagrodzona bo teraz spada jak szalone wczoraj 0.8 kg i dzisiaj tak samo. Dodam, że nic nie zmieniałam. Jadłam po swojemu. Po 18tej nic. Dużo warzyw. I ćwiczyłam. Fajnie. Teraz walka aby zrobić papa tej 9 z przodu.

Wczoraj byłam u lekarza, który jest mężem mojej kuzynki, więc jesteśmy na ty. Wchodzę on spojrzał na mnie i mówi: ojej jak ty schudłaś! Ja w szoku, bo sama takiej dużej zmiany nie widzę ale może ktoś kto mnie nie widział kilka miesięcy taką różnicę zauważa. Super. Poczułam, że to co robię wreszcie przynosi efekty widoczne nie tylko dla mnie. Zaraz kazał mi na wagę stawać, przepisał skierowania na różne badania i kazał się zgłosić za miesiąc. Badanka z chęcią zrobię bo sama jestem ciekawa. Niby nigdy nie miałam odchyleń od normy ale człowiek się starzeje i na zimne trzeba dmuchać. Kazał kontrolować tsh bo przy ubytku wagi może poziom spaść to trzeba hormony zmniejszyć. Jestem za. 

Pozdrawiam wszystkich i jak zawsze życzę wytrwałości. :D(slonce) 

13 kwietnia 2015 , Komentarze (2)

A może to wszystko co robię jest bez sensu. Przecież i tak mi się nie uda. Już tyle razy próbowałam i potem wszystko wracało. Może już tak ma być. Jedni są chudzi inni grubi. Ja wylosowałam to drugie. Po co walczyć z przeznaczeniem. 

Niby nie jest strasznie. Niby nie chodzę głodna. Niby fajnie zmieścić się w rzeczy o 2 rozmiary mniejsze. 

Ale...Mam taką ochotę na pizzę. Tak strasznie chciałabym zjeść lody, najlepiej całe pudełko. Tak fajnie byłoby odpuścić ćwiczenia i obejrzeć film z paczką czipsów w ręku. 

Ale nie. Szkoda trochę odpuścić. Bo nagle to co robiłam przez ostatnie 2 miesiące okazuje się bezwartościowe. 

Wyrwałam szwagrowi z wielkim bólem orbitrek. Nie chciał dać choć sam nie używa. A waży już pewnie ze 150 kg. Nareperowałam go sobie i od kilku dni zasuwam. Mam nadzieję zobaczyć tą 8 z przodu przed 1 maja. 

Ale doła mam i tak.

4 kwietnia 2015 , Komentarze (1)

U mnie przygotowania świąteczne bez spięcia, tzn, prawie brak przygotowań. Mieszkanie miałam wysprzątane już dwa tygodnie temu więc teraz tylko kosmetyka - kurze, podłogi itp. Pierwszy raz nie dałam się zwariować presji świąt. Przygotowywanie całej lodówki żarcia kiedy wychodzi się na całe święta do rodziny to jakaś pomyłka była zawsze. Teraz powiedziałam NIE ! Zrobiłam tylko jedno ciasto - sernik na prośbę  moich córek, które stwierdziły że to tradycja a takiego sernika nie robi nikt. No to niech im będzie. Oprócz tego 1 sałatka dietetyczna. Mąż się obraził bo kategorycznie odmówiłam zrobienia sałatki jarzynowej. Za to dostał cały słoik od swojej mamusi, która pewnie litanię na mnie puściła, że taka jestem niedobra i nawet sałatki głupiej nie chce mi się robić. To, że od tego dupa rośnie to już nie ma znaczenia. Ale nie interesuje mnie co ona gada. Ja wiem swoje. Drugie gadanie będzie  zresztą w święta bo dlaczego ja nie będę tego czy tamtego jadła? Pochoruję się przecież z głodu. Aż mi się nie chce tam iść. 

Waga spada pomimo @ (który swoją drogą napędził mi stracha spóźniając się o 1,5 tygodnia). 

Życzę wszystkim spokoju i radości  w Święta Wielkanocne, i wytrwałości w dietach. 

30 marca 2015 , Komentarze (4)

Najpierw chcę się pochwalić, że te 10 kg spadku przekroczyłam (impreza)

Jestem wobec tego dumna z siebie. Następny krok do przekroczenia to 8 z przodu. Mam nadzieję, że uda mi się do końca kwietnia. 

A co do tuszowania... Może to głupie bo tydzień temu była 18tka mojej córy i zaprosiłam dużo gości. Mogłam wtedy pochwalić się, że schudłam bo już trochę widać, wchodzę w mniejsze ubrania. Ale ja założyłam obszerną luźną sukienkę, która tuszowała i niedostatki i to, że trochę jest mnie mniej. Zastanawiałam się potem dlaczego. I po namyśle dochodzę do wniosku, że ze strachu. Bałam się, że ludzie zaczną mnie chwalić a ja zachłysnę się sukcesem i ....po odchudzaniu. Już raz tak ze mną było i popłynęłam, bo skoro tak się zachwycają to jest dobrze i mogę wszystko. Otóż nie, teraz tak nie będzie. Teraz robię to dla siebie i to ja mam to widzieć i cieszyć się z efektów. Tyle o tuszowaniu. Jutro moja córcia wraca na święta do domciu (uczy się w szkole oddalonej od domu o 160 km).  Ale z jej powrotami do domu to też się mam bo jak przyjeżdża to taka wygłodniała i chce jeść same przysmaki a mnie ślina cieknie po podłodze w kuchni ale cóż ... robię...i nie jem. 

Dobra czas parzyć miętę. Papatki!

29 marca 2015 , Skomentuj

Mimo, że pogoda pod psem (gdzie ta wiosna ?!) zaliczyłam godzinny szybki marsz i ćwiczenia na osiedlowej minisiłowni (takiej na dworze) niedaleko mojego bloku. Po powrocie prysznic, balsamik ujędrniający a teraz parzy się mięta, do której tak się przyzwyczaiłam, że czekam na wieczór kiedy będę ją pić. Jestem w szoku, że się nie daję niechciejowi, który zawsze nachodzi mnie przed @. Walczę z nim ostro. Jak na razie 1:0 dla mnie :D.

Młodsza córa mi się trochę rozłożyła i nie może coś dojść do siebie. Całą zimę nic a teraz proszę. Nie jestem zwolenniczką chodzenia do lekarza z każdym katarem, nie chcę jej paść antybiotykami przy bele infekcji (ta sztuka udaje nam się już 3 lata). Ale tym razem chyba łatwo się nie wywiniemy. Zapiszę ją prewencyjnie do lekarza na wtorek i jak nie będzie poprawy do tego czasu  to trzeba będzie iść. 

Mam nadzieję, że jutro będzie na wadze mniej niż 95. Wtedy przekroczę 10kilogramowy spadek 8)