Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zawsze byłam szczupła, choć wydawało mi się, że tak nie jest. Jednak kiedy się przeprowadziłam jakieś 6 lat temu moja waga ciągle rosła. Postanowiłam to zmienić;) Interesuje się wszystkim co związane z muzyką, gram na gitarze i organach, trochę śpiewam i tańczę w zespole tańca nowoczesnego:) Jednak moim największym hobby jest fotografia:)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 20263
Komentarzy: 535
Założony: 29 stycznia 2010
Ostatni wpis: 1 kwietnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
MissPiggi

kobieta, 33 lat, Kalisz

167 cm, 65.40 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Być fit i podobać się sobie :P

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 kwietnia 2014 , Komentarze (5)

   Czasem mój słomiany zapał mnie załamuje... Mam plan, wiem jak go zrealizować i co? I nic... Nie mogę tego nawet zrzucić na brak czasu. Po prostu muszę być ze sobą szczera. Jestem WIELKIM leniem. Fajnie, schudłam 10 kg w pół roku. Niby dużo, ale mogłam to spokojnie osiągnąć w 3 miesiące. Nie żebym się nie cieszyła, bo się cieszę, ale, kurczę no, już powinnam mieć moją wymarzoną figurę...:( W ogóle dopiero teraz widzę ile ja przytyłam we Włoszech w 4 miesiące ;( Patrząc, że rok temu przed wyjazdem ważyłam niecałe 62 kg i byłam już tak blisko. Czułam się naprawdę dobrze z samą sobą, czułam się akceptowana, pociągająca... Teraz też nie jest źle, ale jak ja mogłam tak wtedy zawalić... Już naprawdę nigdy nie popełnię tego głupiego błędu! NIGDY!!! 

Zmieniam zdjęcie profilowe po tylu latach, bo potrzebuję zmiany, zmiany w życiu i podejściu do tego wszystkiego. Tak!

17 marca 2014 , Komentarze (7)

Dobra, już się poprawiam;) Jakoś nie mam o czym pisać, bo w każdym aspekcie mojej walki z kilogramami niestety przegrywam...:( 

Ale chwila!!! Przecież to, że mi nie szło nie znaczy, że wciąż tak musi być;) Oj nie, ja się na to nie zgadzam!!! Do lata zostały 97 dni i ja ten czas wykorzystam w 100% !!! Bo naprawdę mam motywację i chęć:) I tu nawet nie chodzi o gubienie kilogramów, ja po prostu polubiłam sport, zdrowsze (bo do końca zdrowym go nazwać nie można...) odżywianie:D Tylko Panie Boże, proszę Cię o lepszą pogodę ^_^

Oczywiście mam swoją listę planów na ten czas, plany jedzeniowe, sportowe, umysłowe, urodowe:P Dam radę!!! Muszę sobie je ładnie graficznie zrobić i będzie codzienna spowiedź :) 

Dziewczyny, walczymy!!! Bo jak nie teraz to kiedy??!! 

10 marca 2014 , Komentarze (11)

   Ojej, tak  jakoś mi się przedłużyło to wracanie:P Widzę nawet, że Vitalia się troszkę zmieniła xP 

    Dobra, może zacznę od tego, że wiele się w moim życiu pozmieniało;) Co Was pewnie najbardziej interesuje, tak, waga też się zmieniła i to pozytywnie :D Na tą chwilę to ważę 65,7 kg :D:D:D Nie pytajcie się mnie jak to zrobiłam bo nie wiem;)

   Oprócz tego to postarzałam się o rok xP Ale no cóż taka kolej rzeczy;) I ten no, wróciliśmy do siebie z M. i to z Jego powodu tutaj mnie tak długo nie było, bo jak pojechałam do Poznania tak po prawie 3 tygodniach wróciłam do domu xP W międzyczasie byłam jeszcze na wycieczce w Wiedniu ^_^ Dostałam też propozycję pracy w Holandii i właściwie się już zgodziłam, ale zrezygnowałam po 7 argumentach jakie podała moja mama xP Patrzcie, jedno słowo mamy i człowiek ze wszystkiego potrafi zrezygnować;) W ogóle zdziwiła mnie, bo zawsze była za moimi wyjazdami do pracy za granicę;) No więc koniec końców szukam pracy... Choć to "szukam" to chyba jednak trochę na wyrost;) Bo nie wiem czy nie zmienię w najbliższym czasie miejsca zamieszkania;) To chyba na tyle z tych ważniejszych rzeczy:P Jak chcecie mogę te wątki bardziej rozwinąć w innym wpisie:P

I nie, nie będzie zdjęcia w bieliźnie, ale pamiętacie jak mówiłam o utracie zdjęć? To jedno ze zrobionych dnia następnego;) Sukienka rozmiar S!!! W którą się nie mieściłam po powrocie z Włoch;) Znaczy dopiąć się dopięłam, ale w cyckach i rękach prawie szwy puszczały xP Dalej nie leży idealnie, ale już jest lepiej :D Ze zdjęciem nic nie robiłam, więc wiecie:P

Ps Dziękuję Kochane za to, że czekałyście, naprawdę wiele to dla mnie znaczy;):*

18 lutego 2014 , Komentarze (10)

   Obecnie jestem poza domem, korzystam z chwili by się wytłumaczyć;) Waga raczej bez zmian, nie chodzę na tą chwilę na siłownię, ale staram się biegać ;) Żyję i wiele w moim życiu się chwilowo dzieje;P Na dobre wracam za 2 tygodnie :) 3mam za Was wszystkie kciuki :D POWODZENIA!!!!

9 lutego 2014 , Komentarze (14)

   Chciałam tylko napisać, że byłam dziś z Przyjaciółkami porobić sobie fotki;) Kiedyś interesowałam się bardzo fotografią i tak nam został, że czasem robimy sobie "sesje". I słuchajcie tego... Zapomniałam, że karta mi szwankuje i chciałam zgrać zdjęcia na kompa i dupa, nie ma...;/ nawet aparat ich nie wykrywa... :/ A były niektóre naprawdę ładne... Jestem tak masakrycznie wkurzona... wrrrr... Jutro pójdziemy w trochę innym składzie, ale to już nie będzie to samo, tam jedno zdjęcie było wyjątkowe, takie nasze, a teraz dupa... Mamy jedno zrobione tak o telefonem... :( Smutno mi...


sweet my;P

6 lutego 2014 , Komentarze (17)


  Jest już lepiej;) Nadal wszystko się wali, ale nie załamuję się;) Wczoraj zjadłam pół pizzy, ale i tak dobrze, bo odmówiłam piwa, właściwie to 3 xP

   Oprócz tego, wiem czemu się zakochałam w moim byłym;P Taką gadkę motywacyjną jaką mi puścił... ufff... aż się poryczałam ;) Naprawdę czuję, że On we mnie wierzy, zawsze to wiedziałam, ale wiadomo jak jest...;) Samej jakoś trudno mi wierzyć w swoje możliwości na wielu płaszczyznach, ale uczę się:) Uczę się tego by wierzyć we własne siły, bo jeśli ja sama nie będę wierzyć to nawet największa wiara innych nic nie da;) Także kochane, uwierzcie, że Wam się uda, a na pewno tak się stanie:D

   W ogóle pamiętacie, jak się załamywałam... chociaż nie, to za duże słowo;P jak myślałam, że mi się nigdy nie da schudnąć? Właśnie jedna kochana osóbka uświadomiła mi, że tak naprawdę schudłam już 8,5kg :O Niby 75,9 ważyłam tylko podczas jednego ważenia i to nie na mojej wadze, a jak wróciłam do domu to było już 74,9 a następne 1,5kg zeszło w ciągu 4 dni to jednak nie mogę powiedzieć, że tej wagi nigdy nie było, bo była... To wszystko po powrocie z Włoch czyli w 4 miesiące zeszło ze mnie te 8,5kg ;) Gdzie po prostu nie jadłam dwa razy dziennie wielkich porcji makaronu xP Także małymi kroczkami i myślę, że nawet mi się uda :) Tak, naprawdę w to wierzę!!! :D


Doceniajcie każdą chwilę ;)

3 lutego 2014 , Komentarze (11)

   Nie, nie chodzi o dietę, której notabene nie było, ani o ćwiczenia, które się zdarzyły... Ani nawet o to, że się zważyłam czego robić nie miałam, a waga już nie była dla mnie łaskawa jak ostatnio.
 Po prostu dziś mam ochotę strzelić sobie w łeb!!!

Najpierw rano wkurzył mnie były chłopak (tak wciąż On), dzwoniąc i mówiąc, że jak ja mogę o 9 spać, że powinnam zrobić coś w swoim życiu... Brak komentarza...

Później była przyjaciółka, obecnie ledwie koleżanka, z którą i tak często się widuję i pije, ale nie ufam i nigdy nie zaufam... Załatwiałyśmy pewną sprawę z księdzem u mnie w parafii w imieniu zespołu, który prowadziłam w zeszłym roku i jutro całą grupą mamy się z Nim spotkać, a Ona nagle, że Ona nie idzie, że nawet nie wie czy będzie w tym uczestniczyć itd... No kurde wkurzyłam się i to masakrycznie bo to właściwie z Jej inicjatywy do Niego poszłyśmy, no ale mniejsza, to nie jest najważniejsze, przyzwyczaiłam się właściwie, że takie wyskoki robi...

Później znów gadałam z M. i poczułam się jakby tylko zależało mu na wyjeździe ze mną do Wiednia, a później "spadaj mała"... Wiem, że taki nie jest, ale odniosłam takie wrażenie... Ale nie, to też nie jest najważniejsze...

Matura... Pojęcie każdemu znane... Maturę mam już za sobą, ale chciałam sobie zrobić maturę z biologii dodatkowo już w zeszłym roku, ale w sekretariacie coś zawalili i powiedzieli mi "przykro nam, ale nie w tym roku, niech Pani przyjdzie w lutym roku następnego". No to ja idę, dowiaduję się, że dyrektor jest na mnie wkurzony, bo po pierwsze W ZESZŁYM ROKU miałam i mogłam napisać tą maturę i że do tego we wrześniu trzeba było przyjść...;/ Ja we wrześniu byłam jeszcze we Włoszech...;/ Ale jak to ja ubłagałam żeby coś tam spróbował załatwić, bo już do następnego roku nie mam zamiaru czekać, no i jutro się okaże czy zostanę do tej matury ponownie dopuszczona... Po prostu jaja jak berety... Normalnie wyszłam i się poryczałam... Niby ta matura nie jest mi potrzebna, no ale kurde... Wkurzyłam się i tyle... Gdybym została poinformowana w zeszłym roku, że jednak mogę... Nie... Głupia sekretarka...;/
Gadałam z mamą, która jest obecnie w Niemczech, starałam się być spokojna, ale się znów poryczałam, a Ona do mnie "nie becz, my baby musimy być twarde" ;) Ta to potrafi podnieść na duchu;)

A to jeszcze nie koniec mojej historii;) Wracam z siłowni, włączam bojler żeby się wykąpać, a tu mi korki strzelają... Bojler się popsuł, jestem bez ciepłej wody w domu...:/

I jeszcze do tego kupiłam ohydne musli...
No szlag by to trafił...
Dziękuję za wysłuchanie, ale musiałam to napisać;P
Powiem Wam, że nawet mi lżej ;)

1 lutego 2014 , Komentarze (17)

   No dobra, może bez przesady;P Wypiłam dwa piwa, więc jakby co przeprasza, za brak składni i tego typu rzeczy;)

   Dziś 1 lutego, tak znów się zważyłam xP Wiem, zabijecie mnie, ale dziś 1 lutego, takie małe podsumowanie;P Tak więc ważę jeszcze mniej niż wczoraj :D 67,4 :D Ale niestety porównując z dniem 1 stycznia to tylko różnica tylko 1,5 kg... po drodze oczywiście waga była jeszcze większa bo koło 70 i tak ciągłe skoki... Mam nadzieję, że w końcu mi ta waga będzie regularnie spadać;)



   Co do pomiarów to nie powiem coś tam spadło, a mianowicie: 

                  było       jest       różnica
   szyja       34          32,5      1,5cm
 ramię       28          27         1cm
  biust         96          95         1cm
  pod          79          76         3cm
  talia         74          70          4cm
  brzuch     88          84         4cm
  boczki     95          91         4cm
   biodra     100        99          1cm
          udo         61          60          1cm       
łydka     36         36           ---

RAZEM=  20,5cm :D
 

Zapewne w szyi źle się zmierzyłam bo jakoś w to nie wierzę, a co do bioder i ud, to wyszło tak 1-2 cm, ale wolałam nie zawyżać wyniku xD I w ogóle cieszę się, że w końcu z tych partii też zeszło, bo o ile z talii i brzucha ogólnie już dawno te cm zeszły, to z bioder nie chciały za chiny...;) Także tylko się cieszyć:D Tym bardziej, że cyc mi nie maleje tak strasznie :D


Taka mała motywacja :P

31 stycznia 2014 , Komentarze (27)

   Dobra, nie powinnam się ważyć codziennie, ale ciekawość jest silniejsza:P Więc... Weszłam dziś na wagę, a tam 67,8!!!!!!!!! Czyli przekroczyło to nieszczęsne 68,1, którego od miesiąca przebić nie mogłam! :D Myślę teraz czy ważyć się normalnie w poniedziałek oficjalnie, czy dopiero za tydzień;P Bo boję się, że w poniedziałek znów będzie powyżej 68...Co Wy byście zrobiły na moim miejscu??:)

   A z prywaty... Mam wrażenie, że mój były chłopak mnie podrywa xD hahaha xD Codziennie dzwoni, prawi miliard komplementów (jak byliśmy razem to tylu nie usłyszałam xP), albo wylatuje z tekstem, że oprócz sobie nikomu nie ufa tak jak mi, albo, że do końca życia chce mieć ze mną kontakt... Chyba coś mu na głowę spadło xP

  Co do wczorajszego biegu, to dziękuję za słowa uznania :D Fajnie jak jest się z kim podzielić taką nowiną;P
Mam oczywiście zakwasy, ale co jest najśmieszniejsze, mam poobcierane ręce od szwów na bluzce... I to boli...:(



Uwielbiam fioletowy ^_^ Ponoć to kolor sukcesu;P

30 stycznia 2014 , Komentarze (19)

Jestem z siebie hiper, maga, zajebiście dumna^_^
Dlaczego?
Przebiegłam 10km :D
Dziś strasznie nie chciało mi się iść na siłownię i nawet koleżance z którą się umówiłam powiedziałam, że przed południem nie dam rady;)
Później walczyłam x godzin żeby się ubrać i pójść.
Już prawie zrezygnowałam,
ale przypomniałam sobie tekst, że jeśli zaczniesz dziś będziesz o dzień bliżej celu i ZADZIAŁAŁO :D
Znaczy dalej nie chciało mi się iść, ale poszłam:P
Wchodzę na bieżnię, biegnę i myślę "nie dam rady więcej niż 3km",
po chwili stukam się w łeb i mówię sobie "musisz co najmniej 5km, bo to takie minimum":P
później "ostatnio było 6, teraz nie dasz rady??",
następna myśl "musisz zrobić co najmniej 7, bądź lepsza niż ostatnio!"
I ostatnia najbardziej szalona "zrobiłaś 7 to teraz zrób jeszcze 3 i bądź z siebie dumna:P"
No i tak też się stało :D:D:D
Oczywiście bieg ten przeplatany był marszem tak co 1,5 -2 km przez 2 do 5 minut;)
Także dziś na siłowni przebiegłam 10km, przemaszerowałam 3km i na rowerku jeszcze zrobiłam 7,5km:D
Wg Endomondo spaliłam aż 1332 kalorie :O I ćwiczyłam 2h 17' :D
Jestem z siebie tak dumna, że aż fruwam :D:D:D
Jaram się jak dziecko ;D
Ale  nie powiem, jestem też padnięta jak nigdy :P


Dziś to idealnie pasuje :D